Bohdan Wrocławski – Jeden wiersz

1
707
Bohdan Wrocławski

Piramidy

Znów przestawialiśmy zegarki na czas letni
Przez co zimy stały się dłuższe i bardziej okrutne
Ptaki rzadziej odwiedzają te strony
A jeśli to mają symetrycznie przycięte lotki wzdłuż promieni
Rozpadającego się słońca

I tylko ty i ja wierzymy jeszcze
Że może w nas nie istnieć okrucieństwo
Nasze domy będą wiecznie bezpieczne
A coroczne powodzie nie dotkną nas boleśniej
Niż średniowieczne zagony tatarskie

Nasze państwa są bogatsze o myśli Platona
Kobiety spokojne nawet wtedy kiedy wiatr
Kokieteryjnie unosi ich spódnice do nieba
Zaplątując w kolorowe chmury uniesień

Dzieci zapominają zabaw w wojnę
I tylko kilku maniaków przypomina im o tym
W filmach i grach komputerowych – zresztą
Jest to nad podziw śmieszne kiedy małe ludziki
Przeszyte kulami upadają w łunach pożarów
Poprawiają fryzurę w czasie karnawałowych zabaw
I dalej walczą
Między tobą i mną

Tak chce cywilizacja chociaż jest najmłodsza
Pogubiona w plątaninach historycznych ścieżek
Pełna zagubień o nieutrwalonej nigdy kondycji – ja

I zbyt młoda aby siłę zastąpić rozumem – my

Jej grzech jest zatem naszym grzechem
Błogosławimy go zbyt głośno
I zbyt cicho aby znów nad dolinami
Przelatywały te same łabędzie a egipskie piramidy
Nie zahaczały o ich pragnienia

Tymczasem wskazówki zegara stanęły w miejscu
Zdumione słońce wygasło- nikt od wielu wieków
Nie zwracał na to uwagi – nikt nie pamiętał o Platonie
Nie czytał we wnętrach opuszczonych bibliotek
Książek Tomasza Morus ’a

Dzieci strzelały
Z cybernetycznej kuszy prosto pod powieki
księżyca

Być może poraniony płakał między wąwozami pustych
Koryt rzecznych
Wiecznie niezadowolony i wiecznie samotny

Od rozkoszy i szaleństwa

Reklama

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko