Mikołaj Melanowicz – Murakami Haruki przekształcił nudę codziennego życia w nadzwyczajny stan zagrożenia

0
615

Zawód powieściopisarz 

„Głównym zadaniem pisarza jest opowiadanie historii. A opowiadanie historii oznacza innymi słowy zejście w głąb własnej świadomości. Zejście na dno ciemności własnego umysłu. Im większą skalę ma opowieść, tym głębiej trzeba zejść. Tak samo przy budowaniu wysokiego budynku konieczny jest głęboki fundament. Im bardziej zawikłana jest opowieść, tym cięższa i bardziej nieprzenikniona staje się owa ciemność.”

Jakby na potwierdzenie mojej tytułowej tezy z 1997 roku napisał Murakami w opublikowanym w 2015 roku zbiorze esejów pt. Shokugyō to shite no shōsetsuka, który już dwa lata później ukazał się po polsku pt. Zawód powieściopisarz w świetnym tłumaczeniu Anny Zielińskiej-Elliot (Muza – Warszawskie Wydawnictwo Literackie, 2017).

„Pisarz odnajduje w tej podziemnej ciemności to, co jest mu potrzebne – czyli pożywkę konieczną dla powieści – wraca z nią do górnych stref świadomości. Następnie przeobraża ją w tekst, coś mającego formę i znaczenie. Czasami ta ciemność jest pełna niebezpieczeństw. Coś, co tam żyje, niekiedy przybiera różne formy i próbuje zrobić człowiekowi zamęt w głowie” – Murakami kontynuował rozważania w eseju pt. „Niezwykłe prywatne zajęcie wymagające siły fizycznej.” (Zawód powieściopisarz, s.166).

W cytowanym zbiorze esejów Murakami ujawnia się jako libertyn i skrajny indywidualista. W szkołach szuka i broni przestrzeni rekonwalescencji w czytaniu i słuchaniu muzyki. „Gdybym nie miał książek, gdybym czytał mniej, moje życie prawdopodobnie byłoby znacznie bardziej posępne i pełne napięcia. Czyli czynność czytania stała się dla mnie ważną szkołą. Była to szkoła zbudowana na zamówienie specjalnie dla mnie i dla mnie prowadzona, nauczyłem się w niej bezpośrednio wielu rzeczy. Nie było tam nużących regulaminów, nie było ocen, nie było rywalizacji o pozycję na liście. Oczywiście, nie miało też miejsca nic w rodzaju znęcania się nad rówieśnikami. Byłem częścią wielkiego systemu, ale jednocześnie udało mi się zapewnić sobie swój własny, inny system.” – wyznał w eseju „O szkołach”.

W czasie studiów na Uniwersytecie Waseda Murakami pracował zarobkowo, oglądał filmy i słuchał muzyki, dopiero po siedmiu latach skończył czteroletnie studia.

„Dostałem się na Uniwersytet Waseda i przyjechałem do Tokio pod koniec lat sześćdziesiątych. Akurat wtedy na uniwersytetach rozszalały się studenckie protesty, więc często nie było wstępu na campus. Najpierw strajkowali studenci, a potem władze uniwersyteckie zamknęły uczelnię. Dzięki temu (jeśli można tak powiedzieć) zajęcia prawie się nie odbywały, a moje życie studenckie było dość chaotyczne”. (op.cit.s.31) Wbrew normalnemu porządkowi, „najpierw się ożeniłem (…), nie chciałem się zatrudnić w jakiejś firmie (…), toteż postanowiłem otworzyć własny lokal, w którym można było posłuchać płyt jazzowych (…), na południe od dworca Kokubunji. Było to w roku 1974 roku” (op. cit. s.26)

„W rezultacie zamknąłem się jeszcze bardziej w swoim prywatnym świecie i tam zostałem. W świecie książek, muzyki i filmów. Pracowałem wówczas dorywczo w otwartej całą dobę restauracji w Kabukichō w dzielnicy Shinjuku ( „Jak zostałem pisarzem”, s 32)

Później bar „przeniosłem z Kokubunji do położonej w centrum Sendagai”. (op. cit. s.34). I tak „okres między dwudziestym a trzydziestym rokiem życia spędziłem na pracy fizycznej od rana do nocy.. (…) „Nawet wtedy jednak w każdej wolnej chwili chwytałem książkę i czytałem. (…) Tego jednego nikt mi nie mógł odebrać.”

No więc jak Murakami został pisarzem? Właśnie stało się to podczas meczu w baseballa, gdy leżał na pustej trybunie od strony zapola, obserwując grę, w której nagle zaczął prowadzić zespół raczej skazany na przegraną. „I ja wtedy bez żadnego kontekstu, bez żadnego uzasadnienia nagle sobie pomyślałem: „Tak, może mnie też uda się napisać powieść” (s.37). (…) „Tak czy inaczej, t o się zdarzyło. Było rodzajem objawienia. W angielskim jest słowo ephiphany– epifania…” (s.37) „W ten sposób przez mniej więcej pół roku napisałem książkę Słuchaj pieśni wiatru”. I za tę krótką powieść Murakami otrzymał agrodę miesięcznika „Gunzō”. Stało się to w 1979 roku. A w latach osiemdziesiątych stał się tak popularny, że musiał od mediów uciekać za granicę. Wydał wówczas Przygodę z owcą (1982), Koniec świata… (1985), Norwegian wood (1987), Kronika ptaka nakręcacza (3.t.,1995), Kafka nad morzem (2002), 1Q84 (3 t., 2009-10), Śmierć Komandora (2 t.,2017) i wiele zbiorów opowiadań i esejów, jak też przekładów prozy amerykańskiej.

W Polsce nazwisko Murakamiego Harukiego poznaliśmy dzięki publikacji w 1995 roku Przygody z owcą w tłumaczeniu Anny Zielińskiej-Elliott i Końca świata i hard boiled wonderland, powieści przetłumaczonej przez Annę Horikoshi i wydanej w 1998 roku (obie powieści w wydawnictwie Wilga). Rok później na łamach „Wiadomości Kulturalnych” ogłosiłem artykuł odzwierciedlający ówczesną ocenę i stan wiedzy o życiu i twórczości Murakamiego. Mam nadzieję, że przypomnienie tego artykułu ułatwi dostęp do informacji o tym pisarzu, któremu Anna Zielińska-Elliott – niespełna dwadzieścia lat później – poświęciła całą książkę pt. Haruki Murakami i aktorzy jego teatru wyobraźni (Wydawnictwo JAPONICA, 2015).

Murakami Haruki – wielki japoński pisarz popularny

20 marca 1997 Murakami Haruki wydał powieść dokumentalną pt. Metro, poświęconą zamachowi w tokijskim metrze, dokonanemu 20 marca 1995 przez sektę Najwyższa Prawda. Jego zainteresowanie ofiarami zatrucia sarinem nie jest przypadkowe. Brutalne wizje świata – jak dotąd – Murakami kreował w swej wyobraźni. Jednak zdarzenie sprzed dwóch lat przerosło jego zmyślone zagrożenia, opisane w powieści Koniec świata i brutalna kraina czarów (1985) i w innych utworach. Murakami jest literacką gwiazdą lat 90., najbardziej poczytnym pisarzem, ulubieńcem zwłaszcza studentek i licealistek w Japonii. Jest też pisarzem czytanym i często przedstawianym w mediach w USA. Rozsławiony w kraju po wydaniu Lasu norweskiego (1987) ratuje się ucieczką przed prasą do Grecji, Turcji i Stanów Zjednoczonych. Za granicą łatwiej mi myśleć – twierdzi Haruki. Jaśniej może widzieć niż w Japonii. W rodzinnym kraju krepują go obowiązki wobec rodziny, sąsiadów, wydawców i mediów. Nie chce być cząstką wielkiej machiny, decydującej. o jego ruchach i działaniach. Podobnie jak on, wielu młodych poszukuje sobie miejsca w życiu poza granicami własnego kraju, w którym zrobiło się im za ciasno, za duszno i w którym – zwłaszcza po trzęsieniu ziemi w Kobe i zamachu w tokijskim metrze – zabrakło nadziei.

Murakami niezbyt chętnie czytał klasyków rodzimych w latach nauki w liceum. Później w ogóle nie sięgał po książki japońskich mistrzów. Obawiał się ich paraliżującej siły. Nie chciał zostać więźniem tradycji. Chętniej wiec sięgał po książki amerykańskie, a zwłaszcza sensacyjną prozę Raymonda Chandlera. Do dziś jest zafascynowany Ameryką. Po studiach nad dramatem greckim na Uniwersytecie Waseda – to również moja uczelnia – prowadził z żoną bar jazzowy, a nocami tłumaczył pisarzy amerykańskich. Czytelnikom spodobały się jego przekłady utworów Trumana Capote’a, Johna Irvinga, Francisa Scotta Fitzgeralda, Ramonda Kavanah. Siedem tomów Raymonda Carvera wydał w 1990 roku.

W latach 70. opublikował pierwszą własną powieść pt. Kazeno uta-o kike (Słuchaj pieśni wiatru, 1979). Za Przygodę z owcą (1982) otrzymał Nagrodę Nomy dla Młodych (Murakami urodził się w 1949 roku). W tej dojrzałej powieści wyraził tęsknoty za utraconą młodością, poczucie braku wartości i rezygnację z ideałów, które zagrzewały do życia i walki w latach 60. po debiucie Ōe Kenzaburō, ubóstwianego przez niespokojną, zbuntowaną młodzież. Murakami przedstawił więc smutki czasu uspokojenia i stabilizacji społecznej i ekonomicznej, wyraził smutki ludzi zagubionych i poszukujących swego miejsca w życiu. Rozumiał ich nadzieje i rozczarowania, wyrażane wtedy przez modnych muzyków, zwłaszcza Beatlesów czy The Doorsów. Nic dziwnego, że w charakterystyce swych bohaterów ważną rolę przypisywał pobrzmiewającym w pamięci melodiom, jak na przykład tytułowej Norwegian Woods. Takie pieśni wzruszały młodych czytelników. Podobał im się również język niekonwencjonalny, żywy, język młodzieżowej subkultury, złagodzony nutą liryzmu i nostalgii.

Nagrodę Tanizakiego przyniosła Murakamiemu powieść grozy pod dziwnym tytułem Sekai-no owari-to hādoboirudo wandarando (1987), co można przełożyć jako Koniec świata i brutalna kraina czarów. Wydarzeniem literackim lat 1994 i 1995 stała się trzytomowa powieść pt. Nejimakidori-no kuronikuru, czyli Kronika Ptaka Nakręcającego Sprężynę, dodajmy: czasu, wyróżniona Nagrodą Yomiuri.

Popularność Harukiego – to imię różni go od drugiego znanego Murakamiego, a mianowicie od Ryū – zaskoczyła wielu krytyków, a także samego autora. Jej źródeł można szukać w amerykanizacji jego prozy. Najważniejsza była jednak zmiana języka – dostosowanie go do gustów pokolenia wychowanego na wzorach wszechwładnej wówczas kultury popularnej. Ważnym źródłem takiego języka były z pewnością manga – opowieści rysunkowe, nazywane u nas pogardliwie komiksami. Od lat 60. bowiem młodzi Japończycy patrzą na świat przez obrazy manga, które – zapamiętane w dzieciństwie i młodości – wzbogacają wyobraźnię wizjami marzeń sennych i fantazji również w wieku dojrzałym. Bohaterowie manga walczą ze złem otaczającego świata i przezwyciężają jego brzydotę. Zawsze mają nadzieję na istnienie innego, alternatywnego świata, oddalonego od własnego życia codziennego. Manga pozwalają czytelnikom unosić się swobodnie w przestrzeni wyzwolonej z rytuału, krępującego ich w domu i w szkole, a także w pracy. W sposób bezpośredni, prosty i zrozumiały, za pomocą obrazków i strzępów mowy przenoszą ich w świat, w którym dziewczęta mają długie nogi, smukłą kibić, błękitne ogromne oczy. Tam też spotykają bohaterów pokonujących złe moce. Manga posługuje się licznymi symbolami, łatwymi do przyswojenia i przechowania ich w pamięci po wiek dojrzały.

