Leszek Żuliński – Wspomnienia weterana (2) – Przyjaciele odchodzą

2
956

            Przez te wszystkie lata, w które wciągnęła mnie literatura, miałem sporo przyjaciół, którzy już odeszli. Normalna kolej rzeczy, ale wciąż bolesna. Bo z nimi zawsze odchodził kawałek świata. Pierwszym moim wstrząsem była obecność w Nowej Wsi Szlacheckiej, gdzie na naszych oczach utopił się Ryszard Milczewski-Bruno. Był to rok 1979.

            Ale miałem też wieloletniego przyjaciela, Tadeusza Urgacza (1926-2011), z którym łączyła mnie wieloletnia zażyłość. Bywałem w jego domu na Saskiej Kępie wielekroć i zawsze „obradowaliśmy” jak dwie kumochy. A może raczej kumple – aż do ostatniego kieliszka.

            Tadek miał luksusową sytuację. Wcześnie przestał pracować, ponieważ wystarczało mu życie z tantiem piosenkarskich. A autorem-tekściarzem był płodnym i wziętym. ZAiKS pilnował jego dochodów. Dość wymienić jego dwie najpopularniejsze piosenki: Czarny Alibaba i Jabłuszko pełne snu. Cały naród je nucił!

            Zostało po Tadeuszu wiele wierszy. W tym jeden poświęcony moim dzieciom pt. Napisz mi gwiazdę. Wzruszający; wisi u mnie na ścianie. Oto on: – Napisz mi gwiazdę – / – Piszę – Gwiazda mruga. / – Czym gwiazda mruga? / – Siwymi rzęsami. / – A czy ta gwiazda jest krótka czy długa? / – Krótka jest bardzo i kończy się łzami. // – Kto płacze, komu zrobiło się smutno / w blasku choinki, w Boże Narodzenie? / Czy gwiazda świecić już nie będzie jutro? // – Jutro, dzieciny, to dla mnie marzenie – // Rozmowę taką mogłem mieć z Michałem, / rozmowę taką mogłem mieć z Kamilą, / ale jej nigdy – jak dotąd – nie miałem. / Dzieci jak gwiazdy podobne motylom. // Są. I już nie ma ich. Nim zaistniały / w mrok odlatują, w dorosłość, w mijanie. / Za Narodzenie Boże, za śnieg biały / śmigły renifer przeciąga ich sanie // lub delfin jakiś potworny cudownie / z łbem przytroczonym do ich kalendarza / jakby ktoś ciskał weń ogniste głownie // pędzi z ich łódką po śliskich wirażach. // – Napisz mi gwiazdę. / – Już jej nie napiszę, / zgasła, w kamienne wkopciła się ściany, / gdy usłyszała jak płacze wśród ciszy / ledwie Dzieciątko, już Ukrzyżowany.

            Do tego wiersza mam – jak możecie się domyślić – stosunek wielce prywatny i czuły. Ale pomińcie moje emocje i swoje „nowatorstwo”; spróbujcie zobaczyć, jaki to piękny wiersz.

            Bolesny problem polega na tym, że od tamtych lat zmieniła się całkowicie dykcja poetycka. Kto dzisiaj pisze takie wiersze? Kto dzisiaj śpiewa tamte piosenki?

            Wiem, wiem: rewolucja poetyki zmieniła poezję. Pojawiła się kolejna nowa generacja, więc poezja brzmi już inaczej. Normalna kolej rzeczy nie po raz pierwszy zmieniająca literaturę. Ja żyję nadal, więc nadążam (chyba?) za zmianami, ale co będzie, gdy nadążać przestanę? To jest przestroga dla wszystkich. Dobiegniecie 70-80 lat i będziecie czytać wiersze swoich synów, których za bardzo nie zrozumiecie. I to jest właśnie perpetuum mobile, które wyrzuci was za burtę. Ale nie lamentujcie: niektórzy z was mimo to przejdą do historii literatury. Cóż więcej trzeba?

            Ja wiem: trzeba wciąż nowej poezji!

Reklama

2 KOMENTARZE

  1. Mam w tomiku Urgacza osobistą dedykację. Ceniłem jego wiersze, teksty piosenek. A dlaczego dziś tak poeci nie piszą? Stracili słuch i talent.
    Pozdrawiam serdecznie, Leszku!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko