Antologia Poetów Polskich 2018 – Krystian Marcin Stefanowski, Marek Szczerbiński, Kazimiera Szczykutowicz, Zofia Szydzik

0
735

Krystian Marcin Stefanowski

Krystian Marcin Stefanowski – urodzony w 1992 r. w Pyskowicach. Zaczął tworzyć w wieku 12 lat pierwsze opowiadania, baśnie, zaczątki powieści. Pierwszy wiersz napisał w 2007 r., inspirowany poezją Wisławy Szymborskiej, której tomiki wyeksponowane były na głównej półce biblioteki szkolnej. Od tamtego czasu aż do teraz tworzy poezję. Brał udział w konkursach międzyszkolnych, m.in. Nie piszę do szuflady (I miejsce), VII edycji Między­szkolnego Konkursu Poetyckiego organizowanego przez ZSTI w Gliwicach (III miejsce), Wspaniałe bitwy i pojedynki, organizowanym przez filię nr 5 MBP w Gliwicach oraz Klub WFB Schwarze Pferd (I miejsce); oraz w konkursach organizowanych przez portale społecznościowe. Od 2010 r. związany z „Portalem Pisarskim”, w późniejszych latach dołączył do portalu „Ósme Piętro”, a także „Herbatka u Heleny”. Od 2017 r. pisze teksty piosenek dla krakowskiego zespołu Cherry Cat in Italy, które znalazły się na drugim albumie studyjnym wydanym w 2019 r. W 2012 r. wydał debiutancki tomik poezji Morza to plamy akwarel, a trzy lata później tomik Syberionika. Jego publikacje znalazły się również w antologiach portalu „Ósme Piętro” w latach 2012, 2013 i 2014. W swojej twórczości nawiązuje do filozofii, w szczególności do idei new age oraz kosmologii. Studiował informację naukową i bibliotekoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Na co dzień pracuje w międzynarodowej firmie w dziale finansów.


Wybrane publikacje
• Stefanowski, Krystian Marcin. Morza to plamy akwarel. Kraków: Miniatura, 2012.
• Gorąca cegła, antologia [wybór tekstów Gloinnen (Emilia Mazurek) oraz skaranie boskie (Robert Swoboda)]. Warszawa: Emilia Mazurek, Ósme piętro – Przyjazny Portal Literacki, 2012.
• Widok z okna, antologia [wybór tekstów Gloinnen (Emilia Mazurek) oraz skaranie boskie (Robert Swoboda)]. Warszawa: Emilia Mazurek, Ósme piętro – Przyjazny Portal Literacki, 2013.
• Schody, antologia [wybór tekstów Gloinnen (Emilia Mazurek) oraz skaranie boskie (Robert Swoboda)]. Warszawa: Emilia Mazurek, Ósme piętro – Przyjazny Portal Literacki, 2014.
• Stefanowski, Krystian Marcin. Syberionika. Kraków: Miniatura, 2015.


biały humor

Nad nim czarne serce rozpycha się jak ziarno,
nad parkami śliskich pomarańczy, nad popękaną
skórą, z której ramiona wystają jak krzyże;
nie mogą sięgnąć od dekad. On pieści ciemność
jak murzyńską główkę, zeskrobuje z niej pot
i łupież. Nisko nad ziemią pulsowanie stawów,
wysuszone ciała podbierające wodę z pysków.

Zamknął się w szkatule, do której nie ma
wstępu. Ścianki kurczą się, wypychają krwawe
światło, napisy o wolności odczytywane
z reklam leków i środków owadobójczych.
Za nim owoce odklejają się od siebie, drżą
jak odwłoki pod szklankami. On się podnosi
za przeciążony wieszak i chowa szmaty.

Na szklanym domie odciski i rzęsy, ściek
soku do ula. Stamtąd uzbrojone więźniarki
wychodzą i awanturują się, on trzyma je
pod butami jak monety, wkłada pod język
i czeka, aż wytrą, aż osmolą klatkę.

Kraków, kwiecień 2018


w pętli

Jakby Mojra ciągnęła mnie za nić swetra,
taki mróz zdarza się co drzwi: węzły,
po sto na lodołamacz. Serca

ciężkie od cholesterolu; stwardniałe żyły
tak długo, że zapomniały o upadku
kamienia, atłasowych obiciach.

Podłokietniki utrzymują horyzont.
Widzę prąd przejmujący los organizmów,
nieokiełznany pęd struktur.

Kraków, czerwiec 2018


histogramatura

Kobieta z odpustu, najstarsza tam panna,
sprzedawała po dwadzieścia jeden, nie mniej.
To były moje pierwsze kroki w dorosłość:

przebieganie w niedozwolonych miejscach
zameldowania, symetria nadtopionych szklanek.
Pęknięte kwiaty, które można było sklejać.

Dzisiaj światło łamie się na receptorach.
Przeciąg jak z reklamy pasty do zębów.
Miękkie sinusoidy warkoczy i sploty

dłoni na tej samej ulicy, nad mieszkaniami
kretów. Żerują nam we wszystkich arteriach,
schowane między szmatami, robią pranie.

Wczoraj poszedłem na targ, była niedaleko –
niema i zimna, stanowcza i opuszczona
po czubek nosa. Kiedy chciałem mówić,

sąsiedzi w futrach i kaszkietach fuczeli
i jęli klepać mantrę o przywróceniu do
porządku. Cisza: płyta nie grała jej muzyki.

Nigdy nie odkupię swojej dwudziestki.
Jedynka rusza się bardziej, wyszczerbia.

Kraków, kwiecień 2018


atrapienie

Okrycia za wąskie, rozpychaliśmy się
w tymczasowych trumienkach, szarpaliśmy
za krawędzie, jakby miały być znaczkami,
pod którymi przypieczętowywaliśmy się,
odsyłaliśmy na ciemną stronę księżyca.

Właśnie wtedy zacząłem wychodzić, sypiać,
sypać naskórek gdzie popadnie. Niektórzy
zamiatali, niektórzy brali do ust.
Mogłem być na językach albo pod nimi.
Wcierać się w dziąsła z rozkoszą.

Po powrocie czekała kolejna przeprawa
przez most zużytych ciał i modeli.
Za dziecka pytałem, czemu są puste,
kiedy stoją na wystawie i ciągną.
Sam zacząłem niedawno z nich pić.

Kraków, kwiecień 2018


przedwiośnie

Wraca puszczone w eter:
odwilża struny, przecina
miasto. Na rynku grają
popielaci zapaśnicy
o głowach jak tabulatory;
niegotowi na zimę,
zbierają, co spadnie.

Obszywam ramiona, a stopy
metali kładę na usta.
Podnieca mnie twoje skwierczenie:
bańki spod skóry,
odbiegające myśli
o jutrzejszych zadaniach.

Będę musiał zajrzeć do puszki,
wyszperać trochę na chorobę –
nie możesz być przecież wciąż.

Kraków, kwiecień 2018


Marek Szczerbiński

Marek Szczerbiński urodzony 6 stycznia 1946 r. w Krakowie, uprawia poezję i prozę. Był nagradzany w wielu konkursach literackich. Jest m.in. laureatem I nagrody w konkursie na Opowieść o chlebie (Dziennik Polski, 2015), pierwszych nagród w konkursach poetyckich O pióro Pegaza (Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie, 2015, 2017), III nagrody w Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim Recepta na wiersz (Muzeum Farmacji UJ, 2016), II nagrody w konkursie Orzech im. Jerzego Kozarzewskiego (Nysa, 2016), I nagrody w konkursie Namuzowywanie (Węgorzewo, 2019).


