Tadeusz Matulewicz – Samotność

0
32
Franciszek Maśluszczak

Poranek zaczyna się i powtarza
jak w zapomnianej już piosence:
„Dzień dobry ci, smutku”…
Nie czekam na nikogo, bo wiem,
że nikt do mnie nie przyjdzie, i nikt nie zadzwoni.
W kalendarzyku czyste strony po numerach telefonów
do bliskich, znajomych. I telefonu już nie ma.
Jestem jak ostatni liść na jabłoni o rdzawej barwie
Targany podmuchem listopadowego wiatru.
Kilka lat temu ptak siedział na drzewie przed domem,
cieszył oczy… Teraz pozostał po nim cień- w mojej pamięci.
W maratońskim biegu ku słońcu
zdążyłem wyprzedzić i pozostawić za sobą zawodników,
do mety pozostało niewiele, choć nie wiem ile,
jestem tylko pewien, że dotrę do słońca
i spalę się w jego płomieniach,
pozostawiając po sobie garstkę popiołu.
Ale jeszcze, dopóki żyję, kocham życie –ptaki, kwiaty,
Chociaż najczęściej ogarnia mnie ciemność,
milczenie wypełniła przestrzeń aż po horyzont,
a oczy bolą od patrzenia w pustkę.
I jest mi tak, jak pisał Cyprian Kamil Norwid,
że „aż do kości smutno”.

Tadeusz Matulewicz

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko