Marek Płoszczyński – wiersze

0
282
Franciszek Maśluszczak
Franciszek Maśluszczak

               – –


Podążał śladem krwi
szukając miejsca na ziemi
nie wiedział że serce rośnie
umykają milowe kamienie        
niesiony czerwoną falą
nie poczuł jak przypływ
przywraca go cieniom.


              – –

W jaką odchłań musiał się stoczyć
czarny anioł śmierci
wznieść szańce i baszty
aby ukryć piekło.
Wrota donikąd, teraz
obnażyły prozę zagłady
tylko szyny porosły trawą
przygarbionym postaciom
ciężko unieść powietrze
i gdzieś jeszcze krąży
szyderczy szept Lucyfera
Arbeit macht frei, Arbeit ….

27 stycznia 2021


              – –

Już słychać dziki język nadchodzących kohort
jak oblega łącza, przenika do mieszkań
pędzący w światłowodach najazd teraplotów.
Nowi barbarzyńcy nie różnią się od starych
pozbawieni skrupułów, świadomi przewagi
która wszystko tłumaczy i usprawiedliwia
wracają jak komety zapomnianych zdarzeń
aby znowu przywołać prawdę starą jak świat
że nigdy nie było i nie będzie inaczej 
bo nikt od barbarzyńców się szybciej nie uczy
ani prędzej przemija niż umierający.


              – –

Odgrzebany w Syrii
dzbanek na mleko
przetrwał w trzewiach ziemi
czas wypełnił wnętrze
osiadł na licu
nawet ucho zostało
zgubił się tylko biały strumień
czekając na dalszą historię
pustego naczynia.


              – –

Wokół jednej osi
z wskazówkami zegara
obraca się czas.
Gdzie on, gdzie my
gdzie oś wszechświata?
Patrzę na przegub
za chwilę się pojawisz
zapadnie zmierzch
przestanie się liczyć
co było i co będzie
obejmą nas źrenice
zatrzymają chwile.


              – –

W wiszących ogrodach dzieciństwa
słonecznych, podchmurnych
trwa niesłyszalna muzyka
starsza od pierwszych wspomnień
pulsująca krew życia
nić wątku jeszcze nie przerwana
serce skrzypiec, usta fletni
płomień, czułość, stałość drzewa
ziarna ziemskiej miłości     
gdzie kończy się granica
rodzi pragnienie więzi
krajobraz pachnie łąką
bliskie góra i horyzont.


              – –

Księżyc nad miastem
jeszcze stygną ulice
okna łapią powietrze  
w morskiej ciszy
błysk podrywa do lotu                                                                                                                                                                  
zduszony spazm                                                  
szczytującej  kobiety.


Marek Płoszczyński, ur. 20. 04. 1948 w Wałbrzychu, absolwent Akademii Medycznej w Warszawie.
Jako poeta zadebiutował w 2000 r. tomikiem wierszy „Obrazy w obrazach“, wydanym w wydawnictwie Anagram, gdzie w 2003 r. ukazal sie jego kolejny tomik “Obraz tla“.
W 2008 r. w wydawnictwie Pisarze.pl opublikował tomik „Wiersze fizyczne”.
W 2020 r w wydawnictwie Miniatury ukazaly sie „Wiersze wybrane”.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko