Andrzej Wołosewicz
Poezja dojrzałego ja – o tomiku „Spacer do siebie” Stefana Jurkowskiego
Tomik zaczyna się wierszem o miłości (*** miłość czasami) zaprawionej ironią, ale w tym wieku – przypomnijmy, że tomik wydany został z okazji 50-lecia debiutu autora – cóż nie jest nią zaprawione, dlaczego więc miłość miałaby tej ironii umykać? Ale nie jest to zbiór wierszy miłosnych. Spójrzmy bowiem choćby na drugi w kolejności wiersz:
Za murem
Powiedz raz powiedz
co jest po Twojej stronie?
Jarosław Iwaszkiewicz
tu nie ma ciszy
tu jest wulkan wieczny
lawa gorąca tęsknoty i zbrodnie
ziemia się pali nienawiścią
na każdym krzyżu wisi wróg
rośliny obnażają kwiaty
coś owocuje o świcie umiera
pełzają choroby jadowite węże
podziemne wybuchy podcięte korzenie
nałogi zwarte w wielkiej bitwie głodu
śmierć zmartwychwstaje i zdobywa niebo
wersety z wiatru
zwisają jak pętle
Wierszy, które chętnie bym przytoczył wybrałem dziesięć przy pierwszej już lekturze, ale z oczywistych względów wszystkich nie zacytuję (chociaż do kilku jeszcze nawiążę), przytoczę jednak ich tytuły: *** (list sprzed stu lat), Względność, ***( kto po mnie opowie świat), Całopalenie, *** (a jednak się zatrzymujesz na powierzchni słowa), Erotyk dziwny, Sen, *** (dla nas początek świata jest), Z prędkością światła, Interlinie. Najpierw chcę zwrócić uwagę na pojemność tych wierszy, pojemność tematyczną i czasową. Autor bowiem patrzy i na nasze pisanie np. listów (*** listy sprzed stu lat) i w ogóle na język, którym się posługujemy a który nie tylko ocala (jak w listach), ale i jest czy bywa powodem nieszczęść jak w wierszu
Względność
słowo rozdwojone
– język węża –
w dwie strony mówimy
do dwóch różnych światów
biegniemy
a one są tym samym
choć domy różne
inne słońca
wokół
gorejące krzaki
w każdym z nich
inny bóg
cokolwiek nazywamy –
nazywa się inaczej
na końcach
rozdwojonego języka
Warto przy okazji tego wiersza zauważyć, że wszelkie kulturowe odwołania, które stosuje Jurkowski są mocne, jasne, czytelne a jednocześnie poetycko poprowadzone są subtelnie, delikatnie. Tak więc z jednej strony używa autor kultury, odwołuje się do niej nader często wciągając nas w jej obręb, w swoją poetycką rozmowę z kulturą a z drugiej jakby mówił jednocześnie: kultura to coś wspólnego, co i Ty znasz (a przynajmniej powinieneś J), więc zbyt „łopatologiczne do niej odwołania, zbyt encyklopedyczne, miałbyś prawo dobierać jak „obraźliwe” a ja mam do Ciebie zaufanie, Czytelniku.
Wspomnianą pojemność dostrzegam też w wierszach o przemijaniu, o naszym końcu. Przemijanie przecież jest rozłożone w czasie i zahacza o namysł co potem, co dalej? Taki jest choćby wiersz *** (kto po mnie opowie świat), wiersz trochę jak z Gąsiorowskiego gdy czytam frazę Krzysztofa: pierwszy świat mniejszy/ od świata beze mnie.
Kolejną cechą swoistą poezji autora „Spaceru do siebie” jest wygrywanie dysonansów, kontrastów, antynomii. W wierszu *** (a jednak się zatrzymujesz na powierzchni słowa) czytamy: najgłośniej w nich istniejesz/ kiedy zakorzeniam je w ciszy, a w wierszu Prędkość światła znajdujemy frazę: wszyscy widzą/ że wciąż stoję bez ruchu// w niekończącej się nigdy podróży/ z prędkością światła.
Wrócę na chwilę do linii miłosnej tomiku. Wiem, że dla każdego z nas w jego spacerze do siebie, to linia bodaj najważniejsza. Ma ona jednak swoje pułapki. Jedną z nich znajduję i tutaj. Na czym ona polega? Miłość w wierszach jako ich temat jest na ogół powiedzmy w 98% …. nudna! W realności, a to co innego! Oczywiście to moje prywatne zdanie, a moim argumentem jest tu pewna wstydliwość, tabu, zarezerwowanie miłości dla ich dwojga. Cokolwiek wykracza poza ten świat Dwóch Radości, nawet jeśli wykracza w wierszach, traci to, co jest w miłości pozasłowne. Albo pisząc jeszcze inaczej: nikt przecież nie zakochuje się dla wierszy, one są jedynie odpryskiem miłości, zawsze od niej bledszym. Stąd mój opór. Nie można jej temperatury, jej krwistości, jej spermy, jej spazmów efektywnie w wierszu przekazać.
Ale poezja jak miłość – jest niewiadomym. Właśnie dlatego poeci piszą:
Oaza
przejdźmy poprzez deszcz
od początku aż do końca chmury
bez gwarancji na pogodę
po drugiej stronie
mamy osobne krople – tak jak my
osobni – przenikają nas
(ale znów bez gwarancji)
jeśli się przestraszymy
pozostaniemy w miejscu
wysychającym az do zagłady
daj rękę –
choć nie wiesz co się stanie
wbiegnijmy w deszcz
Tym wierszem Stefan się obronił, wyszedł zwycięsko z potyczki , którą najlepiej nazwał Michel Deguy pisząc, że „poezja jak miłość – stawiając na znaki ryzykuje wszystko”.
Żeby wyczerpać zakres tego, do czego mam zastrzeżenia (co to za zakres – cztery uwagi ledwie) dodam jeszcze sprawę redakcyjną: w kilku wierszach znajduję (m.in. strony 9, 31, 32, 47, 59) rozwiązanie takie, że wers zaczyna się od dwukropka. Zupełnie tego nie rozumiem. Dla mnie więc albo to jest sprawa nieuważnej korekty a jeśli – a ilość powtórzeń tej koncepcji i na to może wskazywać – jakiś zmysł, to ciekaw jestem autorskiej wersji uzasadnienia. Trzecia uwaga dotyczy raczej sprawy wydawniczej, na która poeta mógł mieć słaby wpływ albo i żaden – tomik jest wydany na bardzo dobrym papierze, przyjemnie się brało do ręki… do pierwszego czytania, przy drugim strony po prostu się rozlatują jak upuszczona talia kart! Duży zawód.
Czwarta sprawę, która wyodrębniam jest Posłowie. Nie przepadam za tomikami dopowiadanymi czy to przez Wstępy czy Posłowia, bo nie bardzo wiem, po co one są z punktu widzenia czytelnika – by wyjaśnić niezrozumiałe? By uzasadnić wagę poezji gdyby czytelnik jej nie pojął? Sądzę, że dobre wiersze tego nie potrzebują a słabym to nie pomoże, a Stefan Jurkowski pisze dobre wiersze. Oczywiście ta uwaga nie dotyczy wyłącznie Stefana, zgłaszałem ją swego czasu choćby przy tomiku Zbyszka Milewskiego. Ja mam dużą wstrzemięźliwość wobec takich doopisów (sformułowanie Krzyśka Gąsiorowskiego) nawet, gdy są robione zupełnie zewnętrznie a tym bardziej, gdy pochodzą od osób związanych z nami emocjonalnie. Same emocje rozumiem, ale wkładanie ich w literaturę? I to w taki sposób? Czytelnik przecież czyta wiersze „anonimowo”. Poza tym przestrzegam przed grubymi generalizacjami, bo kiedy czytam w Posłowiu: „Z jednej strony nie mamy wątpliwości, że każda z nich (książek poetyckich Jurkowskiego – A.W.) stanowi całość literacką I filozoficzną.”, to wolałbym czytać w liczbie pojedynczej i od siebie: nie mam wątpliwości a nie „nie mamy”, bo jak ktoś ma, to co wtedy? Tyle o tym.
Ale ważniejsze od tych moich starczych zgryźliwości pozostaje dla mnie to, co u Stefana wyraźnie odczuwam: on pisze poważnie! To jest poezja poważnego tonu, a tę poważność odczytuję z bijącej od jego wierszy siły autorskiego przekazu, którą na potrzeby mego tekstu opisałbym tak: możecie to czytać albo i nie czytać, może to się wam podobać albo i nie, ale to nie ma (żadnego!) znaczenia, bo te wiersze są PIERWSZE, to znaczy poprzedza je silny świat mojego ja – świat zewnętrzny, a więc i Ty, Czytelniku i ty, recenzencie Wołosewiczu, jesteście po nim. I to mi się u Stefana podoba! I to ta siła dojrzałego ja pozwala mi zachwycić się wierszami takimi jak Sen czy Całopalenie, które nie wymagają żadnego komentarza, których przywołaniem chcę więc zakończyć ten tekst.
Sen
jeszcze nie zatrzymał się tramwaj
jeszcze się nie obudziłem
usłyszałem za sobą głos:
„bolek leśmian jestem”
Wyciągnęła się do mnie ciemna ręka
I zbliżyła czarnoskóra twarz
Co to mogło znaczyć
Skąd tu Leśmian i w dodatku afrykański
tramwaj szarpnął a ja obudziłem się
z obrazem łąki w oczach w samym środku
malinowego chruśniaka – powoli rozwiewał się
mój sen o poezji z trzaskiem
łamał się widnokrąg trzymający w zamknięciu
niewolników miejsca i języka
formy i rasy
więźniów słabnącej grawitacji
jakby życie planety
nagle dobiegało końca –
opisane na wszystkie sposoby
a ostatecznie pozbawione najtrafniejszej nazwy
Całopalenie
ten chłopiec
ten mały chłopiec
ten mały chłopiec ze starej fotografii
patrzy przed siebie
patrzy i uśmiecha się
wiem co zobaczy za kilkadziesiąt lat
wtedy nie wiedziałem – gdybym wiedział
może bym się aż tak nie uśmiechał
ten chłopiec
ten mały chłopiec
wpatruje się we mnie może chce zawołać
a ja nie mogę zawrócić
znam jego czas
który bardzo się skrócił
o radości klęski i wtajemniczenia
o mnie samego
mnie samego z dzisiaj
o gorzką wiedzę
gorzką wiedzę o mnie
o to co było przede mną
a jest poza mną
palę
palę fotografię
palę fotografię chłopca
– most do początku siebie