Ignacy S. Fiut – Poezja inspirowana hipotezą sawanny

0
664
fot. Andrzej M. Makuch

Inspiracje poetyckie właściwie dzisiaj nie znają granic. Tak się dziej także w tomiku Jadwigi Maliny – „Czarna załoga”, który jest poniekąd rekapitulacją poetycką naszej wiedzy dotyczącej antropogenezy naszego gatunku ludzkiego, który pojawił się sukcesywnie ok. trzy miliony lat temu na naszym globie. Autorka rozpoczyna tomik utworem pt. „Lucy schodzi z drzewa”, w którym czytam: „Ach Lucy, między nami trzy miliony lat,/A twoje czterdzieści siedem kości jak SMS z wczoraj:/W dolinie cisza Wszyscy śpią./A ja właśnie schodzę na ziemie, by zostać.” Tak sobie poetka wyobraża pojawienie się „pierwszej kobiety – zwanej prze badaczy Lucy – od której w długim procesie ewolucji rozwinął się człowiek, gdzieś na sawannie w Afryce koło jeziora Victoria.

Kolejne utwory starają się jakby śledzić ten proces, z którym łączył się systematyczny podbój naszej planety przez człowieka, decydujący o zmianach wśród populacji innych istot żywych, głównie zwierząt i roślin, powodując zmiany ich wyglądu, ale i wymieranie, bo nie wytrzymywały konkurencji z jego strony. Proces ten trwa do dzisiaj, a nasze sawannowe nawyki dalej funkcjonują w ludzkich sposobach istnienia na Ziemi. Nawet kolejne cywilizacje w różnych częściach świata się ich nie wyzbyły. Boimy się wężów i drapieżników i ciągle nam smakuje mięso z naszych „braci mniejszych”. Ślady naszej agresji i samolubności zostały na malunkach w jaskiniach i petroglifach. Autorka inspirowana obrazem Robineta Testarda „Fantastyczne zwierzęta Egiptu” w wierszu „Czarna załoga”, od której zbiorek nosi tytuł, pisze: „Jeszcze całkiem słusznie wokoło. W paszczach. Płetwach./Jednorogach. Jest kamień na kamieniu. Zamek w dali./Kopytko na nogach. Ale już płynie, Już podpływa./W mig wszystko rozpieprzy. Czarnego statku załoga.”. Nie ulega wątpliwości, że jest to utwór stanowiący klucz do kodów, którymi posługuje się autorka, kiedy przygląda się z ewolucyjnej perspektywy miejscu człowieka na Ziemi w jego dziejach. Dramatycznie opisuje losy prakolczatki, foki – mniszki antylskiej, delfinów, pszczół, papug z dżungli dorzecza Amazonki, ale i małp.

Nawet i dzisiaj, wydawałoby się cywilizowanym świecie, nasz stosunek do „braci mniejszych” bywa okrutny. W wierszu pt. „Pies u budy”, czytamy: „Mam dwa imiona. Burek i buc./Mieszkam w błocie./W jego oku kręci się człowiek./Dobrodziej./Grusza kwitnie. Rozpada się biało.” Widać iż autorka ma detaliczny aparat postrzegania i znakomicie odzwierciedla fakt, że i człowiek dzisiaj postępuje jak ten przysłowiowy praczłowiek uformowany na sawannie. Ani kultura, ani świadomość deficytu natury nie zmusza go do pogłębionej refleksji i zachowuje się jak przysłowiowy „pan wszelkiego stworzenia”. Nawiązując do przekazu obrazu Jacopa Bassana w wierszu – „Wejście zwierząt na Arkę Noego” poetka pisze: „Podążajcie. Śpieszcie się. Nie oglądajcie./Świat, jaki znacie, skończył się./Niech człowiek ckliwie was podgląda./Niech mu się za wami cni.” W tym dialogicznym utworze widać, że autorka nie ma złudzeń co do zachowań ludzkich. Przecież mówią jedno, a robią zupełnie co innego, pozostając podświadomie na wodzy swej pierwotnej natury plejstoceńskiej.

W dwóch wierszach: „Spitzbergen” i „Czarnobyl” poetka kreśli krajobrazy ty miejsc, w których ukazuje się owa pierwotnie prymitywna natura człowieka. Nie pokoi ją świat ukazujący się w zderzaczach hadronów na poziomie „boskich cząsteczek”, o których wiedza może i tam popchnąć pierwotną naturę ludzi, ale również lotów samolotów wokół Ziemi, które mogą zaszkodzić jej kondycji kosmicznej. Ciągle poetka powraca do kwestii wszechogarniającego człowieka konsumpcjonizmu, jego „wielkiego żarcia”, nawet tych mięs i pokarmów, które są produkowane przemysłowo i nasycone chemicznymi truciznami typu utrwalaczy i konserwantów. Do tego przeraża poetkę bezgraniczna chęć posiadania i proponuje, by przejść na stronę „nieposiadania”, które daje „radość wielką”, bo posiadanie uzależnia i zniewala. Chciwość uważa za główny grzech ludzkiego bytowania i nawołuje do poszanowania prawa dotyczącego ochrony naszego środowiska życia. Jest przeciwna wszelkim formom wyzysku, ukazując tragiczne jego skutki np. na plantacjach bawełny w Afryce, a w konsekwencji pojawiające się tam „epidemie głodu” i hipokryzyjnej pomocy tubylcom. Świat bowiem zamieniamy w „ludzkie zoo”, szerzy się niedostatek na pokaz i konsumpcja na pokaz, tak że nawet „Duch Święty płacze”. Z kolei najgorszą sytuacją jest wojna, działania zmilitaryzowane i walka o rzeczy oraz bogactwa, bez których można się dobrze obejść. Na wojnie przecież tracą zarówno pokonani, ale i zwycięzcy. Następuje tu również przewartościowanie kategorii pojęciowej – „nieludzkie”, która okazuje się mieć pozytywny sens, uwalniony od naszego egoizmu genetycznego oraz memetycznego. W wierszu zamykającym tomik –„Synu człowieczy” Jadwiga Malina przeprasza odkupiciela za ten nasz świat i pozostawia wszystkie podniesione kwestie naszej natury otwartymi, sugerując pewnie ich przemyślenie, co warto uczynić.

Sądzimy, że należy poświęcić uwagę temu zbiorowi poezji, logosowi jego dyskursu poetycko-intelektualnego, bez wątpienia wypracowanego na hipotezie sawanny – koncepcji ekologiczno-biologicznej sformułowanej już w roku 1980 przez G.H. Oriansa i J. H. Heerwagen, ale rozpowszechnionej i sfabularyzowanej przez Desmonda Morrisa w jego trzech popularnych książkach: „Naga małpa”, „Zachowania intymne” i „Ludzkie zoo”.

Ignacy S. Fiut

____

J. Malina, „Czarna załoga”, posłowie – Wojciech Ligęza, rysunek na okładce – Piotr Żądło, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Krakowie, Krakowska Biblioteka Pisarzy Polskich, tom. 34, s. 66.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko