Jan Stanisław Smalewski – Nie tylko greckie mity Joanny Sendłak

0
725
Maria Wollenberg-Kluza

            Urzeczony językiem literackim wyjątkowej propozycji lektury najnowszego zbioru opowiadań Joanny Sendłak „LABIRYNT” zastanawiam się nad spójnością czasu. Czy świadomość bycia sobą jakiejkolwiek postaci może mieć ścisły związek z przeszłością? A jak mają się do tych doznań takie zjawiska – imaginacje jak: mity i baśnie, sny, fikcja budowana w oparciu na magii, czy jakiekolwiek inne majaki, halucynacje i przywidzenia?

            Czy Czytelnik, którego urzeka literatura scence fiction,  a jednocześnie nie stroni od klasyki, mógł spodziewać się, że znajdzie się twórca sprawnie poruszający się w tematach łączących te światy? – Rzeczywistości i ułudy. Światy: współczesny i osnuty na mitologii antycznej? – Joanna Sendłak jest właśnie takim twórcą. Jest autorką łączącą te światy.

            Współczesność bardzo oddaliła się od pradawnych wierzeń i teorii istnienia świata opartych na przekazach ustnych w postaci legend. Nauka odkrywa wciąż nowe zjawiska regulujące życie na Ziemi, przybliża możliwości eksploracji kosmosu, bada związki pomiędzy życiem na ziemi i możliwościami jego istnienia we wszechświecie.

            Nadal jednak nie rozstrzyga, nie wyjaśnia do końca wszystkich nurtujących człowieka pytań i kwestii: skąd przyszliśmy, dlaczego tacy a nie inni jesteśmy, dokąd jako ludzkość zmierzamy?

            Wszystkie religie na świecie, których wpływ na sferę duchową życia człowieka jest nadal ogromny, wciąż skutecznie posługują się, opierają na wierzeniach, których naukowe uzasadnienie coraz bardziej odbiega od realiów „prawdziwej” rzeczywistości.

            W naszej kulturze, której związki z kulturą antyczną pozostają wciąż silne, zachowało się mnóstwo elementów niezwykle ciekawych, zarówno co do ich autentyczności, jak i mitologii – podań i legend, które swego czasu przełożyły się na cały obszar kulturowy, a w tym na takie dziedziny jak kultura, sztuka, architektura, literatura (proza, a zwłaszcza poezja), muzyka.

            Joanna Sendłak w kolejnym już zbiorze opowiadań, tym razem pt. LABIRYNT, oferuje nam niezwykle ciekawe połączenie treści: akcji toczących się na przemian w świecie współczesnym i osnutych na mitologii.

            Ponieważ dla zobrazowania tego tematu, trudno by było posłużyć się jakimś wybranym fragmentem któregokolwiek z opowiadań Autorki, spróbuję pokazać próbkę tego rodzaju rozwiązań literackich w moim własnym ujęciu. Podkreślam – zobaczcie: Ja tylko naśladuję, to Joanna Sendłak tak pisze:

            Moje imię Tezeusz. Prapra…babka Ajtra królewna z Trojzeny dała mi początek z prapra…dziadkiem Posejdonem – greckim bogiem mórz, jezior, rzek, żeglarzy i rybaków. Byłem bratem, młodszym Hadesa i starszym Zeusa.

            –  A ja jestem córką… Ale nie odkrywajmy wszystkiego od razu. Nie sięgajmy tak blisko, spójrzmy głębiej – wstecz, gdzie ty odradzający się ciągle w nowych wcieleniach królewiczów greckich i ziemskich władców wód wszelakich, tudzież żądz złowrogich kapryśnych i srogich kochanków…

            – …Ale i mężów walecznych, herosów – dodaj. – Prężnych, wiotkich niczym oliwna gałąź, ostrych jak święty miecz, którego w sekretnym miejscu pozostawił dla mnie pod głazem przyjazny mi Egeusz.

            – Wiem o tym Tezeuszu, ale to się zdarzyło, gdy jeszcze na Ziemi nie było chaosu, gdy bogowie sprawnie i sprawiedliwie kierowali Jej losami. Cóż teraz można o tym czasie powiedzieć? Gdzie doszukiwać się prawd o nas, gdy opuszczeni przez bogów błąkamy się w świecie iluzji i wszechobecnej samotności?

            – Już ty nie narzekaj. Jak masz na imię? Nie powiedziałaś mi.

            – Mam na imię Ona.

            – Ona? Jesteś zatem córką…

            – Byłam… córką twojej babki. I twojego stryja Pallasa, którego synowie czyhali na tron królewski, snuli zbrodnicze zamiary. I z powodu których musiano cię wychowywać poza murami miasta, w ukryciu przed żądnymi władzy bestiami, jakimi otaczali się twoi krewni. Mam ich przywołać, czy wolałbyś, żebym na ten temat milczała?

            Tezeusz zawahał się. – Ona, to znaczy prapra…córka jego…? Nie, to niemożliwe, żeby ta wykształcona, rezolutna, powabna i gibka w słowie kobieta ubrana w dżinsy, sprawnie posługująca się laptopem, rozmawiająca z bogami za pomocą komórki i zapisująca swe myśli w niedostępnej kiedyś dla niego chmurze wyobraźni, mogła być krewną.

            – Widzisz Tezeuszu. Gdy ty dorastałeś, ja biegałam boso po cypryjskich plażach, kryłam się w gąszczach oliwek przed pożądliwym wzrokiem twojego ojca Posejdona. To ja widziałam jak dojrzewając, dobywasz spod skały miecza Egeusza. I znajdujesz tam zaczarowane sandały. Prawda, że do tej pory nosisz je na swych stopach, że to one przywiodły cię tutaj do Gdańska? Wprawdzie w niczym nie przypominasz Neptuna, którego pomnik stoi na Starym Mieście, ale…

            – Dość! Zamilcz wścibska kobieto. Czyjąkolwiek córką byś nie była, powinnaś wiedzieć, że Neptun podobnie jak ja, zawsze nosił przy sobie książęcy trójząb władcy mórz, że po nim rozpoznawany był wśród wszystkich greckich herosów…

            – Przecież to wiem… A miecz, Tezeuszu? Gdzie twój miecz z rękojeścią wysadzaną drogocennymi perłami wyjętymi z muszli małży najdzikszych głębin i najstraszniejszych morskich otchłani?

            – Miecz? – zdziwił się Tezeusz. – Miecz musiałem oddać w depozyt, przybywając na wernisaż otwarcia muzeum, spowodował alarm na elektronicznej bramce obsługiwanej przez strażników. O Zeusie!! Dobrze, że przypomniałaś mi o mieczu. Muszę go natychmiast odebrać.

            – A ja, zamiast tłumaczyć się przed tobą, już dawno powinnam być w antykwariacie na Grunwaldzkiej. Tam mój znajomy antykwariusz, właściciel fabryki snów i poniekąd mistrzowsko władający piórem poeta oraz myśliciel czeka na moje opowiadanie o twojej krwawej ciotce i jej zazdrosnym kochanku.

            – Niech zgadnę, piszesz o wnuczce Pelopsa?

            – Nie zgaduj, piszę zupełnie o kimś innym. O kimś, kto bezpośrednio przyczynił się do spalenia Aleksandryjskiej Biblioteki, a potem pod osłoną ciemności, zanim przygasły jej zgliszcza, wyniósł kilkadziesiąt bezcennych papirusów, dzięki którym mogę teraz ożywić czasy twoich i moich przodków. Mój zacny znajomy, szlachetnie i równie wysoko co my urodzony antykwariusz pokazał mi w swoich zbiorach kilka cennych pamiątek po nich. – Zaraz, zaraz, czyż nie widziałam wśród nich twojego miecza?!.

            Oczywiście to wystarczyło, by Tezeusz doprowadzony do granic niepokoju, a może i szaleństwa, bo porywczy człowiek był to bardzo; co też zapewne przyszło mu dziedziczyć po swych ateńskich przodkach; uniósł się w swoich sandałach od Egeusza niczym grzbiet wzburzonej fali Bałtyku i zamieniając w miejskiego gołębia, pomknął w stronę muzeum, gdzie pozbawiono go królewskiego miecza. – Na wernisażu otwarcia tego zacnego przybytku miecz nie będzie ci potrzebny, Tezeuszu – chytrze tłumaczył mu strażnik.

            – Spotkała się pani z Tezeuszem? I cóż słychać u niego? – Strażnik obrazów i ksiąg, zacny właściciel fabryki snów wcale nie wydawał się być zaskoczony jego obecnością w Gdańsku. Być może ukrywał nawet przed Oną, że spotkali się podczas wernisażu w muzeum. Czyż to nie On odziany w szatę lśniącą blaskiem gwiazd Andromedy zagrodził mu w podziemiach wejście do tajemnej komnaty, z której można było jedynie trafić do królestwa Hadesa?…

            Chyba nie ma lepszego sposobu, by wprowadzić Czytelnika w świat opowieści spisanych przez Joannę Sendłak w nowej jej książce pt: LABIRYNT.  W Jej świat, który podobnie jak cały tygiel współczesnych wyzwań stanowi mieszankę fantazji z rzeczywistością. W prozie Joanny Sendłak fantazji opartych na mitologii greckiej. – Tę akurat pamiętam z czasów szkolnych, gdy Mity greckie Jana Parandowskiego były lekturą szkolną.

            Nie wiem do dzisiaj, czy zalecanej z powodu rozpoczętej przez komunistów walki z katolickim państwem, czy może decydentom ofiarowującym nam tę lekturę przyświecał inny cel, ukryty przed partyjnymi cenzorami? Cel podania młodzieży odtrutki na okrucieństwa minionej wojny i jej bogów: Hitlera, Stalina i im podobnych. Być może i jedno, i drugie miało tu jakieś znaczenie.

            Autorka LABIRYNTU Joanna Sendłak oparła swój warsztat literacki na linii osobistego wektora w tym wykresie; na duchowości i bajecznych mocach wyobraźni łączącej dwa, a może nawet i więcej światów, bo przecież poza dualizmem wywodzącym się ze zła i dobra, bliskie są jej także światy: równoległy, powrotny i świat mroków zapomnienia.

            Kim jest przywołany na wstępie Tezeusz? To bohater obszernego tytułowego opowiadania Labirynt. A także innego: Fotel zapomnienia. Bohaterski heros przedzierający się przez gąszcz wierzeń i podań świata antycznego do towarzyszącej nam współczesności osnutej na mitologii.

            Ona –  to między innymi bohaterka opowiadania „Fotel zapomnienia”. Nie przypadkowo przeze mnie utożsamiona z Autorką, gdyż tak naprawdę może być każdą z kobiet, które zarówno w czasach pradawnych jak i współczesnych oszukiwane są przez życie. Kobiet poszukujących miłości, a w niej – poprzez jakże częstą iluzoryczność doznań, zwłaszcza tych szczęśliwych, miłosnych – porównujących się do boginek, nimf, księżniczek i wszelkiej proweniencji spadkobierczyń piękna.

            Ona – jako Autorka tych arcyciekawych, współbrzmiących ze sobą opowieści osnutych na mitologii i umiejscawianych we współczesności, jest wnuczką sławnej polskiej kompozytorki Grażyny Bacewicz oraz córką malarki i poetki – Aliny Biernackiej, o której twórczości miałem przyjemność pisać w poprzednim numerze kwartalnika.

            Autorka Ona zatem jak nikt inny ma prawo wierzyć, że losy ludzkie – mimo swej kruchości doczesnej –  ściśle są splecione z potomkami ze znacznie odleglejszych epok. Sama jest przecież, biologicznie, genetycznie skazana na artystyczne dokonania.

            Jest ISTOTĄ wrażliwą na piękno, historię, miłośniczką muzyki, malarstwa i poezji. – Taki też tytuł – pisany w odwróconym zwierciadle (ATOTSI) nosi jej poprzedni zbiór kilkunastu opowiadań wydany w 2019 r. również przez Fundację Światła Literatury w Gdańsku.

            Nie tylko zabieg takiego ciekawego ujęcia literackiego prozy Joanny Sendłak zaciekawia i przyciąga uwagę czytelnika. Przyciągają ją, a w niektórych przypadkach mocno wzmacniają i podkreślają: wartości literackie warsztatu porównywane nawet (co – uwaga! – zdarzało się jeszcze przed otrzymaniem Nobla) z perfekcyjnym językiem prozy Olgi Tokarczuk. – Zrobił to po poprzedniej Jej publikacji Roman Warszewski, z którym ja również się zgadzam.

            To bajecznie fantastyczna literatura. Bajecznie ukoloryzowana fantazją wypełnioną dużą ilością barw i odcieni. Każdy opisany szczegół ma swój kolor. Bogactwo strojów, ich przepych, blaski drogocennych kamieni i pereł wydają się jednak pozostawać naturalne w swej istocie i do cna prawdziwe, przez co mogą stawać się balsamem dla serc utrudzonych współczesnym życiem czytelniczek.

            To – z punktu widzenia literackich wartości – świetna proza, której obrazy nie tylko skrojone są  sprawnym piórem Autorki, ale do tego ozdobione poetyckością opisów. Mają w sobie wiele poezji. Szycie pomiędzy obrazowaniem zdarzeń antycznych i rzeczywistości jest misterne, staranne i tak spasowane pomiędzy prawdą a fikcją, że trudno dostrzec granice, łatwo ulega się ułudzie, że tak naprawdę wszystko dzieje się na gorąco, tu i teraz, i jest ściśle od siebie zależne.

            To proza o zacięciu filozoficznym, głęboko zmysłowym. Niosąca odrębne wartości poznawcze. Roman Warszewski na 4 stronie okładki książki napisał: „…Uczucia czy emocje zawarte w mitach wcielają się w realność. Bohaterowie szukają siebie, swojej tożsamości, wewnętrznej harmonii, sensu istnienia. To próba pokazania ciągłości ludzkich działań i myśli na przestrzeni tysięcy lat… Pokazuje jak jest, a jak być mogło. A może nawet powinno”.

            Lekturę książki Joanny Sendłak LABIRYNT szczególnie polecałbym także adeptom literatury. Z warsztatu literackiego Autorki można się uczyć, można podglądać jak należy barwić postacie literackie, by były prawdziwe. Jak opisywać ich fizyczność, dzieląc pomiędzy złe i dobre cechy. Jak tworzyć iluzoryczność postaci pojawiających się czasowo na daną sytuację, chwilę.

 Jak tworzyć nastroje, wyzwalać emocje.

            W tych nie tylko greckich mitach Joanny Sendłak, które – co muszę na koniec podkreślić – są mini-utworami  prozatorskimi o charakterze powieści, jest wiele odniesień do współczesności. Obserwacja, umiejętność porównywania do naszych codziennych spraw i doznań, wyzwala refleksje, zastanawia, zmusza do podejmowania takich, a nie innych – trafnych decyzji, działań.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko