Stanisław Sławomir Nicieja – Lwowski słownik biograficzny Mariana Kałuskiego

0
142

     Kolejna książka Mariana Kałuskiego dotyka rdzenia kresowej tematyki. Autor, który jest utalentowanym biografistą, o dużej intuicji, pracowitości i szczęściu przy szukaniu źródeł, postanowił w swoim „Słowniku zasłużonych i znanych Polaków urodzonych we Lwowie” zgromadzić postacie, które łączy Lwów.

     Temat książki jest fascynujący, bo Lwów należy do miast, które mają w sobie genius loci. Tam zawsze rodziły się wybitne indywidualności. A szczęście mają i są sławne te miasta na świecie, gdzie dzięki naturze, opatrzności czy zbiegom okoliczności rodziły się „kolorowe ptaki” – ludzie różnych talentów, niezwykłej przedsiębiorczości i wyobraźni, dynamiczni indywidualiści kreujący ważne zjawiska w dziejach kultury, nauki, polityki czy gospodarki.

     Są na świecie miasta piękne architektonicznie, zdobione wyszukaną zielenię, przecięte modrymi rzekami z bajkowymi mostami, ale częstokroć puste intelektualnie, bo nikt ważny, wybitny tam się nie urodził czy nie zamieszkał, bo nie powstały tam środowiska artystyczne czy naukowe, bo nie ma tam uniwersytetów z charyzmatycznymi wykładowcami. Ale są też miasta, a do nich należy Lwów, że utalentowani ludzie ujawniali się tam w niespotykanym nadmiarze w każdej epoce i w każdym pokoleniu.

     Adam Wierciński – eseista, filolog, krytyk literacki, ale też po części demograf zrobił swoisty eksperyment: na wojskowej, szczegółowej mapie Galicji ołówkiem kopiowym zaznaczał miejsca, gdzie urodzili się wybitni Polacy. Gdy zakończył swą pracę, w miejscu Lwowa i jego okolicy zaznaczonych punktów było tak wiele, że utworzyły dużą fioletową plamę.

     O Lwowie powstało wiele książek, esejów, artykułów, wierszy i albumów – można doliczyć się ich kilka tysięcy. Marian Kałuski postanowił w jednej pozycji książkowej zgromadzić biogramy tych, którzy w mniejszym lub większym stopniu wpisali się nie tylko w dzieje Lwowa, ale też całej Polski, Europy, a nawet świata. Powstała więc książka fascynująca, różnorodna jeśli chodzi o zaprezentowane osobowości i dokumentująca to lwowskie genius loci oraz fakt, że prawie co dziesiąte nazwisko w Polskim Słowniku Biograficznym – tej narodowej księdze wielkich rodaków ma związki ze Lwowem.

     Lwowskim słownikiem Marian Kałuski kolejny raz daje dowód swej niezwykłej pracowitości i gorącej pasji, która niesie go od kilkudziesięciu lat. Bo tylko pasją i poświęceniem, i wręcz pracoholicznym podejściem do wykonywanej pracy literackiej można tłumaczyć, że mieszkając w dalekiej Australii, tysiące kilometrów oddalonej od głównych polskich bibliotek i najlepszych krajowych uniwersytetów, tworzy swoje książki o tematyce kresowej, których jest już kilkanaście. To jest niezwykły wysiłek dla pojedynczego badacza, aby znaleźć, ujawnić, wydobyć z jakiegoś starego pamiętnika, z nekrologu czy tomiku wspomnień faktografię dotychczas nieznaną innym badaczom.

     Ile setek godzin trzeba było poświęcić, aby wyłowić nazwiska lwowian choćby tylko z 36 opasłych tomów Polskiego Słownika Biograficznego. Marian Kałuski właśnie tego dokonał i to z perspektywy antypodów, z Melbourne, żyjąc w środowisku Polonii australijskiej, gdzie zainteresowanie kulturą i historią polską nie jest imponujące i nie można go porównać z tym, jak to jest w Londynie, Chicago czy Paryżu.

     Sytuacja Mariana Kałuskiego przypomina mi trochę casus Andrzeja Chciuka – świetnego pisarza, Kresowiaka z Drohobycza, autora znakomitych książek o lwowskim bałaku i „Ziemi księżycowej”, który w Australii, gdzie rzucił go los, znalazł się w pewnej pustce kulturowej. Miał tam niewielu swoich czytelników. Marian Hemar, recenzując jedną z książek Andrzeja Chciuka, napisał, że współczuje autorowi żyjącemu na antypodach, bo „dla kogo ma tam pisać książki – dla kangurów, kolczatek czy dziobaków?”. Marian Kałuski w pewnym sensie dzieli tu biograficzną dolę z Andrzejem Chciukiem. Czytelników ma głównie w Polsce, Zachodniej Europie i Ameryce, na szczęście ma też wydawców w kraju.

     W całej, bardzo licznej twórczości Kałuskiego, a jest to kilkadziesiąt książek i setki artykułów, dominuje tematyka kresowa i w niej objawiły się najdojrzalsze owoce jego twórczości. Ale autor lwowskiego słownika wykazuje się też wszechstronnością, bo potrafi ze znawstwem i kumulowaną przez lata erudycją pisać również o historii Litwy czy Gdańska, o Polakach w Chinach, Nowej Zelandii, Australii i we Włoszech, a także o miejscu papieża-Polaka w historii Polski i świata. 

     Marian Kałuski rodzinnie nie ma żadnych związków z Kresami. Jednak lata chłopięce, które spędził w Polsce na Pomorzu, Dolnym Śląsku i Ziemi Lubuskiej (bo z rodzicami często zmieniał miejsce zamieszkania) skierowały jego zainteresowania ku Kresom. Wszędzie, gdzie po wojnie mieszkał, spotykał kolegów i sąsiadów pochodzących z dawnych wschodnich ziem Rzeczypospolitej, słuchał ich opowieści, poznawał ich szczęśliwe i dramatyczne przeżycia i to ukierunkowało jego zainteresowania.

     W moim odczuciu Kałuski największe sukcesy odniósł dotychczas właśnie w tematyce kresowej. Jego imponująca praca dokumentacyjna, po części eseistyczno-publicystyczna, nosząca tytuł „Sprawy kresowe bez cenzury”, która ukazała się w czterech tomach (każdy liczący ponad 700 stron), jest swoistą encyklopedią Kresów – encyklopedią bardzo osobistą, napisaną z pazurem publicystycznym. Bo Kałuski ma gorący temperament i potrafi się w polemice zacietrzewić, szczególnie wówczas, gdy ma do czynienia z fałszerzami historii czy bufonami politycznymi – tak traktuje nacjonalistów ukraińskich, litewskich, rosyjskich i żydowskich. Wtedy uderza w nich mocno, a nawet bezpardonowo. Dobitny wyraz dał temu w polemice z Henrykiem Grynbergiem, który w jednej ze swoich książek posłużył się fałszywym apokryfem i niesprawiedliwie pokazał miasto Drohobycz, czyniąc zeń „centrum polskiego antysemityzmu”.

     Największą siłą książek Mariana Kałuskiego jest faktografia: dziesiątki tysięcy nazwisk, dat i opisów wydarzeń, zebranych z różnorakich źródeł i zgromadzonych na kartach poszczególnych tomów. Tak jest też przy „Lwowskim słowniku”, który czytelnik bierze do ręki. Jest tu 2821 nazwisk lwowian – ludzi różnych talentów i zainteresowań, różnego pochodzenia i różnych osiągnięć. I to, co najważniejsze – autor nie koncentrował się tylko na tzw. bohaterskiej historii narodu, czyli na eksponowania biografii żołnierskich, uczestników różnych wojen, powstań bądź potyczek. Kałuski wielokrotnie dowodził, że na historię narodu poważny wpływ mają twórcy kultury materialnej, ludzie pracy organicznej – technicy, inżynierowie, rzemieślnicy, budowniczowie muzeów, bibliotek i archiwów, wynalazcy, kolekcjonerzy i wychowawcy młodzieży. I w tym słowniku takich osób nie brakuje. A oni są częstokroć pomijani i lekceważeni w polskiej historiografii.

     „Słownik zasłużonych i znanych Polaków urodzonych we Lwowie” Mariana Kałuskiego jest pracą ważną, ukazującą w całej pełni oryginalność i wielkość tego miasta w kulturze europejskiej. Pozycja ta spełnia rolę niezbędnika dla wielu biografistów i historyków piszących nie tylko o Lwowie i Kresach Południowo-Wschodnich.  Wszak historię narodu tworzą przede wszystkim ludzkie, a jej jakość zależy od kalibru indywidualności i Marian Kałuski jako utalentowany biografista znakomicie to rozumie i potrafi do swych ustaleń przekonać czytelników.

Prof. Stanisław Sławomir Nicieja
Katedra Biografistyki Uniwersytetu Opolskiego

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko