Antologia Poetów Polskich 2018 – Barbara Jurkowska, Stefan Jurkowski, Joanna Kalinowska, Jarosław Kapłon

0
563

Barbara Jurkowska

Barbara Jurkowska urodziła się w Grudusku, w jednej z najstarszych wsi Mazowsza. Z wykształcenia fotograf, pedagog i etyk. Wiersze własne oraz przekłady m.in. prozy Iwana Bunina i Tatiany Tołstoj publikowała w licznych pismach literackich. Współpracowała z wydawnictwami, projektując okładki do książek. Przez dziesięć lat pisała artykuły i zamieszczała zdjęcia w ogólnopolskim tygodniku „Gazeta Szkolna – Aktualności”. W okresie pracy w Polskiej Akademii Nauk otrzymała nagrodę za osiągnięcia w nauce. Wiele lat pracowała w szkole i posiada stopień nauczyciela dyplomowanego. Jest członkiem: Słowiańskiej Akademii Literatury i Sztuki, SEC – Stowarzyszenia Kultury Europejskiej, International Association of Writers, SDRP – Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej. Od początku powstania pisma „POEZJA dzisiaj” pracuje przy jego redagowaniu, a także przy organizacji Światowych Dni Poezji UNESCO i Festiwali Poezji Słowiańskiej. Jej wiersze publikowane były w wielu antologiach (wydanych w: USA, Anglii, Białorusi, Bułgarii, Grecji, Italii, Jakucji, Rosji, Rumunii, Niemczech, Indiach). Uczestniczy w wielu międzynarodowych festiwalach poetyckich.


Wybrane publikacje

• Jurkowska, Barbara. Powroty. Muzeum Romantyzmu w Opinogórze, 1992.
• Jurkowska, Barbara. Obrazy morza / Sea pictures. 2011.
• Jurkowska, Barbara. Poezja dostępna. 2017.
• Jurkowska, Barbara. Wizytówki, wybór tłumaczeń wierszy B. Jurkowskiej na 8 języków. 2019.


***

Już nie pojadę do Komarowa
nie będę czerpać ze studni wodę
którą też piła Achmatowa – 
jej smak na zawsze zapamiętany

Nie pójdę asfaltową drogą
gdzie dacze zasłonięte płotem
i nie ma ptaków
lecz kamery z dalekowzrocznym okiem

Tam morze swoich brzegów 
broni kamieniami
a wiatr wiruje i piaskiem rzuca 
woda jest czarna tajemnicza

W soczystej zieloności cienie drzew cmentarnych
napisy na mogiłach zasłaniają – 
nazwiska osób sławnych zapomnianych 
i tych co jeszcze w pamięci trwają

Już nie pojadę do Komarowa…

W Komarowie, niedaleko St. Petersburga.


W Konstantinowie, gdzie był Jesienin

Nad Oką mgła
i lekki wiatr 
chmury i myśli goni,
a lustro wody 
odbija czas miniony.

I znika obraz w głębi fal
i słychać wron krakanie 
na białych brzozach
dużo czarnych gniazd 
jakby kir rozerwany.

Pod jasnym niebem
Jesienina wiersze  
dźwięczą słowami 
i budzą pąki wiosennej topoli
przy jego domu.

Jesienin dawno umarł.
Jak?
Te wrony kraczące 
wiedzą
i w jasność nieba nie lecą.


Ostatnie miejsce poety, ks. Jana Twardowskiego

Biały marmur 
żyłki na nim pulsujące w migotliwym świetle,
wyryte litery złotem zaciągnięte…
Nie łąka, nie cmentarzyk trawą porosły
gdzie wciskają się konwalie i osty… 

Betonowe sklepienie pod kopuły klatką
takie miejsce Ci wybrali
nie pytali czy chcesz…

Tu Cię zatrzymano
dla chwały
dla pamięci słów 
które wiecznie trwają.

Dusza w obłoki się wzniosła
i stamtąd spogląda
na biedronki, na kraj i zabieganych nas.


Stefan Jurkowski

Stefan Jurkowski – urodził się w 1948 r. – debiutował w 1967 r. na łamach „Kierunków”. Opublikował osiemnaście tomów poezji, w tym cztery wybory wierszy. Tom Codzienny plac zabaw nominowany był do Nagrody im. Cypriana Kamila Norwida (2008). Poeta jest także laureatem: Nagrody Młodych im. Włodzimierza Pietrzaka za tom Wysokie lato, Wyróżnienia XVI Międzynarodowego Listopada Poetyckiego za tom Poszerzanie przestrzeni, Wielkiego Lauru Poezji XV Międzynarodowej Jesieni Literackiej Pogórza (2005), Nagrody UNESCO i „POEZJI dzisiaj” (2006), Nagrody im. Klemensa Janickiego za twórczość poetycką (2007), „Złotej Książki Wincentego Różańskiego” na MLP w Poznaniu za najlepszy tom roku 2012. Siedmiokrotny laureat Łódzkiej Wiosny Poetów.
Wiersze prezentował m.in.: podczas Tygodni Kultury Chrześcijańskiej (lata 70. i 80.), Warszawskiej Jesieni Poezji, Międzynarodowego Listopada Poetyckiego w Poznaniu, Galicyjskiej Jesieni Literackiej oraz (wcześniej) Międzynarodowej Jesieni Literackiej Pogórza. Reprezentował Polskę podczas Strużańskich Wieczorów Poezji (Macedonia, 2013).
Utwory poetyckie autora, recenzje, szkice literackie, felietony, eseje były publikowane m.in.: w „Akcencie”, „Aneksie”, „Autografie”, „Barwach”, „Dziś”, „Faktach”, „Gazecie Kulturalnej”, „Kamenie”, „Kierunkach”, „Kulturze”, „Literaturze”, „Metaforze”, „Migotaniach”, „Miesięczniku Literackim”, „Nowych Książkach”, „Nowym Wyrazie”, „Nowej Wsi”, „Odgłosach”, e-Dwutygodniku „Pisarze.pl”, „Piśmie Literacko-Artystycznym”, „Poezji”, „POEZJI dzisiaj”, „Polityce”, „Przeglądzie Tygodniowym”, „Rzeczypospolitej”, „Stolicy”, „Świętokrzyskim Kwartalniku Literackim”, „Tyglu”, „Twórczości”, „Tygodniku Kulturalnym”, „Tytule”, „Współczesności”, „Więzi”, „Życiu Literackim”, „Życiu i Myśli”, „Życiu Warszawy”.
Wiersze poety ukazywały się w licznych antologiach w Polsce i za granicą. Tłumaczone były m.in.: na język angielski, niemiecki, rosyjski, włoski, węgierski, słowacki, czeski, ukraiński, białoruski, bułgarski, grecki, japoński, macedoński, albański. Przekładu na język niemiecki dokonał Karl Dedecius, który włączył utwór Stefana Jurkowskiego do słynnej antologii poezji polskiej pt. Glaube, Hoffnung, Liebe (1981). W 2010 r. w Sofii ukazał się polsko-bułgarski wybór wierszy Pod każdym słońcem w przekładzie Lyczezara Seliaszkiego.


Wybrane publikacje

• Jurkowski, Stefan. Wysokie lato. Warszawa: Instytut Wydawniczy „Pax”, 1975.
• Jurkowski, Stefan. Genesis. Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1985.
• Jurkowski, Stefan. Codzienny plac zabaw. Toruń: Wydawnictwo Adam Marszałek, 2007.
• Jurkowski, Stefan. Poezje wybrane. Warszawa: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 2010 (seria Biblioteka poetów, poz. 336).
• Jurkowski, Stefan. Studnie Andersena. Toruń: Wydawnictwo Adam Marszałek, 2012.
• Jurkowski, Stefan. Pamiątka po nieobecności. Szczecin: Zaułek Wydawniczy Pomyłka, 2015.
• Jurkowski, Stefan. Spacer do siebie. Kielce: Oficyna Wydawnicza Ston 2, 2017.


Wycieczka do muzeum

patrzcie i podziwiajcie
to był wielki poeta
zbyt wielki by go czytać
zbyt mały gdy chodził wśród nas

to jego portret – spójrzcie na twarz przemądrą
a to sztuczna szczęka i oko ze szkła

a to są gacie poety – nie zdążył i
powstał wiersz – ten najbardziej znany
ze wszystkich podręczników

a to są papierosy
do końca go wypaliły – dzisiaj
poeta w urence
nasz ukochany pan sypki
(niestety
urny nie mamy)

a to są pieluchy – widać zażółcenia
nic dziwnego był już słoneczkiem ludzkości
ale wyrósł wchłonął światło w siebie
popatrzcie młodzieży i weźcie za przykład

a to zegarek pękła w nim sprężyna
zresztą nigdy nie chodził nie miał motywacji
niebo się obracało a stary i tak się spóźniał

a to są kropelki piwa: kiedy raz w nie kichnął
zasuszyło się kilka
na tym serwetki padole

jesteśmy szczęśliwi że z niego choć tyle zostało
może jeszcze milczenie – jest w tej oto gablotce
ale nic nie wiemy o tym eksponacie


W eremie

samotność
zmywa wszelkie spojrzenia
z mojej twarzy
łagodzi ataki cudzych głosów unicestwia
niepokojące obecności

wygładza powietrze
skotłowane przez tłumy
otwiera miejsca
do których nikt
nie dotarł
nie dotrze

w samotności oczyszczam się
opuszczają mnie wspomnienia
ślady bez śladów

nareszcie nic i nikogo

lustro
połyka moją szklaną twarz
– pęka jak potłuczony witraż
jęczy

cierpi na niestrawność


O świcie

ciemność stołu
ciemność kartki
ciemność słowa

ciemność słońca

czeka
by zniknąć

kąsają owady rozrastają się wady
modlitwy romansują z przekleństwami
rany świecą nad ranem
– tak wschodzi codzienność
stołu
kartki
słów

słońca

można to przetrwać
jedynie w twoim uśmiechu


Wiersze świadome

poeta umiera
a my się cieszymy:
nie zrobi już następnych
będzie więcej miejsca
dla nas napisanych

zostaniemy same
– akurat nas wystarczy
byśmy się wzajemnie
w tłoku nie zasłaniały

ciszą pomiędzy słowami
żaden wiatr nie porusza
tak właśnie przekraczamy
śmiertelność poety

pukamy do wyobraźni
w czaszkach czytelników

najlepiej zacząć misję
od tych na cmentarzu

wtedy nas nie zaskoczy
pustka w czaszkach żywych
w której niczym w kwasie
chwalebnie się rozpuścimy


Stare ławki

szkolne ławki z pulpitami:
kałamarze – niebieskie kratery
stalówki – matki kleksów
wyżłobione rowki – tory
dla ołówków
zamknięty czas jak semafor
trzyma wartę przy stacyjkach
gdzie na peronie ola
ala z kotem i gumką myszką
i oczywiście as

świat sprzed pół wieku
stoi pod sygnałem
i wciąż zaprasza
bo
nawet śmierć jest daleka jak była w dzieciństwie

przecież o to nam chodzi
przez
całe
życie


Joanna Kalinowska

Joanna Kalinowska – urodzona w Elblągu – mieszka od wielu lat w Tarencie (Taranto)  we Włoszech. Nauczycielka, poetka, tłumaczka, przewodnicząca Stowarzyszenia „Amici Italia-Polonia”. Mówi o sobie, że urodziła się pod wędrowną gwiazdą, ponieważ już od dzieciństwa, będąc córką oficera, zawsze przenosiła się z jednego miejsca na drugie. Te ciągłe zmiany nauczyły ją otwartości i chęci poznawania nowych ludzi i miejsc. Spędziła wiele lat w Polsce. Osiemnaście lat temu przeprowadziła się do Włoch. Pisze i publikuje w dwóch językach, zarówno polskim, jak i włoskim. Kocha te dwa kraje. Są jej ojczyzną. Organizuje wydarzenia kulturalne i stara się pobudzać wymianę kulturalną między dwoma narodami na wszystkich polach. Jest członkiem Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury. Pisze również dla pisma włoskiej grupy literacko-kulturalnej „La Vallisa”, który wychodzi w Bari nieprzerwanie od ponad trzydziestu lat. Wspólpracowała przy wydawaniu wielu antologii.
Jej książka Ascoltando Azzurro – Wsłuchana w błękit została napisana po włosku i polsku zgodnie z założeniem, że nawet mówiąc różnymi językami, czujemy i myślimy tak samo. Drugi dwujęzyczny tomik: Bądź pozdrowiony dniu – Benvenuto giorno jest afirmacją życia.
La rondine (Jaskółka) to także tomik dwujęzyczny, tym razem włosko-bułgarski.
W roku 2018 wygrała konkurs Bertacchi włoskiego Progetto Alfa jako najlepszy autor zagraniczny. W 2019 r. otrzymała Złoty Pierścień z Orłem XIX Dni Poezji UNESCO w Warszawie. Jej wiersze zostały przetłumaczone na angielski, włoski, rosyjski i białoruski, ukraiński, bułgarski i hiszpański oraz telugu (grupa indyjska).


Wybrane publikacje

• Kalinowska, Joanna. Ascoltando Azzurro/Wsłuchana w błękit. Taranto: Amici Italia-Polonia 2015.
• Kalinowska, Joanna. Benvenuto giorno/Bądź pozdrowiony dniu. Warszawa: IBiS, 2016.
• Mosty – I ponti. Warszawa Bari, Bari Varsavia. Warszawa: IBiS, 2016.
• на одном языке. W tym samym języku. Rjazan: MART, 2017.
• Love postcards. USA: Lulu.com, 2018.
• The Year of the Poet V. USA: Inner Child Press, 2018.
• „POEZJA dzisiaj”, nr 134/135. Warszawa: IBiS, 2019. 


Ostatnia podróż

Stare słonie umierają samotnie,
kołysząc się, z wolna udają się w swą ostatnią drogę.

Tak, stojąc samotnie,
ponieważ ich świat upada.
Niektóre rzeczy nigdy nie będą prawdziwymi,
idziemy w górę i opadamy – płynąc z prądem,
czasem wystarczy powiedzieć słowo –
lecz nie ma powrotu –
„Mosty zostały spalone i nikt nigdy nie wrócił”.

Za każdy wybór trzeba płacić,
więc weź obola na ostatnią drogę.


Po drodze…

ciche obrazy przemykają szepcząc jak duchy w aucie
przetrawiając moje odbicie w szybie
tropiąc z nadzieją dziecko we mnie rozmyślam
kiedy wszystko poszło źle i kto zawinił?

myśląc tylko o sobie, pędziłeś naprzód
nie żałując, nie przepraszając nigdy
nie zwracając uwagi na cudze łzy
świat kłamstw rzucił cię na kolana
przegoniłeś czas ścigając się ze sobą
w twoim pustym życiu śmiech zamiera
i wielobarwne nadzieje bledną – zanikając

rozprzestrzeniłeś skrzydła by odlecieć
daleko stąd – ale kiedyś wreszcie zrozumiesz
mam nadzieję, że pewnego dnia pojmiesz wszystko…

asfalt umyka gubiąc białe paski
w oddali czarna głębia bez drogowskazów
i tylko w świetle pod latarnią
jak ciosy w beznadziejnej walce
szamoczą się dziko zrozpaczone ćmy


Rozczarowanie

nie mam nadziei na niespodziane wiosny
wolę więc bezlitosną lipcową spiekotę
wydłużające się cienie końca lata
i podstępne zimno pod koniec grudnia

miłość nie niszczy
nie rani nie rozdrapuje
nie tnie jak szpada

nie wierzę już w fałszywe złudzenia
tego co ukrywa swoje lęki
i nadzieje które były tylko
kolejnymi wiatrakami
zniekształcającymi odległe wspomnienia
nie karmione już więcej
masochistycznymi ambicjami żalu

a ponad tym wszystkim jest niebo
które ubiera się w chmury
odzwierciedlające ciszę w ciemną noc
ciemnoniebieską głęboką

i czas mija
ten, co wszystko pokrywa
co wszystko usuwa co wszystko leczy

może to już zima duszy
a może wschód słońca
mnie samej


Nosicielka tajemnicy

Nosicielka tajemnicy
uśmiecha się do siebie
widzi wszechświat zamknięty w kropelce
jest kapłanką
strzegącą bramy pomiędzy światami
i to ona jest tą bramą
wybraną przez jakąś duszę
która się w niej odrodzi
jest w niej lecz nią nie jest
karmi się jej krwią
lecz darowuje jej czystą światłość
z której wytryska miłość
największa na świecie


Róża

dumna ze swej piękności
zadaje ból bezwiednie
zapomina o kolczastej łodydze
chciałam otworzyć ci drzwi
lecz mnie ukłułeś
odruchowo się cofnełam
 strach przed bólem

nic tak nie  boli
jak słowa


Jarosław Kapłon

Jarosław Kapłon urodził się w 1972 r. we Wrocławiu. Poeta, muzyk. Debiutował tomem wierszy Sprawy przyziemne (2012). Ponadto opublikował tomiki: Grawitacja, (2013), Projekcja, (2013), Oswajanie chmur (2016). Współautor tomiku wydanego wraz z Marzeną Bruś W miłości chodzi o wszystko (2015). Jego wiersze ukazały się w almanachach pokonkursowych jak i w Antologii Poetów Polskich (2016, 2017). Laureat ogólnopolskich konkursów literackich m.in. XVI Ogólnopolskiego i Polonijnego Konkursu Literackiego im. Leopolda Staffa. Jego teksty publikowane były w czasopismach takich jak: „Migotania”, „Szafie”, „Nestorze”, „Ricie Baum”, „Interze”, „Wakacie”, „Zamojskim Kwartalniku Kulturalnym”, „Wyspie”, „Salonie Literackim”, e-Dwutygodniku „Pisarze.pl”, internetowym Magazynie Kulturalno-Literackim Szuflada.net, „Kurierze Zamojskim”, „Śląskiej Strefie Gender”, „Magazynie Literackim”, „Obszarach Przepisanych”, „Nowych Myślach”, „Helikopterze”, jaki i w „Poetyckiej Poczcie Radia Koszalin”. Obecnie mieszka i pracuje w Zamościu.


Wybrane publikacje
• Kapłon, Jarosław. Sprawy przyziemne. Kraków: Miniatura, 2012.
• Kapłon, Jarosław. Grawitacja. Warszawa: Goneta, 2013.
• Kapłon, Jarosław. Projekcja. Kraków: Miniatura, 2013.
• Kapłon, Jarosław. Oswajanie chmur: Mamiko, 2016.
• Antologia Poetów Polskich 2016. Warszawa: Wydawnictwo Pisarze.pl, 2016.
• Antologia Poetów Polskich 2017. Warszawa: Wydawnictwo Pisarze.pl, 2017.


nadbagaż

to tu gdy otworzę oczy obraz lekko śnieży
jak telewizor unitra z epoki prl-u granatowy koc
w złote gwiazdy okala łóżko niczym uniwersum
stąpam w kierunku stołu jakbym eksplorował
księżyc potykając się o buty ojca

dochodzę do książek Lema w których kosmos
jest na wyciągnięcie ręki jak czarno biały
plakat Maanamu przyklejony plasteliną do ściany
obok zasuszona ćma zasnęła w ciemności
nie ujrzawszy światła używanych petard

całej tej wojennej atmosfery spoglądam
przez firankę podwórko jak poligon
barykada na Pereca czołgi obok Fadromy
sygnał pociągu na wiadukcie Grabiszyńskiej
pod nim szpaler suk starsza kobieta

wymachująca pięścią wyobraziłem sobie
że ten parapet to statek kosmiczny a drzewo
tuż obok ulicy to najbliższa planeta
jedyna możliwa ucieczka przed światem dorosłych

