Wiersze tygodnia – Waldemar Michalski

0
350
Bogumiła Wrocławska
Bogumiła Wrocławska


Ławeczka pani Janiny

                                               Pani Janinie Burcon z Kosobud –  poświęcam

Słońce miało się ku zachodowi
nad szczytami świerków
wisiało jak wiadro na kołowrocie
ławeczka oparta o białe ściany szkoły (z metryką rok 1905)
była ciepła jak policzek mamy
tu mój dom i moje życie – mówi pani Janina
i gwar jeszcze słyszy w pustych dziś klasach
wieś była gospodarna i pełna życia
kury gdakały pies szczekał świnie głośno domagały się jedzenia
koń  kiwając głową w zaprzęgu ciągnął skrzypiący wóz
z pastwiska wracały krowy z wymionami pełnymi mleka
a wieczorem gospodynie wołały Zosię Marysię Franka Józka
bo czas był już umyć nogi i do łóżka.
Cisza
z ławeczki widać wyasfaltowaną drogę
śmigają po niej kolorowe jak wyjęte z bukietu auta
wieś jest zadbana z chodnikiem wzdłuż drogi
trzy sklepy i kościół świeżo malowany
wszystko jest co trzeba w sklepie
tylko dzieci nie ma
i szkoła stoi umarła
moja ścieżka życia coraz krótsza – mówi
i patrzy jak słońce zachodzi za czarną ścianę lasu. 


Pożegnanie

Pan Pupiec sprzedaje krowę
ostatnia krowa w leśnych Kosobudach
od dziś ser w sklepie
mleko w sklepie
chleb w sklepie.
Krasula ma wielkie wymię
i cztery ciepłe sutki
nie każdy potrafi doić na dwie ręce
strumienie grają w cebrzyku
jak sygnaturka na Anioł Pański.
Wyprowadzają ją na postronku
odwraca głowę
Pani Pupiec skrajem fartucha
przeciera wilgotne oczy.


Setka z prawdziwego żyta

Jeżeli jechać to także do Guciowa
chleb na progu razowy
smalec z chrupiącymi skwarkami
i ogórek kiszony z dębowej beczki
przydałaby się setka z prawdziwego żyta.
Każdy kamień mówi że było tu morze
z arki wysłany gołąb
przyniósł zieloną gałązkę
i Noe powiedział: tu będzie Guciów.
Dom strzechą kryty
diabeł obraca kierat za stodołą
gospodyni jak jagoda
piecze placki na kuchennej płycie
jest także poezja
na pięknym papierze drukowana
wszystko gra
komoda tańczy
tylko trzymaj się za portfel
bo coraz chudszy
gdy apetyt dopisuje.


Sierpniowy Zwierzyniec
                                       
                                                Poecie i przyjacielowi Władysławowi Sitkowskiemu

W Kazimierzu wysechł Grodarz
lustro wody  ledwo przykrywa Echo
tylko gwiazdy nad nami
i gwiazdy pod nami
noc cicha – psy się uśpiły
tylko Filon przepija piwem
do swojej Laury.
Z przyjacielem oglądamy filmy retro
Fan Fan Tulipan
baraszkuje na świeżym sianie
mroczny Bergman prowadzi
gdzie rosną poziomki.
Władysław nie chce wspominać lat na Syberii
chciałby jeszcze odwiedzić swój Wołyń
tak blisko –  tak daleko.
Wspólne marzenia
zawiesza wśród gwiazd.


Święty Roch z kapliczki w Krasnobrodzie

Święty Rochu
patronie myśliwych
możesz trafić do muzeum
ze swoją stalową kuszą
miłośnicy sztuki polowania
to opiekunowie
leśnej i  szarej zwierzyny
strojni w sztucery
noktowizory
i optyczne lunety
nawet w nocy wypatrzą
upragnione podopieczne zwierzę.
Święty Rochu
widzisz i nie  grzmisz
wcześniej czy później
sam znajdziesz się
na celowniku.


Targ na  Ruskiej

Targ na Ruskiej
lubelskie małe Campo di Fiori
(choć nikogo tu nie spalono
za myśl odważną i wolne słowo)
ogórki z Grecji
pomidory z Hiszpanii
banany z Kuby
mydło-powidło z Ukrainy
w magicznym trójkącie
kościoła cerkwi i rabinackiej   jesziwy
z ruska po polsku
łagodniejsza tu mowa
i od wieków nadzieja
na złotą monetę.


Wierność i pamięć

Z ambasadorem i poetą Istvánem Kovácsem 
odsłaniamy pomnik powstańców
poległych 3 września 1863 w Panasówce.
Przyszedł święty Piotr
zmierzył zważył zapytał:
– Skąd ta rana?
– W polskim boju ku wolnej ojczyźnie zadana!  –
raportował poległy major Edwárd Nyáry
rozszumiały się sosny wiekowe
na powstańczym cmentarzu w Zwierzyńcu
Święty Piotr pokiwał głową:
 – Jeszcze jeden Brat-Węgier…
taka jest żołnierska dola
i  o więcej nie pytał.


Tom wierszy GLOB

                                               Magdalenie Jankowskiej z „Akcentowym” pozdrowieniem

Magdalena pisze wiersz
zaczyna od kropki.
później XYZ.

Usta w usta
zostawia czytelnikom
– niech też coś z wiersza mają.

Waldemar Michalski


W Topólczy

                                     Przyjaciołom  – Małgorzacie i Bogusławowi Wróblewskim

Dom na skraju drewniany
solidnie podmurowany
gospodyni miła
gospodarz życzliwy
więc gość w dom
Bóg w dom
Myśliwski Oszajca Zadura
Chabrowski Frajlich Kuczkowski
biesiadne wino łagodzi podziały
i serce roście ponad trudne czasy.

Łąka nad Wieprzem we mgle
ledwo widoczne bociany
Topólcza mały znak na mapie
wielkie hallo w literaturze.


W Zwierzyńcu

Nie mogę spokojnie
modlić się w tym kościele
zbudowano go na fundamentach
niemieckiego obozu dla dzieci
w wieku od 2 do 10 lat
umierały jak muchy
kolejarz z Lublina Wacław Wadecki
mówił że przywożono je do Lublina
w środku zimy w letnich koszulkach
nierozerwalnie przymarźnięte do siebie
na ich ciałach był szron
w słońcu gwiazdki mrozu świeciły 
jak w betlejemskiej stajence
Nowonarodzony tego nie widział
mordercy dożywali w spokoju
szczęśliwej starości.


Zuzanna w kąpieli

Zuzanna w porannej kąpieli
jej pulchne ciało
wypełnia całą miednicę
mówi:
– zobacz tam gdzieś kleszcz
mi dokucza
– to nie kleszcz
to mały pieprzyk
stworzony do całowania

i kąpiel staje się boską rozkoszą
we dwoje.


Nobel z Biłgoraja

                                        Pamięci Izaaka Singera z  biłgorajskiego chederu

W Biłgoraju szukamy winnicy Pana
jest dom wino i słowo
będzie prawdziwy boski cydr
bo gospodarz z fantazją
kolejką wąskotorową dojeżdża ferajna
w koszyku gwarno i wesoło
jedni handlowali
drudzy mądrze próżnowali
ja chodziłem do chederu.

Stary Żyd zaprasza na ławeczkę
do parku z widokiem na sutki
w winnicy Pana dojrzewa słowo
milczymy
piękna jest chwila dopóki trwa
hava nagila!


Wiersze tygodnia redaguje Stefan Jurkowski
stefan.jurkowski@pisarze.pl

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko