*** (Mój syn na kilkadziesiąt lat)
Mój syn
na kilkadziesiąt lat przed śmiercią,
biega po osiedlu, jeździ na hulajnodze,
gra z kumplami na telefonie,
ogląda tiktoki.
A potem przychodzi i mówi –
– kocham Cię, tato.
Boże
miłosierny! A ja muszę mu powiedzieć,
po co się urodził –
Nieubrane słowa
Nieubrane w słowa
myśli
stają się zbyt lekkie, odfruwają.
Poubierane
uginają się pod ciężarem.
Wiersza.
Wiersz drży. Bo był
we mnie.
Bo był mną.
Bez wyjścia
Jak dobrze,
że nie będę musiał tego powtarzać.
Do życia
przychodzi się
bez wyjścia.
Jeden raz
w zupełności wystarczy.
Wskazówki
Patrzę na zegarek
– potem
jeszcze kilka razy.
Coś krąży pod skórą,
– coś
chce być napisane,
coś chce się napisać.
Chyba
straciłem rachubę czasu.
Łapię się wskazówek,
żeby się nie zgubić.
– Zawracają.
Wszystko już było.
Jedna trzecia
Próbuję wejść
na nowo w swoją historię,
zapadam się
przy każdym, nie swoim spojrzeniu,
dalej odgrywam życiowe role,
dalej prezentuje aktorstwo
z najwyższej półki,
dla niektórych nadal
jestem chamem,
żebrakiem,
jedyne, co czuję,
to najbardziej dotkliwy
głód.
Nie jest tak źle – powiesz,
w końcu
jedną trzecią życia
się przesypia.
*** (Dusisz. Nikt nie słyszy. Nikt nie wie)
Dusisz.
Nikt nie słyszy. Nikt nie wie.
Obok.
Spokojnie śpi człowiek.
Umieram w Jej ramionach
z miłości nie do Niej.
Umierasz w moich ramionach
z miłości nie do mnie.
Szelesty
Rozmawiamy
udając, że Oboje mamy rację.
Mówię –
– miłości
będą na kredyt – pamiętaj.
Słuchasz.
Bez specjalnego zaciekawienia.
Przepraszasz.
Bez entuzjazmu.
Potem wychodzę,
widzę
Twoją sylwetkę w oknie
na pierwszym piętrze.
Światło gaśnie. Jeszcze
jestem.
Pod skórą szeleści krew.
Na później
czekam,
na zdrętwiałych od stania palcach,
ogarnia mnie wściekłość,
aż iskry w oczach
i słowa
wczorajsze,
nieprzejrzyste,
serco – odporne.
czekam,
ślady zębów na pięściach,
lepiej na szyi,
worki z piaskiem gotowe – wystarczy
garść nabrać
i gruzy
tylko patrzą,
by się rozsypać.
czekam,
choć czekanie mnie zabija,
kupuję sobie czas
za brak czasu,
za myśli uwięzione pod powierzchnią
skóry,
za świat,
który nie ma znaczenia,
odkładam wszystko na później,
wciąż stoję.
Nóż
Spojrzeć na Ciebie, jak na obcą rzecz,
na przedmiot,
nóż
wybrać –
– najlepiej ten najostrzejszy,
powietrze porozcinać ze świstem,
z energią,
z nienawiścią,
nie zamykać ust,
przeklinać
w najbardziej czuły sposób,
najdelikatniej,
jak dotyk Twoich warg
w zagłębieniu
szyi,
jak obietnica wieczności
w błękicie
spojrzenia,
jak drżenie
dłoni
rozpinających guziki.
Potem usiąść,
rozproszyć rzeczywistość,
jak szkło z rozbitej butelki po piwie,
zaczekać,
poskleja się – nie poskleja?
Nóż
może jeszcze się przyda,
może po Tobie bardziej niż po niej,
może potłuczone szkło
to będzie za mało,
by żyły porozcinać.
Nieostrożność
Nieostrożność. Nie była
moją mocną stroną.
Nie lubiłem
czekać na telefon,
pisać kolejnych smutnych wierszy,
moknąć
na deszczu.
Nikt wcześniej mi nie powiedział,
że na deszczu się moknie,
że czas jest wtedy
łatwopalny,
że tabletki,
jak cukierki,
malinowy mają smak.
Nikt nie mówił,
że po deszczu słońce wychodzi
i anioł
czasem też się pojawia,
że uśmiecha się czule,
a potem siada
wygodnie,
zakłada
nogę na nogę
i dziko się śmieje,
prosto w twarz.
Cezary Łukasz Żarna urodził się 30 grudnia 1982 r. w Nowym Dworze Mazowieckim. Od urodzenia mieszka w Legionowie i tamże ukończył Liceum Ogólnokształcące im. Marii Konopnickiej.
Debiutował jako poeta wierszem “Na Stacji” opublikowanym w miesięczniku “Cogito” w 2002 roku. Po kilkunastoletnim okresie przerwy w tworzeniu w 2022 roku wrócił aktywnie do pisania. W listopadzie 2023 roku, za pomocą wrocławskiego wydawnictwa Liberum Verbum wydał książkę poetycką “Miłość. Piękna Pomyłka”. Na chwilę obecną będzie brał udział w antologii poetyckiej „Wwierszowzięci Intymnie” Fundacji Poetariat, która ukaże się latem tego roku, jak również oczekuje na publikację swoich wierszy w czasopiśmie literackim „Ypsilon”. Oprócz poezji zajmuje się także twórczością pisarską z pogranicza z felietonu, eseju i pamiętnika, jak również rysunkiem i malarstwem.