Dość zabawnie artyści –malarze ubierali swoich wielkich „modeli”- rodaków , których ustawiali do pozowania i historycznego uwieczniania na wieki. Jednym z najbardziej zasłużonych na to uwiecznienie, był książę Adam Jerzy Czartoryski w czasach przełomu Oświecenia i Romantyzmu Rzeczypospolitej, wymazanej wówczas z mapy Europy. Artysta, Józef Oleszkiewicz kazał księciu stanąć pod ciężkim baldachimem w roku 18010. Książę liczył sobie wtedy już lat czterdzieści , a artysta – malarz dostrzegł w nim jaszcze młodzieńca dwa razy młodszego na buzi, o dziewczęcej figurze od ramion w dół, ale w kawalerskim stroju.
Uwieczniony książę z obrazu.
Gdy pozował do pędzla Oleszkiewicza w Petersburgu nigdzie nie zagrzał dłuższego miejsca pobytu dla siebie. Urodził się z ojca, księcia Adama Kazimierza Cz., generała Ziem Podolskich. Jednak krążyły plotki, że jest owocem romansu matki, z domu Izabeli Flemming, mającej wtedy romans z ambasadorem rosyjskim, Nikołajem Repninem. Adam Jerzy, młody absolwent domowego wykształcenia, jako szesnastolatek zasmakował w europejskich podróżach i poznawaniu wybitnych postaci. W drodze do Paryża zabawił dni kilka w domu Wolfganga Goethego. A nad Sekwaną został przyjęty przez królową, Marię Antoniną. Gdy po dwóch latach podróży wrócił do ojczyzny , na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej, już czekała na niego godność marszałka Sejmiku Kamieńca na Podolu. Nie miał czasu, lub nie chciał się nacieszyć tą godnością, bo szybko pognało go na Wyspy Brytyjskie. Nie minęły kolejne dwa lata, zasłużył na Order Virtuti Militari, bo wykazał się podczas wojny polsko – rosyjskiej, przed II rozbiorem ojczyzny. Należał do Zgromadzenia Przyjaciół Konstytucji 3 Maja, ale nie należał do ulubieńców Hugo Kołłątaja, twórcy konstytucji. Rychło zamieszał się w spisek możnowładców przeciw kuzynowi, królowi, Stanisławowi Poniatowskiemu. Spiskowcy, na czele z Kazimierzem Puławskim , ganiali króla nocą po stolicy, by go dopaść i zabić. Nie udały im się te „łowy”.
Utalentowany książę – oświecony patriota.
Napracował się w dobie Oświecenia; podobnie jak jego ojciec, Adam Kazimierz, twórca pierwszej polskiej, warszawskiej, świeckiej Szkoły Rycerskiej. Jego młodemu synowi, widocznie „nudno” było w Warszawie , więc go poniosło – przez Austrię do Londynu. Jednak ostatni rozbiór Polski przeżył już w Brukseli. Zatem ominęło go Powstanie Kościuszkowskie. Znowu wrócił do Warszawy, gdzie kontynuował prace reformatorskie w ramach Komisji Edukacji Narodowej. Silnie zainteresował się losem Alma Mater Vilnensis , uniwersytetu założonego w drugiej połowie XVI wieku z łaski króla Stefana Batorego. Ambicje podpowiedziały księciu także akcję powstawania szkół gimnazjalnych w każdym mieście powiatowym.
Wówczas król Stanisław August głosił jego chwałę: „… Jesteś wielkim kuratorem, więc sprawy szkolne na wszystkich poziomach muszą być zgodne z wolą Panującego, czyli z moją wolą…” I były zgodne..
Warto o tym wszystkim, o wielkiej postaci (kto wie, czy nie największej), księcia okresu Oświecenia i Romantyzmu poczytać w dziesiątkach prac naukowych i popularnych – artykułach i książkach. Przeczytałem właśnie ich kilka z ostatnich lat i dziękuję za ich udostępnienie przez puławskie Muzeum Czartoryskich. Michał Zarychta przybliża księcia proponującego reformy ustrojowe pod koniec wojen napoleońskich i w latach Świętego Przymierza; Jerzy Łukaszewski widzi księcia jako prekursora jednoczącej się j Europy; a Daniel Beauvois kreśli postać reformatora polskiej i rosyjskiej reformy oświaty i szkolnictwa.
Zacznę od serca, umysłu i sił księcia – kuratora, który podnosił z upadku Akademię Wileńską, nasz drugi uniwersytet. Wielki jej kurator zatrudnił w murach Wilna, a także w niektórych gimnazjach, nauczycieli – Niemców. Rozdawał miedzy najlepszych wykładowców nagrody i tytuły honorowe. Na tym tle czasami rodziły się konflikty Niemców z polskimi profesorami. Trzeba było zwalczać „wrogie obozy”. Nie wszystko, co się działo w szkołach wyższych i niższych, układało się po myśli kuratora. Ale udało mu się utrzymać najlepsze relacje Polaków z Anglikami. Ci stworzyli w Wilnie podwaliny wiedzy o rolnictwie w powołanej właśnie tam Katedrze Agronomii. Także książę tchnął nowego ducha do Katedry Języka i Literatury Polskiej; przy tym współdziałał z profesorem, Euzebiuszem Słowackim, ojcem Juliusza.
Książę, zagubiony politycznie (między carami i Napoleonem.
Romans matki Adama Jerzego z Repninem, byłym, carskim ambasadorem przełomu XVIII i XIX wieku chyba nie wygasł. Pani Czartoryska, z domu Izabela Fleming, zapewne słuchała podszeptów byłego kochanka, czego owocem był wyjazd utalentowanego syna do Petersburga. Natychmiast zakwitła przyjaźń polskiego księcia, przybysza z rosyjskim carewiczem, Aleksandrem. Gościa z Warszawy szybko potraktowano jak „swojego” i wysłano go do Królestwa Sardynii jako rosyjskiego ambasadora. Imperium reprezentował dyplomatycznie dwa lata. Szybko znaleziono mu miejsce w rosyjskim senacie jako członka Rady Rosji. Pamiętamy, że w Rzeczypospolitej bliskie mu były sprawy oświaty i szkolnictwa. Łatwo więc przeniósł te zainteresowania do imperium. Tu wcielał w życie przepisy polskiej Komisji Edukacji Narodowej.
Już jesteśmy w pierwszych latach XIX wieku. Księciu dołożono funkcji i tytułów. Został jednym z głównych zarządców zachodnich, świeżo powstałych guberni imperium. W ich skład wchodziły oczywiście wschodnie i południowe ziemie rozebranej Rzeczypospolitej. Powtórzmy – obdarowany przez los talentami Adam Jerzy szybko zyskał przyjaźń i łaski młodego cara, Aleksandra! Ten uczynił młodego Polaka swoim powiernikiem. Mało tego – car powierzył mu między innymi funkcję wiceministra , a rychło potem ministra spaw zagranicznych imperium. Innych, pomniejszych funkcji trudno wyliczyć.
Jednak zaskoczenie – nowy minister bez entuzjazmu realizował się w roli kierownika polityki zagranicznej wielkiej Rosji, bo do tej pory nie zdążył zakochać się w polityce. Ale historyk, Jerzy Łukaszewski pisze, że nawet podczas porannych spacerów po carskich ogrodach książę Polak nalegał na pryncypała, cara Aleksandra i wielokrotnie podpowiadał mu myśli o przywróceniu państwowości Rzeczypospolitej . Władca pozytywnie reagował na „podpowiedzi” wskrzeszenia ojczyzny przyjaciela i powiernika. A ten ufał carowi i rewanżował się „zadziwiającą lojalnością”. To już nadeszły lata cesarza Napoleona. Nasz książę wtedy dumał sam ze sobą, co zapisał jeden z biografów: „… Dlaczego właśnie tylko my, Polacy związaliśmy swoją sprawę z losem człowieka, (Napoleona WŁ), który splamił się z krwią i zbrodniami, czyli nie ma on dobrego uczucia w sercu i szlachetnych myśli w głowie”.
To już moja myśl: często bywa, że dane obietnice, (tym razem cara Aleksandra co do przywrócenia polskiej państwowości) rozchodzą się w powietrzu. Nasz bohater usłyszał także rozważane dość głośno pomysły i propozycje wyboru go na króla Polski. Zachwycał krajowych możnowładców słowem i uczynkami, a także wielu uczestników Kongresu Wiedeńskiego (1815). Trudno im było zgadnąć, czy książę przemawiał jako zwolennik czy przeciwnik upadłego już arcycesarza Bonapartego . Potrafił zachowywać się, jak ci, „co są, a nawet ich nie ma; albo: ich nie ma, a właśnie są” .
Nasi współcześni historycy oceniają księcia z czasów pierwszych dekad XIX stulecia jako człowieka „zamkniętego w swej dumie” , ale równocześnie bolejącego nad losem rodaków pomiatanych prze wschodniego zaborcę. Dawał temu wyraz, gdy bronił wileńską młodzież uniwersytecką wywożoną kibitkami na Sybir albo więzioną na Litwie i „ w sposób naciągany oskarżaną o spiskowanie przeciw carowi”. Tak, tak – to byli ci, filomaci, nad którymi pastwił się Nowosilcow, a Mickiewicz „płakał” w arcydziele – „Dziady”! Można o tym przeczytać w rozprawie autorstwie księcia Adama Jerzego. Rozprawa nosi tytuł „O duchu szkół”. W niej autor pisze miedzy innymi o karności polskiej młodzieży uniwersyteckiej, ale równocześnie „kochającej ojczyznę rozebraną przez sąsiadów”.
Książę zmuszany przez los
Jak każdemu z nas: „…Od początku świata – los bywa łaskawy lub wręcz przeciwnie…’”. Adam Jerzy poślubił księżną, Annę Zofię Sapiehównę i przeżył z nią kilkadziesiąt lat. Wychował dwóch dorodnych synów. To trzeba zapisać jako „uśmiech losu”. Równocześnie jego liczne miłosne chwile z kochankami – to także uśmiech losu. Łaski cara Aleksandra I, jego rodziny i obdarowanie Polaka rosyjskimi honorami najwyższej rangi, to oczywiście OK. Ale późniejsze dekady –dziś nazwane polskim romantyzmem, przeżyte po listopadowej, popowstaniowej emigracji, to już coś dalekiego od OK. A jednak i wtedy człowieczy los księcia okazał się zaskakująco przebogaty w przeżycia – raczej nie uśmiechający się – ale, ale, ale… Listopadowy zryw powstańczy nasz bohater przeżył jako Szef Rady Administracyjnej i Rządu Tymczasowego, który przemianował na Rząd Narodowy. To ostatnie określenie udawania, że w księciu ciągle odzywała się silna struna patriotyczna. Kolejny car, Mikołaj I, już dźwigający także tytuł króla Polski, nie okazał się dla naszego bohatera tak przyjacielski jak jego poprzednik, Aleksander. Mikołaj I przygotował mu wyrok – karę śmierci – za nieoczekiwane, nowe poglądy propolskie, za jego zachowanie podczas Kongresu Wiedeńskiego, za Powstanie Listopadowe. Śmierć za nawoływanie do zgody polsko – rosyjskiej! To mega grymas losu!. Książę w odezwie, tak zwanym Planie Puławskim przekonywał, że odrodzone państwo polskie powinno mieć kształt przedrozbiorowy. Skonstatujmy: jeden car traktował księcia – Polaka jako swego powiernika, wyniósł go do godności ministra spraw zagranicznych, a następny, Mikołaj przygotował mu wyrok śmierci i odebrał mu majątek.
Książę, po insurekcji listopadowej musiał opuścić ukochane Puławy i wylądował w Królestwie Brytyjskim na 10 lat. Już tam zaczął intensywnie działać na rzecz odrodzenia Rzeczpospolitej, choć niektórzy widzieli go jako zdrajcę; nie chcieli go słuchać. Biografowie informują, że „na wyspach oczyszczał się z zarzutów zdrajcy ” W tym pomagał mu nowy przyjaciel – nie byle kto, bo Julian Ursyn Niemcewicz. Jednak dość szybko nasz bohater, już mąż stanu, przeniósł się do Paryża. Tu znów usłyszał, że wielu rodaków chce go obwołać królem Polski na emigracji. Teściowa i wielu innych, bogatych, utytułowanych emigrantów wspomogło go finansowo.
Książę w pałacyku
Nabył Hotel Lambert. On szybko stał się zagraniczną ostoją Rzeczypospolitej. Tu ciągle w sercu i myślach księcia, powracała „wolna, niepodległa ojczyzna”. Tu pomieszkiwali również tacy lokatorzy, jak Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Fryderyk Chopin Wielu biografów przyznaje: „…Jak na męża stanu przystało – książę Czartoryski cały czas na emigracji trzymał rękę na pulsie”. Stąd stworzył w kilku europejskich stolicach siatkę polskich centrów polityczno – społecznych, zorientowanych patriotycznie. Do kilku krajów kierował polskich, popowstaniowych dowódców i walecznych żołnierzy – emigrantów, by w rewolucyjnej atmosferze (zbliżała się Wiosna Ludów – WŁ), nie zapominali wojskowego fachu. We wszystkich krajach zachodnich był wielce szanowany; w każdym mógł załatwić wszystko , co chciał. A niektórzy jego biografowie zwracają uwagę, że jedni rodacy, a także Europejczycy „go uwielbiali, a inni nienawidzili”. Swoje polityczne credo zawarł w artykule: List do dyplomacji – wizja pokojowej Europ i prawa jednostki. Najbardziej światli Europejczycy opanowywali ten tekst pamięciowo. Pisze Piotr Żbikowski: „… Dzięki staraniom księcia owocem Kongresu Wiedeńskiego było powstanie Królestwa Polskiego z własną administracją, sejmem, konstytucją i wojskiem… Testament stanowił doniosłą myśl europejską – dobrowolny związek państw narodowych. To była wówczas nadzwyczajna, najbardziej śmiała, europejska myśl polityczno – społeczna…” Niektórzy, nie tylko Polacy, pamiętali księciu jednak to, że zanim stał się przeciwnikiem Rosji, był jej wielbicielem.
Tak, tak – stał się wielkim nieprzyjacielem wschodniego imperium. Potrafił zmieniać poglądy i „dojrzewać intelektualnie”. Przykład: opowiedział się, jako zwolennik Turcji, w jej wojnach z carskim imperium. Wysyłał te fronty polską formację.
Książę publicystą i poetą
Podczas uroczystości z okazji swoich siedemdziesięciu lat AJ czytał do gości : „Upadliśmy nie dla braku sił materialnych, ale dla barku siły moralnej, która by mogła zarządzać wszystkim… A siła moralna to jedność, zgoda, i ład… W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia… Kocham wszystkich was, a szczególnie Tych, którzy pragną ojczyzny wolnej…”
To publicystyka księcia. A jego bogata poezja ?. Wybieram ten poemat, bo zasłużył na dzisiejsze przypomnienie – to poemat: Bard Polski . On wysuwa się na czoło dorobku poetyckiego. Utwór powstał w pierwszych latach po trzecim rozbiorze Rzeczypospolitej:
… O ziemio kochana! Jakiż okropny widok, jaka sroga zmiana!/ O Polsko! Jam Cię widział kiedyś zakwitniętą:/Świeża twoja powabność narody ujęła?/Ojczyste progi rzucał mieszkaniec daleki. / Ród pracowny i mienie oddać ci na wieki./Kędyż twoje wesołe, ozdobne osady, / Stadami pyszne łąki, owocami sady./ Kędyż są kłosami bujnymi pozłacane żniwa,/ Których obfitych darów tyle ludzi wzywa./Gdzie spojrzę, spustoszenie okropne i srogie/ Zżarło, co tylko ludziom na ziemi jest drogie./Po całym gruncie twoim drapieżność się wije/ /Co żyje, rośnie, wszystko swym zębem zniszczyła./ Trawie nie darowała, na przyszłość wyplenia!/ Głos wesoły głuchego nie przerwie milczenia /Nigdzie pożycia śladu, nigdzie wzrok nie spoczywa/ Z gruzów na pół skopconych/Dym tylko po przestrzeni kłębami rusza/ Tam, owdzie w nagim ścieraniu , smutna stoi grusza./ Pusto! Zabite okna, gdzie została chata;/ Las zewsząd osępiały wyziera z daleka./ Dokąd drżący mieszkaniec z swym życiem ucieka …O ziemio kochana! Jakiż okropny widok, jaka sroga zmiana…
Książę „analizowany” przez setki badaczy
Jedna z analiz: Podmiot liryczny poematu zwraca się do Barda, by westchnął on nad dokonanym na kraju gwałtem… Jednak nie godzi się rozpaczać. Rozpacz jest głucha, żal osłupiały trwogą. Upewniwszy się, że podli sprawcy rozbiorowego gwałtu nad Rzeczypospolitą słyszą, podmiot liryczny prosi Barda o wzięcie lutni i wzruszenie go, żeby mógł wylać z siebie zapiekłą żółć. Prośba do Barda, by wszystkim dał poznać poezję i nauczył wszystkich miłości ojczyzny. Bard opiewał kraj, gdy ten był szczęśliwy, teraz podmiot nie będzie śpiewać dla kraju, bo go nie ma. Podmiot prosi Barda, by raz jeszcze poszli obejrzeć ziemię polską, wzruszyć się wspomnieniem drogiej wolności; wzruszyć Polaka grą na lutni.
Poszliśmy, referuje podmiot. Zwraca się do ukochanej ziemi w bezpośredniej apostrofie. Widział ją szczęśliwą, kwitnącą, zamieszkałą przez pracowity lud, bujnie porośniętą dorodnym zbożem, zapełnioną bydłem i obfitymi sadami. Teraz wszędzie głód, spustoszenie, snująca się po kraju drapieżność zagrabiła i zniszczyła wszystko, co cenne, nawet trawy. Zaległo głuche milczenie, którego nie przerwie żaden wesoły głos. Z pogorzelisk unoszą się dymy, chaty są puste, okna wybite, rolnicy rozproszyli się w popłochu.
Do dziś
W opiniach chyba wszystkich biografów Adam Jerzy Czartoryski uchodzi do dziś za najbardziej znaną, docenioną polską osobistość nie tylko ostatnich dwóch wieków, ale naszej ponad tysiącletniej historii. Tak uważam. Tak wygląda na jednym z ostatnich obrazów, w towarzystwie obydwu dorodnych synów. Odważę się jednak zauważyć , że w ostatnich dziesięcioleciach „dobili” do niego jako wielcy: Jan Paweł II i Lech Wałęsa.