Kolęda (1970)
Henrykowi Wojewodzie
Gwiazda jeszcze nie spadła.
Jeszcze się płomieni.
Idą ludzie jak chmury
Sobą zatrwożeni.
A dzieciątko się rodzi,
Bóg w powłoce ziemi.
Gwiazda jeszcze nie spadła.
Lulaj synku, luli.
Wszystko wokół Zniknieniem.
Gwiazda dziecię tuli.
Skąd ta radość na ziemi?
W pustym niebie grają.
Aniołowie odeszli – zwierzęta zostają.
Gwiazda jeszcze nie spadła.
Jeszcze cień swój rzuca.
Zaśnij synku snem ludzkim,
Bo nas Bóg porzuca.
Kolęda 1977
Żywym zostaniesz choć w światła drobinie,
które dziś z gwiazdy stół wspólny oprósza.
Żywym zostaniesz choć czas twój przeminie.
Bo ten zostaje, kto drugich porusza.
Kolędo, pomyśl, o tym miejscu pustym,
które przy gwarnym stole mówi ciszą.
Niech towarzyszy nam odruch serdeczny.
I głos prawdziwy — ten wszyscy usłyszą.
Kolęda 1978
Kolędo, nie drwij, żeśmy tacy mali
jak pastuszkowie, a nawet zwierzęta.
Niech z nas odpłyną alkoholu rzeki.
I niech się naród wreszcie opamięta.
Niech siebie szuka pod kożuchem śniegu,
tam gdzie są kiełki, tam gdzie ozimina.
I choć mróz ściśnie jak polarny biegun.
Niech naród nawet taki mróz wytrzyma.
Kolędo, nie drwij, żeśmy tacy mali
jak pastuszkowie, a nawet zwierzęta.
Po tych na dole światło się zapali.
O tych na górze, ledwie wiatr spamięta.
Kolęda 1981
Kolędo, przyszła miłość ogrzać się przy stole.
Jest miejsce. Niechaj będzie zaproszona w gości.
Ona do domu wniesie blask oczu promienny.
I najbliżsi jej sercu będą ludzie prości.
Kolędo, jest nadzieja i na progu stoi.
Nieproszona nie wejdzie, zniknie po północy.
Trzeba ją w dom wprowadzić, jak drzewko ustroić.
I słuchać jej: przez wiarę w nas rosnącej mocy.
Kolędo, przyszła wiara i ta moc truchleje.
Do zgody nawołuje i opłatek dzieli.
W nasze piekło codzienne niech wejdzie Betlejem.
— Przez zamieć idą do nas dzieciństwa anieli ̶
Kolęda 1982
Małgorzacie Gąsiorowskiej
Kolędo, więc czekamy. Gwiazda czeka w niebie.
Już idą kolędnicy. Śnieg sypie z ukosa.
Śmierć widać. Ona nigdy nie patrzy za siebie.
Czaszka świeci. I z dala pobłyskuje kosa.
Diabeł idzie. W pół kroku wyprzedza anioła.
Anioł z ciepłą modlitwą. Diabeł wie, czym życie.
Więc widły wyprostował. I przez wiatr zawołał.
Bo oto przed nim Herod w dostojnym okryciu.
Są pasterze i niosą troskę na zwierzętach.
Trzej królowie do światła wyciągają dłonie.
Przed wszystkimi w pejzażu droga odsłonięta.
Tylko Bóg czas odlicza skryty w nieboskłonie.
̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶ ̶
Kolędo, więc czekamy. Drzwi są uchylone.
Ojciec już wziął opłatek. Zaraz matka wstanie.
Słychać śpiew kolędników. Idą w naszą stronę.
Głoszą, że się narodził życia zmartwychwstaniem.
I patrzymy z nadzieją, choć nie bez wątpienia.
Jak się na ostrym wietrze jemioła kołysze.
A w nas samych bolesna chwila narodzenia
Przekrzykuje narosłą poprzez lata ciszę.
Kolęda
Jezu, dziś nam potrzeba,
Abyś się narodził.
Bo nam oczy oślepły.
Ciemność weszła w słowa.
Jezu, ześlij na niebo
Nam prawdziwe znaki.
Bo nas mylą i mamią
Fałszywi prorocy.
Jezu, odsłoń nam drogę
Z jasnym blaskiem celu.
– – – – – – – – – – – – – – – – – –
Jezu, zawróć tę Gwiazdę,
Która pobłądziła.
2005