(rozmowa ze znanym interpretatorem poezji na portalu Yu – Tube Bogdanem Dmowskim)
Z.K. Interpretujących wiersze jest bardzo mało, chyba, że pomyślimy o aktorach. Ale oni mówią wiersze do konkretnych ról w TV lub do filmów? – albo programów reżyserowanych. Prowadzisz Studio nagrań interpretacji tekstów wierszy. Powiedziałbym oświecasz je dodatkowym blaskiem, żeby wydobyć charakter i metaforę na światło dzienne. W tym celu wykonałem grafikę, ukazując mozoł przygotowania i pracy intelektu twojego do nagrania poezji co wymaga nie byle jakiego skupienia i charakterystycznego tembru głosu. Posiadasz ten dar. Opowiedz o tym.
Ja nazwaałbym cię takim niewidzialnym „Aniołem Światła”, który oświetla teksty poetów, są wtedy bardziej zrozumiałe i czytelne po przez dykcję tonu głosu…
B.D. Nas interpretujących wiersze jest „mała garstka”. Wielu poetów woli samemu czytać swoje wiersze. W większości robią to źle. Nasza funkcja Interpretatora w Poezji jest niedoceniana. Zwróć uwagę: INTERPRETATORA. Moja Pasja, którą uprawiam, czyni mnie szczęśliwym i spełnionym w Sztuce z dużej litery. Ja zdaję sobie sprawę, że do tego trzeba pewnych predyspozycji, dykcji i wyczucia tego co chciał powiedzieć autor tekstu. Musi być oddany charakter treści… Zauważyłem, że tym dysponuję. Zdawałem do Szkoły aktorskiej w minionym czasie.
Z.K. Z tego co widzę na YU – Tube masz ogromną rzeszę chętnych, żeby mówić ich wiersze, jakby na nowo. Ale wciąż ci przybywa odbiorców – Myślę, że to dlatego, że interpretujesz wiersze z wielkim uczuciem, i niejeden poeta z taką interpretacją nie zawsze ma styczność. Po prostu takich umiejętności nie posiada. Spotykam poetów w środowisku, którzy nie chcą, wręcz nie lubią czytać swoich wierszy na imprezach. Jak to się zaczęło u ciebie?, bo przecież trzeba połknąć przysłowiowego bakcyla do takiej czynności…
B.D. Będąc jeszcze w wieku szkolnym w Bystrzycy Kłodzkiej zamarzyłem sobie być aktorem, jak wspominasz. Szkoła Muzyczna, i często występy szkolne dawały mi tą pewność, że scena jest moim życiem i przeznaczeniem. Nie przygotowany zupełnie pojechałem do Łodzi zdawać do Szkoły Teatralnej, oczywiście bez szans na zdanie, bo chętnych w owym czasie było zawsze dużo. Rozpocząłem Studium Kulturalno-Oświatowe i Bibliotekarskie we Wrocławiu. W ramach praktyki spotkałem śp Annę Cieśliński, która chętnie pisała muzykę do wierszy. A ja mogłem takie teksty także śpiewać. Przez to doświadczenie dostałem się, po ukończeniu Studium, do Operetki Wrocławskiej, do chóru.
Z.K. – Niesamowite! – nie wiedziałem o tym. To Bardzo ciekawe! – bo znajdujemy się właśnie w Lądku – Zdój. Wiem, że zahaczyłeś o ten region. Znalazłeś się w Lądku Zdroju, jako pracownik kulturalno-oświatowy (z dyplomem). Wspomnij proszę o tym.
B.D. Były też inne ośrodki wypoczynkowe: Iwonicz Zdrój, Polańczyk… Natomiast w 1984 wyjechałem do Niemiec i tam zostałem i tu zmieniło się moje życie, jakby na ciekawsze. Mam się za człowieka czynu, więc działałem wśród tamtejszej Polonii: Chór, Polski Klub, Zespół Folklorystyczny, etc… Przypadkowo natknąłem się na Spotkanie Poetów, gdzie pozwolono mi przeczytać wiersz. I tak zaczęła się moja przygoda z prawdziwą Poezją, która pokochałem z oddaniem. Otóż „Restauracja Gdańska” w Oberhausen stała się Moją Sceną. Przyjaźń z poetką Barbarą Weise spowodowała powstanie kanału na YouTube. I tak to trwa do dziś. Zawsze o Niej pamiętam.
Z.K. Jak długo „robisz”z poezją, wybacz nazwę to kolokwialnie, ten misz – masz na Yu – Tube? – mówiłeś zdaje się, że ponad 12 lat? – jak to właściwie jest? – Przecież z pracą artystyczną związujemy się na całe życie. Czasem wstajemy, zrywamy się w noc, żeby coś poprawić, dopowiedzieć…
B.D. Nagrywam swoje interpretacje poetyckie w własnym Studio, czyli wiersze, od ponad 12 lat. Polscy klasycy poszli na pierwszy tzw. „strzał”, a później polonijni autorzy wierszy. Ponieważ poezja zagnieździła się w internecie, na dobre, zacząłem wybierać je z Facebooka. Dostawałem tomiki i teksty wierszy od autorów i zaraz nagrywałem z tomików wybrane wiersze, które mi charakterem pasowały do mego intelektu… Kierowałem się moją intuicją: musiały mnie zainspirowć, zaciekawić tematycznie swą mocą. I powiem tak – Nauczyłem się wprost rozmawiać z wierszami, a to już rozmowa, jakby z poetami. – Mam obecnie prawie ponad 2 miliony wyświetleń, głównie w Kołach Polonijnych. Także w kilku krajach nawet w Japonii – Utwierdziło mnie to ,że ludzie , w tym i poeci, zaglądają na mój kanał i słuchają i buszują w różnorodności wierszy, proponują także swoje. W poezji, jej przedstawianiu niewątpliwie głos jest ważny, musi być wielką zaletą i zachętą. A liczy się tu moje szczere i prawdziwe podejście finezyjne do wiersza. Oświadczam, że mam, jako interpretator, wielki respekt przed autorem, kiedy biorę jego tekst, mam respekt przede wszystkim przed jego dziełem, to tak jakbym z poetą obcował bezpośrednio!
Z.K. Tutaj celowo powtórzęswojądygresję: Was interpretujących wiersze jest „mała garstka” w Polsce. Wielu poetów woli samemu czytać nie dając nikomu swych wierszy. Ale w większości robią to źle. Trzeba wiedzieć, że twoja funkcja interpretatora w Poezji jest, domyślam się, wciąż niedoceniana. To profesja tzw. niszowa! – A jest to także Sztuka pisana z dużej litery. Pewnie, jak się domyślam, mimo to, ta pasja czyni cię szczęśliwym, i być może spełnionym. Pewnie pierwszym odbiorcą i krytykiem, jak czuję, jest żona? – Podobnie było u mnie z malarstwem, albo się podoba albo nie! – To odbiór czysto estetyczny.
B.D. –Zgadłeś – wyczułeś co do joty –Cóż takim się naprawdę czuję!
– I nie kłamię, ani nie wyolbrzymiam i nie ma w tym krztyny megalomanii. A małżonka iście, jakby na zapleczu czuwa i podaje mi ”na gorąco” pierwsze uwagi, zresztą bardzo cenne!
Z.K. Jesteś szczęśliwy, ponieważ swoimi nagraniami uszczęśliwiasz poetów, ale i ludzi, którzy na twój portal zaglądają, po prostu w potrzebie chwili. Poezja jest antidotum na trudne chwile… wciąga i uspakaja… lub wznosi nasze ego do góry. Poezja jest wszędzie,. Nie doceniamy tego, ale tak jest. Tak to zapewne ty czujesz – Sprawiasz, że ludzie kochający sztukę odnajdują się, także we wspomnieniach i danej chwili, korygują własne wrażliwości i przeżycia, poezja koi wszelkie kontakty, dobrze wiemy, że słuchaczowi czasem popłyną łzy szczęścia, czasem łezki radości, a innym razem łzy bólu jakiego doznali. Autorzy nagranych wierszy są również tutaj spełnieni, mogą pokazać własną wrażliwość i wewnętrznie być dumnymi. Wtedy i oni czują się dowartościowani, nie mówiąc o danych poetach. Poetów zachęca to do dalszej twórczości… Bo jak mówisz zawsze na wstępie przed daną interpretacją: „ poezja żyje wtedy, gdy jest czytana, mówiona, śpiewana, pisana i malowana” – wiem bardzo dobrze, że
– Nie ma lepszego nazywania samego sedna tej profesi – To przecież jedna z twórczości artystycznych, a kiedy jest dobrze interpretowana to już jest wielki sukces, bo się ją widzi własnymi oczami i czuje trzecim zmysłem. Wiem to ze swoich doświadczeń.
B.D. Mam mało okazji mówienia szeroko pojętej poezji na spotkaniach „na żywo”. Zawsze czekam na zaproszenia w miejsca, gdzie robi się z poezją różne rzeczy, na festiwale poetyckie, na imprezy cykliczne, jak np. lub w szkołach. U Was w Lądku – Zdroju, które ty np. organizujesz, etc… chętnie wystąpię. A przecież kocham publiczność. Kocham ten moment, w którym mogę stworzyć magiczny most: pomiędzy mną a słuchającym, gdzie wszyscy lub oboje TO SAMO CZUJEMY.
Z.K. Dziękuję za ciekawą rozmowę o niecodziennej profesji, czasem mało zauważalnej, a jak wiem bardzo potrzebnej, w której odsłaniasz druga stronę poetyki co ma wpływ na metaforykę. Wspomnę tylko jeszcze raz, przecież do tego trzeba wyczucia, odpowiedniego tembru głosu: mat, sopran, bas, żeby oddać klimat i nastrój wiersza oraz charakter chwili… Ty wnosisz bardzo wiele do istnienia poezji szerzej. Tak trzymaj! – Gratuluję! – i życzę dalszej Weny twórczej.
– Rozmawiał, zapytywał i szkicował
Zbyszek Ikona- Kresowaty