Mikołaj Melanowicz – Miecz zagłady – powieść dla mas

0
811

  Miecz zagłady to tytuł polskiego wydania pierwszego tomu powieści Nakazato Kaizana, której oryginalny tytuł z mieczem nie ma nic wspólnego, natomiast jej treść,  istotnie, jest osnuta wokół mieczy samurajskich. Już w pierwszym rozdziale (Szkoła Kōgen Ittō) znajduje się scena mrożąca krew w żyłach.

     „- Starcze –odezwał się samuraj, wychodząc z ukrycia.

   – Tak? – starzec podniósł się, aby oddać należny ukłon. Tymczasem wojownik rozejrzał się uważnie wokoło, po czym rozkazał:

    – Podejdź tutaj!

    Szlachcic nie zdjął kapelusza, ani nie powiedział, o co mu chodzi, tylko kiwnął ponaglająco ręką, więc pielgrzym ze strachem odparł:

   – Tak, oczywiście. Czy masz do mnie jakąś sprawę, panie? – podszedł ostrożnie, ciągle pochylony w ukłonie.

   – Odwróć się w tamtą stronę – rzekł samuraj, a kiedy starzec wykonał polecenie, zadał zdradziecki cios i na ziemię bryznęły strugi krwi! Starczył ułamek sekundy, by przecięte wpół ciało legło nieruchomo pośród traw.” (Miecz zagłady, tłumaczenie Bożena Murakami)

    Takie bandyckie ataki na niewinnych włóczęgów, chłopów czy innych przypadkowych samotnych przechodniów zdarzały się często w czasach średniowiecznych w Japonii. Nazywa się je tsujigiri (dosł. cięcie na drodze, w zaułku, na rozstajach dróg…), czyli morderstwa dokonywane przez samurajów głównie w celu wypróbowania umiejętności posługiwania się mieczem i sprawdzenia doskonałości tej broni uważanej za duszę samuraja. Co prawda tsujigiri zakazał Tokugawa Ieyasu wkrótce po wygranej bitwie pod Sekigaharą (1600 r.) i przejęciu władzy, to jednak takie wypadki sporadycznie zdarzały się również w czasach nowożytnych, chociaż z punktu widzenia obowiązującego prawa były przestępstwem. Dlatego samuraje (często bezpańscy)  dokonywali tsujigiri w ukryciu, bez świadków.

   W powieści Nakazato pewien samuraj czyhał na jakiegoś samotnego wędrowca niskiego stanu, by nie tylko sprawdzić swe umiejętności na żywym człowieku, ale również zaspokoić swe niezdrowe namiętności zabójcy.  I skorzystał z okazji, gdy pojawił się samotny starzec (akurat jego wnuczka zeszła z drogi po wodę dla dziadka). Zbrodnię popełnił w miejscowości Daibosatsu Tōge, czyli na Przełęczy Wielkiego Bodhisattwy, znajdującej się na ważnym szlaku prowadzącym z Edo do miasta Kōshū.

     To morderstwo na przełęczy ujawniło stan psychiczny i moralny – jak się okazało – głównego bohatera o imieniu Ryūnosuke. A ponadto wokół wyobrażenia bezpańskiego samuraja polującego na łudzi rozwija się akcja znacznej części narracji powieściowej. Nic wiec dziwnego, że autor uczynił to miejsce jakby centrum świata, wokół którego rozwinęła się akcja opowieści. Nadał tej miejscowości znaczenie symboliczne, mimo że po odkryciu tej zbrodni przez wędrowca Shichibeia i zaopiekowaniu się przez niego osieroconą wnuczką Matsu – już nic ważnego tam się nie zdarzyło.. A jednak powieść otrzymała tytuł Daibosatsu tōge, skłaniający do zastanowiania się nad jego znaczeniem.

   Co prawda kilka ważnych postaci powieściowych przypomina sobie bolesny związek z przełęczą o tak wdzięcznej, świątobliwej nazwie, to jednak nie wraca na miejsce zbrodni. Ale od tego centrum rozpoczyna się wątek zła skonkretyzowanego w zachowaniach głównego, negatywnego bohatera Tsukue Ryūnosuke, na którym – za zabicie brata Utsuki Bunnojō – chce się zemścić młodociany Hyōma, ale do końca powieści, wciąż go poszukuje, doskonaląc swe umiejętności szermierza.

    Tam też, to znaczy na tej przełęczy, rozpoczyna się droga działającego samotnie, ale przypominającego dążenia Robin Hooda, doskonałego złodzieja Shichibeia, pragnącego – bez powodzenia – przekazać sierotę Matsu do najbliższej rodziny w Edo, a następnie ratującego ją z różnych opresji.

   Natomiast Tsukue Ryūnosuke, trzydziestoletni szermierz, który miał szansę objąć po ojcu szkołę szermierczą w Sawai, miejscowości znajdującej się u stóp Przełęczy Wielkiego Bodhisattwy, po zabójstwie Utsuki Bunnojō podczas lokalnych zwodów i ucieczce z jego żoną Ohamą (w przekładzie Hama, tzn. jej imię bez poprzedzającego ugrzecznienia)  staje się roninem, przekonanym, że jest niezwyciężonym mistrzem walki na miecze (w przekładzie występuje ‘szabla’ jako przykład udomowienia). Z czasem zdaje sobie sprawę, że tak nie jest. Ściga go Hyōma, który  pragnie pomścić zabójstwo brata Bunnojō.

    W tym czasie Ryūnosuke z nikiem nie wiąże się na stałe, ani nie zakłada szkoły, która przynosiłaby mu dochód, niezbędny dla utrzymania żony Ohamy i ich syna Ikutarō. Żona ginie z jego ręki, a jego synem zaopiekuje się siłacz Yohachi, podrzutek, którym zaopiekował się kiedyś jego ojciec. Ryūnosuke spotka jeszcze kobietę, odratowaną samobójczynię Toyo, przypominającą mu zamordowaną Ohamę. W końcu w dramatycznej sytuacji spotkają się znowu. Uciekając przed prześladowcami, udadzą się w poszukiwaniu miejsca dla siebie.

  Ale nim do tego dojdzie, Ryūnosuke jeszcze zwiąże się luźno z  kilku grupami roninów.

Na ten temat najpierw czytamy:

 „Gdzie zatem był teraz  Ryūnosuke? Otóż całkiem niedaleko, bo po drugiej stronie  rzeki w Sakurai, spędzając noc w zajeździe z resztą wojowników. Owa grupa była zaczątkiem organizacji Tenchūgumi kierowanej przez Nakayamę Tadamitsu.. Było to stowarzyszenie aktywistów, którzy za cel obrali sobie tenchū „wierność niebu”, czyli dworowi cesarskiemu.” (Miecz zagłady,  s.328).

 Czytając na temat spotkania Ryūnosuke z samurajami z grupy Tenchūgumi,  dowiadujemy się, że był to już rok 1863, czyli niecałe pięć lat do zmiany rządów, to znaczy upadku władzy siogunów z dynastii Tokugawa i nastania ery Meiji.

„Do tej pory Tsukue Ryūnosuke przysłużył się Shinchōgumi, a następnie Shinsengumi, czyli formacjom stojącym po stronie bakufu. Tenchūgumi miało cel zupełnie przeciwny. Czyżby zatem samuraj przekonany przez przywódcę grupy obudził w sobie poczucie lojalności wobec dworu cesarskiego i zmienił dotychczasowe przekonania każące mu poświęcić się  sprawie bakufu?  Nic podobnego. Nie pracował dla Shinsengumi z wierności rodowi szogunów Tokugawa, podobnie jak nagła zmiana organizacji nie wynikała z przewartościowania poglądów i głębokiego pragnienia obalenia obecnych władz. W obu wypadkach tak się złożyło. Chociaż dołączył do Tenchūgumi, nie wykrzykiwał co tchu w piersiach hasła „Czcić cesarza i wyrzucić barbarzyńców”. (Miecz zagłady, s. 328)

    Należy wyjaśnić, że Członkami Tenchūgumi 天誅組, lojalistycznej Grupy Niebiańskiej Zapłaty, byli m.in. dworski arystokrata Nakayama Tadamitsu i ronin, były wójt wioski (hoya) z dominium Tosa. Gdy w 1863 roku ogłoszono, że cesarz złoży wizytę w Yamato, zaatakowali oni  strażnicę w Gojō w prowincji Yamato, jednak zostali odparci przez żołnierzy innych klanów, ponieśli porażkę i skryli się w wiosce nad rzeką Totsugawa. W próbie zamachu uczestniczyli też chłopi. Spisek się nie powiódł, ponieważ cesarz Kōmei nagle odwołał wizytę. (zob. Mikołaj Melanoiwcz, Cywilizacja Japonii współczesnej, Wstęp do badań, JAPONICA, 2018, s. 44).

   Natomiast Shinsengumi (‘grupa doborowa’) zaczęto tworzyć  w 1862 roku w celu zapewnienia bezpieczeństwa w stolicy cesarskiej Kioto, w której grasowały bandy bezpańskich samurajów, jak też gromadzili się bojownicy występujący przeciw siogunowi. Przed reorganizacją grupa działała w Edo (Tokio) pod nazwą Tenchōgumi, a jej przywódcami byli Kondō Isami, Hijikata Toshizō i Serizawa Kamo, występujący też jako postacie powieściowe. Wspomnieć warto, że żyją one nadal jako bohaterowie we współczesnej kulturze popularnej (manga, anime, gry wideo).

   Nagła zmiana w życiu Ryūnosuke nastąpiła właśnie w tym czasie, gdy niedobitki zamachowców z grupy Techūgumi skryły się w leśnym szałasie w Totsugawie, którego właściciel, myśliwy, wniósł bombę (woreczek prochu) przekazany mu przez grupę pościgową. Po wybuchu okazało się, że Ryūnosuke zdołał uciec, ale stracił wzrok. Przed zakończeniem powieści, gdy bohaterowie spotkają się w uzdrowisku Ryūjin, niewidomym zaopiekuje się Toyo, która ucieknie od niechcianego związku z szalenie w niej zakochanym Kinzō.

   W tym uzdrowisku pojawi się jeszcze tzw. „pas panny Kiyo”, czyli wyjątkowo rozległe i charakterystyczne  chmury – zgodnie z miejscowa legendą – zwiastujące  kataklizm, który niebawem nastąpi, jeśli pierwsza osoba, która ów pas ujrzała, nie odprawi rytualnego oczyszczenia i modłów.  A ponieważ taką złowróżbną chmurę ujrzała Toyo, nieznająca tej okolicy ani miejscowych zwyczajów, nie wiedziała, że od niej zależy los wioski.

W pobłogosławionej gorącymi źródłami wsi uzdrowiskowej Ryūjin w krainie Kii tego wieczora wściekle szczekały psy. Było to dość dziwne, bo chociaż miejscowość leżała głęboko w górach, odwiedzało ją wielu kuracjuszy i zwierzęta były przyzwyczajone do obecności obcych (op.cit. s. 344) […]  W tym samym czasie za ladą hotelu Muromachiya siedziała młoda synowa właścicieli. Nie miała jeszcze zgolonych brwi, jak przystoi żonie. Była to Toyo, która dwa miesiące wcześniej przybyła z młodzieńcem do zajazdu jego rodziców.” (op.cit. s.346)

 „Dziewczyna spojrzała od niechcenia na niebo. Pomiędzy szczytami Hokosaki a Shiramą rozciągała się czerwonawa, miejscami przerywana warstwa chmur. Poza tym całe niebo usiane było gwiazdami niczym złotym piaskiem. Tego typu długą i wąską chmurę bez względu na to, czy płynęła ze wschodu na zachód, czy odwrotnie, i bez względu na kolor – białą, czerwoną, czy jakąkolwiek inną – miejscowi nazywali ”pasem panny Kiyo”. To właśnie zjawisko  ujrzała teraz Toyo.” (op.cit..350)

 „Jeśli w legendzie  tkwiło ziarno prawdy, nad wsią zawisł właśnie miecz zagłady. Wiedział o tym pustelnik, natomiast nie miała pojęcia Toyo”. (op.cit. s. 351)

 I w tym miejscu znajdujemy uzasadnienie dla polskiego tytułu powieści. „Mieczem zagłady” nie jest – jak domyślałem się na początku lektury tej powieści – broń Ryūnosukego, kierowana nie tylko przeciw złu tego świata, ale najczęściej niszcząca Bogu ducha winnych, dobrych ludzi. Dlatego nie wiadomo, jakimi wartościami kierował się bohater tej powieści. Raczej nie wyznawał zasad jakiejkolwiek wiary, ani nie uznawał praw ustanowionych w jego prowincji czy całym kraju. Czy obojętne mu były wartości moralne? Możliwe, że tak było. A może po prostu był absolutnym nihilistą? Tettei shita nihirisuto. Jednak chyba jeszcze nie wyzbył się całkowicie odruchów ludzkich, ponieważ w śnie odżywały dobre wspomnienia, a w jego sercu? umyśle? pojawiały się – chociaż bardzo rzadko – jakieś nieokreślone fale tęsknoty za utraconą niewinnością. Tego dokładnie nie wiedział. Może też dlatego, że unosił się na niczym nie ograniczonej fali życia, czytelnicy tak go polubili, mimo zła, jakie wciąż gnieździło się w jego sercu. 

   Powieść kończy się zaskakującym zdaniem, ale też wskazującym na źródło nieszczęść pustoszących urodę tego świata.

  „Gdy [Ryūnosuke] opuszczał Ryūjin, pożar wciąż pustoszył okolice i nikt nie wiedział, ile jeszcze ofiar pochłoną nieobliczalny charakter Ryūnosuke i żądza zemsty jego śmiertelnego wroga…”

 To prawda, że gdy Toyo dowiedziała się, że to ona ujrzała to niezwykłe zjawisko i spróbowała dokonać rytuału oczyszczenia (wtedy po kąpieli spotkała niewidzącego Ryūnosuke), ale nie zdążyła dokończyć rytuału.  Wkrótce potem wybuchł pożar, który przeniósł się na las.

    Czytając Musashiego i Miecz zagłady przypominam sobie, jak w szóstej i siódmej klasie szkoły podstawowej w Piszczacu zaczytywałem się w powieściach Karola Maya, to znów Aleksandra Dumasa, wycofywanych z biblioteki szkolnej po wojnie, ale nie oddawanych na makulaturę, tylko w ręce zaufanych uczniów. Dzięki nim mój świat nie ograniczał się tylko do okolic Piszczaca, Chotyłowa, Małaszewicz, Dobrynki czy wsi Połoski, lecz obejmował także odległe i fascynujące obszary Ameryki, to znów pałace i zamki wypełnione konfliktami ich mieszkańców w powieściach o muszkieterach,  walczących ze złem we Francji. Tak teraz myślę, że taką rolę mogłyby pełnić te japońskie powieści popularne zarówno na początku studiów japonistycznych jak i po latach wędrówki po meandrach kultury japońskiej. Jest w nich wiele tajemniczych nazw geograficznych, nazwisk i faktów historycznych, ułatwiających poznawanie Japonii.

   W Mieczu zagłady akcja toczy się w połowie XIX wieku, tzn. pod koniec rządów siogunów dynastii Tokugawa i tuż przed otwarciem Japonii na świat. Od początku lektury poznajemy nie tylko negatywne oblicza samurajów, organizacje Shinchōgumi, Shinsengumi powołane przez rząd sioguna do utrzymywania spokoju i bezpieczeństwa w Edo i Kioto, lecz także przyjazne obyczaje panujące w dzielnicach rozrywki (np. Shimabara w Kioto). Myślę więc, że czytanie japońskich powieści o wojownikach i szermierzach jest nie tylko świetną rozrywką, lecz również dobrą powtórką wiedzy o kulturze tego kraju.

   Ale wróćmy jeszcze raz do początku, by uświadomić sobie, że to „Przełęcz Wielkiego Bodhisattwy” rozpoczęła proces rozkwitu literatury popularnej w XX wieku w Japonii, po prostu literatury dla mas (taishū bungaku, tsūzoku shōsetsu, jidai shōsetsu).  

    Oczywiście, literatura popularna  w Japonii ma długą tradycję, ale  jej pełny rozkwit nastąpił w okresie Taishō (1912-1926). Wówczas na łamach „Miyako Shinbun” Nakazato Kaizan (1885-1944) rozpoczął publikację powieści Daibosatsu Tōge (Przełęcz Wielkiego Bodhisattwy,1913-1914[1]), której część początkową opublikowano w Polsce pt. Miecz zagłady.[2] 

 Pracę nad „Przełęczą…” Nakazato kontynuował z przerwami do 1941 roku, ale jej nie zakończył, chociaż podobno zamierzał napisać najdłuższą w Japonii powieść. Istotnie, niewiele mu zabrakło. W tym rankingu prawdopodobnie na pierwszym miejscu uplasował się Yamaoka Sōhachi (1907-1978), autor Tokugawy Ieyasu (26 t.,1953-1967). Jednak w latach dwudziestych był jednym z najpopularniejszych pisarzy, podobnie jak Yoshikawa Eiji, którego opowieść o Musashim przedstawiłem w poprzednim wydaniu dwutygodnika pisarze.pl.

 W tym też okresie Yamamoto Shūgorō (1903-1967) pisał o życiu zwykłych ludzi, twierdząc, że dobro jest tak samo zaraźliwe jak zło. m.in.  w Akahige shinryōtan (Opowieść o Rudobrodym ze szpitala dla ubogich, 1959), to znaczy w powieści rozsławionej przez Kurosawę filmem Rudobrody (Akahige,1965).

 Natomiast Naoki Sanjūgo (1891-1934) po II wojnie światowej znany jest głównie jako patron Nagrody Naokiego, przyznawanej za wybitne utwory popularne. Wcześniej zasłynął jako autor powieści historycznych, m.in. Nangoku taiheiki (Kronika wielkiego pokoju w Południowej Krainie), oraz w długiej powieści pt. Kōmon kaikokuki (Kronika wędrówek Mito Kōmona po kraju,1933). W tej powieści przedstawił postać Tokugawy Mitsukuniego, wnuka Ieyasu, to znaczy księcia dominium Mito, który na emeryturze (inkyo) wędrował incognito po kraju, głosząc zasady konfucjańskie „pochwały dobra i ganienia zła” (kanzen chōaku). Mito Kōmon, rozsławiony przez literaturę, stał się w Japonii bohaterem ludowym i postacią niemal legendarną, która nadal żyje w serialach telewizyjnych i bawi współczesną publiczność.

Przy tej okazji należy przypomnieć, że Mitsukuni stworzył podstawy konfucjańskich  „nauk szkoły z Mito” (mitogakuha), a poza tym jest nadal ceniony jako inicjator i redaktor „Wielkiej historii Japonii” (Dainihonshi), opartej na dokumentach i wizji lokalnej miejsc wydarzeń historycznych. Prace nad tym wielkim dziełem prowadzono również po śmierci Mitsukuniego przez ponad 200 lat.

 W okresie Taishō twórcą literatury kryminalnej był Edogawa Ranpo (1894-1965), który publikował od lat 1920., m.in. opowiadania Shinri shiken (Test psychologiczny, 1925),Yaneura no sanposha(Spacerowicz na poddaszu, 1925). W wielu utworach ukazał niekonwencjonalną postać Akechi Kogorō,[3] jednego z najsłynniejszych detektywów w kulturze japońskiej.

 Na zakończenie, pragnę wyrazić uznanie dla wydawnictwa DIAMOND BOOKS z Bydgoszczy, oraz tłumaczce Bożenie Murakami, za wysiłek włożyły w przekład i publikację powieści, które w Japonii nadal stanowią ważny obszar kultury popularnej, dla której zarówno Daibosatsu Tōge, jak i Miyamoto Musashi stanowią niewyczerpane źródła pomysłów realizowanych w filmie fabularnym, manga i anime.

  Przypomnieć jeszcze należy, że DIAMOND BOOKS  przed laty wydało Samurajskie chorągwie Yasushiego Inoue, cenionego pisarza czasów powojennych, kandydata do Nagrody Nobla. Wtedy tłumaczką była Danuta Marczewska, absolwentka japonistyki warszawskiej.

                                                                    (12.02.2020)


[1]              Zob. Mikołaj Melanowicz, Literatura japońska. Proza XX wieku, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1994, .414-415.

[2]              Kaizan Nakazato, Miecz zagłady, tłumaczenie z japońskiego Bożena Murakami,  DIAMOND BOOKS, Budgoszcz 2013

[3]

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko