Aleksander Nawrocki
Do Jezusa na wieś
I
W miastach tyle reklam, a żadna o Tobie.
Każdy czeka na prezent, a mało na Ciebie.
U nas pola szerokie i serca głębokie,
a gwiazdy na sosnach szepcą: On jeszcze jest w niebie.
W miastach pełno Judaszy, Herodów i Piłat.
Tu śnieżny obrus, dusze jak z opłatka
wierzą, że jesteś, na pewno i modlą się: przybądź;
już dzieci ci wieszają na choince jabłka…
II
Nie idź, Dziecię, do miasta, tam tyle Herodów,
fałszywych proroków i dresiarzy sumień.
Tam Cię wyśmieją, zadepczą, zapomną,
albo przypną do klapy jak wygodny gadżet.
Niektórzy Cię do swoich drużyn będą wciągać,
a kiedy nie zechcesz, odrzucą z niesmakiem,
albo nawet oskarżą, zaszczują na amen,
postraszą życiorysem z nieprawego łoża.
Nie idź, Dziecię, do miasta, tam mają swe racje,
a Twoje, na opłatku, za kruche, nie dla nich.
Oni nigdy nie mieli Biblii w lepkich łapach,
dlatego tacy pewni, z belką w chytrych oczach.
III
Nie idź, Dziecię, do miasta. Zaduszą Cię w tłoku,
omamią reklamą i świętem dla siebie.
Nie będziesz celebrytą na modnych salonach
i Internet nie wspomni o przyszłym proroku.
Dzieci Ci nie pozwolą tknąć swoich zabawek,
w parlamentu poprawkach nie zagościsz wcale,
może tylko żebrak pozna Cię o zmroku,
kiedy w swoim barłogu spojrzy w oczy gwieździe
i westchnie z głębi serca: Ty też jesteś biedny
i bezradny jak wszyscy, którzy dobra pragną,
takie w aureoli na pokaz dziwadło.
Wspaniały wiersz. Super nowoczesny. Aktualny na wskroś. Emocjonalny na wylot. Gratuluję Panie Aleksandrze – z miasta niestety.