Marian Kałuski – Problemy polskich pisarzy na emigracji

0
238
Maria Wollenberg-Kluza

1 września 1939 roku na Polskę napadły zbrojnie od zachodu hitlerowskie Niemcy, a od wschodu 17 września Związek Sowiecki. Według Lesława M. Bartelskiego (Polscy pisarze współcześni 1939-1991 Warszawa 1995) kampania wrześniowa i wojna trwająca do 1945 roku sprawiły, że na Zachodzie znalazło się 68 polskich pisarzy (w rzeczywistości dużo więcej), w tym m.in. tacy znani ludzie pióra jak: Stanisław Baliński, Michał Choromański, Arkady Fiedler, Ferdynand Goetel, Witold Gombrowicz, Marian Hemar, Kazimiera Iłłakowiczówna, Józef Kisielewski, Zenon Kosidowski, Maria Kuncewiczowa, Jan Lechoń, Mieczysław Lepecki, Józef Łobodowski, Stanisław Mackiewicz, Gustaw Morcinek, Zygmunt Nowakowski, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Sergiusz Piasecki, Ksawery Pruszyński, Antoni Słonimski, Jerzy Stempowski, Czesław Straszewicz, Stanisław Stroński, Wit Tarnawski, Julian Tuwim, Stanisław Vincenz, Melchior Wańkowicz, Kazimierz Wierzyński, Józef Wittlin.

Do tego grona dołączyli w 1942 roku pisarze, którzy wyszli z Rosji wraz z armią polską gen. Władysława Andera, wśród których byli m.in. tak znani pisarze jak: Bogumił Andrzejewski, Jan Bielatowicz, Władysław Broniewski, Józef Bujnowski, Józef Czapski, Bogdan Czaykowski, Marian Czuchnowski, Gustaw Herling-Grudziński, Herminia Naglerowa, Beata Obertyńska, Jan Olechowski, Henryk Panas, Teodor Parnicki, Jerzy Sito, Wojciech Skuza.

Po zakończeniu działań wojennych w 1945 roku większość tych pisarzy postanowiła nie wracać do Polski, w której władzę przejęli komuniści z pomocą bagnetów sowieckich. Najwięcej pisarzy polskich na obczyźnie mieszkało w Anglii, głównie w Londynie i tutaj w 1946 roku został założony Związek Pisarzy Polskich na Obczyźnie. W 1947 roku ZPPnO miał 102 członków w Wielkiej Brytanii, Belgii, Francji, Meksyku, Palestynie, Stanach Zjednoczonych, Szwajcarii i Włoszech. W 1977 roku Związek liczył 98 członków zamieszkałych w 14 krajach wolnego świata, w 1987 roku 107 członków w 13 krajach, a w pierwszych latach XXI w. 88 członków zamieszkałych w 15 krajach świata (ciągle najwięcej w Wielkiej Brytanii). Pisarzy polskich na obczyźnie jak i sam Związek zasilali pisarze, którzy uciekli lub wyjechali z PRL, jak np.: Stanisław Barańczak (1981), Jacek Bierezin (1982), Marek Hłasko (1958), Witold Jerzy Ławrynowicz (1981), Józef Mackiewicz (1945), Czesław Miłosz (1951), Zdzisław Najder (1981), Włodzimierz Odojewski (1971), Leopold Tyrmand (1967), Adam Zagajewski (1962). 

ZPPnO jest organizacją o charakterze związku twórczego. Prowadzi działalność kulturalną i wydawniczą (wydał m.in. opracowania Literatura polska na Obczyźnie 1940-60 (t.1-2, 1963-65, 1404 strony, pod red. Tymona Terleckiego), organizował pomoc materialną dla pisarzy, od 1976 roku wydaje bardzo wartościowe czasopismo „Pamiętnik Literacki” i od 1951 roku przyznaje pisarzom na emigracji nagrody literackie. Pisarze polscy przebywający na obczyźnie z reguły nie publikowali swoich książek w Polsce Ludowej. Dlatego na emigracji powstały wydawnictwa drukujące ich książki. Największymi wydawnictwami były: Oficyna Poetów i Malarzy w Londynie (700 tytułów), Katolicki Ośrodek Wydawniczy Veritas w Londynie (600 tytułów), Polska Fundacja Kulturalna w Londynie (500 tytułów) oraz Instytut Literacki w Paryżu (512 tytułów). Powstały fundacje wspierające pisarzy polskich na obczyźnie, jak np. Fundacja Domu Pisarza w Anglii, Fundacja Imienia Kościelskich w Szwajcarii, Fundacja Alfreda Jurzykowskiego w USA, Fundacja z Brzezia Lanckorońskich we Włoszech. Pisarze polscy mogli publikować swoje krótsze teksty i wiersze w wielu czasopismach emigracyjnych, m.in. w „Wiadomościach” i „Pamiętniku Literackim” w Londynie czy w paryskiej „Kulturze”.

W 1989 roku upadla władza komunistyczna w Polsce. Teoretycznie otwierało tu możliwość drukowania książek w wolnej Polsce, czyli włączenie się w krajowe życie literacko-wydawnicze, tym bardziej, że przestały ukazywać się londyńskie „Wiadomości” i paryska „Kultura” oraz przestało istnieć wiele wydawnictw, na czele z Polską Fundacją Kulturalną. Możliwość ta była tym bardziej zachęcająca, że druk książek w kraju teoretycznie dawał szansę na to, że twoja książka trafi do większej liczby czytelników niż na emigracji (książki wydawane na emigracji miały zawsze mały nakład). Tymczasem rzeczywistość okazała się bardziej niż nieprzychylna dla bardzo wielu emigracyjnych pisarzy. Najwięksi wydawcy krajowi podzielili pisarzy emigracyjnych na dwie grupy – tych znanych w kraju i nieznanych. Ci pierwsi mogli liczyć na druk swoich książek w tych wydawnictwach, a ci drudzy zazwyczaj byli i są traktowani nieprzychylnie i nie nieuczciwie, co osobiście wiążę z nieprzychylnym nastawieniem bardzo wielu Polaków krajowych do Polaków na emigracji (starczy poszperać w Internecie). Aby nie być gołosłownym podam własne doświadczenia z wydawcami krajowymi.

W latach 2000-2021 wydałem w Polsce 23 książki, w tym jedną po angielsku w 6 wydawnictwach krajowych, w tym trzech dobrze znanych (przedtem w wydawnictwach emigracyjnych i australijskich wydałem 10 książek w Australii – w tym 3 po angielsku, USA, Londynie i Szwajcarii). Tylko pięć książek wydanych w Polsce było wydanych na koszt wydawnictwa i tylko dwa z tych wydawnictw (Pax w Warszawie – „Polacy w Chinach” 2001 i Oficyna Wydawnicza Aurora w Warszawie – „Polska Italia”) zapłaciły mi honorarium autorskie. Aż 16 książek wydała mi Oficyna Wydawnicza Kucharski w Toruniu od której wbrew umowom wydawniczym, w których było napisane, że będzie mi wypłacane 10-procentowe honorarium, nie otrzymałem od niej ani grosza. Druk 8 książek wydanych w Polsce został sfinansowany przez: konsula honorowego RP w Nowej Zelandii (2), Polski Centralny Ośrodek Społeczno-Kulturalny w Melbourne (3), Dominikański Ośrodek Duszpasterstwa Polskiego w Melbourne, przez społeczeństwo polskie w Australii, Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej oraz Oficynę Wydawniczą Kucharski (1), a kolejnych 8 książek ukazało się na mój koszt. Nie dlatego, że nikt w kraju nie był zainteresowany ich wydaniem. Np. znane inne wydawnictwo w Toruniu było zainteresowane wydaniem moich książek „Polskie dzieje Kijowa”, „Polacy w Indiach” i „Polskie Wilno 1919-1939″, jednak nie mogłem zgodzić na zaproponowane mi warunki. Znane wydawnictwo w Krakowie było zainteresowane wydaniem książki „Słownik zasłużonych i znanych Polaków urodzonych we Lwowie” z przedmową prof. Stanisława Nicieji, ale za jego druk zażądało aż 65 000 zł (!), czyli aż 25 000 dolarów australijskich, za które można kupić nowy dobry samochód. Tę samą książkę nie chciało wydać znane i zasłużone wydawnictwo we Wrocławiu, ale było zainteresowane w przepisaniu na nie „copyright”, a po ukazaniu się książki na swojej stronie internetowej zamieściło bardzo dobry tekst o książce. Dobry tekst Marka Kozubala o tej książce ukazał się także w „Rzeczpospolitej” z datą 30 września 2021, a Polskie Radio nadało ze mną rozmowę).

Może wydawać się być dziwne to, że pomimo tego, że chociaż wbrew podpisanym umowom wydawniczym nie otrzymałem od Oficyny Wydawniczej Kucharski żadnego honorarium aż za 16 książek, kontynuowałem z nią współpracę.

Otóż większość pisarzy emigracyjnych źle traktowanych przez większość dużych wydawnictw krajowych, pragnąc mieć wydane i sprzedawane swoje książki w Polsce jest zmuszonych do korzystania z usług mniejszych firm (Oficyna wydała książki kilkudziesięciu polskich pisarzy emigracyjnych). Za druk swoich książek musimy sami płacić. A że większość Polaków na emigracji, wbrew opinii panującej w Polsce wcale nie jest milionerami, więc dla niektórych pisarzy to spory wydatek i nie mogą pozwolić sobie na druk kolejnych książek, możliwe, że niekiedy powoduje to stratę dla kultury polskiej. Niestety z powodu katastrofalnie niskiego czytelnictwa w Polsce (wg danych Biblioteki Narodowej w Warszawie 65% Polaków w ogóle nie czyta książek, a wielu innych czyta, ale tylko „od święta”) także książki w kraju wydawane, szczególnie w małych wydawnictwach, są drukowane w śmiesznie niskich nakładach i przez to nie trafiają „pod polskie strzechy”.

Z pewnością wiele małych wydawnictw prowadzi uczciwą działalność gospodarczą. Ale jak mi wiadomo są tak zwane wydawnictwa i oficyny wydawnicze, które nie są wydawcami w całym tego słowa znaczeniu – zgodnymi z definicją słowa „wydawca”. Po prostu spełniają rolę tylko pośrednika i to nie między autorem a wydawcą, ale między autorem a firmą wykonującą skład i łamanie i także wynajętą drukarnią, nie dokonują redakcji i korekty przesłanego manuskryptu (drukuje go tak jak go otrzymuje). Pomimo tego żądają dla siebie praw przynależnych prawdziwym wydawnictwom (np. copyright). Szereg z nich, chociaż często nie utrzymują współpracy z księgarniami, oferuje pisarzom emigracyjnym sprzedaż książek w kraju. Oficyna żądała ode mnie w podpisanych umowach 90% rabatu za sprzedaż książek (przypuszczam, że takiego rabatu nie bierze żadna polska księgarnia i żadna hurtownia zajmująca się sprzedażą książek!). De facto było to 100 procent, gdyż ze sprzedaży książek nigdy nie otrzymałem ani grosza. Często nie wysyłają egzemplarzy obowiązkowych i musiałem pilnować, aby wykonywały to prawne zobowiązanie oraz ujęte także w naszych umowach wydawniczych.

To jest tragedia wielu pisarzy emigracyjnych, zmuszonych do wydawania swych książek w pseudo wydawnictwach krajowych, do czego są zmuszani przez praktyki wydawnicze w Polsce.  

„Wydawcy” żerujący na kłopotach wydawniczych pisarzy emigracyjnych i w zasadzie bezbronni wobec takiego postępowania (bo sądzenie się z nimi z odległości tysięcy kilometrów jest w praktyce niemożliwe, co także wykorzystują ci „wydawcy”) nie powinni mieć prawa do prowadzenia działalności gospodarczej.

Uważam, że sprawą tą powinny zainteresować się Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” w Warszawie. Trudny los bardzo wielu pisarzy emigracyjnych nie powinien być im obcy.

Marian Kałuski   

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko