W olsztyńskiej rozgłośni Stefan robił to co lubił najbardziej; promował literaturę ze szczególnym wskazaniem poezji i to nie tylko swojej. Ba, zapewnia nawet, że nie eksponował swojej twórczości, dając pole do popisu kolegom “po piórze”. I niejednego na falach eteru wylansował, że wspomnimy tylko Bogdana Chorążuka, autora legendarnego songu “Zegarmistrz światła”, pięknie wykonanego przez Tadeusza Woźniaka. Chorążuk sam w sobie jawi się w roli legendy, głównie za sprawą tajemniczych nieco ścieżek literackich, na które wkroczył jako… felczer spod Iławy.
Urodzony w 1934 roku na Wołyniu, zaraz po wojnie wraz z rodziną został przesiedlony do Prabut, w 1954 roku ukończył Państwowe Liceum Felczerskie w Siemianowicach, a później pracował w tym fachu w Iławie. Zanim przeniósł się do Warszawy, gdzie skończył studia filozoficzne na Uniwersytecie Warszawskiem i gdzie był sekretarzem generalnym Mazowieckiego Towarzystwa Kulturalnego, by w latach 1976-1979 zamieszkać w Rzeszowie, gdzie pełnił funkcję dyrektora i kierownika artystycznego Estrady, rozwijał swe poetyckie skrzydła na północy Polski. Debiutował w 1962 roku w rozgłośni gdańskiej oraz “Tygodniku Morskim”, a w latach 1963-1967 publikował swoje wiersze w biuletynie “Przemiany”, wydawanym przez Klub Literacki przy ZW ZMS w Olsztynie – tutaj swój udział też miał starszy Połom. Tenże klub wydał w 1965 roku tomik poezji Chorążuka “Dwulwice”, który w literackim światku zrobił wówczas furorę. Stefan pamięta jego konkretny wiersz “Sprostać naszym czasom”.
– Było w nim coś świeżego, uprawiał poezję pełną paradoksów, drwił ze wszystkiego, nikomu nie odpuszczał – komentuje dodając, że trzeba było być znawcą poezji współczesnej, aby zrozumieć, do czego autor się przyczepił, z czego się zaśmiał, zadrwił. Zwłaszcza że Chorążuk robił to w sposób subtelny, z wdziękiem i finezją. Ale był też bardzo pracowity. Do tego stopnia, że Połom kiedyś go zapytał: “Dużo piszesz?” A on na to: “A ile kilogramów potrzebujesz?”
– On pisał na kilogramy! – podsumowuje Połom, którego ta odpowiedź zbulwersowała. Mogła świadczyć, że iławski felczer jest grafomanem, co to “pisze, bo musi”. Któremu wiersze wyciekają z pióra jak woda z kranu. Tak mogło przydarzać się autorom poezji tradycyjnej, kiedy powstawały rymowane opowiastki, ale w poezji nowoczesnej? Dwa wiersze w miesiącu to duże osiągnięcie – tak to Stefan wówczas i po latach ocenia, mając oczywiście na myśli własną twórczość. Niemniej doceniał Chorążuka i jego poezję absurdu, paradoksalne w treści wiersze, które wywołały sporo szumu, a nawet trafiły na biurko Przybosia. Okazało się, że wydane w formacie książkowym jako powielone maszynopisy „Dwulwice” zamieszały na rynku czytelniczym bardziej niż profesjonalnie drukowane tomiki poezji. I spotkały się z ostrą krytyką w prasie ogólnopolskiej, przede wszystkim we “Współczesności”. Krytyk Jerzy Falkowski pisał tam, że „Dwulwice” są “zbiorem straszliwych, rozkojarzonych i pozbawionych jakiegokolwiek sensu bełkotów, gęsto szpikowanych autentyczną pornografią” – jak to odnotowała Joanna Chłosta-Zielonka w monografii “Życie literackie Warmii i Mazur w latach 1945-1989″. Chorążuka na łamach „Warmii i Mazur” bronił niejaki L. Jankowski, pod którym to pseudonimem czasami występował Henryk Panas. Pisał on: “Może to tylko bełkot i mistyfikacja, może piąta woda po surrealizmie, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że jest w tym przebłysk pewnej idei, jakiś zamysł artystyczny, jakaś odwaga eksperymentowania”. Kontrowersje wokół “Dwuliwic” spowodowały, że redakcja “Przemian” otrzymała około 500 listów z prośbą o przesłanie tomiku, a w części kopert przesłano nawet zaliczkę.
I to był początek kariery Chorążuka, trzydziestolatka z Rudzienic Suskich, gdzie mieszkał i skąd przyjeżdżał do rozgłośni olsztyńskiej, by podrzucić trochę (?) poezji redaktorowi Połomowi. Czy ten już wtedy wyczuł w nim potencjał twórczy, który w pełni ujawnił po wyjeździe do Warszawy?
– Tam znalazł się w środku artystycznego świata, wstąpił do ZAiKS-u, nawiązał kontakty z kompozytorami i w ciągu trzech dni mógł spotkać każdego, z którym chciał się spotkać. To całkiem inny punkt odniesienia – podkreśla Stefan. A w “Motywach”* tak wspominał: W tamtych czasach, tzn. czterdzieści lat temu, powstał w Olsztynie Klub Literacki Młodych “Przemiany”. Wydawano biuletyn pod tym samym tytułem, w którym drukowano poezję, prozę, szkice literackie. Jerzy Adam Sokołowski, Erwin Kruk, Józef Jacek Rojek, Jan Górczyński, Józef Mickiewicz – to pierwsi członkowie klubu. Podczas działalności do “Przemian” dołączyli i publikowali swoje utwory Jan Jałoszyński, Bogdan Chorążuk debiutujący “Dwulwicami”, późniejszy autor wiersza przeboju muzycznego “Zegarmistrz światła”, Andrzej Turczyński tłumacz, prozaik, poeta i późniejszy autor dramatów publikowanych w “Dialogu”.
Te nazwiska zapisały się w olsztyńskiej kulturze i Chorążuk również powinien je pamiętać, w tym – a może przede wszystkim – Stefana Połoma. Z taką myślą 6 sierpnia 2019 roku wysłałem do niego takiego maila: Dzień dobry Panie Bogdanie, przygotowuję biografię, a właściwie – według mojej terminologii – “reportaż biograficzny” o Stefanie Połomie i jego młodszym bracie Januszu. Stefan od pewnego czasu, po wylewie, przebywa w Domu Pomocy Społecznej w Różnowie koło Olsztyna. Dobrze jednak pamięta różne epizody z przeszłości. Opowiadał mi na przykład, że na początku swej drogi poetyckiej współpracował Pan z nim, m. in. dostarczając swoje oryginalne, jak wspomina, wiersze do redakcji literackiej Radia Olsztyn. Jak Pan zapamiętał tę znajomość i Stefana z tamtych czasów? I po drugie, jak to się stało, że wyjechał Pan z Rudzienic Suskich w świat? Czy przenosiny do Warszawy (potem do Rzeszowa i powrót do stolicy) przyniosły Panu oczekiwaną satysfakcję? Czy czuje się Pan poetą spełnionym, również, a może przede wszystkim, dzięki tekstom piosenek, głównie “Zegarmistrza światła”, co rzadko bywa dane poetom? Będę wdzięczny za kilka zdań odpowiedzi. Pozdrawiam
Marek Książek
Olsztyn
Nazajutrz adresat odpowiedział tylko: Serdeczności!
Co to znaczy? Czy te serdeczne życzenia przesyła nadawcy pytania, czy Stefanowi, życząc mu wiele zdrowia? Odczekałem jakiś czas, by z braku dalszej reakcji wykonać bezpośredni telefon. Pan Bogdan odebrał z pewną życzliwością w głosie, zapytał, co tam w Olsztynie, poskarżył się, że trochę choruje, ale na pytanie o Stefana Połoma odpowiedział zaskakująco: “Ależ ja go kompletnie nie pamiętam!” Coś takiego! “Przecież on pańską poezję przedstawiał na antenie olsztyńskiego radia” – próbowałem dociekać. “Niejeden mnie przedstawiał” – odparł zdecydowanie, jakby chciał uciąć ten wątek. Cóż było począć? Po kurtuazyjnej wymianie zdań trzeba było się rozłączyć życząc poecie dużo zdrowia. Potem Stefan Połom, który usłyszał relację z tej rozmowy, skomentował krótko: “A to drań! No, ale to cały Chorążuk”.
– Chorążuk dołączył do naszej grupy jeszcze jako felczer z Rudzienic Suskich, ale stronił od alkoholu, był taki osobny, choć koleżeński. Dziwi mnie, że nie pamięta Stefana, który w radiu dbał o wszystkich poetów – komentuje Jerzy Adam Sokołowski.
Pewne światło na dziwaczną postawę Chorążuka rzuca wywiad, jaki z nim w 1983 roku przeprowadził Józef Mickiewicz i opublikował na łamach „Warmii i Mazur”, czyli wtedy, gdy autor „Zegarmistrza światła” był już sławny. Pytany o olsztyńskie reminiscencje, tak odpowiedział: Te stare związki jakoś w człowieku pozostają, ale to przykre, co teraz powiem – nikt z Olsztyna nie powiedział mi: stary, co z Tobą się dzieje, co robisz, po co to, po co tamto? Nic dziwnego, że i we mnie wszystko zobojętniało. A Olsztyn? Dobrze, niech będzie. Na te dziesięć lat raz tylko zaproszono mnie na seminarium literackie do Olsztyna. Nie pojechałem, bo straszyły mnie referaty. Jak z tego wynika, wyparcie olsztyńskiej przeszłości tylko się spotęgowało.
Niemniej olsztyńscy poeci są pod wrażeniem sukcesu artystycznego kolegi, którego mogą mu tylko pozazdrościć. Z tamtego grona wyszedł też Andrzej Turczyński, rówieśnik Stefana Połoma, świetny tłumacz poezji hiszpańskiej i rosyjskiej, także dramaturg i publicysta. Jego powieść “Znużenie” w 2001 roku znalazła się wśród utworów nominowanych do Nagrody Literackiej Nike. Wikipedia podaje, że na początku lat 60. Turczyński został współzałożycielem pisma literackiego dla młodzieży „Przemiany”. Jak już wspomnieliśmy, biuletyn wychodził pod patronatem ZMS, który gwarantował, że po dwóch czy trzech numerach nie upadnie.
Fragment książki „Artyści czystej wody. Opowieść o braciach Połomach”, Olsztyn 2020.
* Motywy i wiersze, Olsztyn, Edytor Wers 2004
PS. Janusz Połom zmarł 23 października 2020 roku, Stefan Połom – 2 grudnia 2021 roku, zaś Jerzy Adam Sokołowski – 17 listopada 2020 roku.