Dorota Wabno* – Fascynacja podróżą w poezji  Josepha  von Eichendorffa

0
44
Dorota Wabno

                  Joseph von Eichendorff  – wybitny niemiecki  poeta doby romantyzmu nie jest w Polsce szerzej znany. Sztandarowe nazwiska wiązane  z poezją przełomu XVIII i XIX wieku w Niemczech to niewątpliwie Johann Wolfgang von Goethe i  Friedrich Schiller. O innych poetach przeciętny polski czytelnik wie niewiele  lub prawie nic. Nie dziwię się jednak temu, gdyż panuje tu absolutna symetria – kto z Niemców bowiem słyszał np. o Słowackim? Pomijam  oczywiste wyjątki w postaci znawców literatury.

                   Z racji moich zainteresowań literaturą tego okresu, którą z lepszym lub gorszym skutkiem próbuję tłumaczyć, pomyślałam, że warto przybliżyć tę postać czytelnikom poezji romantycznej w Polsce. Joseph von Eichendorff wiele podróżował i  fakt ten odcisnął znaczące piętno na jego twórczości. Przytoczę zatem trzy wiersze ilustrujące pojęcie podróży w rozumieniu tego poety, które poprzedzę podaniem kilku faktów z jego życiorysu.

                         Poeta urodził się we wsi  Łubowice w okolicach Raciborza, pobierał nauki we Wrocławiu, studiował w Halle i Heidelbergu (gdzie poznał poetów romantycznych – Clemensa Bretano i Achima von Armina), spotykał się ze znajomymi w Berlinie, podróżował do Paryża, starał o pracę w Wiedniu, był zatrudniony jako urzędnik w Gdańsku i Królewcu, aby pod koniec życia ponownie wrócić w strony rodzinne i umrzeć w Nysie. Jak na tamte czasy i utrudnienia komunikacyjne podróżował naprawdę często – między innymi po rejonie środkowego Nadodrza, skąd pochodzi autorka niniejszego artykułu.         J. von Eichendorff napisał wiele wierszy, w których to właśnie podróż, zarówna ta realna jak i fantastyczna stanowi motyw przewodni. Realna – do odległych miejsc lub w pobliże – na łono natury, fantastyczna – w sensie ucieczki do swojego świata wewnętrznego.

                      W wierszu ,, Zachęta” Eichendorff namawia nas do opuszczenia  domowych pieleszy i udania się na łono natury. Znajdujemy tu typowy dla romantyków zachwyt nad pięknem przyrody, które stanowi niewyczerpalne źródło doznawania głębokiej duchowości. Przyroda jawi się tutaj jako balsam kojący wszelkie nasze bolączki.

Zatop się w listowia szumie,
w tej krainie cichej tak.
Zejdź z tarasu, by w zadumie
usiąść tam,  gdzie stary pniak.
Spójrz, potoki z gór spływają.

W srebrnej łunie błyszczą już.
Zamki zaś się przeglądają
w rzece ze swych stromych wzgórz.

Znasz być może  tamte pieśni
z  dawnych, jakże pięknych lat?
Budzą się znów w głuszy leśnej
W sercu twym zostawią ślad.
Drzewa szumią tu  o śmiałkach,
bez roztacza cudną woń,
w rzece kąpią się rusałki.
Błogie miejsce. Przyjdziesz doń?

                                    (tłum. Dorota Wabno)

                      W wierszu ,, O szczęśliwym wędrowcu”  znajdujemy odniesienia do Boga, gdyż według poety ten, kto nie waha się wyruszyć w świat,  może liczyć na bożą łaskę. Całą strofę otwartej krytyki poświęca natomiast tym, którzy nie chcą wysunąć nosa ze swoich czterech ścian. Uważa ich za ludzi zgnuśniałych, bez polotu i fantazji. Tymczasem świadomy wędrowiec potrafi z natury, jako daru od Boga  czerpać pełnymi garściami, co czyni go szczęśliwym.

Bóg łaskę  temu ześle  z góry,
kto rusza sam w daleki świat,
kto chce zobaczyć cud natury,
choć  przed nim trud, choć  drogi szmat.

Leniwych, którzy leżeć zwykli
nie wabi blaskiem słońca wschód,
od dziecka bowiem już przywykli
że życie ma niewiele  cnót.

Tryskają wciąż srebrne strumienie,
 skowronków  brzmi  też wokół trel.
 I czuję w płucach rześkie tchnienie.
 Po niwie  śpiewie  mój się ściel.

Bóg niechaj nami dalej włada.
Wsłuchany świat  jest w jego głos.
Wszelkiemu życiu już sens nadał.
O mój też zadba los.
                                        (tłum. Dorta Wabno)

                            Z kolei w wierszu ,, Tęsknota” Eichendorff opowiada o podróży  podmiotu lirycznego do świata swoich marzeń, którą sprowokował dźwięk trąbki pocztyliona  i  śpiew dwóch  wędrowców. Wewnętrzna  podróż  wiedzie do  wyidealizowanej  krainy, gdzie dzika przyroda i elementy krajobrazu kształtowane ręką człowieka doskonale  ze sobą  współgrają.

Błyszczały na niebie gwiazdy,
gdy stałem przy oknie sam.
Słyszałem odgłosy jazdy
dyliżansu u miasta bram.
Zabiło mi serce żwawiej
poczułem  też w ciele moc
o podróży myśląc ciekawej
w tę  piękną  letnią noc.

Dwóch młodych szło zboczem góry
mijając szpalery drzew.
A  byli słusznej postury,
słyszałem wyraźnie ich śpiew.
Śpiewali o skalnych jarach
i lasach gdzie mieszkał smok,
o źródłach co wiły się w mszarach,
a potem  spadały  w mrok.

O posągach z marmuru śpiewali
i ogrodach ukrytych wśród skał,
o pałacach w pełnej gali
nad którymi księżyc spał,
gdzie dziewczęta w oknach słuchały
bicia dzwonów chwalących  swą  moc,
a fontanny sennie plumkały
w tę  piękną  letnią noc.

                                            (tłum. Dorota Wabno)

                          Podróże  to oczywiście tylko jeden z motywów poezji J. von Eichendorffa.  Zachęcam do sięgnięcia po utwory, w których odnajdujemy inne typowo romantyczne motywy np.  nieszczęśliwej miłości czy rozstania. Oczywiście  najlepiej przeczytać je w oryginale.
W Polsce poeta ten tłumaczony był rzadko, głównie przez  księdza profesora Jerzego Szymika. Z przekładem jego wierszy zmierzyła się też autorka powyższego artykułu.

*Germanistka, absolwentka zielonogórskiej WSP, przejawia zainteresowania literacko-lingwistyczne –  z zamiłowania poetka i tłumaczka poezji, translatorka filmów, współautorka nowatorskiej publikacji lingwistycznej ,, Słownik rymów męskich”, członkini Klubu Literackiego ZLP  oddział w Zielonej Górze, pracuje jako nauczycielka w VII LO Mistrzostwa Sportowego w Zielonej Górze.                                              

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko