Ignacy S. Fiut – Poezja pisana w drodze

0
991

              Motywem wiodącym tego tomiku poezji jest droga, ale pomyślana jako całość życie, na które składają się nieustające wybory siebie, sposoby istnienia i towarzyszące im przekonania metafizyczne każdego człowieka, ze względu na jego nacechowanie kulturowe. Osoby religijne, do których należy bez wątpienia autorka, mniej lub bardzie wyraźnie rozważają tę kwestie wertykalnie w przestrzenie swej wiary. Z taką sytuacją mamy do czynienia również w książeczce poetyckiej autorstwa Elżbiety Leśniak – „bilet życia”.

              Dzisiaj każda podróż kojarzy się z biletem na środki transportu i w tym znaczeniu jest on metaforą „jazdy egzystencjalnej”. W wierszu tytułowym do tego zbiorku poezji, autorka pisze: „zgubiłam bilet życia/czy ktoś go widział?/czy ktoś coś wie?/na peron wjeżdża pociąg/wchodzę/konduktor mnie wyprasza//pociąg jedzie dalej/ale beze mnie//zgubiłam bilet życia//cóż pocznę//może życie mnie znajdzie”. Właściwie każdy człowiek mógłby mieć do czynienia z taką sytuacją, ale poetka żywi nadzieję, że to właśnie samo życie ją znajdzie, bo ktoś jej je dało i to chyba nie jest przypadek. Ma silną wolę odnalezienia własnej, niepowtarzalnej drogi, na której urzeczywistni sens swojego bycia. Jako osoba silnie wierząca tak oto w utworze pt. „droga” widzi tę sprawę: „(…)chciałabym odnaleźć drogę/której nie pokryto asfaltem/po której nie jeżdżą samochody/która nie ma chodników//(…)chciałabym odnaleźć taką drogę/w sobie samej w drugim człowieku/w świecie w Bogu//chciałabym odnaleźć drogę/której jeszcze nie ma/przejść się po niej jak po bułki co rano//tam i z powrotem”. Fantazja poetki właściwe przekroczyła tu tradycje znaczeniowa pojęcia drogi, ale wydaje się, że chodzi jej o pewną drogę duchową, w której dyscyplina wiary staje się jej przysłowiową mantrą. Na tej drodze sama poezja również jest ważna, bo może ukazywać dotąd nieznane wymiary rzeczy w naszym świecie. Dotyka ją także lęk przed docieraniem do prawdy absolutnej o wieczności, miłości, psychice i ludzkiej egzystencji. Ma wiele pragnień związanych z troską o codzienne sprawy, ale nie ma sił ich do końca urzeczywistniać, bo poczucie grzechu zabiera jej fundamenty pewności. Doświadcza przy tym odczucia pełni i pustki, co w jakim sensie uzasadnia wszystkie jej wątpliwości. Pragnie zobaczyć „Boga twarzą w twarz”, ale z drugiej strony dobrze wie, że na pytanie proroka: kim jest?, odpowiedział ; „Jestem, który jestem”, czyli według św. Tomasza – „Jego istota równa jest jego istnieniu” i nic więcej. Akwinata dopuszcza nawet taką sytuację, że ateista może być zbawiony, jeśli szukał Boga i nie znalazł, dodając, że w tej sytuacji taka musiała być wola boża.

              Dla krakowskiej poetki życie to gra między niebem a ziemią, która jednak nie wiele wyjaśnia. Pisząc wiersze wykorzystuje słowa, by zatrzymać chwilę, która jednak jest niczym względem wieczności. Do życia wiele nie potrzebuje, zastanawia się czy bogaczom żyje się lżej i szczęśliwiej, szuka takiego zdziwienia, które podtrzymuje nadzieję. Prócz własnej drogi poszukuje „ziemi własnej”, i opuszcza tej jej rewiry, które zamieszkują „Inni”. Próbuje po  swojemu zdefiniować sens bliskości pomiędzy ludźmi, a w wierszu o takim tytule pisze: „(…)bądźmy bliscy i nie bądźmy daleko/jak oddaleni z wiersza Księdza Jana Twardowskiego/nie bądźmy daleko bo dalej już nic nie ma/prócz samotności co wieje jak zimny wiatr”. Nie trudno zauważyć, że autorka postrzega życie z pozycji metafizyki chrześcijańskiej, podkreślając jego jedność duchowo-fizyczną i do podobnie myślących oraz czujących, jest jej blisko.

             W kolejnych wiersza, które są pisane w podobnym klimacie uczuciowo-emocjonalnym, poetka podejmuje kwestie wielu tworzonych przez ludzi światów i ich wpływu na swoją osobowość, co z kolei prowadzi ją do dialektyki następstwa dnia i nocy, by wreszcie dokonać analizy fenomenu schizofrenii, a i zjawiska miłości „aż po grób”.  Wreszcie podejmuje się przeprowadzenia „miodowego dowodu na istnienie Boga” na przykładzie biblijnego przypadku Hioba. W podobnej konwencji rozważa zjawisko cierpienia, ale i Holocaustu i szuka uzasadnienia tego zła w dualnym modelu człowieka: „homo homini res sacra versus homo homini lupus est”. Dokonuje również wglądu istotnościowego we własną modlitwę, wskazując, że rozpacz jest awersem nadziei. Opowiada o głodzie wiary i modlitwy, a w wierszu zamykającym tomik dowiadujemy się, że: „(…)Wyrzucam do kosza czasu//każdy krzyk i płacz/rozterkę/smutek/i/żal//wynoszę kosz czasu/ codziennie/na wysypisko uczuć”.

             Chyba nie będzie truizmem stwierdzenie, że ta poezja metafizyczna mieści się w tym, co obecnie nazywane jest przez badaczy „przełomem emocjonalnym” w rozwoju kultury. Nie wiadomo jednak czy poetka jest :za”, czy „przeciw”?

Ignacy S. Fiut

_____

E. Leśniak, „bilet życia”, posłowie – Michał Piętniewicz, fotografia autorki – Foto Studio Konaszewska-Pyla, Wydawnictwo SIGNO, Kraków 2018, s. 64.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko