KRYSTYNA KONECKA – …I NIC NIE ROZUMIEM… Wspominając Juliana Tuwima

0
625

 

KRYSTYNA KONECKA

 

…I NIC NIE ROZUMIEM…

Wspominając Juliana Tuwima

 

     Listopadowy czas wspominania tych, którzy odeszli. Zasłużonych, zapamiętanych… Jak Julian Tuwim, który 65 lat temu, 27 grudnia 1953 roku zmarł w zakopiańskim pensjonacie ZAiKS-u „Halama” na zawał serca.

 

tuwim0

Julian Tuwim (z internetu)

 

     W okrągłą rocznicę, przed pięcioma laty obchodzony był w kraju Rok Tuwima, podkreślony także ówczesną, 100. rocznicą wydrukowania w „Kurierze Warszawskim” jego debiutanckiego wiersza pt. „Prośba”. „Obie rocznice stanowią okazję do oddania hołdu temu wielkiemu poecie, który kształtował język, wyobraźnię i społeczną wrażliwość wielu pokoleń Polaków – napisano wtedy w okolicznościowej uchwale sejmowej pamiętne słowa – …Poezja Juliana Tuwima jest jedną z najważniejszych w XX wieku propozycji uprawiania sztuki słowa”.  

     Półokrągłe rocznice zwykle pomija się… Z tamtej, okrągłej, pamiętam wszystko, co wiązało się (i co nie straciło ważności) z upamiętnieniem postaci i dorobku twórczego autora „Kwiatów polskich”. W Białymstoku – wieczór poświęcony jego liryce miłosnej oraz dyskusja naukowa. W Warszawie – ZLP-owska sesja. W Poznaniu odbyła się „WierszYstawka artystyczna: Julian Tuwim Tu i Tam”, gdzie – jak napisała na portalu poznańskiego Oddziału ZLP Łucja Dudzińska, zastanawiano się „…w jakiej cząstce ta twórczość pozostała współcześnie w naszej świadomości oraz dlaczego… zapomniano o twórczości satyrycznej, kabaretowej, absurdalnej, obrazoburczej, która wzbogaca o uśmiech naszą codzienność…”.

 

     Szczególne wydarzenia w rodzinnym mieście poety. W Muzeum Miasta Łodzi można oglądać stałą ekspozycję pn. „A ja Łódź wolę! Literackie ślady Juliana Tuwima”, a na niej m.in. cenne dokumenty z okresu pobytu poety na emigracji w Ameryce, fotografie i listy, maszynopis „Kwiatów polskich” i rękopisy, książki z jego autografami, może składane tym właśnie piórem ze złotą stalówką, które intryguje zwiedzających. Ogromna stara lokomotywa została ubrana w wydziergany szydełkiem pokrowiec. Były cykle imprez dla dzieci, które też mogły brać udział w Tuwimowskiej Nocy Muzeów, no i – spacery śladami poety po Łodzi, a zwłaszcza po ulicy Piotrkowskiej, gdzie jest kilka domów związanych w jakiś sposób z jego osobą.

     Obok domu pod numerem 104 warto przysiąść na „Ławeczce Tuwima”. W przeciwieństwie do kilku innych rzeźb z Galerii Wielkich Łodzian zaludniających tę ulicę ( „Fortepian Rubinsteina”, „Fotel Jaracza” czy „Kufer Reymonta”) i mocno krytykowanych, spiżowa postać Juliusza Tuwima autorstwa Wojciecha Gryniewicza zachęca, żeby przysiąść obok, zapytać: co z tymi wątpliwościami w wierszu „Nauka”? I potrzeć błyszczący nos mistrza słowa. Na szczęście.

 

tuwim1

Łódź. Kamienica przy ul. Kilińskiego 46 (d. Widzewska 44) gdzie 13 września 1894 r. urodził się Julian Tuwim.
Fot. Marta Kubiak – Matusiak

 

     „Nauka”? Cóż, wszystko było nauką. Na wybór drogi twórczej autora w dużym stopniu miało wpływ dzieciństwo. To dzięki możliwości wszechstronnego rozwoju młody autor dojrzewał do pisania wspaniałych, radosnych zabaw literackich w rodzaju „Ptasiego radia” czy „Lokomotywy”. O dramatyzmie dojrzałej twórczości zadecydował czas i traumatyczne doświadczenia. O jej poziomie – talent i głęboka wiedza. To o Tuwimie Artur Sandauer powiedział, iż „…zastał lirykę polską jako ziemiańską i staroświecką, a zostawił ją demokratyczną i nowoczesną”.

     Ale – wróćmy do najpiękniejszego okresu życia Juliana. Barwnie opisała czas dojrzewania poety Agnieszka Frączek w swojej książce pt. „Rany Julek! O tym jak Julian Tuwim został poetą”. Nic, co wzbogacało dziecięcą wyobraźnię i zaspokajało ciekawość, nie było mu obce. Najlepszą porą do szaleństw były, oczywiście, spędzane najczęściej w Inowłodzu wakacje, do których nieodmiennie tęsknił przez długie lata. Z jednych z nich przywiózł zaskrońca i jaszczurki. W domu zrobił dla swoich podopiecznych terrarium. Pewnego razu przestraszył panią, która przyszła z wizytą, bo spod serwantki (czy jeszcze wiemy, co to: serwantka?) wypełzła „żmija”! Ujeżdżał konie, łaził po drzewach, urządzał wyścigi bryczkami.

