Stefan Jurkowski – Wieloznaczna cisza opętania

0
71

(Impresja na temat „Melodii opętania” Urszuli M. Benki)

„Spada boża lawina na klawisze”… Fortepianu? Komputera? Nieważne. Ważny jest tutaj ruch, spontaniczność, uruchomienie owej tajemniczej wewnętrznej klawiatury Powstają akordy. Pisze Urszula M. Benka, że „puchnie kosmos” a „Bóg w morderczej ekstazie nie oszczędzi/ Nawet własnego syna”. Poezja powstaje w osobliwym szale, kiedyś określanym jako natchnienie. Ale to tylko sprawa emocji, różnorodności słów. A więc można powiedzieć, że stanowi swoiste opętanie, niezwykłe, tajemnicze, umykające jakiejkolwiek werbalizacji. A więc w jaki sposób je uchwycić? Wszystko, co umyka słowom, żyje w wyobraźni, w zaledwie „przeczuwanych” obrazach. Czytelnych i przejmujących dla samego podmiotu. Trzeba je wizualizować, zamknąć w pojęciach, umieścić niejako pomiędzy słowami; stanowią one coś w rodzaju buforów pomiędzy wagonami. Spełniają swoją rolę, stymulując wstrząsy i uderzenia, raz słabiej, raz silniej.

Potrzebne jest istotnie gwałtowne „opętanie”. Bierność tu na nic. Bierność – równa się zwyczajność. A poezja nie może być do końca „zwyczajna”, choć mówi ona tym samym językiem, którym się potocznie posługujemy. Ale w gruncie rzeczy jest inny. Pozornie. A może nie? I tu tkwi tajemnica; swoiste sedno sprawy. „W klasy gram na twojej klawiaturze/ przy bieli się unoszę w czerni zanurzę/ aż do dna”. Urszula M. Benka wchodzi w głąb słowa, zstępuje niczym do piekieł. I powstają ekspresyjne wizje; cały kalejdoskop tajemnic, złożoności świata. Nie tylko zewnętrznego, ale tego, który – właśnie poza potocznymi znaczeniami – jawi w nadrealistycznych wizjach. W mistycznej ciszy. Ale przecież wszystko, co wydaje się nadrealistyczne, w zderzeniu z wyobraźnią czytelnika kreuje nową jakość. Tego się na da opisać, zdefiniować. To po prostu JEST.

Tajemnica Światów? Można i tak powiedzieć. Przecież nie wiemy, jaka potęga kryje się poza wszystkim, co jesteśmy w stanie poznać, opisać, dostrzegać. W czym stale żyjemy. To prawda, że jesteśmy wirusami ekosfery.  Natomiast Absolut należy do sakro sfery. Jednak osobliwy bilans jest taki sam: wszystko kruszeje, znika. A może się tylko przemienia? W każdym razie, jak powiada podmiot liryczny, po nim zostaną pustynie cywilizacji, a po domniemanym Absolucie śmietniska Świętych Duchów.

Bez intuicji filozoficznych, odrobiny metafizyki nie ma poezji. Ale tych elementów nie da się wymyślić. Trzeba je, właśnie w tym nerwowym „opętaniu”, przeczuć. A potem znaleźć odpowiednie formy wyrazu. Dlatego poezja Benki tak intryguje, zaciekawia, czasem drażni, zaskakuje, ale nie pozostawia obojętnym. Przedzierałem się poprzez ten gąszcz pojęć, metafor, asocjacji – niekiedy jak poprzez krzaki jeżyn. Trudne, ostre, kolczaste, ale przecież fascynujące. Uczestniczyłem, przynajmniej po części, w owym opętaniu. Muszę wyznać, że to błogosławione opętanie…

Stefan Jurkowski

Urszula M. Benka: „Melodia opętania”, AKWEDUKT, Wrocław 2023.

Reklama
Poprzedni artykułPiotr Chrzczonowicz – POEZJA KWITNĄCEJ WIŚNI
Następny artykułJanusz M. Paluch – Spektakl po byku!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę wprowadź nazwisko