Lubię czytać opowiadania.
Dawniej wydawało mi się, że tak po małym kawałeczku najszybciej poznam charakter twórczości autora, bo już po kilku tekstach, szybciej niż zgłębiając setki stron powieści. I tak przyszła fascynacja Czechowem, Buninem… no wystarczy, bo chcę teraz napisać o najnowszym zbiorku opowiadań Elwiry Izdebskiej-Kuchty “Polesia mszar”.
Miałam okazję oderwać się na chwilę od trudnych spraw – remont elewacji za oknem, liczne wizyty u lekarzy, sprawy naszej ojczyzny – by siedząc na ławce w parku razem z mężem, poczytać tę właśnie książeczkę. Jest niewielka, bo ma zaledwie około 100 stron, ale od początku przeniosła mnie w inny świat, lasu i dziejących się tam niezwykłych rzeczy, żyjących w pobliżu ludzi obeznanych z tymi dziwami.
Było mi to bliskie, bo sama wiele lat mieszkałam w otoczeniu olbrzymich sosem i zaraz za ścianą miałam głęboki, stary las, gdzie nocą straszyło, a za dnia, w słońcu, było tak uroczo.
Ale w książce “Polesia mszar” las jest nieprzebyty i bogatszy o bagna i różnorodność gatunków, ale też historii, jakie się tam dzieją.
Najpierw są ludzie związani z tym terenem, nawet stare baby zbierające zioła i młodzi zakochani, a potem wkracza w to historia, wojna, partyzanci… Nastają nowsze dzieje, inni ludzie, nowe miejsca, inne niezwykłości.
Niby są to opowieści o ludziach, ale, gdy już mocno wciągniemy się w dzieje życia danej osoby, pokosztujemy nieomal językiem potrawy, jakie jadała poczęstowana, nawet sama sporządzała, to nagle wszystko staje się inne. Ta zwyczajna jakoby realność życiowa zmienia swój charakter, bo nagle się unosi, zakrzywia w coś niezwykłego i mamy już inny wymiar rzeczywistości. Ale to nie przestaje być realnością. Przecież cuda i przywidzenia się zdarzają.
Nie wiem, jakich słów tu użyć, jak je ułożyć, żeby wyrazić, jak bardzo mi się to podobało. Na razie mam jedno określenie, że pięknie opisana realność nagle się zakrzywia… w coś niezwykłego. Próbuję na tym zbudować moją jakby recenzję – z punktu widzenia czytelnika, nie fachowca; krytyka czy polonisty, ale nie jest to łatwe, bo ta proza jest niezwykła.
Krystyna Habrat