Zamość, 2018


śpiączka

czwarta nad ranem krzesło czeka jak kapsuła
gotowa do kolejnej podróży może przyszłość nas zbliży
lęk przed nieuchronnym niech będzie przeklęty
każdy mój sen w którym myślę o innej
rozmawiamy telepatycznie kiedy pytam o zamiary

to nie mam na myśli drogi mlecznej choć w kosmosie
wszystko się kręci bezruch jest nieznany
więc skąd pomysł żeby żyć w samotności
otaczać się szczelnie pierścieniami z lodu i skał
czuwając tu obok mam świadomość że jutro

może cię już nie być jak tej gwiazdy która zapadła się
w sobie a nowa niczym poczęty człowiek
formuje się z chmur w łonie innej kobiety
wyrwany ze snu otwieram oczy księżyc nadal
jest jedynym satelitą na ziemi

ty trwasz w tym stworzeniu jakby świat rzeczywisty
nie istniał a wypowiedziana tęsknota mknęła
niczym smuga światła po niebie była jedynym złudzeniem
obietnicy powrotu w śpiączce której autentyczną
komunikacją jest dotyk

Zamość, 2018


petroglify

stoję w odosobnieniu patrzę na rysunki naskalne
zwierzęta utrwalone w biegu cienkie linie dłoni
dotykam świata trwałość konstrukcji
która ciągle się obraca ma niejasny początek

i nieznany koniec tego sam bym nie wymyślił lepiej
nie uknuł w największych spiskach tyle kształtów kolorów
istnień słowa to punkty wyjścia więc wychodzę
z pokoju i znikam dookoła terminy płatności

świadome odliczanie do śmierci czy narodzin
do startu na marsa tak jest dobrze każdy ma swoją jaskinie
swoje granice których nie może przekroczyć
jestem bogatszy o te kilka chwil które uda się zobaczyć

zamiast malować na ścianach robię zdjęcia
tobie i sobie zwierzętom jest w tym jakaś wytrwałość
dziedzictwo kilometry klisz świat w różnych formatach

Zamość, 2018


forpoczta

siedzę wpatrując się w muchę w jej czarny odwłok
teraz nanodrony zachowują się jak owady
kieszonkowe robaki szpiegów roje przypuszczeń
zastanawiam się czy istnieje jakieś panaceum

za oknem ptaki zmieniają się w czarne punkty
w litery reklam w tarcze strzelnicze w widmo zamachu
niechcący znalazłem dziurę w poduszce
myśląc jak cienka jest pościel w stu procentach z bawełny

od kiedy zamieszkujemy w dużym mieście
magazynuję na skórze odciski palców krople potu
krew bo nikt nie trzyma ręki na pulsie
dopada mnie białe światło dźwięk helikoptera
kolejna myśl o wybuchu dogania ciężarówka na moście

w telewizji ktoś mówi o kolejnych wystrzałach
aż podrywają się żołnierze bataliony mężczyzn
całe armie tych młodych chłopców karmię kotkę
o czwartej nad ranem po czym kładę się obok ciebie
moja zmiana warty już się skończyła

Zamość, 2018


uniwersum

kosmos kusi a ja milcząc stąpam boso
po zimnej podłodze okala mnie krajobraz
nowej obrazkowej rzeczywistości
mógłbym pozasłaniać wszystkie okna
zamknąć oczy by nie widzieć jak od strony
słońca atakują świetlne reklamy

ich chwytliwe hasła co na to wizjonerzy
co na to masy mam kilka pytań
na które oczekuję odpowiedzi
najprawdopodobniej ci co polecą na marsa
już nigdy nie wrócą czy ich dusze zaznają
spokoju czy ich ciała przeistoczą się

w kolorowe projekcje patrząc na super księżyc
tęsknię za matką kinem Dedal i książkami Lema
przypominam sobie wszystkie skancerowane
znaczki z wizerunkiem kosmosu
a mój mały krok dla ludzkości to lądowanie
na ziemi Zamojskiej i założenie rodziny 

Zamość, 2018

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko