Jak „bogi i ludzie szaleją”. Uniwersalny monument chińskiego mitorealizmu
„Sutra serca” to powieść bardzo, nieprzeciętnie trudna do ogarnięcia w lekturze poprzez swoją niejednorodność, niejednoznaczność, polifoniczność, a przy tym nietypowa także dla samego Yana Lianke (rocznik 1958) poprzez odejście w niej przez niego od zasadniczego układu realistyczno-naturalistycznego występującego w jego dotychczas przyswojonej polszczy prozie, mimo zauważalnych skłonności do jego metaforyzacji (m.in. „Sen wioski Ding”, „Kroniki Eksplozji”, „Całusy Lenina”, „Czteroksiąg”, „Dzień w którym umarło słońce”). Pisarstwo tego autora, wywodzącego się z ubogiego chłopstwa, ostrego krytyka polityki władz Chińskiej Republiki Ludowej, wymienianego od lat wśród kandydatów do Literackiej Nagrody Nobla jest – jak czytamy w notce wydawniczej – „satyryczne, pełne czarnego humoru i czułości, anarchistyczne, a jednocześnie olśniewające surrealistyczną poetyką, jest dziś najoryginalniejszym zwierciadłem ukazującym współczesne Chiny”.
Nie zamierzam się tu bezzasadnie mądrzyć i udawać, że do tych arcybogatych warstw, do tych znaczeń „Sutry Serca”, do których jako czytelnik zdołałem dotrzeć, dotarłem bez pomocy zewnętrznej. Inaczej nie udałoby mi się to, przynajmniej w pierwszym „podejściu” lekturowym, a najpewniej w ogóle. Tę pomoc przynosi, w imponującej postaci, tłumaczka i autorka znakomitego posłowia, skromnie określonego jako „przyczynek do egzegezy”, Joanna Krenz. „Sutra serca” jest niezwykłym, na wskroś eklektycznym i poniekąd ekumenicznym – współczesnym apokryfem – rozpoczyna autorka swój „przyczynek do egzegezy” – W tym wielogatunkowym kolażu pobrzmiewają echa świętych pism czterech z pięciu wielkich religii świata, zestrojone ze sobą w chwytający za serce łabędzi śpiew duchowej cywilizacji”. I dalej: „Powieść, mimo buddyjskiego tytułu, rozpoczyna się quasi-ewangeliczną sceną ukrzyżowania Jezusa, który nie może spokojnie oddać ducha, przeszkadzają mu w tym bowiem przedstawiciele pozostałych religii – a także jego własna matka, usiłując odwieść go od ofiarnego gestu. Każde z nich oferuje rozwiązanie zgodne z wyznawaną przez siebie doktryną. Długo wieszczona śmierć Boga zostaje zatem niejako odroczona, ale wraz z nią odroczone zostaje również odkupienie. Ludzie, którym Jezus chciał unaocznić ogrom cierpienia, przychodzą na Golgotę na zakrapiany piknik w cieniu krzyża, jakby dopiero co urwali się z wesela w Kanie Galilejskiej (…) W każdym razie historia zbawienia ulega chwilowemu zawieszeniu. Przez kilkaset stron książki (…) losy ludzi i bogów toczą się równolegle. Te pierwsze opisane są w klasycznej powieściowej narracji, te drugie zaś przedstawia opowieść złożona z tradycyjnych wycinanek wykonanych przez młodą mniszką buddyjską(…)”.
Przywołanie w tych fragmentach wątków religijnych jest najzupełniej uzasadnione, bo jeśliby podjąć niełatwą próbę maksymalnie, na ile to możliwe, syntetycznego zdefiniowania esencji tworzącej „Sutrę Serca”, to można by ją określić w dużym uproszczeniu, jako rodzaj polifonicznego traktatu o współczesnej kondycji człowieczeństwa i religii, świata i zaświatów. Nieprzypadkowo też sporą część swojego „przyczynku do egzegezy” Joanna Kranz poświęca sytuacji instytucjonalnych religii, w tym chrześcijańskich, w Chińskiej Republice Ludowej
Tłumaczka, niczym sprawny, choć subiektywny przewodnik, oprowadza czytelnika po fabule, narracji i zawiłościach tego dzieła, rozpiętego między tragicznym, monumentalnym mrokiem rodem z „Wydrążonych ludzi” Thomasa Stearns Eliota ( cytat z których przywołuje tłumaczka w pierwszych zdaniach swojego „przyczynku do egzegezy” ze słynną fraza o „końcu świata” „nie z hukiem, ale skomleniem” włącznie), a humorem mającym w sobie wiele z rodowodu surrealistycznego, a nawet momentami zatrącającemu o purenonsensową poetykę komiczną rodem z kabaretu Monthy Pytona. Bo „Sutra Serca” jest polifoniczna zarówno w swej trudnej do ogarnięcia, hiperobogatej problematyce, jak i w aspekcie formalnym, artystycznym, jako, że Lianke zdaje się w niej przemawiać „wszystkimi językami ludzi i aniołów”, czyniąc z niej rodzaj autorskiej kosmogonii i homogonii. Są w „Sutrze Serca” ideały i rzeczywistość, miłość i pożądanie, życie i śmierć (ścieranie się Erosa z Thanatosem), filozofia, w tym Tao, psychologia (echa Freudowskiej psychoanalizy), a egzystencje ludzka i boska niejako przenikają się wzajemnie. To powieść uniwersum, gigantyczny patchwork, w którym można znaleźć całość egzystencji… No … prawie całość.
Jako się rzekło, tłumaczka i autorka, która w poszukiwaniu skojarzeń i filiacji adekwatnych do „Sutry Serca” jako pierwsze wymieniła i obszernie przywołała obszernym cytatem „Wydrążonych ludzi” Eliota. Nic dziwnego, bo „Sutra Serca” jest dziełem budzącym, z niejako naturalną oczywistością, silne kulturowe, przede wszystkim literackie asocjacje i reminiscencje. „Podczas pracy nad „Sutrą Serca” raz po raz przemykały mi przez myśl także narzucające się liczne skojarzenia z dziełami światowej klasyki – „Legendą o Wielkim Inkwizytorze” z „Braci Karamazow”, „Sztukmistrzem z Lublina”, „Szatańskimi wersetami” czy nieprzełożoną dotąd na polski „Historią duszy” Zhang Chengzhi”. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy w posłowiu Yana znalazłam te utwory na długim indeksie skojarzeń niepożądanych. Figurują tam obok innych tytułów z kanonu, w tym „Mocy i chwały” Grahama Greene’a, „Szkarłatnej litery” Nathaniela Hawthorne’a (…). Kranz te wybory (czy antywybory) Liankego ocenia sceptycznie i problematyzuje, podkreślając swoje czytelnicze prawo do wolności skojarzeń. Takiej kontrowersji nie sposób rozstrzygnąć, co nie zmienia faktu, że podczas lektury „Sutry Serca” asocjacje rzeczywiście mogą nasuwać się obficie. Gdybym miał, poza Dostojewskim, Singerem czy Rushdie’m przywołać moje z kolei skojarzenia, wymieniłbym także choćby „Boską komedię” Dantego (podobieństwo polifonicznych monumentalizmu wizji oraz przenikania się świata ludzkiego z pozaludzkim), „Odyseję” Homera czy tragedie antyczne ( z podobnych przyczyn), „Fausta” Goethego, a z rzeczy najnowszych także choćby „Księgi Jakubowe” Olgi Tokarczuk. Jakiekolwiek jednak (bliższe czy dalsze) asocjacje, podobieństwa i filiacje literackie może budzić „Sutra Serca”, na pewno za generalny kwantyfikator może posłużyć wzór jakim jest wielka klasyka, zwłaszcza ta zakrojona przez ambicje uniwersalistycznie i polifoniczne, więc może da się, gdzieś kątem oka, zauważyć także refleks choćby „Ulissesa” Jamesa Joyce’a.
Świadoma, jak trudną i wymagającą ponadstandardowych kompetencji kulturowych jest lektura „Sutry Serca”, jak wielostronnej, „zdywersyfikowanej” percepcji czytelniczej wymaga, tłumaczka zwraca się do potencjalnego odbiorcy dzieła ze swoistą przestrogą-usprawiedliwieniem: „Dlatego, Drogi Czytelniku, jeśli po kilku rozdziałach postanowiłeś w akcie frustracji przejść od razu do niniejszego posłowia, czuj się rozgrzeszony i odejdź w świętym niepokoju”. Co do mnie, to sugerowałbym niekorzystanie z tej sugestii, niepoprzestanie na „kilku rozdziałach”, nie zniechęcanie się, lecz podjęcie próby zmierzenia się z całością wizji stworzonej przez wybitnego chińskiego pisarza. Łatwo nie będzie, ale nikt tego nie obiecywał. „Per aspera ad astra”….
Yan Lianke – „Sutra serca”, przekład Joanna Kranz, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2023, str. 516, ISBN 978-83-8196-514-9
—
Repetitio mater studiorum est
„O kulturę filozofii” została napisana z punktu widzenia filozofa chrześcijańskiego. To zestaw repetycji dotyczących natury filozoficznej refleksji. Lektura dla tych, którzy chcieliby sobie odświeżyć podstawową wiedzę filozoficzną, zwięzły i bardzo klarownie napisany przegląd historii filozofii, najważniejszych szkół i postaci filozofii. Autor osadził swój wykład o filozofii w przestrzeni takich dziedzin kultury jak religia, moralność, sztuka i nauka. Przywołał też zagadnienia światopoglądowe i filozoficzne, naturę poznania ludzkiego oraz specyfikę poznania filozoficznego. Podróż po dziejach filozofii autor rozpoczął od filozofii antycznej, greckiej i rzymskiej poprzez filozofię wieków średnich i renesans, wieki późniejsze, w tym wiek XIX, aż po wybrane zagadnienia filozofii XX wieku z marksizmem włącznie. Autor nie skrywa się za zasłoną uniwersyteckiego obiektywizmu, nie ukrywa swojego fideistycznego, chrześcijańskiego, a ściśle katolickiego światopoglądu. Przedstawia się też jako zwolennik filozofii klasycznej i realizmu filozoficznego (refleksja nad realnym bytem). Za punkt zwrotny i przełomowy w dziejach filozofii uważa pojawienie się myśli najpierw Kartezjusza, a następnie Kanta. Ten pierwszy „skierował refleksję filozoficzną na tory subiektywistyczne, odwracając ją od bytu i skupiając na zawartości umysłu”, co oznaczało odejście od „klasycznego sposobu filozofowania”. Autor w tym upatruje m.in. pierwotne źródło powstania wielkich ideologii. Autorem kolejnego etapu tej ewolucji filozofii była myśl empiryczna Davida Hume, który pogłebił proces wycofywania się filozofii z bytu (substancji) na rzecz absolutyzacji postrzeżeń zmysłowych. Tej ewolucji dopełnił Emmanuel Kant łacząc kartezjański racjonalizm z hume’owskim empiryzmem. Kant uznał „niepoznawalność rzeczywistości”, która jest „chmurą wrażeń” poddawaną subiektywnej interpretacji empirycznych danych (wrażeń) przez ludzki rozum. Autor „o kulturę filozofii nazwał myśl Kanta „przewrotem kopernikańskim” w filozofii, polegającym na „odwróceniu sytuacji poznawczej człowieka”. „Dotychczas bowiem uważano, że ludzka wiedza o świecie wyznaczona jest przez sam świat (byt), jego zawartość. Była to tak zwana obiektywna (przedmiotowa) postawa poznawcza. Sądzono, że świat jest poznawalny, a ludzka wiedza jest wiedzą o nim. Kant to zakwestionował, twierdząc że jest odwrotnie. Świat (rzeczy) jest niepoznawalny, a nasza wiedza o nim pochodzi z nas samych. Wzmocnił tym samym subiektywizm wprowadzony przez Kartezjusza. To podmiot poznający, wedle Kanta, jego aparat poznawczy (umysł) narzuca niepoznawalną w sobie rzeczywistość wrodzone sposoby (formy) jego poznawania. Nie poznajemy więc prawdy o świEcie, a jedynie to, co nam się w określony – przez umysł i jego kategorie – sposób jawi” wedle Kanta nie poznajemy rzeczy samych w sobie, a tylko zjawiska (fenomeny). „W filozofii Kanta następuje więc radykalne zerwanie naturalnego związku ludzkiego poznania ze światem (rzeczami) i zastąpienie poznania myśleniem. Odtąd to już umysł (człowiek) „świadomy”swej kreatywnej mocy zacznie narzucać porządek całemu światu, nie licząc się z jego naturą”. Słynnym kantowskim „postulatom rozumu praktycznego” przypisuje autor rolę niezbędnych podpórek służących praktycznemu poruszaniu się po tym niepoznawalnej rzeczywistości.
Referując tę tematykę bardzo interesująco i na wybitnym poziomie klarowności, co jest tak cenne, że czytelnikowi nie powinno przeszkadzać jego jednoznaczne światopoglądowe stanowisko (chrześcijański fideizm), który nakazuje mu nazywać kantowski „przewrót republikański” „postawieniem wszystkiego na głowie”. Autor nie ukrywa także swoich emocji ideologicznych: „Empiryzm i racjonalizm stanowiły podwaliny kultury Oświecenia. Ożywiał je patos wiary w naukę i postęp oraz wrogość do religii (chrześcijaństwa) jako zabobonu. W tamtych czasach przekonania takie były udziałem elit, dziś natomiast – rzec można – zostały „zdemokratyzowane” i już na co dzień żyjemy w ich (za)duchu!”. „Prawie cała filozofa współczesna – napisał autor w trybie konkluzji – (…) żyje z filozofii Kanta, zamykając się w obrębie badania poznającego podmiotu (świadomości). Stąd też często za kryterium myśli filozoficznej uchodzi nie jej prawdziwość, ale oryginalność, a filozofować znaczy tyle, co tworzyć inteligentne domysły na temat rzeczywistości”.
W powyższym wywodzie uderzyło mnie sformułowanie „prawdziwość”, które autor uznaje arbitralnie za określenie prawomocnej pewności filozoficznej. Charakterystyczne jest to, że ten sam autor „O kulturę filozofii”, który krytykując filozofię nieklasyczną, subiektywistyczną, której ojcami byli Kartezjusz, Hume i nade wszystko Kant przypisywał im nieuzasadniony arbitralizm, lekceważenie rzeczywistości, sam arbitralnie wskazuje jakieś kryterium prawomocnej „prawdziwości”. Innymi słowy, jeśli rozum „uzurpuje” sobie przyznanie prawomocności określonej interpretacji rzeczywistości, to jest „źle”, ale jeśli my arbitralnie, w imię reguł filozofii klasycznej uznajemy, że coś odznacza się „prawdziwością” niesubiektywną, to jest „dobrze”. Nieklasycznym filozoficznym kantowskim subiektywistom autor odmawia racji, a sobie i tym, którzy powiadają, że coś jest „prawdziwe”, ją przyznaje. Toż to filozoficzna odmiana mentalności Kalego! A może bardziej filozoficzną postawą byłoby symetrystyczne przyznanie, że odległość obu poglądów od prawdy jest. Niezależnie jednak od subiektywistycznych i emocjonalnych rysów, którymi naznaczony wykład autora „O kulturę słowa”, jest on źródłem klarownej i pouczającej lektury. Bo repetitio mater studiorum est.
Włodzimierz Dłubacz – „O kulturę filozofii. Co o człowieku mówili najwięksi myśliciele ludzkości”, Biały Kruk, Kraków 2023, str. 199, ISBN 978-83-7553-388-0
—
Ślad Pogranki
„Sasza Marczenko, studentka spod Kijowa, koniecznie chce się dostać do Polski, aby upublicznić materiał ukazujący okrucieństwo rosyjskiej armii. Pewnego dnia zjawi się w domu 96-letniej Leny Wodzańskiej mieszkającej w ukraińskiej Połapie. Śladem Saszy podążają dwaj rosyjscy żołnierze w cywilu, których celem jest uniemożliwienie jej opuszczenia kraju. Od ukraińskich uciekinierów odróżnić ich można jedynie po dobrych butach… Tymczasem Lena u kresu życia wraca pamięcią do czasów młodości i nieistniejącej już wsi Pogranka. Relacje, które ogląda w telewizji, przywołują w jej pamięci to, co już kiedyś przeżyła w czasie II wojny światowej. W Polsce zaś wolontariusze angażują się w pomoc uchodźcom zza ukraińskiej granicy. W najnowszej powieści Marcina Pilisa historia zazatacza koło, a trudna przeszłość odbija się w niej ja w lustrze. Książka luźno nawiązuje do nagradzanej „Ciszy w Pogrance”. Tak jak w poprzedniej powieści, tak i tu autor głęboko sięga do ludzkich dusz”.
Marcin Pilis – pisze powieści i opowiadania. Jego proza łączy elementy powieści obyczajowej i psychologicznego thrillera, a bohaterowie często znajdują się w sytuacjach granicznych i są zmuszeni do podejmowania trudnych wyborów. Autor m.in. „Zemsty kobiet” i „Łąki umarłych”. Za „Ciszę w Pogrance” (Lira 2021) został uhonorowany Nagrodą Literacką im. Józefa Mackiewicza, a jego „Mnogość rzeczy” (Lira 2022) zdobyła tytuł książki roku miesięcznika „Nowe Książki”. „krwawe łuny na Wołyniu”). Rzecz napisana metodą standardowego realizmu powieściowego.
Marcin Pilis – „Granice wojny”, Wydawnictwo Lira, Warszawa 2023, str. 379, ISBN 978-83-67654-30-2
—
Tropy się gubią
„Pisarka i felietonistka, filolożka polska i bałtystka. Z genów krakowianka i góralka, z urodzenia warszawianka. Obecnie mieszka w Sulejówku. Kiedy nie czyta i nie pisze – spaceruje. „Chodzenie to mój narkotyk” – powtarza za Konwickim. Pozostałe uzależnienia to góry i ogród. W 2016 roku zadebiutowała jako autorka obyczajowa; od tamtej pory ukazało się dwadzieścia pięć książek z jej nazwiskiem na okładce, w tym kilka kryminałów. Nominowana do Nagrody Wielkiego Kalibru. Jej czytelnicy i czytelniczki doceniają historie obnażające mrok ludzkiej duszy, wciągające i nie dające o sobie zapomnieć”.
„Pomroka” jest powieścią mocno osadzoną w rzeczywistości. Jej realizm dotyczy zarówno miejsc, w których toczy się akcja, jak i samej sprawy kryminalnej, mającej swój pierwowzór w prawdziwych zdarzeniach. Zbrodnia, która wydarzyła się ponad dwadzieścia lat temu w Wałbrzychu, stała się silną inspiracją do fabuły pierwszego tomu „Spraw Soni Kranz”. Nie jest to odwzorowanie całkowite, choć te elementy mogą wzbudzić podejrzenie, czy autorska fantazja nie rozbujała się zbyt mocno, są prawdziwe. Życie często prześciga fikcję. Podobny realizm dotyczy działań policyjnych, choć na pierwszym miejscu stawiam dobro fabularne – to powieść, nie literatura faktu. Pomysł by osadzić akcję na Dolnym Śląsku, wynika ze szczerego zauroczenia tymi terenami – zwłaszcza tą częścią, która nie jest turystycznie mocno wyzyskiwana”.
„Zamiana Wrocławia na Mieroszów, małe przygraniczne miasto, to nie jest awans. Komisarz Sonia Kranz traktuje tutejszy posterunek jak poczekalnię, którą będzie mogła opuścić, gdy uporządkuje życie prywatne. Sprawa zamordowanej i zgwałconej młodej dziewczyny zmienia jednak wszystko. Czy to pojedynczy przypadek, czy kolejna ofiara w serii niewyjaśnionych napaści seksualnych sprzed lat? Tropy się gubią, poszczególne wątki splatają w opowieść skomplikowaną jak losy tych ziem, na których po wojnie przestawiono zwrotnice historii”.
Agnieszka Jeż – „Pomroka. Sprawy Soni Kranz”, Wydawnictwo Luna, Warszawa 2023, str. 336, ISBN 978-8367790-35-2
–
Uniwersum Doroty
„Tomik Wariata”Doroty Kościukiewicz-Markowskiej „Tomik Wariata” szturcha, pobudza do myślenia, zostawia pytania otwarte; niekiedy zmusza do głębszej refleksji, niekiedy emanuje ciętym humorem, a niekiedy po cichu sączy się z niego odpowiedź na czasy, w których człowiek zatracił swe człowieczeństwo i nie wie jak je odzyskać. Rzecz jest połączeniem „old schoolowych” poezji z ilustracjami stworzonymi przy pomocy nowoczesnej technologii AI czyli sztucznej inteligencji – zachęca do zastanowienia się nad sensem ludzkiej egzystencji w obliczu futurystycznych wizji przyszłości. Zaprasza również do zanurzenia się we własne wnętrze, aby odkryć to, co dla Istoty Ludzkiej najistotniejsze” – czytamy w notce wydawniczej.
Kim natomiast jest sama autorka? To terapeutka psychologii pozytywnej, certyfikowana trenerka terapii egzystencjalnej (związanej z odkrywaniem sensu życia) z akredytacją Instytutu Viktora Frankla w Wiedniu, nauczycielka programu HIP profesora Zimbardo, nauczycielka autorskiego programu „Zrozum swój rozum”, szkoleniowiec, pisarka, felietonistka, mówca. Członek nadzwyczajny Polskiego Towarzystwa Logoterapii i Noo-Psychosomatyki. Właścicielka Pracowni Dobrostanu , pomysłodawczyni i redaktor naczelna magazynu „Szczęście – podaj dalej”. Absolwentka studiów podyplomowych z Psychologii Pozytywnej na Uniwersytecie SWPS w Sopocie, neurokognitywistyki na Pomorskim Uniwersytecie Medycznym oraz przygotowania pedagogicznego na Uniwersytecie Szczecińskim. Brała udział w wielu warsztatach związanych ze zrozumieniem funkcjonowania umysłu i mindfulness m. in. w Meksyku, Hiszpanii, Londynie. Uczyła się u czołowych światowych specjalistów takich jak: Joe Dispenza, Greg Braden, Alan Wallace, Judson Brewer.
Od ponad 10 lat prowadzi warsztaty i szkolenia dla dzieci, dorosłych, seniorów, firm oraz urzędów z zakresu psychologii pozytywnej, neurobiologii, zrozumienia funkcjonowania umysłu, uważności, anatomii stresu, terapii egzystencjalnej, odkrywania sensu życia, psychokardiologii oraz świadomego rozwiązywania konfliktów. Występowała z wykładami obok Katarzyny Miller, Kasi Nosowskiej czy Macieja Milczanowskiego m. in. w Teatrze Polskim, Muzeum Narodowym, Akademii Sztuki, Wyższej Szkole Humanistycznej, czy 13 Muzach. Uczestniczyła jako moderator panelu o szczęściu podczas konferencji o edukacji „Wychowani do szczęścia” (Gdańsk 2019 r.). Prowadziła wykład „Poza obrazem” podczas inauguracji roku akademickiego w Szczecińskiej Szkole Wyższej Collegium Balticum.
Była gościem m. in. w: Radiowej Trójce u Kasi Stoparczyk i Grażyny Dobroń, Chilli Zet u Dominiki Biegańskiej, Polsat News 2 w programie „Widzi mi się”, TVP 2 w programie „Pytanie na śniadanie”, TVP 1 w programie „Kawa czy herbata?”, Radio Szczecin u Małgosi Frymus oraz w telewizji Galaktyka Pomerania. Autorka powieści z zakresu psychologii, filozofii i sensu życia: „Nie chwycisz wiatru w garść” oraz „Bez wysiłku„, jak również bajek dla dzieci zawierających dużą dawkę uważności i psychologii emocji pt. „Bajeczki nie tylko dla Majeczki. Mądre bajki z dobrą puentą„, oraz albumów „Pałac kolorów. Magia makijażu.„ i „Palace of Colours. Wake Up Make Up.„, a także tomiku poezji „Tomik Wariata – rozważania egzystencjalne„. Przez siedem lat mieszkała w Meksyku, gdzie pracowała początkowo jako modelka, w późniejszym zaś okresie jako dyrektor artystyczny czasopisma „Clara” oraz oficjalny wizażysta marki Shiseido na Meksyk. W pierwszych latach po powrocie do Polski pracowała jako fotograf, wizażysta i dyrektor artystyczny, tworząc m. in. kampanie reklamowe dla takich marek jak: Kryolan, Wibo czy Glazel. Współpracowała również z magazynem „Make-up trendy” pracując przy tworzeniu okładek i edytoriali.
W wolnym czasie zajmuje się malarstwem. Obrazy z cyklu „Uśpieni” wystawiała w galerii Beletage w Berlinie w 2009 roku oraz w Galerii Soraya w Szczecinie w 2010 roku. Wystawa nowego cyklu pt. „Mądrość ciszy” miała miejsce w 2018 roku, w kawiarnio-księgarni „Między wierszami” w Szczecinie. W trakcie trwania epidemii COVID-19 przekierowała swoją energię na tworzenie nowego projektu i wraz ze szczecińską skrzypaczką i wokalistką Marią Radoszewską założyła zespół muzyczny „Bézja” nagrywając etiudy muzyczne i tworząc projekt „poZA”. Na początku epidemii koronawirusa zapoczątkowała akcję pomocy personelowi medycznemu w Szczecinie „Pomóżmy tym, którzy pomagają”.
A teraz – biorąc pod uwagę bogaty życiorys twórczy autorki – wypada tylko zachęcić do lektury jej Tomiku wariata”
Dorota Kościukiewicz-Markowska – „Tomik Wariata. Rozważania egzystencjalne”, Wydawnictwo Movart, str. 125, ISBN 978-83-935376-4-8