Przedstawiamy twórczość jednej z najciekawszych litewskich artystek młodego pokolenia, Grety Ambrazaitė. Wilnianka z pochodzenia, mieszka w swym rodzinnym mieście. Pracuje w wydawnictwach jako redaktorka. Greta jest z wykształcenia filologiem i antropologiem kultury. Bardzo wszechstronna i aktywna, jest poetką, kompozytorką, tłumaczką i animatorką kultury. Jej debiutancki zbiór poezji Kruche przedmioty został ogłoszony książką poetycką roku 2018 na Litwie. W kolejnym roku została wyróżniona przez ministra kultury nagrodą dla młodych twórców. Jej utwory zostały przełożone na wiele języków, nie tylko europejskich. Wydała też autorską płytę ze swymi utworami pt. Myszka krwi, sygnowaną pseudonimem kog leval. Pojedyncze polskie przekłady utworów Grety były już publikowane. To jednak pierwszy zbiór jej poezji, który ukazuje się w Polsce.
rysunki
jeśli na parapecie znajdziesz
martwą biedronkę, będziesz wiedział
ona nic nie znaczy
jak i nietoperz
który nocą utknął w zasłonie
lub syn kolegów z klasy
z twarzą potrąconego przyjaciela
nie Łukasz
po prostu kolejny własny symbol
przypadkowy jak jaki
kaszel w dziale owoców
który przypomina wyciągniętego
mężczyznę, wstyd
nowotwór milczenia
czasami, mówią, wypada
automatyczna reszta genów
żetonami o tym samym nominale
jakbyś mieszkał daleko
w innej grze
z pamięci
rysując plan
domowi pod starym numerem
gniew
rozchylane pięści podobne
do rozkwitających lilii
wilgotnych, czystych ich kwiatów,
zagłuszających ciemność miedzypalców,
jakby te ręce nie dusiły,
nie było tarcia między żyłami,
jakby w ogóle nie było już jasne,
jak destylowany gniew
zamienia się w krwinki
ombromanie
tylko wtedy, gdy się nauczyłem
nie wyśliznąć się, nie zerwać się
ładnie wyprasować, schludnie
powiesić i pozbierać
co rzucone, rano
tym razem nie mogłam znieść
poczuwszy zapach tego, że
w tych koszulach mieszka
ściskający, wygryzłszy dziury
smutek
nie, z zasadzki wykradająca się
i zwinąwszy się w kłębek zimnokrwista
niewiedza
tak, moje liny
koloru cienia
żmija
powiedzenia do jaskini
I
„wszystko przechodzi bokiem”:
jak ulicą z wielkim dzwonem
pod szyją
złodziej, który za wcześnie
opuścił ręce
albo brakuje mu siebie
kiedy zamykamy zamki w jego imieniu
nie ukrywają się
nasze alicje
po skarmieniu się nawzajem złodziejom
pod odwróconym lustrem
II
„wszystko minęło wcześniej”:
niż przestał pulsować
zmiażdżony na piasek
krokomierz
kieszonkowego królika
potrwało wyłuszczyć cyfry
wyrwać język dzwonowi
wybrać z oprawy i wypuścić
po słonecznym zajączku
III
„wszystko minie nie na czas”:
dlatego ktoś każe liczyć
ktoś
jeszcze trochę bliżej ziemi
IV
„wszystko jeszcze będzie kiedyś“:
kopiąc się w albumie
spulchniając glebę motyką
będą ciągnąć
błyski ze swoich zębów
korzeń przyczyny
stamtąd
dokąd się nie obrócisz
gdyż po uzyskaniu siebie
tak naprawdę
będziesz niczyjim
jak grabarz
kończący kopać labirynt
który zapomniał jak wrócić
V
„wszystko minie szybciej“:
niż hałas
ulica
zauważywszy cię
przykryjemy się kapturem
aby uśmiech
nie wymknął się
gdy będziesz padał, gdy będziesz padał
w tym samym tempie
z powrotem
do siebie jak do tunelu
VI
„ale wszystko jak zawsze“:
po prostu!
sączy się bokiem
jak nieustępliwość
przez obróconą piramidę
iluzji
wydarzeń, oczekiwań
horyzont
za nim rozciąga się pustynia
usypał ją górnik
skrycie
czerpiąc piasek
z twoich ciężkich powiek
Przełożyła Regina Tribocka