Antoni Styrczula – Zesłańcy, odkrywcy  i badacze  – Polacy w Azji Środkowej w XIX w.

0
114

Wyobraźcie sobie ze możliwe są podróże w czasie i przenieśliście się w XIX wiek, w góry Pamiru. Obecnie przeważająca część tego pasma górskiego o wysokości ponad 4 tys. metrów leży w Tadżykistanie. Skrajne części w Chinach i Afganistanie. Jednak w tamtym czasie nie było Tadżykistanu. Kontrolę nad Azją Środkową zwaną wówczas Turkiestanem, w mniejszym lub większym stopniu, sprawowali Rosjanie. Zawędrowaliście do jednej z dolin w Górskim Badachszanie wyżłobioną przez rzekę Pańdż Dostrzegacie  siwego staruszka orzącego ziemię pod uprawy. Idzie za chuderlawą szkapiną uważając by bruzdy czynione przez sochę, w skalistej glebie układały się w miarę prosto. I coś podśpiewuje sobie. Nasłuchujecie co też on śpiewa. Po chwili zaczynacie rozpoznawać słowa. Są niewyraźne, trochę zniekształcone ale wy je dobrze znacie. – „ Anioł Pański zwiastował Pannie Maryi  i poczęła z Ducha Świętego…”. To Anioł Pański śpiewany po polsku. Podchodzicie bliżej bo was zaciekawiło kto też śpiewa w waszym ojczystym języku w tej odległej o tysiące kilometrów od Polski, dolinie.  Nawiązujecie rozmowę z rolnikiem, a on opowiada wam swoją historię. Był powstańcem w Powstaniu Styczniowym w 1863 roku. Po jego klęsce , został ,jak wielu innych, skazany i zesłany na Syberię. Stamtąd uciekł do Taszkientu ( obecnie w Uzbekistanie) gdzie jakiś czas mieszkał. Zdradzony przez człowieka, któremu opowiedział swoją historię, musiał zniknąć z miasta i skrył się w niegościnnych górach Pamiru. Lokalni mieszkańcy dali mu kawałek roli. Pomogli wybudować chałupę. Ożenił się z jedną  z kobiet wyswataną mu przez tadżycką rodzinę. By nie zapomnieć ojczystego języka często modli się i śpiewa po polsku. Zwłaszcza przy pracy. Tęskni za krajem, ale jest już za stary by mógł znieść trudy podróży. Poza tym, Polski nie ma, a rosyjscy zaborcy są tam i tu.  Przytoczona historia nie jest jednak przejawem mojej literackiej fantazji. Ona wydarzyła się naprawdę. Opowiedział ją także Polak, pułkownik wojsk rosyjskich Leon Barszczewski, sprawujący kontrolę nad tym niegościnnym, prawie bezludnym obszarem gór.  Jak się znalazł w Azji Środkowej, podobnie jak ponad 10 tysięcy Polaków  mieszkających wówczas  na tych terenach i ujętych w spisie ludności imperium rosyjskiego przeprowadzonym w 1877 roku .

Zesłańcy

W latach dwudziestych XIX wieku pierwszą, większą grupą Polaków, która znalazła się w Turkiestanie była grupa młodzieży wileńskiej. Byli to członkowie tajnego stowarzyszenia studentów i absolwentów Uniwersytetu Wileńskiego „ Filomaci „ założonego m.in. przez Adama Mickiewicza, skazani na zesłanie : Tomasz Zan, Adam Suzin i Jan Czeczot . Ponadto członkowie stowarzyszenia gimnazjalnego w Krożach – „Czarni Bracia” : Jan Witkiewicz. Alojzy Pieślak i Wiktor Iwaszkiewicz . Prawie wszystkich wcielono do granicznych batalionów na linii orenburskiej jako szeregowców, bez prawa awansu na czas nieokreślony.  ( Orenburg- miasto nad rzeką Ural, w zachodniej Rosji, blisko granicy z Kazachstanem) Praktycznie, dożywotnio. Wilnianie rozwinęli działalność kulturalną, naukową, a nawet, dyplomatyczną. Zan stał się przyrodniczym pasjonatem. Gromadził i opisywał okazy fauny i flory. Szukał bogactw naturalnych. Dzięki jego staraniom w Orenburgu powstało muzeum przyrodnicze. Jan Witkiewicz dzięki oponowaniu miejscowych języków i zwyczajów stał się jednym z ważniejszych, rosyjskich uczestników tzw. Wielkiej Gry, czyli rywalizacji pomiędzy Wielką Brytanią a Rosją o panowanie w Azji Środkowej i Afganistanie.  Polacy odegrali także dużą rolę w naukowych poszukiwaniach badawczych m.in. wyprawie nad Jezioro Aralaskie w latach 1848-1849 . Celem tej ekspedycji było poszukiwanie złóż węgla kamiennego niezbędnego dla parowców pływających po tym akwenie.

Po klęsce Powstania Listopadowego znaczącą część Polaków walczących w powstańczych oddziałach Rosjanie zesłali na Syberię. Część z nich przymusowo wcielono do  wojskowych kompanii aresztanckich na uralskiej i syberyjskiej linii granicznej. Wielu było w oddziałach wojskowych stacjonujących na linii umocnień ciągnącej się wzdłuż północno-wschodniej granicy Kazachstanu.  Do nich dołączyli potem uczestnicy spisku Szymona Konarskiego oraz działacze w rewolucjach w 1846 i 1948 roku. Szczególnie trudny był pierwszy okres pobytu w carskim wojsku.  Rekruci musieli przejść przeszkolenie  spotykając się podczas niego  z torturami fizycznymi i słownymi ze strony swych  rosyjskich dowódców. Często pijanych  i pałających żądzą odwetu na polskich buntownikach, którzy ośmielili się podnieść rękę na cara . Po szkoleniu warunki służby i pobytu się nieco polepszały. Możliwe też były ściślejsze kontakty między rodakami. By zabić nudę służby na odległych rubieżach imperium, ale także, by  dokształcać się zakładali biblioteczki, urządzali świetlice gdzie mogli się spotkać i porozmawiać po polsku, wymienić informacjami z kraju, podyskutować o przeczytanej książce . Nawiązać przyjaźń z przedstawicielami innych narodowości odbywającymi, podobnie jak oni, karę zesłania. Na przykład w kółku w Orsku uczestniczył  Taras Szewczenko, ukraiński wieszcz  oraz trzech Rosjan. Serdeczne więzy łączyły go m.in. z Zygmuntem Sierakowskim czy Bronisławem Zalewskim. Kwitło też życie towarzyskie  i nie ograniczało się one bynajmniej tylko do grupy zesłańców.  Większość Polaków była młodymi, dobrze wychowanymi i wykształconymi ludźmi dlatego chętnie ich zapraszano do domów oficerskich na potańcówki , bale czy spotkania. Zwłaszcza żony i córki rosyjskich dowódców zagięły parol na przystojnych Polaków.  – „ Tamtejsze kobiety dla potrzymania i zawarcia znajomości uczyły się polskiego, czytały Mickiewicza i innych, naszych powieściopisarzy .Były nawet czasy, kiedy się stało modą w Orenburgu nosić szare płaszcze , ponieważ takie nosili nasi sołdaci –Polacy. Uczono się tańców polskich i wybijano mazura nie gorzej niż w Warszawie „ – pisał M. Janik w „Dzieje Polaków na Syberii „ wydanej w Krakowie w 1928 roku. Kolejna fala Polaków dotarła do Turkiestanu po upadku Powstania Styczniowego. Spośród nich niektórzy  osiedlili się w Taszkiencie m.in. Tołłoczko, Bukraba, Kaszuba i w Samarkandzie m.in. : Aleksander Kowalski i Dobrosławski . 

Dobrowolna emigracja

Na początku 1889 roku petersburski dziennik „Kraj” informował , że w samym Taszkiencie mieszka ponad 300 Polaków. Była to głównie inteligencja zajmująca wysokie stanowiska w: administracji, sądownictwie i wojsku. Korespondent tej gazety doliczył się nawet 5 generałów i tyleż samo pułkowników . Po wybudowaniu połączenia kolejowego z Orenburga do Taszkientu zmienił się skład społeczny polskiej kolonii na tych terenach. Do inteligencji: lekarzy, inżynierów i urzędników dołączyła rzesza ludzi uboższych poszukujących pracy i lepszego zarobku : rzemieślników, byłych żołnierzy, urzędników bankowych, handlowców, przemysłowców . W każdym większym mieście działali agenci polskich firm, głównie z Łodzi, skupujących bawełnę. Powstawały  polskie sklepy z obuwiem i galanterią odzieżową zwane „ warszawskimi domami mody „. Polacy nie tworzyli jednak większych grup . Po części dlatego, że zabraniał tego carski rząd, a po części, z powodu skłonności do izolowania się od reszty ludności. Pierwsze kościoły katolickie w Turkiestanie powstały dopiero w XX wieku. I od tego momentu życie polskiej kolonii koncentrowało się głownie wokół kościołów.

Badacze i odkrywcy

Jednym z najwybitniejszych badaczy Azji Środkowej był Bronisław Grąbczewski ( 1855-1926) . Można go spokojnie porównać do filmowego Indiany Jonesa ze względu na olbrzymie zainteresowanie prasy rosyjskiej i polskiej jego ekspedycjami. Najdłuższą ,trwającą 17 miesięcy wyprawę, rozpoczął w 1889 roku. Postanowił zbadać tajemniczy i trudnodostępny Kafiristan ( obecnie część Afganistanu ). Jednak wojna na tym obszarze zmusiła go do zmiany planów. Udał się do Pamiru a następnie , Tybetu. Przebył w sumie 7200 kilometrów oznaczając przy okazji wysokość kilkuset punktów. Bogatą kolekcję zoologiczną i botaniczną zgromadzoną podczas podróży ofiarował Rosyjskiemu Towarzystwu Geograficznemu. Innym, wybitnym podróżnikiem i odkrywcą był, przywołany już na wstępie artykułu, pułkownik Leon Barszczewski . Jego pasją było przede wszystkim badanie lodowców, co sprawiło, że jest znany bardziej jako glacjolog. Jednak spuścizna  rękopiśmiennicza przechowywana w archiwach Polskiej Akademii Nauk w Warszawie świadczy, że był także ; etnografem, geologiem, a nawet, archeologiem. Swoje mieszkanie w Samarkandzie zamienił po licznych wyprawach w małe muzeum przyrodniczo-archeologiczne . Zdaniem wybitnego rosyjskiego podróżnika Piotra Siemionowa- Teinszańskiego – „żaden podróżnik nie dokonał tylu podróży w dolinę Zerawszanu i w całą, wschodnią część Chanatu Bucharskiego „.  Oczywiście, tych badaczy, podróżników i naukowców było znacznie więcej. Trudno ich wszystkich wymieniać. Jednak dorobek tylko dwóch wymienionych świadczyć może o tym jak wielki wkład mieli Polacy w zbadanie Azji Środkowej.

Zostały po nich groby

Wielu  Polaków zmarła na emigracji w Azji. Tylko nieliczni wrócili. Potem , w 1942 roku podczas marszu armii Andersa z Rosji do Iranu, doszły kolejne  3 tysiące grobów. Tych którzy zmarli z ran, głodu czy wycieńczenia. Spoczęli w gościnnej uzbeckiej, kazachskiej, tadżyckiej i kirgiskiej ziemi. A nad ich mogiłami pobrzmiewa „Anioł Pański „. Od Pamiru po Morze Kaspijskie.

Antoni Styrczula

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko