Tom Doroty Koman powstał dzięki finansowemu wsparciu mieszczącego się w Krakowie Instytutu Literatury, w ramach Tarczy dla Literatów. Instytut wspiera Oddziały SPP (m.in. lubelski, krakowski, warszawski). Ponadto w ramach tej samej tarczy dofinansowuje również pisarzy z ZLP .
Wiersze Doroty Koman to ustawiczne poszukiwanie; poszukiwanie czasu, zdarzeń dawnych i teraźniejszych. Wydawałoby się, że te ostatnie są najłatwiejsze do „znalezienia”, ale to tylko złudzenie. Czas bowiem w wierszach Doroty Koman nie jest miarą chronologiczną. Doświadczenie i pamięć przenikają się, tworzą nowe obszary, w których podmiot liryczny znowu odnajduje siebie, ale przecież jest już inny, w pewnym sensie wzbogacony o dawne doświadczenia, obecne, a nawet przyszłe, które przeczuwa intuicyjnie w miarę poszerzania się jego świadomości. To, co przeżyliśmy, rzutuje na teraźniejszość, stymuluje nasze przyszłe działania. A my tkwimy wewnątrz wciąż rozrastającej się kuli, w której oczywiście nie obowiązuje czas linearny. Wszystko było, wszystko jest i będzie.. Nie znaczy to jednak, iż poezja Doroty Koman jest statyczna. Przeciwnie – ciągle poszukuje nowych rozwiązań i definicji:
nie wolno mi
nie szukać
rozwiązania
nie wolno mi
nie pytać
dokąd to zaprowadzi
przynajmniej nas
(Mam syna)
Można stwierdzić, że cytowany wyżej utwór stanowi niejaki klucz do tej poezji, głęboko refleksyjnej, a jednocześnie bardzo oszczędnej. Nie ma tu zbędnych słów, rozbudowanych obrazów. Całe bogactwo refleksyjne i poetyckie mieści się w niemal ascetycznym komunikacie, ale pełnym znaczeń. Wiersze te odnoszą się do wyobraźni odbiorcy, jego wrażliwości. Są tak skonstruowane, że uruchamiają wrażliwość czytelnika na słowo, stają się zaproszeniem do aktywnego współtworzenia wiersza:
Przez ten czas
kiedy się nie widzieliśmy
zbudowano koło mnie
[pięciokondygnacyjny gmach
A my nadal nie zaczęliśmy kopać
fundamentów
(Ballada o budowaniu domu)
Tych kilka wersów mówi więcej o naturze człowieka, jego dążeniach, o miłości, wewnętrznym dojrzewaniu – niż cały poemat. Wszelkie zamierzenia bywają niekiedy fantasmagorią. Oto życie toczy się wokół podmiotu lirycznego, który konstatuje, iż obok powstaje metaforyczny „gmach życia”. Świat zmienia się, udoskonala, podlega przemianom. Nie wszyscy to dostrzegają, choć pragną uczestniczyć – to brzmi jak paradoks – we własnym życiu zakorzenionym w teraźniejszości, ale nie stać ich na postawę kreacyjną.
Utwory Doroty Koman są bardzo ekspresyjne, celne, docierają do sedna zagadnień. Ich moc oddziaływania tkwi właśnie w oszczędności, lapidarności i wieloznaczności.
Poetka dostrzega niejednoznaczność otaczających ją zjawisk. Świat przedstawiony jest jako bogaty kalejdoskop zdarzeń, z którego to kalejdoskopu – kierując się instynktem poetyckim i wrażliwością – wybiera rzeczy najistotniejsze, a z nich buduje swoje indywidualne, osobne wiersze.Dodajmy, że czytelnikowi nie wystarcza tutaj lektura jednorazowa. Do wierszy Doroty Koman trzeba wracać wielokrotnie. Za każdym razem odkryć w nich możemy coś innego, nowego, istotnego, a co mogło nam umknąć przy pierwszorazowej lekturze.
W „I jakby mimochodem” mamy do czynienia z poezją budowaną na konkretach, która nie ucieka w rejony pojęć abstrakcyjnych. Właśnie to, co uchwytne, co daje się zaobserwować i opowiedzieć wprost stanowi istotne tworzywo tych wierszy, dla których punktem odniesienia jest rzeczywistość otaczająca podmiot liryczny – bacznego obserwatora i świetnego psychologa.
Poetka potrafi, posługując się minimalną liczbą słów, uchwycić to, co najważniejsze, powiedzieć jak najwięcej w krótkim i precyzyjnym komunikacie, stanowiącym najczystszą poezję, jak choćby w utworze cytowanym poniżej:
Nie jesteś stary
Masz tylko trzy lata więcej niż ja
I oboje równie pięknie
Nie dorośliśmy
Mimo pozorów
(Mimo wszystko paradoks)
Cechą tych utworów jest również pewna „przewrotność” oraz ironia:
Uciekałam w obcych mężczyzn
i cudze litery
– ale zawsze przed tobą
(Wierność)
Przytoczmy jeszcze jeden epigramatyczny utwór, jakże zresztą aktualny:
Zabijają nas małe rzeczy
Kleszcze
Wirusy
Hejt
(Pandemia)
Jednak nie tylko w utworach tego rodzaju mamy do czynienia z oszczędnością słowa. Powściągliwość w tworzeniu, często minimalistycznych, obrazów, jest charakterystyczna dla poezji Doroty Koman. Poetka nie stosuje odautorskich, rozbudowanych komentarzy, nie posługuje się żadnymi ozdobnikami. Narracja bywa tu prosta, może czasem wydawać się komuś aż zbyt prosta, ale w tej metodzie kryje się istota poezji Koman, i poezji w ogóle. Na przestrzeni jednego utworu składającego się z szesnastu wersów („Jak w dzieciństwie”) pokazane jest w wielkim skrócie całe życie – od dzieciństwa, aż po dziś, kiedy wszystko tak zmalało. Podmiot liryczny wraca do wspomnień. Powiada z domieszką nostalgii: przesypuję między palcami/ szukając zapachu tamtej dziewczynki. Tutaj wystarczy niewielka ilość słów, kilka zarysowanych zaledwie sytuacji, aby wiersz powiedział wiele. Przypomina to rysunek, składający na pierwszy rzut oka z kilku kresek, które jednak w sumie tworzą pełny, zuniwersalizowany i precyzyjny obraz.
Podobnie skonstruowany jest wiersz „A jeszcze dwa tygodnie temu”:
wkurwiały mnie młodziaki
z rozbieganymi oczami
(…)
Hulajnogi przejeżdżające mi po butach
(…)
Jeszcze dwa tygodnie temu
miasto zasypiało z policzkiem
[na potłuczonej butelce
z kamieniem murku na szyi
A teraz pies podkula ogon na dźwięk ciszy
Wygaszone Forum
nie rzuca światła na jedyny klomb
Duch pustego autobusu 175 przemyka
………………………………………..[ukradkiem z lotniska
Mijam kolejne czarne drzwi z białym A4:
„Dbając o państwa bezpieczeństwo
zamknęliśmy się
do odwołania”
– – –
I jeszcze ta
cynicznie
uśmiechnięta
wiosna w tle
Właściwie każdy utwór Doroty Koman to osobliwy kalejdoskop znaczeń. Zaś dosłowne rekwizyty, odwołują się tutaj do wyobraźni odbiorcy, wywołują określone asocjacje, są wieloznacznymi elementami wypełniającymi konsekwentnie całą przestrzeń wiersza. Dzięki temu poetka uzyskuje wieloznaczność, unika niebezpieczeństwa zbanalizowania poetyckiego przekazu.
Utwór ten może się komuś kojarzyć „pandemicznie”. Byłoby to jednak zawężenie jego przesłania, które nie jest przypisane konkretnej sytuacji. To wiersz dalece zuniwersalizowany i zobiektywizowany. Ta „cynicznie uśmiechnięta wiosna” może pojawiać się w każdej chwili jako coś bardzo aktualnego. Tu mowa o pewnym określonym stanie psychicznym, jako o fakcie dokonanym. Podmiot liryczny nie rozważa powodów i mechanizmów, które ten stan zainicjowały.
Obecnie odnosimy ten wiersz bezpośrednio do zaistniałej sytuacji, ale czy można twierdzić, że nie będzie on równie celny, choć zapewne jeszcze inaczej rozumiany, za kilkadziesiąt lat? I na tym właśnie polega obiektywizm i aktualność poezji Doroty Koman.
Przytoczmy jeszcze inny, epigramatyczny utwór, który mówi dużo więcej, niż rozbudowane tyrady i „gorzkie żale” wylewane pod adresem całej rzeczywistości.
Nie jestem sama
Wielki czarny pająk
przejął moją wannę we władanie
(Izolacja)
Poetka w mistrzowski sposób operuje tak precyzyjnie skonstruowanym, wieloznacznym skrótem, który w świadomości i wyobraźni odbiorcy buduje całe konstrukcje znaczeń. Nie wymagają one żadnych odautorskich komentarzy, stają się zaskakującym poetyckim olśnieniem.
Stefan Jurkowski
Dorota Koman „I jakby mimochodem”. Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział Warszawa oraz Instytut Literatury. Warszawa 2020, s.84, cena zł 20. Seria: „Kolekcja Literacka” pod redakcją Piotra Müldnera-Nieckowskiego, Anny Nasiłowskiej, Małgorzaty Karoliny Piekarskiej.