     W domu eksperymentował z podejrzanymi składnikami, przyrządzając tajemnicze mikstury, czyli „piekielne miszkulancje”. Swoimi pomysłami straszył młodszą siostrę Irenę (tę, która tak pięknie przetłumaczyła książkę o pewnym angielskim misiu, nadając mu miłe polskie imię Kubuś Puchatek). O „cudownym, szalonym Julku” to właśnie Irena Tuwim napisała, wkrótce po śmierci poety, wspomnieniową książkę pt. „Łódzkie pory roku”, przywołując ponure przestrzenie mieszkania, w którym kochające się rodzeństwo kreowało swoje cudowne, tajemnicze światy.

 

tuwim2

W Warszawie poeta studiował, ożenił się, tworzył do wybuchu wojny, mieszkał po powrocie z emigracji

 

     Bardzo wcześnie zainteresowały Julka języki obce. Z książek i słowników wypisywał dziwne słówka i porównywał je. Kolekcjonował przeróżne rzeczy o magicznych właściwościach, także obrączki i stare gazety. Gromadził też książki w cyklach tematycznych. Kto poza nim mógł pochwalić się zbiorem publikacji o….szczurach i myszach? Albo – podręcznikami dla fryzjerów? Albo – dobrą znajomością sztucznego języka esperanto, stworzonego przez Ludwika Zamenhofa? Bardzo szybko opanował tę nowość do tego stopnia, że przetłumaczył m.in. wiersze Leopolda Staffa i Juliusza Słowackiego (później przyszedł czas poważnych przekładów poezji francuskiej, łacińskiej, niemieckiej i rosyjskiej). Jak wielu przyszłych humanistów, miał też jednak swoją „piętę achillesową”, którą była matematyka, zwana podówczas w szkole arytmetyką. Bardzo kiepsko musiało być z tym przedmiotem, skoro nauczyciel Trubicyn zostawił Julka na drugi rok w tej samej klasie…

     Jakoś nie przeszkodziło to w rozwoju twórczym młodego poety, który stał się współzałożycielem warszawskiej kabaretu literackiego „Pod Pikadorem” i grupy poetyckiej „Skamander”, mających siedzibę przy Nowym Świecie. Należał też do najbardziej cenionych współpracowników „Wiadomości Literackich”. Aż nastała wojna…

 

tuwim3

Warszawa, Nowy Świat 57. Tu młodzi entuzjaści otworzyli 100 lat temu Kawiarnię Poetów „Pod Pikadorem”, inicjując przyszłą grupę poetycką „Skamander”

 

     …Z okresu, kiedy Julian Tuwim wrócił po wojnie do kraju, najbardziej zapadł mi w pamięć fragment wspomnień Szymona Kobylińskiego pt. „Zbrojny pies”, które drukowaliśmy jeszcze przed wydaniem książki na łamach „Kontrastów” w czerwcu 1980 roku. Tak zawsze jest z pamięcią. Wszystko kreuje się z wycinków, poszarpanych epizodów… Do tekstu sam autor dołączył rysunek postaci gestykulującego Juliana Tuwima o ostrych rysach. Studiujący Szymon Kobyliński wraz koleżanką, pragnący stworzyć teatr studencki, odwiedził w 1947 roku autora „Kwiatów polskich” w mieszkaniu przy ul. Daszyńskiego 14:

     „Wdrapaliśmy się pieszo na szczyt klatki schodowej. Otworzyła nam pani Tuwimowa (…) A oto i on sam. Wchodzi energicznie z podniesioną głową, i ostro, jasno w oczy spogląda. Ale uścisk dłoni ma dziwnie miękki i ciepły. Po przywitaniu z nami zwraca się do bruneta, który wyszedł z nim razem:

     – A więc addio, kolego Pomianowski. Do jutra.

     – Aha – rzecze brunet – pracuję teraz w Ministerstwie Zdrowia. Może stąd mógłbym czymś służyć panu?

     – Dla mnie stamtąd… – uśmiechnął się Tuwim – … chyba tylko: zdrowia, szczęścia, pomyślności. Wiecie państwo, stanowczo powinno powstać oprócz Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwo Szczęścia, Pomyślności i Wszystkiego Dobrego.

   (…) podniósł się z siedzenia i podszedł do drzwi, tłumacząc:

     – Nie przedstawiłem państwu mojej córy. Ewuniu!

   Wbiegła śliczna dziewczynka z dużą lalką.

     – Oto moja córka i wnuczka – rzekł. – Ewuniu, przywitaj się grzecznie i zaraz w nogi! (Zrobił groźny głos i zmarszczył się straszliwie, na co mała roześmiała się głośno i wybiegła. Tuwim złapał ją „w locie”, uniósł z ziemi, ucałował siarczyście, po czym niby dając klapsa, wypchnął za drzwi i spojrzał na nas wzrokiem rozanielonym, pełnym triumfu. Uśmiechnęliśmy się grzecznie)”.

     Nie. Nie będzie ten tekst opisem życiorysu poety, ani ściągą z jego twórczości. Niech będzie zachętą do sięgnięcia po jego książki i wiersze. Do spaceru po warszawskim Nowym Świecie, gdzie pod numerem 25 tablica upamiętnia ostatnie mieszkanie Tuwima. Do odwiedzenia grobu na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach. Odszedł w wieku zaledwie 59 lat. Wiersz „Nauka” zakończył niegdyś słowami: „…I nic nie wiem, i nic nie rozumiem./ Lecz nauczę się, po pewnym czasie./ Proszę. Zostaw mnie na drugie życie/ Jak na drugi rok w tej samej klasie”.

     Nie udało się.

Tekst i fotografie:

 Krystyna Konecka

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko