Mikołaj Melanowicz – Czarny deszcz nad Hirosimą

0
323

 Mikołaj Melanowicz                                  

 

Czarny deszcz nad Hirosimą


 

Hirosima – miasto spalone, miasto popiołu, miasto śmierci…

Stosy ciał ludzkich swoim milczeniem są przeciw wojnie.

Ibuse Masuji – Czarny deszcz



    Było to 6 sierpnia 1945 roku o godz. 8.15 rano. Pogoda piękna, bezchmurna. Trzy amerykańskie samoloty B-29 zbliżyły się do Hiroszimy z kierunku południowo-wschodniego, na wysokości około 8500 m. Jeden z nich wstrzymał motory i w ruchu ślizgowym nad centralną częścią miasta zrzucił  bombę atomową, po czym dokonując zwrotu w prawo zniknął na pełnej szybkości. W momencie eksplozji znajdował się 16 km od Hiroszimy.

   Bomba spadała szybko, zostawiając za sobą smugę gęstego, czerwonego płomienia i w półtorej minuty potem eksplodowała na wysokości 570 m nad ziemią. Z potężną detonacją przekształciła się w ognistą kulę o 60-metrowej średnicy…

W 15 minut po rozpoczęciu wznoszenia się chmury atomowej, unoszącej ze sobą cząstki radioaktywne, zaczął padać deszcz,  zawierający opady radioaktywne. Uderzenie rozszerzonego powietrza zrównało z ziemią domy w promieniu 2 i pół km od hipocentrum.

Około 20 min. po eksplozji wybuchł pożar, który pochłonął całe miasto. Ponad 240 tysięcy [ ta liczba podtrzymywana była przez mera i urząd  miejski Hirosimy, chociaż Amerykanie podawali niższe liczby]  osób straciło życie, a około 100 tysięcy zostało rannych.  (Mikołaj Melanowicz,HIROSZIMA 1965, „Dookoła Świata”, 8 sierpnia 1965)

 

 Tak specjaliści opisywali ten moment decydujący dla zmian cywilizacyjnych  świata. Bo tak to wydarzenie wyglądało z lotu ptaka, czy raczej w oczach amerykańskich lotników rejestrujących dane techniczne, jakby to było zrzucenie piłeczki dzieciom właśnie w tym momencie idącym do szkoły.

 

                                     Ibuse Masuji –  Czarny deszcz

Przerażający opis zdarzeń zachodzących po zrzuceniu bomby przedstawił Ibuse  Masuji w powieści Czarny deszcz (Kuroi ame, 1966), wydanej w Polsce w 1971 roku. Jest to opis zapadający w pamięć na długo. Przeplatają się w nim obrazy szkicowane z perspektywy świadków oddalonych od epicentrum wybuchu ze świadectwami wędrujących po pogorzelisku w poszukiwaniu swoich bliskich.

  Akcja powieści rozpoczyna się w 1950 roku, to znaczy w cztery lata i dziesięć miesięcy od zrzucenia bomby. Ogranicza się do przedstawienia działań Shigematsu Shizumy, pragnącego wydać kuzynkę Yasuko za mąż. Jego wysiłki kończą się niepowodzeniem, ponieważ  pojawiły się podejrzenia, iż Yasuko jest chora na ukrytą chorobę atomową. Żeby udowodnić, iż nie jest to prawda, jej wuj, Shizuma,  postanowił przekazać swatce pisany przez Yasuko  w 1945 roku dziennik,  który ma świadczyć o tym,  iż nie przebywała ona w Hirosimie w ten feralny dzień. Jednak przepisując jej dziennik, natknął się na niepokojącą wzmiankę o „czarnym deszczu”…

 Zatem powieść oparta jest na autentycznych dziennikach i zapiskach z czasów zagłady, połączonych w fabularną, spójną całość. Ten zabieg jest zrozumiały, niemal naturalny, ponieważ chyba każdy Japończyk jest wdrożany do robienia zapisków z codziennych spraw od szkoły podstawowej. Pisanie dzienników należy do  obowiązków wakacyjnych uczniów.

   Z dziennika Yasuko, opis z dalszej perspektywy:

…Myślałam, że to już zmierzch zapada, lecz po powrocie do domu dostrzegłam pomyłkę. Po prostu zrobiło się ciemno, ponieważ niebo przesłonił czarny dym. (…) Patrząc na własną twarz odbitą w lustrze, przypomniałam sobie, że gdy wsiadłam do tej nielegalnej łódki [przybliżającej do Hirosimy grupę osób niepokojących się o bliskich] , zaczął padać deszcz – czarny deszcz. (…) Czarny deszcz przyszedł nagle, aby zwieść moja spostrzegawczość, a potem nagle odszedł. Chytry, oszukańczy deszcz.” – zapisała Yasuko w swym pamiętniku  

                                                      Ibuse Masuji, Czarny deszcz, s. 33-34

 

Z dziennika  Shigematsu Shizumy. Opis z bliższej perspektywy:

 „…Po wschodniej stronie dworca znajdował się teren świątyni sintoistycznej Yokogawa-jinja, ale z głównego wewnętrznego sanktuarium nie zostało nic poza kilkoma sterczącymi slupami. Zniknęła również zewnętrzna kaplica, pozostało po niej tylko płaskie podwyższenie ziemi.

    Wszyscy ludzie przechodzący obok świątyni mieli głowy posypane czymś przypominającym popiół czy kurz. Nie było tam ani jednego człowieka, który by nie krwawił. Krew płynęła niemal z każdego miejsca: z głowy, z twarzy, z rąk, z piersi, z pleców, z obnażonych bioder. Jedna z kobiet szła z rękami wyciągniętymi do przodu jak lunatyczka, a jej mocno opuchnięte policzki zwisały niby sakiewki. Mężczyzna zupełnie nagi, pochylony do przodu, z rekami zasłaniającymi lędźwie – wyglądał zupełnie tak, jakby wchodził do basenu kąpielowego w łaźni publicznej …(…) Oto obraz, jaki widziałem na przestrzeni około stu metrów, na szosie prowadzącej od dworca Yokogawa do parku Mitaki” – zanotował Shizuma.

                                                                Ibuse Masuji, op.cit., s.44

 Oprócz dwojga cytowanych  narratorów własne doświadczenia relacjonuje jeszcze kilka innych osób, a mianowicie żona Shizumy oraz Iwatake Hiroshi,  mężczyzna potwornie poparzony i żyjący na granicy śmierci („Kronika zniszczenia Hirosimy, spisana przez Iwatake Hiroshi z rezerwowej wojskowej służby medycznej, uzupełnione notatkami jego żony).  W tekście powieści pojawiają się również listy i relacje zasłyszane od innych ofiar.

 Formę i charakter Czarnego deszczu znakomicie ujmuje recenzentka internetowa Luiza Stachura (http://owarinaiyume.wordpress.com/2011/02/13”diabeilska chmura”  – dostęp 31.07.2014), której recenzję przeczytałem dopiero 31 lipca 2014 roku.

 

 „Czarny deszcz to podróż w głąb piekielnego świata. Książka niemal w całości składa się z zapisków, dzienników, raptularzy, notek – autorstwa nie tylko Shizumy czy Yasuko, ale i innych ofiar. Dość powiedzieć, że wydarzenia relacjonuje co najmniej pięciu narratorów! Co najmniej – gdyż praktycznie w każdej odsłonie tragicznych zdarzeń z 1945 roku pojawiają się przytoczone we fragmentach, urywkach i wyimkach opowieści innych osób. Inicjatorem i „spoiwem” Czarnego deszczu jest trzecioosobowy narrator, nadający książce wymiar „literacki”, „powieściowy”. Drugi chyba najważniejszy narrator, to Shizuma…(…)

   Oczywiście, Czarny deszcz zbudowany jest z reminiscencji, toteż liczne retrospekcje, retardacje i antycypacje współtworzą literacko zapisaną rzeczywistość – rzeczywistość zapamiętaną przez mieszkańców Hiroshimy.

 

(…) otaczający świat zaczął rozsypywać się z łoskotem, od chwili gdy spadła na Hirosimę bomba. Ktoś mi kiedyś opowiadał, że wiek musi upłynąć, nim zagoją się rany moralne i szkody poniesione przez mieszkańców  ziemi, na której szalała wielka wojna. Tak podobno mówili ludzie w dawnych czasach. A jeśli oni mieli rację?”(przypis 7 Ibuse Masuji, Czarny deszcz…, s.160-161)

 

 Ibuse Masuji oddaje głos bohaterom swojej (o)powieści. Nie komentuje, nie ocenia, nie szuka winnych, pozwala mówić zwykłym ludziom, ofiarom. A te słowa – raz płynące wartko, pospiesznie, innym razem sączące się powoli, stopniowo – stanowią swoista próbę rekonwalescencji, autoterapii, a nie jedynie ostrzeżenia dla przyszłych pokoleń. Trudna to proza. Nie ze względu na język – żywy, krystaliczny – ale z powodu tematyki. Bolesna, przejmująca, przerażająca powieść…

 

 Tak napisała profesjonalna i wrażliwa Czytelniczka w 2011 roku, to znaczy po 40 latach od wydania tej powieści przez Książkę i Wiedzę w polskim przekładzie.

 

                       Zanim przetłumaczyłem Czarny deszcz

     Znów wracam  (zob. Oshima Nagisa – twórca japońskiej Nowej Fali, pisarze.pl)  do lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, by przywołać chwile, a właściwie niemal całą noc, jaką spędziłem w1965 roku w domu pisarza Ibusego o imieniu Masuji (1989-1993), w Shimizu-cho, w dzielnicy Suginami w Tokio. Wielu szczegółów z tej rozmowy nie pamiętam – przypomniałem sobie, że podczas tej biesiady pojawił się młodszy pisarz Shono Junzo (ur. 1921), którego również warto tłumaczyć. Mam wrażenie, że któryś z profesorów Uniwersytetu Waseda skierował mnie do Ibusego,  studenta tej uczelni w latach dwudziestych , który w tamtym czasie dał się poznać w środowisku modernistów jako mistrz opowiadania, wyróżniający się dużym poczuciem humoru i zmysłem wnikliwego obserwatora otaczającego świata, również czasów wojen (zob. Dowódca,  tłum. M. Melanowicz w  tomie Cień wschodzącego słońca, 1972).

   Wówczas, to znaczy w latach 1964-1966,  byłem skoncentrowany na zajęciach uniwersyteckich na Uniwersytecie Waseda, nie czytałem jeszcze miesięczników japońskich, słabo orientowałem się w życiu literackim, ale rozmowa z pisarzem zostawiła we mnie trwały ślad. I nawet nie zdawałem sobie sprawy, jak wiele energii dała mi tamta nocna rozmowa, bo na pewno ułatwiła przełożenie z oryginału powieści o Hirosimie, pełnej trudnych do odczytania nazw własnych, osobowych i geograficznych, nie mówiąc o wstrząsających obrazach cierpień ludzki.  Krótko mówiąc, wtedy dowiedziałem się, że Ibuse pisze coś o zagładzie Hirosimy, ale nie przyszło mi do głowy, by od razu zabrać się do tłumaczenia, zwłaszcza, że  od stycznia 1965 roku ukazywały się na łamach miesięcznika „Shincho” (styczeń –wrzesień 1965)  fragmenty powieści najpierw zatytułowanej  „Ślub kuzynki” (Mei no kekkon), której tytuł  autor zmienił  w trakcie publikacji  na Czarny deszcz, wydany przez wydawnictwo Shinchosha w następnym roku 1966. W tym że też roku powieść wyróżniono Nagrodą Literacką Nomy.

   Pisząc tę powieść, autor wykorzystał pamiętniki chorych na chorobę atomową (hibakusha), a mianowicie Shigematsu nikki  (Dziennik Shigematsu) oraz Iwatake shuki (Notatki Iwatake). Należy wspomnieć, że autor zachował autentyczne nazwisko i imię Shigematsu Shizuma, którego dziennik ukazał się w wydawnictwie Chikuma Shobo w 2001 roku, tzn. po śmierci  autora powieści.

   W tamtą pamiętną noc, siedząc z podkulonymi nogami przy niskim japońskim stoliku , na którym wciąż pojawiały się choshi – buteleczki  sake, jeszcze nic nie wiedziałem o powieści, nad którą pracował Ibuse, ani o znacznym dorobku literackim tego pisarza. Dopiero po kilku latach poznałem jego opowiadania i powieści, w których Ibuse nie wyróżniał postaci ważnych i nieważnych, wielkich i małych. Patrzył z pewnej perspektywy, bez dyskryminacji, na ludzi i otaczającą ich przyrodę. Jego bohaterowie rzadko bywają heroiczni, często zachowują się zabawnie, wręcz komicznie. Są pogodzeni z losem, rozumieją nieuniknioność ustawicznych, często powtarzalnych zmian i biegu czasu. Nierzadko z ironią patrzy na poczynania ludzi nie rozumiejących elementarnych praw natury, nie wykpiwa ich, patrzy raczej z sympatia, czy wręcz z miłością na małych ludzi w wielkim świecie. I te cechy jego postawy wobec świata i ludzi, jak też stylu decydują o zaletach Czarnego deszczu, pierwszej japońskiej powieści o cierpieniach ludzi wtrąconych do ziemskiego piekła, jakiego nie możemy nawet sobie wyobrazić.

 

                Z wizytą  w Hirosimie 20 lat po zagładzie

 To był chyba czerwiec. Tuż przed porą deszczową. Wybrałem się z Tokio do Hirosimy, żeby napisać reportaż dla „Dookoła Świata” w związku ze zbliżającym się dwudziestoleciem zbombardowania Hirosimy. Był to też czas ożywionych dyskusji nad problemem zakazu doświadczeń z bronią jądrową. W Japonii od 1955 roku główną organizacją pacyfistyczną był Gensuibaku kinshi Nihon kyogikai , czyli Japońska Rada /walki o/ zakaz broni atomowej i wodorowej (w skrócie Gensuikyo).  Główną rolę w niej odgrywała Japońska Partia Komunistyczna,  popierająca rozwijanie broni jądrowej przez ZSRR. Na tym tle doszło do konfliktu i rozpadu. Organizację tę opuściło stronnictwo Japońskiej Partii Socjalistycznej i Federacji Związków Zawodowych Sohyo, które wspólnie utworzyły nową organizację walki o zakaz broni jądrowej i pokój, a mianowicie  Gensuibaku kinshi Nihon kokumin kaigi (w skrócie Gensuikin), czyli  Japoński kongres obywatelski  /walki o/ zakaz broni atomowej i wodorowej). W ten sposób powstał największy i najaktywniejszy ruch pacyfistyczny na świecie, dziś występujący nie tylko przeciw zbrojeniom nuklearnym lecz także przeciw korzystaniu z energii nuklearnej w ogóle.

 Jednak bez związku z wielką polityką wybrałem się do Hirosimy, by spotkać się ze świadkami kataklizmu, ofiarami i niosącymi im pomoc, z dyrektorem Szpitala Czerwonego Krzyża, Shigeto Fumio oraz chirurgiem Haradą, a także zobaczyć miasto zbudowane od nowa na prochach pomordowanych.

 

 O Hirosimie w „Dookoła Świata” w 1965 roku:

 

  Ekspres „Poranny wiatr” przybył punktualnie o godz. 6.30 rano. Po 12 godzinach (około 1000 km) bezsennej jazdy orzeźwił mnie wiatr od morza. Zatrzymałem się na chwilę przed klombem kwiatów przy dworcu, by opanować wzruszenie. Hiroszima. Trudno być obojętnym turystą, gdy postawi się stopę na tej ziemi. To już 20 lat od tego dnia. A wydaje mi się, że to wczoraj. Materiały i zdjęcia z dni zagłady przejrzane w ostatnich tygodniach i ta bezsenna noc – noc, która była dla mnie bardziej podróżą w czasie niż w przestrzeni – podrażniły nerwy. Piękna słoneczna pogoda. Patrzę na ulicę prostopadłą do dworca. Tak szerokich ulic nie spotkasz w innym mieście japońskim. Co najmniej 1/3 tej ulicy zajmowały domy. A w nich mieszkali ludzie. Teraz nie ma [po nich] nawet śladu.

 Walizkę oddałem do przechowalni. Z podręczna torbą i aparatem na ramieniu zanurzyłem się w samo serce miasta – w jego dzień dzisiejszy i przeszłość. Z mostu na rzece Enko w pobliżu dworca spoglądam w kierunku zachodnim. W dali widnieją żelbetonowe bloki. Ale na obu brzegach rzeki zawieszone nędzne chałupki. Jak gołębniki. Jak się one tu utrzymują? Przecież byle tajfun zmieść może je do rzeki. Około 2 km od hipocentrum. Ci, którzy przeżyli, zbudowali sobie na popiołach tanie, tymczasowe schronienie, które przetrwało do dziś.   ( Mikołaj Melanowicz, Hiroszima 1965, „Dookoła Świata” , 8 sierpnia 1965)

 

    Tego dnia spotkałem się nie tylko ze wspomnianymi lekarzami, lecz także obejrzałem i sfotografowałem miejsca upamiętnienia ofiar: W Alei Pokoju przeczytałem napis : „Tu było Liceum Żeńskie Nr 1. Pozostał słup z bramy wejściowej.”  Sfotografowałem  cień spalonego człowieka zachowany na schodach banku Sumitomo. Na tablicy symbolicznego grobowca, który znajduje się w Parku Pokoju, czytam „Proszę spoczywać w spokoju, ludzkość już nie powtórzy tego błędu”.

   Fotografuję też Pomnik Dzieci Hirosimy, budynek Muzeum Pokoju, w którym znajduje się Tren ofiarom Hiroszimy Krzysztofa Pendereckiego, a przede wszystkim wiele dowodów na niszczycielskie działania człowieka. Odchodzę stąd. Na ulicy jest więcej nadziei.

 

Schludnie ubrane uczennice i uczniowie – białe czyste bluzeczki i koszule napawają radością, świeżością i nadzieją – zaczynają oblegać przystanki. /…/ Śpieszą do szkół zbudowanych w ciągu ostatnich lat… Po drugiej, zachodniej stronie ulicy gmach poczty i telegrafu. Tu zgromadziło się najwięcej uczniów. Siedzą na murku okalającym ogródek z płytą pamiątkową: „Pamięć Hiroszimy niech będzie pamięcią świata. Ból Hiroszimy niech będzie bólem świata (…) Tu spoczywają nasi przyjaciele. Pracownicy poczt i telegrafów, w 10 rocznicę ich śmierci”.

Pięknie tu, wyzywająco pięknie. Jak w żadnym innym mieście japońskim. Jest coś w tym wyniosłego. Coś potężnego, co swą zemstę wyraziło w ten sposób. Jak Warszawa powstała z gruzów, tak Hiroszima – z popiołów. Choć historie tych miast są różne, to jednak złączyła je, niestety, tragedia i cierpienie ludzi. Którzy niczym nie zawinili (. ..).

W Alei [Pokoju] zatrzymałem się na chwilę przed uroczą gromadką dzieci. Rozbawione twarze, na główkach okrągłe kapelusiki ze wstążeczkami. Zrobiłem zdjęcie i spojrzałem na zegarek: 8.15. Przed dwudziestu laty tak jak i dziś o tej porze dzieci były na ulicy, na podwórkach szkolnych, z mamą na spacerze. Starsze ledwie  zdążyły na przymusową pracę. Niczego nieświadome, nie zdążyły nawet zadać pytania: „Dlaczego muszę umierać”

 

 Mikołaj Melanowicz,  Hiroszima 1965, „Dookoła Świata”, 8 sierpnia 1965 R.

 

P.S.

Nazwa miasta Hirosima w Polsce pojawia się w prasie w trzech odmianach: w transkrypcji międzynarodowej Hiroshima (sh  tutaj wymawia się śi,  a nie szi/szy), w niepoprawnie spolszczonej Hiroszima i coraz częściej w formie poprawnej fonetycznie: Hirosima.

Imię pisarza Masuji czytamy: Masudźi.


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko