Rekomendacje książkowe z Biesiady Literackiej SPP

0
107

Wacław Holewiński
Zatrzymać chwile

Niemal trzy lata temu ogłoszono w Polsce stan epidemii w związku z Covid-19. Zamknięcie w domach, rzadkie spotkania z ludźmi, praca zdalna. Część skutków pandemii wydaje się nieodwracalna. Ale epidemia skutkowała też świadectwami literackimi. To właśnie konkurs na „dziennik pandemiczny” był zaczynem tej książki. Ale tylko zaczynem. Bo Isakiewicz nie przerwała pisania, zaczęła wspominać to, co niedawne, ale i to co miało miejsce kilkanaści, a czasami kilkadziesiąt lat temu. Swój Sopot, w którym się urodziła, rodziców, ojciec jeździł motorem po… po beczce, to cyrkowy numer, którego nauczył się w młodości w cyrku właśnie. Pisze więc także o czerwonych spódnicach szytych z pierwszomajowych sztandarów, o najważniejszych swoich spotkaniach: z Czesławem Miłoszem, wylądowała w jego ramionach, z pułkownikiem Ryszardem Kuklińskim, którego dokumenty przewoziła z USA do Polski, z profesorem Michałem Hellerem, z którym, w jego małym pokoju „latała” na symulatorze lotów.

Przywołuje pamięć nie tylko tych sławnych, także starej kobiety z poddasza, pani Heinz, która uczyła dzieci języków obcych, ale opiekowała się kilkudziesięcioma kotami, których smród „okrasił” kamienice, panią od grosików, która zagrała na jej fortepianie… Pisze z czego się wziął jej dług i miłości do kwiatów, o swoim stażu dziennikarskim w Anglii, o pandemii która na długo rozdzieliła M. (pod ta literka ukryła Maję, swoją córkę) i inżyniera kosmicznego z USA. O pożegnaniu z ojcem w sklepie z winami.

Nie, czasami w tej książce nie jest bajkowo. Przez dwanaście lat Isakiewicz współkierowała z Piotrem Wierzbickim „Gazetą Polską”. Opisuje w książce ważny epizod, który spowodował, że, chyba tak trzeba to określić, stracili gazetę. To historia III RP w jej mało znanym obliczu.

Pisze tez o swojej bezkorzenności i o bezwarunkowej miłości do Czechowa, do którego, jak twierdzi dojrzała po latach.

Elżbieta Isakiewicz, napisała mądrą, dojrzałą książkę. Potrafiła zatrzymać chwile, a na dodatek zrobiła to, jak mawia poeta Krzysztof Karasek, po majstersku.

Elżbieta Isakiewicz – Chwile. Wspomnienia dalekie i bliskie, Wydawnictwo SiC!, Warszawa 2022, str. 235.

Piotr Müldner-Nieckowski
Kazimierz Nowosielski: Jestem znacznie bliżej

W pierwszym wierszu pomieszczonym w tym tomiku poeta udaje się ekspresem przez epokę. Rozpędzonym, że tak powiem, do czerwoności, do kosmicznej prędkości kilkudziesięciu Machów, których nie da się powstrzymać jednym mach-nięciem zniecierpliwionej ręki. A to dlatego, że nie wszystko jest jasne i oczywiste; to, o czym w tej książce mowa, wymaga ogarnięcia się i cierpliwego drążenia sprawy. Po profesorsku. Takie nastawienie akurat powinno się udać, bo poeta Kazimierz Nowosielski (także krytyk co się zowie) jako żywo jest profesorem i doskonale wie, co to jest badanie i poznanie. Wie też, że nauki pozytywne nie dysponują narzędziami, które by się chciało mieć, aby sprawy prześwietlić i zdefiniować. Bez poezji, jej słowno-metaforycznej maszynerii i trafności skrótu trudno sobie z opisem tego świata radzić, więc Nowosielski stawia sprawę jasno i oświadcza, że:

Przed bramę niebios
wychodzi Prawda do człowieka

i to jest ta domena, która czeka na aktywność każdego poety. Dociekliwego, niecierpliwego. Wydawałoby się, że takich artystów mamy wielu (codziennie drukuje się dziesiątki nowych tomików wierszy), tymczasem ten poeta z niepokojem pyta:

Ojczyzno moja
gdzie twoi poeci
gdzie ich szukać
na tym Bożym świecie

Niepokoi bowiem zanikanie ducha polszczyzny, miłości ojczyzny; po prostu brak ducha. Wszak codziennie spotykamy odważnych, którzy bez żenady mówią, że „za ten kraj nie oddadzą ani kropli krwi”. I na tym ma polegać ich odwaga.

Ale w tej książce narzekań nie ma, są tylko stwierdzenia, dlatego czyta się ją z nieustannym zaciekawieniem i dostrzega bariery, które poeta pokonuje, aby docierać do sedna. Jedną z nich jest bez wątpienia mur wybudowany przez nieuporządkowaną, ale napaloną lewicę, a który – paradoksalnie – działa przeciwko niej samej, niedoskonały, bo stworzony nie przez Boga, ale ludzi, z założenia właśnie niedoskonałych. Wspinając się na grzbiet tego muru nie sposób nie zauważyć takich dziwacznych przeszkód jak New Age, doktryna, która, jak to trafnie określa Nowosielski,  „lepi nowe bałwany”. Cały ten nasz zwariowany świat zmierza nieuchronnie ku jakiejś nawałnicy i wyzwoliwszy ją, zmiecie to, cośmy dotychczas stworzyli „tymi rękami”, naszymi. Aldous Huxley, George Orwell (i jeszcze kilku innych) dokładnie opisali to, co zaczęło się dziać teraz, z myślozbrodniami włącznie, ale chyba w najczarniejszych snach nie przypuszczali, że stanie się faktem. Nowosielski ze swoim analitycznym warsztatem już jest na etapie dokonywania się dramatu, w którym zaczynamy uczestniczyć.

Ta książka otwiera oczy nawet tym, którzy wydawali się mieć profetyczny dar, ale nie zauważali, w co sami się pakują, swoje przewidywania lekceważąc lub zniekształcając, aby nie dawać wiary oczywistości i prawdzie.

I nie jest to rzecz, broń Panie Boże, polityczna. Jeśli już schodzi ze ścieżki ściśle lirycznej, to na mocne pobocze filozoficzne. Polityka to tylko nieudolna realizacja głupstw podanych przez filozofów, choćby takich jak Hegel. Ale przecież poeta daje rady. Pokazuje, jak należy w naszej sytuacji myśleć, którędy kierować szkła obserwacji, aby widzieć wyraźniej, co się kroi:

Nie rozdrażniaj
nicości – –

(Nie zaszkodzi
i tutaj
ostrożność)

pisze. I tego się trzymajmy, ale nie tylko, bo w tym tomie jest dużo więcej przestróg na poziomie wyższym niż emocjonalny. W strefie mądrości.

Piotr Müldner-Nieckowski

_______________________

Kazimierz Nowosielski, „Jestem znacznie bliżej”. Wydawnictwo Arcana, Kraków 2021. Stron 96. ISBN 978-83-65350-65-7.

Zbigniew Zbikowski
Prorok swego czasu

Michel Houellebecq. Ogłaszano go już i prorokiem Francji, i faworytem do literackiego Nobla. Z Noblem wyszło jak z każdym papabile, który wchodzi na konklawe i wychodzi z niego nieodmiennie jako kardynał – noblowski laur 2022 spoczął na skroni mniej znanej pisarki tego samego języka. Weryfikacja proroctw, siłą rzeczy, skoro pisarz w swoich powieściach zajmuje się przyszłością, choćby nieodległą musi potrwać dłużej. Rzeczywistość, jaką Houellebecq opisał w najnowszej powieści Unicestwianie, to przełom 2026/2027, kiedy we Francji odbywają się kolejne wybory prezydenckie. Jak by miała ona wyglądać w literackiej dystopii?

Szufladkowanie jako dystopii najgłośniejszych powieści Houellebecqa, z których największy rozgłos zyskała bodaj Uległość z 2015 roku – choć sławę pisarz zyskał już w 1998 roku po ukazaniu się Cząstek elementarnych – bierze się z przebijającego z jej kart pesymizmu co do przyszłości Francji, politycznej i społecznej. Uległość to dobry przykład, bo ze względu na upływ czasu już weryfikowalny.Autor opisał w nim swój kraj w 2022 roku, gdy prezydentem zostaje muzułmanin, a trzeba wiedzieć, że stosunek pisarza do islamu jest mało przychylny. Premiera książki zbiegła się z zamachem na redakcję Charlie Hebdo, którego jedną z ofiar był przyjaciel autora. Wydawało się, że historia z tej wymyślonej fabuły dzieje się na naszych oczach. Prawdziwa historia poszła jednak w innym kierunku, niemniej  Houellebecq, postrzegany przez krytyków jako prawicowiec, ciemnej tonacji, w której tworzy, nie zmienił, dając wyraz swoim poglądom w wywiadach i podczas spotkań autorskich. Wątek końca Francji, jaką znamy, raczej jaką znaliśmy, i końca cywilizacji europejskiej, do jakiej przywykliśmy, jest rozwijany w kolejnych jego powieściach, a daty są tu po prostu umowne. Liczy się trend.

W Unicestwianiu pisarz zastosował nieco odmienny schemat narracyjny niż w innych swoich książkach. Uprościł go. Nie ma tu długich rozważań filozoficznych i analiz, jest więcej akcji opisywanej zwykłym, prostym językiem, znanym z popularnych powieści bestsellerowych autorów, świadomych, że piszą dla masowego czytelnika. Można jednak odnieść wrażenie, że tym, co różni  Houellebecqa od tego grona, to brak drobiazgowego scenariusza sporządzonego przed napisaniem całości. Tak jakby autor wymyślił kilka wątków, pootwierał je i pomyślał sobie: zobaczymy, jak się potoczą. A że niektóre toczyły się niespójnie, nie dążąc do jednego finałowego punktu, pisarz rozwijał je, porzucał lub zamykał w sposób banalny, po prostu usuwając bohaterów z pola widzenia.

Ale co z wyborami? Główny bohater, Paul Raison, wysoki urzędnik ministerialny, jest oczywiście w nie zaplątany, ale to nie on jest głównym graczem w tej elekcji, a jego znajomy, którego urzędujący drugą kadencję aktualny prezydent wyznaczył na swego następcę, po to tylko, by po zmianie ordynacji powrócić w następnych wyborach do Pałacu Elizejskiego. Paul z tej perspektywy obserwuje życie polityczne i społeczne, równolegle angażując się w skomplikowane sprawy rodzinne i uczuciowe.

Dominującym akcentem całej powieści jest rozpad. Rozpadają się tradycyjne więzi rodzinne i towarzyskie, a te, które trwają, często podszyte są kłamstwem i hipokryzją. Nawet mocny, darzony przez Paula szacunkiem związek jego siostry, żarliwej katoliczki (podczas gdy on jest religijne indyferentny) z jej mężem i córkami, skrywa niezbyt chwalebne tajemnice. I sam bohater także nosi w sobie ziarno destrukcji, które objawi się w końcowych rozdziałach. Na tym tle przemiana, jaka dokonuje się w jego formalnym już tylko małżeństwie jest jak drogowskaz – strzałka, za pomocą której pisarz pokazuje, że tylko powrót do rozpadających się współcześnie więzów między ludźmi jest szansą na uratowanie naszego człowieczeństwa, a w dalszym planie, naszej cywilizacji.

Jak przystało na nowoczesną powieść, całość zabarwiona jest silnym erotyzmem. Wygląda to tak, jakby kwestie z nim związane zastępowały dobiegającemu pięćdziesiątki bohaterowi i religię, i filozofię, ba, stanowiły jego obsesję konstytuującą życie wewnętrzne. Jeśli wątek ten miał stanowić w zamyśle autora kolejną metaforę, jest ona niełatwa do odczytania.

Warto jednak czytać Houellebecqa, także w tej powieści. Dla jednych, aby się upewnić w swoich poglądach co do tej literatury – naprawdę wielka, jak utrzymuje jedna część krytyki, czy po prostu chwytliwa, ale przeciętna, jak utrzymuje inna. I co do pisarza: naprawdę prorok czy tylko pisarski prestigitator (mimo że z najważniejszymi francuskimi nagrodami literackimi). Co do jego proroczych wizji, warto wspomnieć jedną scenę z powieści. Po jednym z zamachów terrorystycznych – jest ich w książce cała seria – światowi politycy zbierają się, by wyrazić swoją solidarność i sprzeciw wobec tej plagi. Wśród nich pojawia się także prezydent Rosji. W powieści mamy rok 2027. Autor pisał ją w roku 2021, skończył pewnie w 2022 i w tym samym roku została wydana. Kiedy ją pisał, najwyraźniej otwarty atak Rosji na Ukrainę nie wydał mu się dość prawdopodobny.

Michel Houellebecq:  Unicestwianie, WAB, Warszawa 2022, s. 624, ISBN: 978-83-831-8203-2

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko