Krystyna Habrat – Najlepszy płacze w kącie

0
280

Krystyna Habrat



NAJLEPSZY PŁACZE W KĄCIE

 

wyspianski spiacy  Tytuł może nie najlepszy, bo chłopaki podobno nie płaczą, ale i im takie sytuacje nieobce.   Może wtedy połykają łzy, by nikt nie zauważył.

    Kiedyś przyznała się do tego piękna dziewczyna,  mistrzyni sportu z medalami. Nazwisko pominę. Opowiadała, jaką izolacją koleżeńską opłaciła swe sukcesy. Może nie było tak u niej zawsze, ale miewała takie momenty, gdy po zwycięstwach czuła się wyobcowana. Nielubiana.  Koleżanki jej pewnie zazdrościły i odsuwały się. Gasły rozmowy na jej widok, nie wciągały jej do swych tajemnic i opowieści,  wyrządzały jej głupie złośliwości. Odrzucona popłakiwała po nocach w poduszkę. Cichutko, by żadna nie usłyszała. Żeby nie dać im satysfakcji. Ona? Mistrzyni? Ulubienica tłumów?  Zawsze szczęśliwie roześmiana?

  Tak bywa.

  Po zwycięstwie wraca się do rzeczywistości, gdzie królują przegrani.

  Prymusi, leaderzy, ci najlepsi, bywają osamotnieni. Szczególnie, gdy chcą się swą radością ze zwycięstwa podzielić z innymi. Wtedy nikt  nie chce słuchać. Okazuje się, że nie mają już przyjaciół, a ktoś  mówi ironicznie, że się przechwalają, popisują. Że wywyższają ponad innych. Dlaczego? Przecież dzięki zwyciężczyni cała grupa ma zwycięstwo. Ona dzieli się z nimi nagrodami. Usiłuje się wkupić.  Dalej naburmuszone biorą, ale się do niej nie uśmiechną.

  Mówi się, że to specyfika naszego polskiego piekiełka. Ściągamy do naszego poziomu tych, co wystają ponad nas.

  Jaka na to rada?

  Ja nie wiem.

  Z jednej strony dobrze jest, kiedy rodzice rozbudzają w dziecku ambicje i nakłaniają do osiągania piątek* w szkole i nagród, do nauki gry na pianinie i języków obcych. Posłuszne dziecko chce być dobrym uczniem i bez sprzeciwu uczęszcza (lub bywa wożone) na dodatkowe zajęcia. To mu się w życiu przydaje.

  Tylko  chwilowo nie ma czasu na granie w klasy z koleżankami. Przyszły wirtuoz fortepianu nie  kopie z kolegami  piłki. Musi dbać o palce rąk. Musi dużo, dużo ćwiczyć na pianinie. Inne dzieci wracają  ze szkoły całą gromadą i wesoło gawędzą, pokrzykują, wygłupiają się, oswajają się ze sobą, zacieśniają kontakty.  Po drodze mija ich samochód, gdzie zza szyby patrzy na nich tęsknie ten, lub ta, których rodzice dowożą do szkoły i zaraz podwożą na lekcje muzyki, języków i inne mądre zajęcia. Im jest lepiej. Mijane po drodze dzieci z klasy męczą się długą drogą pod górkę, marzną albo mokną, więc nie lubią tych lepszych. Szczególnie, gdy jeszcze w klasie są lepsze.

  Nie chcą się z takim bawić. Nie lubią przemądrzałych. Najlepszy więc płacze w kącie. Połyka łzy, gdy patrzy przez okno na  kopiących piłkę kolegów, a on musi grać na pianinie.

  Rodzice robią wszystko jak najlepiej. Rozbudzają ambicje dziecka, potem świętują jego sukcesy. Kupują mu wszystko, co zechce. Ma już tyle zabawek, że żadna go nie pociąga. I jeździ do egzotycznych krain, o których jego rówieśnicy klasowi nie maja pojęcia. Ale nie chcą słuchać, gdy chce się z nimi tym podzielić.

  Rodzice wychowują  swe dziecko tak, żeby  się stało wartościowym człowiekiem. Wpajają pozytywne zasady: uczciwość, pracowitość, życzliwość dla innych. I jeszcze bogobojność i patriotyzm.  Pragną, żeby  dziecku dobrze w życiu wiodło, odnosiło sukcesy i znalazło kiedyś szczęście w miłości.

   Potem zamartwiają się, czemu ich córka,  piękna, mądra i   bywała w świecie, długo nie wychodzi za mąż? Czemu jej się nie układa? Przecież nie jest nieśmiała ani zakompleksiona.  Lata lecą, a ona wciąż sama. Sukcesy w zawodzie jakieś ma, ale to za mało. Wolałaby mieć dom, męża i dzieci…

   Znajomi z sąsiedniej willi znowu mają zgryz,  bo ich genialny syn znowu się rozwodzi? Znowu żona go nie docenia. Oskarża o egoizm. To prawda. Zawsze świat się kręcił wokół niego, bo on był najlepszy. Świat musiał dbać o jego uzdolnienia. A żona nie chce.

  Najlepsi. Często nie potrafią dopasować się do  rówieśników, bo ich grupa bywa nieciekawa. Mają zbyt przyziemne zainteresowania. Marnotrawią czas na głupich rozrywkach zamiast dążyć do czegoś wielkiego, coś osiągać, robić coś dla ludzkości. Myślący tak górnolotnie genialny młody człowiek pozostaje wyalienowany. Czy lekceważy tamtych? Może nawet nie. Może nawet im zazdrości, ale nie znajduje z nimi łączności.

  Zwycięscy wracają do domu sami. Popłakują w kącie.

– – –

 

* O szóstkach, ani o piątkach z plusem nie piszę, bo to jednak piątka pozostaje symbolem szkolnego sukcesu.

 

Krystyna Habrat

  

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko