Po ubiegłorocznym wyborze wierszy W cieniu przelotnego trwania wydanym stylowo, z portretami poetki ofiarowanymi przez znanych grafików (WBPiCAK, 2021) nieoczekiwanie otrzymujemy nowy zbiór Liryki przedostatnie (Flos Carmeli, 2022). Teresa Tomsia jest obecna od wielu lat w świadomości czytelników jako autorka refleksyjna, poszukująca miejsc i osobowości kulturotwórczych. Jej poezja charakteryzuje się wielowątkowością i nie ogranicza kręgu odbiorców do wyrafinowanych estetycznie, w jej strofy wczytują się bowiem również ci, którzy pragną poznać metaforycznie opisane ludzkie losy, zdarzenia historyczne, autobiograficzne wątki.
Jak już zauważył Krzysztof Masłoń w recenzji tomiku Wieczna rzeka-Der ewige Fluss, jej wiersze mają „coś z Herbertowskiego smaku” („Rzeczpospolita”, nr 220/1996).. Cały dorobek autorki Liryków przedostatnich jest tego dowodem. Zebrane w nowym tomiku wiersze pokazują mapę topograficzną znajomych, przyjaciół i rodziny, niekiedy są to miejsca oddalone od Poznania o parę tysięcy kilometrów – jak np. Paryż i Dom Pallotynów, gdzie mieści się redakcja „Recogito”, z którą poetka współpracuje i często wraca w tekstach metaforycznych i krytycznoliterackich czy w konkretnych dedykacjach do dawnych adresów spotkań, rozjaśniając je nowym spojrzeniem (Był dzień przy rue Surcouf, Co odeszło, Czwartek Literacki). W tekście wspomnieniowym czytamy o pomorskim miasteczku przesiedleńców, gdzie autorka się wychowała i które opisała w książce Świdwin przypomniany (Rhytmos, 2018)
Każdy wiersz ma tu przewidzianego odbiorcę, ku któremu zostaje skierowana opowieść i pointa, jest subtelnie zaznaczony odpowiednim cytatem. Tak jak na mapie topograficznej odnajdujemy elementy środowiska geograficznego powierzchni Ziemi i ich przestrzenne związki, tak też w lirykach idziemy śladami więzi, przypomnień, opisów miejsc, znaków do odczytania, np. „kamień” toczony pod górę w wierszu Modrzew czy „mecz z realem” z epickiej frazy Poetycki poranek jako nawiązanie do tematów egzystencjalnych u bydgoskiego poety Wojciecha Banacha.
Autorka pielęgnuje pamięć o zmarłych poetach, ożywiając ich postacie w kontekście przywołanego zdarzenia bądź lektury, przypomina myśli z ich wierszy – Julii Hartwig, Macieja Niemca, Jerzego Ł. Kaczmarka, Mariusza Grzebalskiego, co sprawia, że czytający czuje się niczym na spotkaniu autorskim, gdzie toczy się rozmowa kilku pokoleń poetów (Przygaszone):
Jaka jesteś niedołężna pamięci
wszystko gubisz zdarzenia słowa obrazy
to co najcenniejsze
Julia Hartwig
Przypomniał się dziś nieoczekiwanie
obszerny szal burgundowy z frędzlami
posłany dla Pani Julii, gdy wypoczywała
w Oborach. Tamtego lata dni sierpniowe
były chłodne, więc okrywała nim plecy
przebywając długo w ogrodzie.
Ta niespodzianka wielce uradowała
mistrzynię refleksyjnego wiersza –
śmiałyśmy się głośno w rozmowie,
że za wyrazistą barwę trzeba płacić
chłodnym praniem ręcznym […]
Przemyślana i pięknie wysmakowana jest okładka Liryków przedostatnich, zaprojektowana przez Monę Tomassi Studio (Madryt), z urokliwym pejzażem dachów Paryża, w szarościach i błękicie przetykanym odcieniami bieli, burgundu, jak gdyby wyszły spod pędzla Moneta, mogłaby być obrazem oprawionym w ramy. Portret poetki skupionej na obecnej chwili, gdy stoi obok „Figurki” w pracowni Michała Milbergera – wpatrzona jeszcze w mijającą chwilę pozowania – wykonał Marek Wittbrot z wyczuciem fotografa, który potrafi uchwycić aurę przemijania.
Ogromne wrażenie zrobił na mnie wiersz dedykowany Eugenii Ginzburg, autorce wspomnień z obozu pracy na Kołymie Stroma ściana, to tekst szczególnie ważny ze względu na podjęty temat sowieckiego zniewolenia intelektualistów, a także dotykający dzisiejszego chaosu na świecie wprowadzonego przez rosyjską agresję (Niech wznosi):
Chaos to moje drugie imię –
nadał mi je świat, w jakim żyję.
Niosę ciało otulone szronem,
obecność zapisuję
w topniejących śladach.
Wyrażają mnie słowa
wysoko uniesione
nad rzeką,
co wciąż zamarza,
ponad złe spojrzenia
nieomylnych. […]
Fala pluszcze: nie odchodź,
zanim wypowiesz
ostateczne słowo –
niech rozbije krzywe lustro,
niech wznosi
na stromą ścianę
ocalenia.
Twórczość poetycka i eseistyczna Teresy Tomsi dotyka spraw ważnych, jest ustawicznym zmaganiem się z uwikłaniem człowieka w zło, staje w obronie skrzywdzonych Kresowian i Ukraińców, a czyni to z przyjaźnią i miłością tak jak w zwróceniu się do dziewczynki Viry w liryku Po imieniu zawołam:
Odnajdę ciebie wszędzie
dziewczynko z Ukrainy
z wypisanym ręką matki
imieniem na plecach –
dla boskich, bo nie
dla nieludzkich oczu
to zrobiła, abyś na wieki
nie zaginęła.
W zburzonym mieście
zostałaś samotna w tak
okrutnym świecie
i nie wiesz, czy ktoś
zdąży przyjść z pomocą,
czy wrzuci w ciemny
dół, w gniewie.
Odnajdę i przytulę,
ramionami ogarnę,
po imieniu
zawołam.
5 kwietnia 2022 r.
Poetka dąży do prawdy historycznej i moralnej, szukając wciąż odpowiedniego stylu wypowiedzi, adekwatnego do poruszonego tematu, dlatego język tej poezji jest żywy, wersy niekiedy płyną gładko, a czasem przemawiają surowo, co zachęca do rozmowy i otwiera czytelnika na różnorodne przeżycia każdego z nas. Wiersz zaświadcza, że „człowiek jest nieprzetłumaczalny/ i nic tu nie można zdziałać, jedynie/ wciąż wyruszać w swoją stronę,/ która wydaje się najwłaściwsza/ z możliwych, choćby prowadziła/ ku najciemniejszej nocy” (Przy rzeźbie Rodina).
Gdańsk, 22 sierpnia 2022 r.
Irena Knapik-Machnowska (1949) ur. w Bierzwnicy. Poetka, dziennikarka. Absolwentka Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Mieszkała w Świdwinie, następnie w Ostrołęce, gdzie redagowała stronę „Irena radzi” w „Tygodniku Ostrołęckim”. Autorka tomików wierszy, m. in. Nie dla wszystkich (wstęp Piotra Kuncewicza, 1981), Ostatnie drzwi (1984), W sidłach (1985), Na środku świata (1999), Na progu dnia (2004), Sonata gdańska (2011), Nowy zapis (2011), To Tu (2021). Pomysłodawczyni i współtwórczyni Salonu Literackiego, który prowadziła z Edwardem Kupiszewskim w Galerii Ostrołęka (1994-2000). Od 2004 r. mieszka w Gdańsku.