Proza Murakamiego nasycona jest takimi obrazami, dlatego jest tak łatwo przyswajana przez czytelników młodszego pokolenia, odnajdujących w niej ekspresję własnych wzruszeń, obaw i nadziei.

To były też czasy The Doors, The Rolling Stones, Deep Purple i The Moody Blues. W powietrzu było coś wibrującego, wydawało się, ze wystarczy jeden mały ruch, a prawie wszystko wokół się rozleci.

Żyliśmy wszyscy z dnia na dzień pijąc tanią whisky, uprawiając nudny seks, wiodąc nie prowadzące do niczego rozmowy i pożyczając sobie nawzajem książki. I tak te niewydarzone lata sześćdziesiąte próbowały dobiec końca i opuścić ze zgrzytem kurtynę (tł. Anna Zielińska-Elliott, Wilga, s. 9-10).

Tak w 1970 roku narrator wspomina czasy sprzed kilku lat i dziewczynę, o której śmierci dowiedział się z gazety. Teraz jest właścicielem agencji przekładowej. Jest znużony życiem, ale oczarowany uszami swej nowej dziewczyny. Niespodziewanie otrzymuje intratne – choć wymuszone – zamówienie od prawicowego polityka. A mianowicie, ma zlokalizować określoną owieczkę. Chcąc nie chcąc podejmuje się tego dziwacznego zadania i stopniowo wkracza w świat jakby zasnuty mgłą, budzący wiele pytań, na które odpowiedzi nie dają się jasno sformułować. Rozpoczyna poszukiwania. Kiedy zbliża się do zakończenia swej przygody, tkwi w górach na Hokkaido, gdzie w beznadziejnej samotności wszystko wydaje się koszmarem sennym. Tam w zimowej scenerii odnajduje ducha tajemniczej owieczki – połączył się on z ciałem przyjaciela narratora. Duch owcy jest symbolem zła, jest wiecznie głodnym potworem, czyhającym na swego nosiciela. Ów groźny duch jest zapewne symbolem japońskiego imperializmu lat trzydziestych XX wieku. Tytułowa owca jest bowiem powiązana z przedwojenną i wojenną armią i z prawicowym politykiem, który w latach trzydziestych działał w Chinach, wzbogacił się na wojnie i zaczął wpływać na politykę zza kulis. Tytułowa owca z charakterystyczną łatą na grzbiecie symbolizowała Wolę, czyli tajemniczy czynnik, za pomocą którego ów polityk stworzył i utrzymywał swą tajemniczą organizację.

– Zbudowaliśmy królestwo – powiedział mężczyzna. – Wielkie podziemne królestwo. Trzymamy wszystkich w garści. Politykę, finanse, środki masowego przekazu, biurokrację, kulturę i wszystkie inne rzeczy, których nawet sobie nie wyobrażasz (s. 97). Takie podziemne królestwo zaczął zapewne budować guru Najwyższej Prawdy w latach 90. Ale wróćmy do Przygody z owcą. Wspomniany tajemniczy władca umiera i nikt nie będzie mógł go zastąpić. Zyski jego organizacji mogą być podzielone między udziałowców, ale Woli, czyli tej siły popychającej do przodu, podzielić nie można. Ta Wola jest też taką siłą, jaką dysponuje idea cesarza w Japonii, czyli siłą działającą zza kulis, więc albo się ją w stu procentach odziedziczy, albo zostanie w stu procentach stracona (s. 98). W Japonii ta siła została odziedziczona i działa, mimo że zasoby państwa zostały podzielone inaczej niż w czasie wojny.

To poszukiwanie czegoś nieuchwytnego i groźnego dla bohatera Murakamiego kończy się wraz z powrotem do normalnego świata. Ale tu, w stronach rodzinnych, uświadomił sobie, że nie ma celu ani recepty na dalsze życie, tak jak wielu Japończyków lat 80. i 90. Tym łatwiej jest kierować życiem takich ludzi za pomocą Woli jakiegoś guru, jakiejś szarej eminencji, takiej, jaką jest w powieści Szef – symbol niewidzialnej władzy, jakiej mimo woli poddają się nadal Japończycy. Jeśli nie wszyscy, to na pewno nacjonaliści lub członkowie organizacji parareligijnych, do których należy Omu-shinrikyo, czyli sekta Najwyższa Prawda, która zburzyła wiarę w stabilne życie w Japonii.

Przygoda z owcą stała się świadectwem nowej wrażliwości, jakże odmiennej od tej, którą wyraził Ōe Kenzaburō. Autor Przygody, Murakami, często odwołuje się do symbolu, który pozwala organizować fabułę. Stąd bierze się wieloznaczność jego prozy. Wiele w niej epizodów i zdarzeń jest niejasnych. Niewiadome się nagromadzają, budzą niepokój i liczne znaki zapytania. Z wielu niewiadomych wyłania się prawda: pragnienie obrony tego, co nam dane, przed naciskami z zewnątrz, wdzierającymi się w naszą świadomość, stającymi się naszym ciałem, choć w istocie są przecież tworem obcym.

W powieści Koniec świata, w tej mrocznej Orwellowskiej utopii czy raczej dystopii, narrator staje się narzędziem w wojnie między podziemnymi organizacjami o panowanie nad bankami danych.

W Kronice Ptaka również ujawniają się oznaki sił mających jakieś związki z militarnymi działaniami Japończyków na kontynencie azjatyckim, zwłaszcza w Mandżurii. Są to echa historii, której Murakami nie doświadczył, a której tajemnice chciałby odkrywać. Przykładem są japońskie działania zwiadowcze prowadzone przed bitwą z Armią Czerwoną pod Nomonhan, a także losy zesłańców japońskich na Syberii, wziętych do niewolniczej pracy przez Rosjan w 1945 roku. Pasjonującym wątkiem tej trylogii jest opowieść byłego porucznika, który brał udział w jednej z akcji wojsk japońskich przed bitwą pod Nomonhan na pograniczu Mongolii i Mandżurii w 1939 roku i cudownie przeżył masakrę swego oddziału, choć czerwonoarmiści i żołnierze mongolscy skazali go na powolną śmierć w wyschniętej studni. Ta głęboka studnia sprzed ponad półwiecza łączy się z wyschniętą studnią znajdującą się w sąsiedztwie domu bohatera w Tokio. W tej współczesnej studni mogło się skończyć życie bohatera co najmniej dwukrotnie, ale przez przypadek rozpoczął się dla niego proces odrodzenia.

Murakami Haruki potwierdził swe umiejętności przenoszenia najzwyklejszych spraw w wymiar alegorycznej baśni, w której urocze czarownice, mężczyźni o tajemnej mocy i leczące dotykiem kobiety mogą żyć pospołu. Realny świat graniczy z innym, tamtym światem, do którego bohater może wejść i spojrzeć śmierci w oczy, tak jak w Końcu świata, obrazującym negatywny świat dóbr konsumpcyjnych w Tokio w przyszłości i spisek walczących ze sobą tajnych organizacji.

Murakami przekształcił wiec nudę zwyczajnego życia w nadzwyczajny stan zagrożenia, który może prowadzić do rozwiązania zagadek i stawienia czoła przeciwnościom losu. Pomimo pozorów nie ma rozwiązania optymistycznego. Prawie niemożliwa jest również obrona integralności człowieka.

Murakami jest mistrzem narracji dynamicznej, złożonej z epizodów prowadzących czytelnika krętymi ścieżkami, niekiedy między zwierciadłami zaczarowanego światła, lustrami odbijającymi symboliczne załamania upływającego czasu. A upływ czasu zależy od nakręcenia sprężyny przez symbolicznego ptaka, nawołującego przed domem narratora, słyszalnego tylko dla wybrańców w przeszłości na stepach Mandżurii, w epoce krwiożerczego zgiełku historii.

Ten pisarz – popularny poza Japonią również w Stanach Zjednoczonych – czeka teraz na odkrycie przez czytelników polskich. Japonia wydała nie tylko literaturę Tanizakiego, Kawabaty, Endō, Mishimy, Abe czy Ōe Kenzaburō, nie tylko teatr nō, poezję haiku i tanka, lecz także wielkich pisarzy popularnych. Takich jak Murakami Haruki, autor Przygody z owcą i Końca świata. (Wiadomości Kulturalne”, nr 17(153) 27 kwietnia 1997).

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko