Zbigniew Jerzyna — Kolędy

0
140
Zbigniew Jerzyna - 2006 - fot. Wanda Hansen
Zbigniew Jerzyna - 2006 - fot. Wanda Hansen/Wikipedia

Kolęda (1970)

Henrykowi Wojewodzie

Gwiazda jeszcze nie spadła.
Jeszcze się płomieni.
Idą ludzie jak chmury
Sobą zatrwożeni.

A dzieciątko się rodzi,
Bóg w powłoce ziemi.

Gwiazda jeszcze nie spadła.
Lulaj synku, luli.
Wszystko wokół Zniknieniem.
Gwiazda dziecię tuli.

Skąd ta radość na ziemi?
W pustym niebie grają.
Aniołowie odeszli – zwierzęta zostają.

Gwiazda jeszcze nie spadła.
Jeszcze cień swój rzuca.
Zaśnij synku snem ludzkim,
Bo nas Bóg porzuca.


Kolęda 1977

Żywym zostaniesz choć w światła drobinie,
które dziś z gwiazdy stół wspólny oprósza.
Żywym zostaniesz choć czas twój przeminie.
Bo ten zostaje, kto drugich porusza.

Kolędo, pomyśl, o tym miejscu pustym,
które przy gwarnym stole mówi ciszą.
Niech towarzyszy nam odruch serdeczny.
I głos prawdziwy — ten wszyscy usłyszą.


Kolęda 1978

Kolędo, nie drwij, żeśmy tacy mali
jak pastuszkowie, a nawet zwierzęta.
Niech z nas odpłyną alkoholu rzeki.
I niech się naród wreszcie opamięta.

Niech siebie szuka pod kożuchem śniegu,
tam gdzie są kiełki, tam gdzie ozimina.
I choć mróz ściśnie jak polarny biegun.
Niech naród nawet taki mróz wytrzyma.

Kolędo, nie drwij, żeśmy tacy mali
jak pastuszkowie, a nawet zwierzęta.
Po tych na dole światło się zapali.
O tych na górze, ledwie wiatr spamięta.


Kolęda 1981

Kolędo, przyszła miłość ogrzać się przy stole.
Jest miejsce. Niechaj będzie zaproszona w gości.
Ona do domu wniesie blask oczu promienny.
I najbliżsi jej sercu będą ludzie prości.

Kolędo, jest nadzieja i na progu stoi.
Nieproszona nie wejdzie, zniknie po północy.
Trzeba ją w dom wprowadzić, jak drzewko ustroić.
I słuchać jej: przez wiarę w nas rosnącej mocy.

Kolędo, przyszła wiara i ta moc truchleje.
Do zgody nawołuje i opłatek dzieli.
W nasze piekło codzienne niech wejdzie Betlejem.
— Przez zamieć idą do nas dzieciństwa anieli  ̶


Kolęda 1982

Małgorzacie Gąsiorowskiej

Kolędo, więc czekamy. Gwiazda czeka w niebie.
Już idą kolędnicy. Śnieg sypie z ukosa.
Śmierć widać. Ona nigdy nie patrzy za siebie.
Czaszka świeci. I z dala pobłyskuje kosa.

Diabeł idzie. W pół kroku wyprzedza anioła.
Anioł z ciepłą modlitwą. Diabeł wie, czym życie.
Więc widły wyprostował. I przez wiatr zawołał.
Bo oto przed nim Herod w dostojnym okryciu.

Są pasterze i niosą troskę na zwierzętach.
Trzej królowie do światła wyciągają dłonie.
Przed wszystkimi w pejzażu droga odsłonięta.
Tylko Bóg czas odlicza skryty w nieboskłonie.
   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶   ̶ 
Kolędo, więc czekamy. Drzwi są uchylone.
Ojciec już wziął opłatek. Zaraz matka wstanie.
Słychać śpiew kolędników. Idą w naszą stronę.
Głoszą, że się narodził życia zmartwychwstaniem.

I patrzymy z nadzieją, choć nie bez wątpienia.
Jak się na ostrym wietrze jemioła kołysze.
A w nas samych bolesna chwila narodzenia
Przekrzykuje narosłą poprzez lata ciszę.


Kolęda

Jezu, dziś nam potrzeba,
Abyś się narodził.

Bo nam oczy oślepły.
Ciemność weszła w słowa.

Jezu, ześlij na niebo
Nam prawdziwe znaki.

Bo nas mylą i mamią
Fałszywi prorocy.

Jezu, odsłoń nam drogę
Z jasnym blaskiem celu.
– – – – – – – – – – – – – – – – – –
Jezu, zawróć tę Gwiazdę,
Która pobłądziła.

2005

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko