Bogdan Stangrodzki – wiersze

0
186
Maria Wollenberg-Kluza

Ostatnie długie pożegnanie

ale pech
jeszcze nie płonie boski ogień nie wygasł piec
a już ktoś zabiera się do odejścia

ciemny tunel
geometria traci szyk w sierocej pustce
tonie współczucie

brak mi słów
z klatki jak z wulkanu wydobywają się paroksyzmy śmiechu
widzenie szerokim łukiem
okrąża bliską osobę

skrzypią schody trzeszczą wierzeje
wyje jedność
tylko śmierć trzyma język za zębami

żeby żyć – umieramy
nigdy gotowi na pożegnanie
z żalu
dolewając wody do kwasu
stąd progi
i wielki szum


Poezji już nie ma

prysł czar
głębokich spojrzeń w oczy
przy stoliku spotkań tete a tete

bez śladu przepadł gdzieś
zachwyt nad pięknem przyrody
i nad samym sobą

napisałeś wiersz pt.Poezji już nie ma
biczujesz się nie mając pojęcia
że oset nie tylko r
ózgą
to kwiat

chociaż celu nie widzisz
mimo wszystko sercem zbliżasz się
do miłości wielkimi krokami

słyszysz się powracasz do siebie
zaskoczony światłością
i ciszą


Przedwiośnie

pory roku są niezawodne
dzieląc się przednią wicią
zręcznie przekazują sobie pałeczkę
a co u nas
a u nas wciąż przedwiośnie
domek z piernika czekolada
choćby odwołano loty wszystko wokół
przesłoniła zamieć
choćby zaklęty dym chrzęścił pod stopami
na drodze w głąb siebie
milczało wspomnienie
…nim ciepło się rozgości
zachwyt już za płotem


Był czas

in statu nascendi było inaczej
był czas
zimową porą kwitły jabłonie
blask nie śmiał dotknąć
brzegu kielicha
nie szarpał za klamkę

co zatem grzało
w ciszy za słowem jak dziecko za matką
szedł czyn

dziś w futerale pierwszych skrzypiec
odzywa się skowyt drewna
pauza prześwitu
słowo za słowem
zachłannym powrotem

czemu nie jesteś ptakiem
ktoś szepnął
nie oddajesz się w niewolę serca
jak dawniej

czyżby to Ona różana jutrzenka
ależ skąd
przecież jest przyciszona niema
i beze – mnie wszystko może

dzięki niej jestem
kim jestem
przypominają mi o tym
wspomnienia


Tak nagle

powiedziałaś – brak słów
w jednej chwili świat się zatrzymał
r
óżany brzask przeobraził się
w krajobraz po bitwie
odpryskiem niewinnej historii
słowo nie w porę
o jedno słowo za dużo o jedno za mało
powalonym drzewem
bezdroże

czy wiatr pozwoli zamienić słowo
z troską spojrzy na kres
otrze zaowalowaną twarz



Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko