Ballada pt. A Hard Rain’s a Gonna Fall to utwór należący do jednego z najbardziej znanych w dorobku Boba Dylana. Wielu z badaczy jego twórczości uważa, że jej prawzorem był inny utwór napisany przez Dylana pt. Let Me Die in My Footsteps, do którego wykorzystał muzykę ze starej ballady folkowej Roya Acuffa. Jak sam autor pisze: inspiracją było związane z zimną wojną szaleństwo budowania schronów, zabezpieczających przed opadem radioaktywnym. Mniemam, że niektórym taka piosenka wydała się radykalna, ja jednak nie widziałem w niej radykalizmu. (M.K.s.s167/168). Dalej Dylan wspomina, że wstydził się tego utworu i nawet grając go nie mówił, że jest to jego kompozycja tylko, że zapożyczył to od zespołu „The Weavers”. Piosenkę grał i śpiewał z powodzeniem Pete Seeger, znakomity pieśniarz folkowy. Ballada Let Me Die in My Footsteps / Pozwól mi umrzeć we własnym łóżku. Polski tytuł dobrze oddaje sens ballady, która jest osobistym protestem Dylana wobec histerii powstałej w latach 50., z budowaniem schronów przeciw atomowych. Utwór ma sześć zwrotek, a pierwsza z nich streszcza całą balladę.
Pozwól mi umrzeć we własnym łóżku
Nie zakopiesz mnie pod ziemią mój brachu
bo ktoś powiedział zakop się chłopie w piachu
Żywcem nie dam się zakopać
Zanim zamknę me oko
Będę trzymał swą głowę wysoko,
Pozwól mi umrzeć we własnym łóżku brachu
Zanim zabierzesz mnie do piachu.
Dylan wprawdzie schronu przeciwatomowego nie wybudował, ale miał obsesję na punkcie pyłu radioaktywnego. Jak sam przyznaje miał w swoim nowojorskim mieszkaniu licznik Geigera, aby w przypadku ataku jądrowego sprawdzić, co jest niebezpieczne, co nadaje się do jedzenia. (M.K. s.168). Piosenka Let Me Die in My Footsteps, na pewno nawiązywało muzycznie do A Hard Rain’s, ale nie treścią, bo wzorem była stara ballada szkocka pt. Lord Randa.
Oba wątki inspiracji przeplatają się tak ścisłe, że trudno jest je rozdzielić i chyba nigdy już się nie dowiemy jak było naprawdę, ponieważ podążać za Dylanem nie jest łatwo, on sam sobie często zaprzecza, nawet w jednym i tym samym utworze. Najpierw pisze, w swojej autobiografii, że Amerykanie mają obsesję i budują schrony, kilka linijek dalej na tej samej stronie 167 pisze, że z kwitkiem odprawiano domokrążców oferujących budowę schronów. Nie handlowały nimi sklepy i nikt ich nie budował. Tak samo wielokrotnie zaprzeczał w swoich wywiadach dla mass mediów, by utwór A Hard Rain’s a Gonna Fall,
miał cokolwiek wspólnego z tym, co się działo w Zatoce Świń. Tematycznie jednak ballada bardzo szeroko wpisuje się w klimat tamtych bardzo „nerwowych” czasów dla Ameryki. Wisząca na „włosku” wojna, strach, przerażenie, groza zagłady poprzez środki stylistyczne i obrazowania (images) oddają ducha tamtych czasów. Dylan w zależności od nastroju i sytuacji raz potwierdzał w wywiadach, że napisał ją z myślą o kryzysie kubańskim, a czasem zaprzeczał i się wypierał, mówiąc, że to nie ma nic wspólnego z Kubą, ani sprawami dziejącymi się wokół niej. Balladę po raz pierwszy wykonał we wrześniu w kawiarence Gaslight Café w Greenwich Village, a następnie publicznie tydzień później 22 września w Carnegie Hall jako część pokazu Hootenanny Show sponsorowanego przez magazyn pt, „Sing Out Magazine”. Na płycie utwór ten ukazał się dopiero w maju 1963 roku.
Na okładce albumu, „Freewheelin Bob Dylan” jest napisane:
It was the sleeve notes on Freewheelin’ album that first reported the story that the Cuban Missile Crisis was the inspiration for the song – something later denied by Dylan, and seemingly impossible since the song was written before the crisis. The sleeve notes also make the oft quoted comment, “Every line in it is actually the start of a whole new song. But when I wrote it, I thought I wouldn’t have enough time alive to write all those songs so I put all I could into this one.”
Informacja ta sugeruje, że pieśń powstała zainspirowana kryzysem kubańskim, później Dylan zdementował te informację jako niemożliwą ponieważ utwór został napisany przed wykryciem głowic atomowych, w czasie kryzysu kubańskiego. Twierdzi, że chciał napisać tak, aby każdy wers był początkiem nowej pieśni, bo wojna atomowa wisi w powietrzu i życia może zabraknąć na napisanie tego wszystko, co chciałby napisać i powiedzieć.
Znajomość Starego i Nowego Testamentu, też odegrała nie małą rolę w pisaniu tekstów, wiele z nich jest o wydźwięku psalmicznym. A Hard Rain jest jednym z trzech utworów społecznego protestu Dylana nagranych w roku 1963 na płycie pt. „The Freewheelin”. Pozostałe dwa to: Blowin ‘In The Wind oraz Masters of War. Płyta ta jest jedną z najważniejszych w dorobku poety-muzyka, młodego barda, szczęśliwie dla niego wydana w odpowiednim czasie i miejscu. Dla tradycyjnego słuchacza muzyki folk, który przywykł do ballad wiejskich z Wielkich Równin, Dylan okazał się rewelacją, jego opisy rzeczy i spraw miejskich, codziennych językiem reportera, a z drugiej strony malarskie, surrealistyczne porównania i metafory zmuszały do zastanowienia się nad treścią tekstu. Nowojorski Dylan stał się piewcą „ludu” ale opisanego przez człowieka z miasta, czegoś takiego wcześniej nie było. Dylan był bardzo nierówny w swoim pisaniu, nawet nieprzewidywalny, jeden utwór z tej samej płyty może być grafomański, nieudany, napisany bliskimi rymami, całkowicie pozbawiony wypowiedzi poetyckiej z rdzeniem jednolitym tematycznie. Drugi utwór z tej samej płyty może być obrazem wieloznacznym, opartym na wielu skojarzeniach surrealistycznych, coraz to zmieniający kierunek, znaczenie, zastosowanie przerzutni, sprawia to, że utwór staje się trudnym do interpretacji.
*
Tony Attwood, na którego w tej pracy będziemy często się powoływać, autor bloga pt. ”Untold Dylan”, tak pisze o pochodzeniu inspiracji A Hard Rain: Pomysł napisania tej ballady, narodził się ze starej ludowej ballady szkockiej, w której matka wielokrotnie kwestuje swego syna (pyta się go „Gdzie byłeś mój synu ukochany?”). Pod koniec ballady dowiemy się, że syn został otruty przez kochankę padając na ziemię, na tym kończy się ballada. Attwood pewny jest, że praźródłem muzycznym utworu Dylana była 12 ballada ze zbioru Childe’a znana jako Lord Randal (lub Lord Randall). Był to tradycyjny utwór, który zachował się wśród tych licznych anglosaskich piosenek. Zwrócił na nią uwagę młody poeta Martin Carthy , a ten zaciekawił nim Dylana. Już sam początek ballady nakierowuje nas podobieństwa pomiędzy oboma utworami:
Oh, where ha’ you been, Lord Randal my son?
And where ha’ you been, my hansome young man?
I ha’ been at greenwood, mother, make my bed soon
For I’m wearied wi’ hunting, and fain was lie down.
Istnieje wiele wersji Lorda Randala, ale wszystkie stosują ten sam schemat strukturalny – „pytanie-odpowiedź”. Nie można zaprzeczyć, że Dylan zapożyczył pomysł z dawnej ballady, ale on stworzył całkowicie nową balladę, nową jakość; wykorzystał współczesne symbole, plus wyobraźnię, obrazy, światło i ciemność na swój oryginalny sposób. Nie ma w tym nic złego w słowie „zapożyczył’, bo w twórczości ludowej jedni pożyczają od drugich. Muzyka ludowa kojarzy się z wiejską. Jej urok i siła tkwi w tym, że tak do końca nie wiemy, kto skomponował muzykę, a kto ułożył słowa. Utwór/piosenka ewoluuje przez pokolenia w jednej rodzinie, wiosce, regionie.
Rzadkością było, aby muzycy folkowi pisali własne teksty lub muzykę, dopiero pokolenie Dylana jako pierwsze zaczęło pisać własne teksty, komponować lub przerabiać muzykę, dopasowywać ją do swoich potrzeb i na niej zarabiać. Wcześniej tego nie było. Niech przykładem będzie mistrz i nauczyciel Dylana Woody Guthrie, włóczykij, robotnik najemny, umierający w biedzie i nędzy, chociaż sam pisał teksty i muzykę.
O czym jest ballada A Hard Rani’s a Gona Fall?
Ballada rozpoczyna się trzecim wersem (pierwsze dwa to refren): Włóczyłem się po zboczach dwunastu mglistych gór. Narrator opowiada, a właściwie przekazuje za pomocą poezji i muzyki swoim słuchaczom wiadomość w której informuje o tym, gdzie jest. Pisze w pierwszej osobie o tym, że się potyka I’ve stumbled, ale to nic innego niż błądzenie, poszukiwanie czegoś, lub bezsensowne „łażenie” , wędrowanie po górach. Jednak ballada nie jest o tym, tylko o poszukiwaniu sensu życia, utraconych wartości po jakieś wielkiej katastrofie kosmicznej. Narrator utworu przybiera ton wizjonera, i jak prorok Izajasz, opisuje widmo zagłady dokładnie tak, opisywała to prasa, jak przepowiadał św. Jan, jak się tego obawialiśmy: pustkowia post-nuklearnego świata, katastrofy niszczącej błękitną planetę Ziemię. Stąd błękitnooki syn. Planeta jest niszczona przez bliżej nie określony „ciężki deszcz” (a hard rain) , ale z czego „jaki jest ten deszcz i z czego się składa” z ballady to nie wynika. Możemy się domyślać, że deszcze to forma kary, jaka spotkała ludzkość.
Ciężki deszcz, A Hard Rain to nic innego jak ulewa, potop, coś co może przypominać jedną z egipskich plag. Jeszcze innym interpretacją może być ta w której ludzkość „pokazała” Panu Bogu, że nie zasługuje na jakąkolwiek z Jego strony wyrozumiałość. Bóg dał ludzkości inteligencję, ręce do pracy i wolę, aby żyć w raju ziemskim stworzonym przez siebie, bo z tego boskiego została wypędzona, ale ludzkość sama sobie urządziła piekło wykorzystując swoja wolę, ręce, inteligencję do niszczenia wszystkiego, co spotka na swojej drodze.
A Hard Rain to jeszcze jedna interpretacja ballady: rozmowa pomiędzy Matką Boską, a Jezusem, „niebieskookim lub błękitnookim synem”, której uważnie należy się przysłuchać, ale, aby nie sięgać do niebios, to może być zwykłą rozmową pomiędzy normalnymi ludźmi, matką a synem, ale zwykłych rzeczach, tylko o czymś nadzwyczajnym. Rozmowa jest nasycona niepokojem o losy świata. Wszystkie te ornamenty słowne wkomponowane w stylizowaną baśń, balladę o końcu świata, mogą zwiastować tylko Apokalipsę. Dlatego dziwi spokój z jakim matka pyta syna, a syn odpowiada, co on widział w swoich podróżach… Gdzie był, co przeszedł, czego doznał, kogo po drodze spotkał, co widział, co słyszał. Końcowe dwa wersy, będące formą refrenu robią na odbiorcy piorunujące wrażenie. And it’s a hard, it’s a hard, it’s a hard, it’s a hard, It’s a hard rain’s a-gonna fall. Powtórzenie słowa „hard” pięć razy pod rząd w dużym stopniu zapisuje się w mózgu słuchacza. Słowo „hard” rodzi grozę, zaczyna kojarzyć się automatycznie z czymś strasznym. Trudno jest nawet sobie wyobrazić, co one może faktycznie znaczyć. Takie zjawisko uważane było za karę od Boga, za manifestację wściekłości i bólu spowodowanego przez nasze grzechy. Mógł je użyć również dlatego, że jest ono jednosylabowe i o wiele łatwiej je zaśpiewać niż dwusylabowe „bloody”.
Dziennikarze uparli się, że jeśli sam autor raz zaprzeczał raz potwierdzał, że pieśń nie ma nic wspólnego z kryzysem kubańskim, to może jest to pieśń o Wietnamie. Wojna – podczas gdy Dylan pisał balladę – już trwała, ale większość Amerykanów wciąż nie wiedziała, gdzie jest Wietnam, nawet gdzie go znaleźć na mapie. Tak na prawdę masowy wyjazd żołnierzy rozpoczął się już po śmierci Kennedy’ego, gdy prezydentem został Lyndon B. Johnson, to on wydał w lipcu 1964 roku rozkaz zwiększenia obecności militarnej (tysiące żołnierzy) w Wietnamie Południowym.
A Hard Rain’s nie może być opowieścią o wojnie z przerażającymi obrazami, w której zastosowano napalm, bo jak podają źródła: prawdziwe dni krwawej sławy dla napalmu nadeszły dopiero w czasie wojny w Wietnamie, (po raz pierwszy w roku 1963), gdzie został wykorzystany nie tylko jako broń taktyczna, ale również psychologiczna. Kiedy spadały bomby z napalmem, na ziemi rozpętywało się piekło. Temperatura płomieni wynosiła ponad 1200 °C, a ściana ognia przemieszczała się szybciej niż biegnący człowiek. Dlatego by nie miał być to utwór o Wietnamie, czy osobisty protest Dylana, który wyraża uczucia milionów młodych Amerykanów, i ludzi na całym świecie nie godzących się na tę wojnę, nie chcących w niej brać udział. Tym utworem poeta Dylan odbiera swojemu słuchaczowi niewinność i komfort niczego nie robienia, założone ręce, filozofia trzymania się z daleka od tego wszystkiego, czym żyje świat, to jest jedno z najgorszych rozwiązań, Dylan wzywa do działania. Dylan zachęca młodych ludzi do włączenia się aktywnie w to wszystko co się dzieje, bo jeśli młodzi nie będą działać, to końcowy efekt będzie taki sam jak w starej balladzie szkockiej. Dylan staje się „głosem pokolenia”, tak samo jak Carl Sandburg kilka dekad wcześniej został obwołany „głosem ludu”. Mówi o skutkach wojny nie tylko w Wietnamie, czy kryzysie kubańskim, ale generalnie o wojnie i przemocy, ostrzega przyszłe pokolenie przed nic nie robieniem, bo bierna postawa może skończyć się dla ludzkości źle.
Bob Dylan skończył tylko szkołę średnią
Pisząc A Hard Rain’s A- Gonna Fall, miał 22 lata i już był uważany za głos swojego pokolenia. Jego dziewczyna Suze – jego nauczycielka i przewodniczka po jego życiu, Nowym Yorku i świecie literackim nawet jeszcze nie skończyła szkoły średniej. Wielu jego przeciwników – a ma ich tyle samo co zwolenników – robi z braku wykształcenia wielkie hello, poza tym zarzucają mu, że śpiewa/pisze to, o czym wszyscy i tak już wiedzą. Wielu nawet twierdzi nie potrafi śpiewać, tylko coś tam mamrota pod nosem, trudno było go zrozumieć, dlatego nazwali go „beczącą kozą”. Ale z perspektywy czasu okazało się, że szkoła, wykształcenie nie było mu potrzebne, on miał dużo szczęścia, bo przebywał wśród ludzi oczytanych, których znajomość literatury amerykańskiej, europejskiej i światowe była duża. Ludzie ci, żyli kulturą, ich domowe biblioteki były powodem do dumy, a kolekcje płyt do zazdrości, wszystko ich interesowało i oni wszystkim się interesowali. To oni udostępniali mu swoje książki i płyty, rozmawiali z nim i przekazywali, omawiali, analizowali w rozmowach wartość i znaczenie danego poety, malarza, utworu, piosenki czy wiersza. Wiele rzeczy nie trzeba było mu dwa razy powtarzać, przede wszystkim był osobą kreatywną z oczami szeroko otwartymi na świat i na bliźniego. Cokolwiek by o nim nie powiedzieć, nigdy popularnością i sławą nie będzie się mógł równać z Elvisem Presleyem, czy nawet Frankiem Sinatrą
Narzędzia poetyckie Boba Dylana
Ton – podniosły, apokaliptyczny, same słowa, nawet bez zastanawiania się nad treścią budzą w czytelniku strach, nawet grozę. Powtórzenia, bardzo liczne, na początku i końcu każdej zwrotki, które można uważać za refren. (W początkowym refrenie w zależności do zwrotki zmieniają się tylko czasowniki zawsze w pierwszym wersie: been, see, hear, meet, do, w zależności zwrotki).
I oto właśnie chodziło Dylanowi, bo nie jest w tym utworze najważniejszy rym wersów, (rymy niedokładne, przybliżona tylko zgodność brzmień) ale właśnie refren. Na nim jest oparta cała ballada. Tutaj nie rym kształtuje brzmienie, ale refren. Decyduje o tym budowa zwrotek jak i układ występujących refrenów, plus powtórka słowa „hard” która wnosi duży walor foniczny i wzbogaca cały utwór.
Początek:
Oh, where have you been, my blue-eyed son?
Oh, where have you been, my darling young one?
I jej zakończenie:
And it’s a hard, and it’s a hard, it’s a hard, it’s a hard,
And it’s a hard rain’s a-gonna fall.
Liczebniki. Hiperbola i epitety często nawiązują do surrealizmu. Najwięcej jest ich w pierwszej zwrotce, tyle co hiperboli jest epitetów.
I’ve stumbled on the side of twelve misty mountains
I’ve walked and I’ve crawled on six crooked highways
I’ve stepped in the middle of seven sad forests
I’ve been out in front of a dozen dead oceans
I’ve been ten thousand miles in the mouth of a graveyard
Aliteracja. Jest jej sporo w każdej zwrotce, a najwięcej w drugiej np. litera b: I saw a black branch with blood that kept drippin ( Widziałem czarną gałąź we krwi z niej kapiącą).
W trzeciej zwrotce litera s: I’ve stepped in the middle of seven sad forests. Dodatkową aliterację można znaleźć w następujących metaforach, które jak już było wspomniane robią duże wrażenie na czytelniku, czy słuchaczu, I saw ten thousand talkers whose tongues were all broken / miles in the mouth of a graveyard / a dozen dead oceans / seven sad forests / literki t, s, miles in the mouth of a graveyard. Przykładami aliteracji ze względu na powtórzeniu litery „d”, „m” i „b”. Nie jest to przypadkowe, Dylan wszystko to zaplanował i przemyślał, przykładów nie brakuje, bo są w każdej zwrotce.
Dodatkowo to jest piosenka przymiotników: krzywy, smutny, martwy, zraniony, wilgotny, etc.
I piosenka liczb: dwunastu, sześć, siedem, kilkanaście, dziesięć tysięcy (trzy razy)…
Animizacja i personifikacja. Dylan w tej balladzie nadaje przedmiotom nieożywionym cechy istot żywych.
seven sad forests – siedem smutnych lasów
a dozen dead oceans – tuzin umarłych oceanów
the mouth of a graveyard – usta ( gardło ) cmentarza
hammers a-bleedin – krwawiące młoty
Powtarzanie spółgłosek „t„ i ”s„ (w tekście angielskim nie w przekładzie), uściślają one wersy, pomagają „trzymać” linie w umyśle czytelnika, bo są poetyckim obrazami przekazu. Poeta przekazał to, co chciał przekazać, odniósł sukces, słuchacz jest wzruszony, po części przestraszony, „włącza” swoje myślenie o otaczającym go świecie. Dylan świadomie stosuje środki stylistyczne, bo wie, że wywołają one u jego słuchacza/czytelnika emocje. One urozmaicają tekst, „wciągają odbiorcę” w jego treść, budzą zainteresowanie przez co tekst staje się ciekawszy i nasycony obrazami (images), a te, jak wiadomo od stuleci, bardziej działają na ludzką wyobraźnie niż same słowa.
Omówienie utworu
Ballada składa się z pięciu zwrotek i różnej długości wersów, od dziewięciu zgłosek do czternastu, najwięcej jest wersów trzynastozgłoskowych. To prawie siedmiominutowy utwór muzyczny, którego obecność w szerokim świecie literatury jest już dawno ugruntowana. Pierwsza zwrotka jest najkrótsza, bo ma dziewięć wersów, a ostatnia piąta najdłuższa, bo ma szesnaście wersów. Dylan pisząc tę balladę zastosował podobną technikę pisania, jakiej używał we wcześniejszej swojej twórczości.
Pierwsza zwrotka, dziewięć wersów, wyliczanka liczbowa, plus dużo przymiotników, zaczyna się pytaniem: gdzie byłeś mój błękitnooki synu – proszę zwrócicie uwagę na zastosowanie hiperboli w tej zwrotce.
Oh, where have you been, my blue-eyed son?
Oh, where have you been, my darling young one
Syn mówi (opowiada) o wędrówce. Zwrotka ta jest bogata w aliteracje.
Włóczyłem się po zboczach dwunastu mglistych gór,
Przeszedłem, przepełzałem sześć krętych autostrad,
Stanęłam w samym środku siedmiu lasów smutku,
Wyszedłem naprzeciw tuzina martwych oceanów.
Wszedłem tysiąc mil w gardło cmentarza,
Oh, gdzie byłeś mój błękitnooki synu?
Oh, gdzie byłeś mój chłopcze ukochany?
A hard rain’s a-gonna fall można przetłumaczyć jako ulewa, potop lub krwawy deszcz czy też współcześnie jako zagłada atomowa. W polskim przekładzie „ciężki lub twardy deszcz” jakoś dziwnie brzmi w uszach. Może to być opad radioaktywny. Dylan jednak zaprzeczył, żeby miał to konkretnie na myśli, między innymi w wywiadzie radiowym udzielonym Studsowi Terkelowi w 1963: Nie, to nie jest deszcz atomowy, to po prostu ciężki deszcz. To nie opad radioaktywny. Chodzi mi o jakiś rodzaj końca, który po prostu musi nastąpić…[16]
Druga zwrotka ma jedenaście wersów i podobnie jak pierwsza zaczyna się pytaniem.
I co wiedziałeś mój błękitnooki synu?
I co widziałeś mój chłopcze kochany?
Widziałem niemowlę z dzikimi wilkami wokół
Widziałem autostradę diamentów, i nikogo na niej,
Widziałem czarną gałąź krwią ociekającą,
Widziałem pokój pełen ludzi z młotami krwawymi,
Widziałem białą drabinę w wodzie zanurzoną.
Widziałem tysiące głów gadających połamanymi językami,
Widziałem strzelby i ostre miecze w rękach małych dzieci
Widziałem tylko krwawy, krwawy, krwawy, krwawy,
bardzo krwawy deszcz spadający na ziemię.
Trzecia zwrotka, jedenaście wersów, jest o tym, co syn słyszał. Dylan ilustruje jednostkę, która widzi to, co się wokół niej dzieje. Wypowiedź poetycka idzie ramię w ramię z wypowiedzą polityczną. Poeta widzi zagrożenia współczesnego świata. Demaskuje go.
I co słyszałeś mój błękitnooki synu?
I coś słyszał mój drogi młodzieńcze?
Słyszałem głos burzy, który był ostrzeżeniem
Słyszałem łoskot fali, która mogłaby świat zatopić
Słyszałem stu bębniarzy, których dłonie płonęły.
Słyszałem tysiąc szepczących, których nikt nie słuchał,
Słyszałem jednego głodującego, i wielu śmiejących się
Słyszałem pieśń poety co skonał w rynsztoku
Słyszałem głos klauna, co łkał w cichej alei
I tylko krwawy, krwawy, krwawy, krwawy,
bardzo krwawy deszcz spadnie na ziemię.
Czwarta zwrotka, dziesięć wersów, jest o tym, kogo syn spotkał, a rozpoczyna się ona bardzo mocnym obrazem (image) dziecka leżącego obok martwego kucyka. To przemawia do wyobraźni i powoduje przyśpieszone bicie serca.
Oh!!! Kogo spotkałeś mój niebieskooki synu?
Kogo spotkałeś mój najdroższy?
I białego człowieka, co wyprowadzał czarnego psa*
I młodą kobietę, której ciało płonęło,
I młodą dziewczynę, co dała mi tęczę.
Spotkałem mężczyznę zranionego w miłości
I innego człowieka skażonego nienawiścią.
Piąta zwrotka, jest najważniejsza, bo jest w niej mowa o czasie, już nie tym fikcyjnym, przeszłym, ale teraźniejszym i fizycznym. Zwrotka ma szesnaście wersów, w niej Dylana dużo mówi o ekologii, i jest najbardziej złożona ze wszystkich. Rozpoczyna się tradycyjnie pytaniem matki do syna:
I co teraz zrobisz mój niebieskooki synu?
I co teraz zrobisz mój ukochany chłopcze?
Pytanie nie retoryczne, bo konkretnie postawione. Syn odpowiada, że pójdzie do czarnego, głębokiego lasu zanim zacznie się ulewa. Tam gdzie wielu ludzi, ale ich ręce nie mają nic do roboty. Tam gdzie pigułki trucizn zatruwają wody rzeki. Dylan tutaj nie mówi o ekologii, jakby się zdawało, ale o kłamstwach mass mediów, które on uważa za trucie wody pitej przez ludzi. Mówi o nierówności społecznej, a także domaga się praw dla ludzi skrzywdzonych i poniżonych. W zwrotce tej widać najwyraźniej jego tzw. „żyłkę społecznikowską” i zaangażowanie. Zwrotka kończy się powtarzającym się refrenem:
Tylko krwawy, krwawy, krwawy, krwawy,
krwawy deszcz spadnie na ziemię.
Ale zanim on nastąpi poeta w surrealistyczny sposób dokonuje wolty i z ludzi głodnych, i dusz zapomnianych „przeskakuje” do kata z wiecznie zasłonięta twarzą. Jednak najbardziej zaskakujący jest ostatni wers tej zwrotki i całej ballady mówiący o tym, że narrator stwierdza, że będzie dobrze znał swoją pieśń zanim zacznie ją śpiewać. Jak to jest możliwe, tego nie wiemy, ale może się domyślać, że pieśń, nie jest samodzielna, tylko w jakiś sposób jest powiązana z narratorem, podmiotem mówiącym oraz łańcuchem zdarzeń przedstawionej w niej. To jest najbardziej fascynujące w tej balladzie. Głównym czynnikiem kompozycji jest czas. To on w czterech pierwszych zwrotkach jest przeszły, a w piątej, ostatniej przyszły. W efekcie tracimy poczucie czasu, gdzie jest początek, gdzie koniec. Narrator ballady skupia naszą uwagę na sobie, niezależnie od zdarzeń przez niego przedstawianych.
Nie sposób jest porównać tę balladę z innymi utworami poety, bo ta robi piorunujące wrażenie. Jej silny wpływ na młodych słuchaczy sprzed pięciu dekad jest odczuwany i dzisiaj.
Jestem poetą mówi Bob Dylan
Jednak wyraźnie stwierdził, że jest poetą, że dla niego, istnieje powszechne przekonanie, że poezja istnieje w świecie czystego języka i dlatego różni się od prozy. Wiersz jest w rzeczywistości zarówno muzyką i słowem. Poezja jest dźwiękiem, bo posiada sylaby, rym, rytm, asonanse, dysonanse, metrum mające „towarzyszyć” zawartości wiersza, aby wprowadzić odpowiedni nastrój w odniesieniu do wywołanego wrażenia. The words are just as important as the music. There would be no music without the words. Aby nadać jakieś bardziej precyzyjne znaczenie słowom, których sens pozostaje otwarty, należy uwikłać je w takie sytuacje i takie rodzaje działalności, których wymogom nie będą mogły sprostać, jeśli nie będą określone precyzyjnie. Jest jeszcze uczucie związane z emocjami i obrazami poematu czyniąc go obrazem grozy mogącej nadejść w każdej chwili. Obrazy- symbole takie jak: dzikie wilki, niemowlę, dziecko liżące martwego kucyka, to wszystko działa na ludzką wyobraźnię. Kiedy zadano mu pytanie: Bob, zawsze mówiłeś, że słowa przychodzą najpierw i myślisz o nich jak o muzyce. Kiedy piszesz słowa czy je słyszysz? Odpowiedział, jednym słowem: Yes. Teksty ballad Dylana nie można porównywać do wierszy, ale kompletnych utworów, w których słowa, muzyka, aranżacja, instrumentacja, wszystko to razem wzięte tworzą „dzieło”, czyli utwór.
Bob Dylan Laureatem Literackiej Nagrody Nobla
Bob Dylan został laureatem nagrody Nobla za rok 2016 w dziedzinie literatury za „tworzenie nowych form poetyckiej ekspresji w ramach wielkiej tradycji amerykańskiej pieśni”. Aby słuszność tych słów potwierdzić wymieniamy tylko dwóch z czterech jego wielkich poprzedników: Walta Whitmana i Allena Ginsberga, do których twórczość Dylana nawiązuje, w szczególności w tej balladzie. (Pozostali dwaj to Carl Sandburg i Langston Hughes). Co łączy Dylana z Whitmanem i Ginsbergiem to słowo w tekście – ono kształtuje biografię poetów, opowiada pewną historię, w której poeci uczestniczyli, albo byli jej naocznymi świadkami. Tekst wiersza umiejscowia narratora pomiędzy opisywanym wydarzeniem, a językiem wypowiedzi poetyckiej. Łączą ich emocje, narracja i obrazowość – plastyczność. Mowa emocjonalna służąca do bezpośredniego wyrażenia tego, co czują, stan psychiczny, w którym zachodzi przemiana z mówienia „za siebie”, na ja- medium, które przemawia, ale przemawia do „milionów” tworząc wartości ponadindywidualne. „JA” liryczne, to nie tylko „przemawiający poeta”, ale to określenie/termin stosowany do całości tego co „JA” mówi i przeżywa, opisuje i przekazuje dalej. „JA” to całe epoki zdarzeń i wydarzeń, zarówno Whitman jak i Ginsberg i Dylan są mocno uwikłani w wydarzenia historyczne, w chwilę w której przyszło im żyć. „JA” czuje swoje powołanie do zbawiania świata a zarazem swoją odrębność wobec świata. Bob jest tego świetnym przykładem, gdy sam sobie zaprzecza albo „unieważnia” to, co wcześniej powiedział, albo nie rozumie, o co pytają go dziennikarze. Jego życie wewnętrzne poprzez twórczość, którą przecież „pokazuje światu” zderza się ze światem zewnętrznym. Artysta staje twarzą twarz z tym światem i siłę swoich uczuć, jednak nie potrafi przekazać, należycie wyartykułować jego wyjątkowe „JA”, czuje się zakłopotany, bo jego niepowtarzalność, wyjątkowość próbuje być interpretowana przez innych. A on nie chce się na to zgodzić, więc się wycofuje do swojego „wewnętrznego JA”. Taka romantyczna postawa, wizja indywidualności bardzo odpowiada Bobowi, bo nie ujawnia siły swojej kreatywności poetyckiej ani nie „odkrywa głębi duszy”. To o czym „przemawia jest ważne”, ale jeszcze ważniejsze jest to jak przemawia. Tych poetów łączy tradycyjne romantyczne pojmowanie języka poetyckiego, a wzorem jest dla nich Biblia. Jest też wspólny sposób wyrażania się, materiał językowy i ekspresja językowa.
Walt Whitman
Salut au Monde
I hear the workman singing, and the farmer’s wife
singing;
I hear in the distance the sounds of children, and of
animals early in the day;
I hear quick rifle-cracks from the riflemen of East
Tennessee and Kentucky, hunting on hills;
I hear emulous shouts of Australians, pursuing the
wild horse;
I hear the Spanish dance, with castanets, in the chest-
nut shade, to the rebeck and guitar;
I hear continual echoes from the Thames;
[…]
I see plenteous waters;
I see mountain peaks—I see the sierras of Andes and
Alleghanies, where they range;
I see plainly the Himalayas, Chian Shahs, Altays,
Ghauts;
I see the Rocky Mountains, and the Peak of Winds;
I see the Styrian Alps, and the Karnac Alps;
I see the Pyrenees, Balks, Carpathians—and to the
north the Dofrafields, and off at sea Mount
Hecla.
(rok publikacji 1867)
Allen Ginsberg
America
America I’ve given you all and now I’m nothing.
America two dollars and twenty-seven cents January 17, 1956.
I can’t stand my own mind.
America when will we end the human war?
Go fuck yourself with your atom bomb
I don’t feel good don’t bother me.
I won’t write my poem till I’m in my right mind.
America when will you be angelic?
When will you take off your clothes?
When will you look at yourself through the grave?
When will you be worthy of your million Trotskyites?
America why are your libraries full of tears?
America when will you send your eggs to India?
I’m sick of your insane demands.
(rok publikacji 1956)
Bob Dylan
A Hard Rain’s Gonna – Fall
I saw a newborn baby with wild wolves all around it
I saw a highway of diamonds with nobody on it,
I saw a black branch with blood that kept drippin’,
I saw a room full of men with their hammers a-bleedin’
[…]
I heard the sound of a thunder, it roared out a warnin’,
Heard the roar of a wave that could drown the whole world,
Heard one hundred drummers whose hands were a-blazin’,
Heard ten thousand whisperin’ and nobody listenin’,
Heard one person starve, I heard many people laughin’,
Heard the song of a poet who died in the gutter,
Heard the sound of a clown who cried in the alley,
(rok publikacji 1962)
Pomiędzy Whitmana Salut au Monde, a Dylana A Hard Rain – Gonna Fall jest 100 lat różnicy od ich powstania, ale gdy spojrzymy na oba teksty oraz Ginsberga poemat America (fragment) to tych różnic nie widzimy. Dla kogoś, kto nie zna twórczość tych poetów fragmenty powyższych tekstów mogą być napisane przez tę samą osobę, w bardzo podobnym czasie.
Dykcja językowa trzech poetów jest bardzo podobna, oparta na budowie (konstrukcji) długich zdań i poetyki, (ekspresji słownej) przerzutni, wyboru słów, zwrotów. Wersy zaczynające się od „I” czyli „ja”. Wiersze pisane w pierwszej osobie, dlatego „Ja” jest tak ważne, bo przez „ja” odbiorca powinien rozumieć „mój świat”, mój punkt widzenia. Każdy z tych poetów (już to zostało powiedziane) był „wychowany” na Biblii i ona towarzyszyła im przez całą twórczość. Ich wiersze, pieśni, ballady to „komunikat”, przez który chcą coś przekazać odbiorcy. Oni są nadawcami, a czytelnik adresatem. W ich przypadku więź porozumienia jest bardzo duża . Dokonuje się ona nie tylko za pomocą języka, ale i kodu, który dla adresatów jest zrozumiały. Język tych poetów nie odbiega zbytnio od wypowiedzi normalnej, potocznej w zależności od utworu, jest mniej lub bardziej nasycony metaforami. Dotyczy to w szczególności Dylana, bo on jest nie tylko poetą, ale i muzykiem. Aktywność języka jest w poetyckim tekście dużo większa i wyrazistsza niż w tekstach dwóch jego poprzedników i nie chodzi w nim o samo piękno.
Dla nich utwór literacki to źródło informacji dla odbiorcy. Dla nich zawężenie wiersza tylko do samego wiersza, samej poezji, tylko do poezji, to ograniczanie poezji tylko do funkcji poezji. Oni oczekują, że wiersz, poezja to coś więcej niż język poetycki, słowa, dla nich to okazja do podzielenia się z czytelnikiem własnym światopoglądem, dla nich to mówienie o świecie, ich własnym świecie, ich rozumieniem świata, nawet narzucanie się czytelnikowi, tak aby ten rozumiał i odczuwał świat tak jak oni. Dlatego też nie możemy się dziwić, gdy z czasem zostaną nazwani, „głosem pokolenia”, albo „głosem ludu”. Poczują się jak prorocy ze Starego Testamentu, zaczną dialog z samym sobą, lub monolog wewnętrzny i to co słyszą, widzą, czują, myślą, przeżywają – staje się poezją.
(Trzeba bardzo uważać, bo linia pomiędzy ograniczaniem i rozszerzaniem wagi i nośności wiersza jest szeroka na włos i bardzo łatwo jest popaść w gadulstwo i w grafomanię, co się nieraz i nie dwa wyżej wymienionym poetom zdarzało). Poezja ma trafiać do wszystkich i każdego, i taka była ich dewiza pisania. Nie wolno jej redukować tylko dla akademików czy badaczy literatury, ona ma być przekazem językowym, nie ograniczonym, poruszającym aktualne lub bieżące sprawy, to czym żyje tutaj i teraz. Epizodyczność ich utworów stanowi rodzaj przekształcenia idiomu poetyckiego, a to prowadzi do narodzin narracji synkretycznej, (JA) sytuującej się na pograniczu liryki i eposu literackiego. Whitman, Ginsberg i Dylan to poeci poematu dygresyjnego.
Dylan bardzo często ciągle coś tam zmienia, i doprawdy trudno jest porównywać piosenki z płyt z tymi samymi piosenkami z koncertów.