Wybrane publikacje
• Wiersze laureatów Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego Recepta na wiersz. Kraków: Muzeum Farmacji UJ, 2016.
• Kujawy w czterech porach roku. Osłonki: Wydawnictwo Krukowiak, 2017.
• Małopolska Nagroda Poetycka Źródło. Tarnów: Centrum Sztuki Mościce, 2017.
• Metafora WspółczesnościAntologia, jesień 2018. Ridero, 2018.
• O Dmuchawce Skojarzeń. Almanach Pokonkursowy. Stalowa Wola: Stowarzyszenie Literackie Stalowa Wola, 2018.


biało-czerwona

stulecia jak palce przy krosnach
osnowa i wątek w krzyż tkane
daleko od źródeł już Wisła
nieustanne wody migotanie

niewinność dziecka krew żołnierza
nić rwie się czas osadza sadzę
sczezłych na popiół snów i zdarzeń
nieprzerwane granic falowanie

horyzont jako las Birnamski
zegar wybija lata wieki
Świętowit krzyż i brzeg daleki
nieustanne czółna chybotanie


Pod Orłem

Pamięci Tadeusza Pankiewicza i Jego Współpracownic
w polskiej aptece w krakowskim getcie

Od placu Zgody do Wisły
tak mało przestrzeni swobodnej
i jeszcze ten mur jak macewa co widok na Kraków przesłania

Nie ma jak rozpiąć skrzydeł orlich
między Scyllą kruchego spokoju i Charybdą śmierci

Można przez moment przycupnąć na placu Zgody
póki piór jeszcze błotem nie schlapią
i nim skrzydeł nie zdepczą

Albo –  krzycząc „nie zginęła!”
skoczyć w nurt Wisły
gdzie przy brzegu kronikarz dziejów głupoty
rozwadnia resztki inkaustu w tysiącletnim kałamarzu

A może wbić się szponami w gzyms wąski
nad starą podgórską apteką?

Recipe!
garść Florum
garść Fructuum
garść Foliorum
garść Herbae
garść Seminis
…………
i dolej miarkę spirytusu
i dodaj odwagi szczyptę… może dwie… a może trzy…
i remedium cardinale: beczułka empatii
(chociaż słowa „empatia” wtedy raczej nie znano)
Wszystko wrzuć do moździerza dni, tygodni, miesięcy
lat tylko paru

To naprawdę tak łatwo można stać się bohaterem?


Odense

W Odense przez plac katedry
pełznie gromada cyklistów
wilgotny duński  poranek
z mgły się otrząsa niemrawo;
krzyż biały w polu czerwonym
ozdabia stoły przekupniów
lecz urok loppemarkedu
rzadko dziś kusi przechodnia

Tym właśnie placem przed wieki
kroczyła barwna procesja
król nowe szaty nałożył
a w tłumie brakło odwagi…
Znacie to? – tak, mały chłopiec
wykrzyknął, że król jest nagi
i wtedy na jego słowa…

Wspomniałem miasto Odense
w pogodne letnie południe
na polach pełnych po brzegi
ja punkcik, w tłumie miliona
kropek o barwach wszelakich,           
a z przodu jeden punkt biały
i niósł głos przez megafony:

Perché i bambini soffrono? 
Non so dare una spiegazione
Ten, który jest, jest Miłością
non so dare una spiegazione
perché i bambini soffrono…

A może… odpowiedź jest prosta?
Jak biała sutanna czysta
jak dziecka łza przeźroczysta
teodicea  p e r f e t t a…?

Lecz nie ma tu chłopca z baśni
– został w dalekim Odense
twarz jego przesłonił piasek
z wydm na Skagenie i wieki…

Wtem – jakiś krzyk słychać w dali!
Nastawiam uszu ciekawy
lecz głos już ginie w falsecie
rzesz: Pater noster in caelis…

Kraków-Ludźmierz, 2016-2018


kochankowie ulotni

dwa bąbelki powietrza w Rzece Heraklita
wierzą, że są cząstkami Kuli Parmenida
łączą się w istność doskonałą na kształt sfery
byt wieczny (jako sądzą) niezmienny prawdziwy
kształtem do Kuli całej tak pięknie podobny
do Kuli niezrodzonej niezniszczalnej jednej

efeska Artemida spięła ich miłością
szaloną, która nie ma początku ni końca
co nie przepadnie w niebyt – wszak niebytu nie ma
on mówi jej o nocy niebudzonej świtem
a ona dzień mu wieszczy bez zachodu słońca
wszak cień gnomona zastygł nie odmierza godzin

w jakimś kosmyku czasu wśród wody bezmiaru
niesieni wartkim  nurtem (o czym nie wiedzieli)
zmyślili wiecznotrwały raj tutaj na ziemi
w hesperyjskim ogrodzie zwiewnych wyobraźni
pięknieli nieskończenie nawzajem w swych oczach
a może i naprawdę – nie jest to już ważne
gdy raptem wir ich wchłonął Heraklita rzeki


Kac na deszczową porę

Ani Piliszewskiej

Kiedy księżyc wędruje w  moherowym berecie
A deszcz bębni w parapet ziewającym wieczorem
Rozchmurz czoło, bo przecież rozkłada szkło w sekrecie
Kac na deszczową porę!

Są na świecie rozmaite kace z kieliszka lub szklanki
Metaksowy, wermutowy i ten z chłopskiej przepalanki
Księżyc niebem wędruje, a wam się łacno zaśnie
Po zbudzeniu kac będzie – i o to  idzie właśnie!

Kiedy nudy na pudy – „jedynka” bzdurki plecie
W szyby dudnią wciąż krople i masz kiepski humorek
Rozchmurz czoło, bo przecie, w nie tak odległym świecie
Kac na deszczową porę!

Są absynty, gruszeczniki, czacze, grogi, araraty,
Miody pitne, hipokrasy, nawet kumys – to nie żarty!
Księżyc niebem wędruje nad chmurami, wysoko
A może wino shiraz puści wam perskie oko?

Kiedy z nosem na kwintę z kąta w kąt wciąż się włóczysz
Kiedy plucha… masz przecież prawie w palcach ten korek!
Popatrzcie jak się łasi i do was tak mruczy
Kac na deszczową porę! 


Kazimiera Szczykutowicz

Kazimiera Szczykutowicz urodziła się w 1948 w Sędku, woj. świętokrzyskie. Mieszkanka Kielc. Absolwentka Wyższej Szkoły Pedagogicznej z tytułem – mgr, nauczycielka matematyki. Debiutowała w 2007 r.
Członek Związku Literatów Polskich oraz Towarzystwa Przyjaciół Dzieci.
Publikowała w wielu czasopismach krajowych i zagranicznych, m.in. w polonijnym „Dzienniku Związkowym” – Chicago (USA), „Świętokrzyskim Kwartalniku Literackim”, „LiryDram”, „POEZJI dzisiaj”, almanachach, antologiach, serwisach internetowych. Aktywnie uczestniczy w spotkaniach pisarzy polskich, zagranicznych, Warszawskiej Jesieni Poezji, Światowych Dniach Poezji i innych organizowanych przez ZLP.
Wydała pozycje książkowe: Jak zakotwiczyć NIEBO (2009), Mowa wiatru (2010), Gra z ciszą (2011), Poddani światłu – poemat (2012), ŚWIĘTOkrzyskie naSTROJE – poemat (2013), Słowem w nurcie (2014), TROPEM CZAROWNICY spod Łysicy (2016), Szlifować zdrowie (2016), Poezja profiluje człowieka (2017), Wzdłuż rozdarcia (2017), Na twarzy świata (2019) – pozycja wydana na XIX Światowy Dzień Poezji UNESCO organizowany przez „POEZJA dzisiaj” oraz książki dla dzieci: Myszka (2011), Kasia… Katarzyna (2011), Uliczka Zazakrętem (2013), Wszędobylska Bajeczka (2016 – dwujęzyczna – w jęz. polskim i angielskim). Książki dla dzieci przełożone na pismo Braille’a znajdują się w Bibliotece Ośrodka Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych w Laskach.
Wybrane wiersze autorki włączono do programu nauczania – Wychowanie do życia w rodzinie dla uczniów klasy 4 szkoły podstawowej w opr. Teresy Król – Wędrując ku dorosłości –  Scenariusze lekcji i prezentacje multimedialne (2017).
W 2019 r. otrzymała nagrodę Prezydenta Miasta Kielce za osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej oraz upowszechniania i ochrony kultury za 2018 r.
W 2019 r. otrzymała odznakę honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.

Wybrane publikacje
• Szczykutowicz, Kazimiera. Poddani światłu (poemat). Kielce: Oficyna Wydawnicza Ston 2, 2012.
• Szczykutowicz, Kazimiera. ŚWIĘTOkrzyskie naSTROJE (poemat). Kielce: Związek Literatów Polskich – Oddział w Kielcach przy udziale Oficyny Wydawniczej Ston 2, 2013.
• Szczykutowicz, Kazimiera. Słowem w nurcie. Kielce: Oficyna Wydawnicza Ston 2, 2014.
• Szczykutowicz, Kazimiera. TROPEM CZAROWNICY spod Łysicy, Kielce: Zakład Poligraficzny Stemag, 2016.


Na twarzy świata

w kamieniach mieszka
martwa cisza
zabliźniony całun krzywd bólu

dreszcz
ostrze języka
rozjątrza rany
prawdy rozdzierane

krwiobiegi jak flagi
łopoczą na wietrze
krzyki wojen

upiorne myśli
zatopione krążowniki
okręty atomowe
rakietowe pociski

historie świata
torpedy i eksplozje
dźwięk pękającego kadłuba
świst kul

podwodne lotniskowce
napowietrzne naddźwiękowce
przyciski na komendę
gruzy kikuty krew nicość
krwawiące rany

gdyby tak można
załatać spory konflikty –
słowem mówionym albo pisanym –
Ziemia by krwią nie przesiąkała


Faluje

na wietrze biało-czerwona myśl
jak duch poległych splamiony krwią
jak czerwone maki pod Monte Cassino

twarz kwiatu
nazwiska wypisane
pamięć brzemienna
wyeksmitowani na drugą stronę światła
śpiący w białych plamach
grobach nieznanego żołnierza
matczynych zamyśleniach
łzach ojcowskich

nieobecni
stają do raportu


Odliczam dni

jutro może nas nie być
kropelka strachu nie zaszkodzi
chwytać się życia

biczowani ironią
wyobraźnią słów o odejściu
dotykają skóry i milczą
jakby imiona mknęły przez cmentarze

rozstania z tym światem
przegrane losu
na różnej szerokości planety
w sercu ciszy minionych dni
biło doskonałością

nabrzmiała sokami jabłoń
okwiecona z zalążkiem owocu
nadgryza obiecany raj

powietrze mnoży kuszenie


Morz(ż)e

odpychane przez ląd
faluje i wdziera się
coraz głębiej

toń myśli pochłania
dlaczego
trudno wyłuskać nowotwór

a człowiek przecież z piasku
wsparty na rękach
zapatrzony w ziemię

fale czasu napierają
roznoszą ziarnka
likwidując profil
za horyzontem życia


Dane mi

rosnąć przy tobie trawo
zielona wystrzeliłaś z ziemi

ku słońcu twoje ostrze zmierza
gdzie jasność rozpościera anioł
krawędzie ciemności oddalają cienie
przestrzeń spokojna muska moje ciało

czuwam nad bytem wciąż nienasycona
gotowa obetrzeć oczy skałom oceanom

słucham jak drzewom obcinają nogi

lecz wierzę szczerze w ocalenie Ziemi
przez powiązanie pięści mądrych
sił dębu z uskrzydleniem poetów
artystów utrwalonych w księgach słów

dane mi mieć nadzieje


Zofia Szydzik

Zofia Szydzik – urodzona w 1949 r. na Warmii, mieszka w Elblągu,  ekonomista i handlowiec związana zawodowo z przemysłem energetycznym, obecnie na emeryturze, czasem pisząca wiersze. Swoje utwory wydała w dwóch tomikach autorskich pod tytułem Akwarele jesienne (2009) i Stara furtka śpiewa (2014). Utwory autorki ukazały się w dwunastu antologiach poetyckich pod redakcją dr Ryszarda Mierzejewskiego z Pieszyc oraz czterech antologiach poetyckich Wydawnictwa  Usługi badawcze i wydawnicze dr Rafał Brzeziński w Ząbkowicach Śląskich – Brodziszów. Od dwóch lat publikuje na łamach gazety „Kulturalnik Poznański” w wersji cyfrowej i w wersji drukowanej jako kwartalnik. Jej wiersze usłyszeć można także na antenie Radia Poznań w ramach cyklicznej audycji poetyckiej zatytułowanej – „Napisz wiersz i…” Autorka miała swój udział w dwóch tomach  Antologii Poetów Polskich 2016 i 2017. Publikuje także swoje utwory w internecie na forach poetyckich.


Wybrane publikacje
• Szydzik, Zofia. Akwarele jesienne. Wrocław: Astrum, 2009.
• Szydzik, Zofia. Stara furtka śpiewa. Brodziszów: Usługi badawcze i wydawnicze dr Rafał Brzeziński, 2014.
• Z szuflady poety XVI. Ogród poetów. Brodziszów: Usługi badawcze i wydawnicze dr Rafał Brzeziński, 2016.
• Antologia Grupy Poetyckiej – Ogród poetów. Brodziszów: Usługi badawcze i wydawnicze dr Rafał Brzeziński, 2015.
• Antologia II Grupy Poetyckiej – Ogród poetów. Brodziszów: Usługi badawcze i wydawnicze dr Rafał Brzeziński, 2015.
• Z szuflady poety XVIII. Ogród poetów. Brodziszów, Usługi badawcze i wydawnicze dr Rafał Brzeziński, 2016.
• Antologia Poetów Polskich 2016. Warszawa: Wydawnictwo Pisarze.pl, 2016.
• Antologia Poetów Polskich 2017. Warszawa: Wydawnictwo Pisarze.pl, 2017.

więcej proszę nie pukać

proszę nie szukaj miłości
w domu jej nie znajdziesz
odeszła
masz rację, był taki czas
jeszcze tak niedawno
rodziła się i umierała w ciszy domostwa
otoczona szacunkiem

dziś potrzebujący kupują jej substytut na gramy
w postaci działek sex-u do jednorazowego użycia
mniemam że raczej dla zabicia czasu
niż przeżywania…
nie znam jej handlowej nazwy
ni miejsc jej nabycia

pytasz – czy na to uczucie nie ma popytu

być może
nie ma takiej potrzeby jej odczuwania
jak nie pragnie się widzieć i przeżywać śmierci
to są znaki czasu

nie, nie… śmierci w domu także nie ma
wprowadzono ją do białych sal szpitalnych
ze stałym meldunkiem w DPS
pod zmienionym nazwiskiem…
o ile pamiętam…
takie krótkie… nie wywołujące uczuć
zgon ?
tak, tak… Zgon

Elbląg, czerwiec 2018


przypowieść o starej kobiecie

(…) lubię stare kobiety
brzydkie kobiety
złe kobiety
wierzą w życie wieczne
są solą ziemi
korą drzewa
są pokornymi oczami zwierząt
tchórzostwo i bohaterstwo
wielkość i małość
widzą w wymiarach właściwych
zbliżonych do wymagań
dnia powszedniego (…)
Tadeusz Różewicz – „Opowiadanie o starych kobietach”


zabrnęła wiekiem o jedną dziesiątkę
za daleko
stąd brak drogi powrotnej
z mozołem toczy przed sobą starość
niczym krągłą piłkę
z dziecięcych lat
nie przegląda się w lustrach
bowiem wolałaby siebie – tamtą
w szafach miast sukienek
na wieszakach – zasuszone wspomnienia
z których napar wypija wieczorem
ze starej porcelany
nie jest już jak sanktuarium
bowiem sanktuarium nosi w sobie
nie boi się deszczu
wszak nie spłucze mej-kapu
pozory są jej obce
i brwi nie unosi w zdziwieniu
zda się wszystko ma oswojone
na tyle
że stało się nawet przyjazne
nie goni tego co już uciekło
i stała się na tyle silna
że nie groźny jej wiatr
kultu młodości
stara kobieta to smakosz
i kolekcjoner chwil
tu i teraz
wyśpiewuje wers po wersie
tak jak wszyscy
tylko jakby
inaczej

Elbląg, styczeń 2018


nocą prześwietloną (z listów do S)

uwielbiam wtulać się w ciebie gdy księżyc
ogarnia nas poświatą prześwietlając
firankę a noc w kapocie siermiężnej
odurza słowiki wilgotnym majem

gdy lilak kroplami popija rosę
jak guślarz zza okna woń w kiściach warzy
i duszność pijaną (jak ścięta kosą)
zległą w jaśminach by marzyć i marzyć…

gdy upojony konwaliowym grogiem
kuląc się pokornieje smutek blady
i lubię ten mrok co leży odłogiem
a dłonie ruszają na ciche zwiady

Elbląg, maj 2018


wiwisekcja

jestem maleńką przygodą
ze swoją legendą wpisaną w wielką przygodę
ta zaś
wpisuje się w przygodę kosmiczną
gdy czasem w potrzebie
zaglądam do własnego wnętrza
muszę zdjąć wiele warstw
jedną po drugiej
by dojść do rzeczy sedna o sobie
maluje się obraz matrioszki
ja natomiast jako ostatni element
a w nim kłębowisko
poplątanych neuronów w budyniowej konsystencji
duktów krwiobiegu precyzyjnie wycyzelowanych
i wiele innych anatomicznych zagadek
współpracujących z precyzją
szukam duszy
lecz nie znam adresu
ni części ciała obranej za lokum
owa posiadaczka przepastnej garderoby
każdego dnia, a nawet porze
potrafi zmieniać szaty
z anielskiej w rogatą
czasem diaboliczną
to znów w liberii pokornego sługi
lub w przebraniu upartego osła
bywa pielęgniarką pochylającą się z empatią i powagą
i jak pies ogrodnika
podczas spoczynku nad wyraz harcowna w stroju błazna
(co za przewrotność)
i wciąż zdziwiona
nad zdzierającym się ciałem
co nie dotrzymuje kroku pomysłom
bowiem owa enigma – wciąż młoda

Elbląg, listopad 2018


ruiny z legend Siedmiogrodu

I.
ruiny zamku w Cachtice* – biała gardenia
na świętej górze pośród malachitów lasu
biel ruin łagodzi to co podaje legenda
skrywa prawdę o tym miejscu w kapsule czasu

ta zaś wielobarwna jak barwny bywa agat
swym pięknem równy Elżbiecie co po wsze świty
krew spija jako duch (jak przed dawien laty)
przebity na wskroś rdzawym kryształem kalcytu

grzeszna Batory straszy ptasiogłose lasy
a piersią od krwi lepką karmi wzniosłe góry
dygoczą nawet smukłe świerki jak Harnasie
i kwiczą jazgotliwe kukły mandragory.

II.
ruiny tkwią we mgle drętwotą białych murów
tylko czas obłóczy pamięcią dawne piękno
burząc dłubie deszczem i gwiżdżą wietrzne chóry
i tylko mara przeszłości i duch z legendy

i smutek spogląda w lazury – wszak brak pułapu
w ocalałej bramie – furty rdzewiejący lament
tylko słońce to samo nad resztką ochłapu
jak z kamiennej oprawy wyłuskany diament.


* Zamek księżnej Elżbiety Batory – Cachtice, Słowacja. Zamek i kraj trenczyński, zachodnia Słowacja niedaleko granicy z Czechami, to królestwo Elżbiety Batory, powszechnie znanej jako „Wampirzyca z Siedmiogrodu”. Czy rzeczywiście popełniła te wszystkie zbrodnie, o które została oskarżona, czy tylko stała na zawadzie Habsburgom do tronu. Pozostała tylko barwna legenda i ruiny zamku.

Cachtice, lipiec 2018

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko