Przekład z języka ukraińskiego Tadej Karabowicz
ŁZY MARII MAGDALENY
Spotkanie
Losowe czy przypadkowe
zwykłe spotkanie w drzwiach hotelu
kiedyś byliśmy trochę znajomi
a teraz tak nieoczekiwanie
kilka słów cichy głos uprzejmość
tylko uśmiech, życzliwe gesty
i nic na świecie się nie wydarzyło
ale tak naprawdę wszystko
bo grunty i rzeki się przesunęły
i rzeka Оril popłynęła do Bugu
by wypełnić tablice testamentowe
o grzechu pierworodnym
ponowne uruchomienie komputera
ponowne uruchomienie serca
odtąd to on jest w centrum
wszelkiego zamieszania i bezsennych nocy
a teraz ten kochanek jest wszystkim
jestem jego cieniem
moje życie się toczy
jak piłka u jego stóp.
* * *
Posadziłeś mnie na igle
uczyniłeś mnie narkomanką
twoje listy to jak narkotyki
bez których nie mogę żyć
podaj szybko dawkę
wstrzyknij mi do żyły
twoje słowo
gdzie trochę łaski
Czułość
Czułość bywa – jak pełny wojen krzyk;
(Сyprian Norwid)
Żyjesz tak daleko
że сię nie dotknąć ręką
Ty mnie dotykasz słowem
ja сiebie dotykam słowem
tylko słowem
bo my to słowa
* * *
Pić listy od сiebie
jak szklankę wody w upale
łowić słowa
jak strumień życiodajnego tlenu
Zobaczyć żar w oczach
I znowu Eros zatrząsł
Duszą, jak huraganem, który spada z góry na dąbrowę.
(Safona)
Zobaczуć ciepłe oczy
koloru orzecha i miodu
usłyszeć łagodny głos
mieszankę czystości i pokusy
niewidocznie podłapać wirus
zachorować na tego mężczyznę
już więcej nie jeść – i nie spać
zarzucić wszelkie sprawy
zamiast iść do pracy
pisać listy do nikąd
zapomnieć o wszystkim
oprócz tego miodu i tembru
zatracić wszystkie pragnienia
oprócz, by znów usłyszeć ten głos
i kąpać się w tych oczach
myślałam, jest taki słodki
a trzeba było uważnie się przyjrzeć
bliżej do tego czoła
gdzie było napisane
małymi filigranowymi literami:
„ostrożnie, toksyczna choroba!”
„strzeż się kobieto, to jest miłość!”
W rozłące
To nie tak, że niby między nami
ponad tysiąc mil rozłąki
wczoraj twoja Muza przylatywała
i rozmawialiśmy cały wieczór
Fryderyk Chopin był z nami
grał nokturny na fortepianie
czytamy „Listy do nocy”
pijąc Pinot Noir
letni wieczór był dla nas miły
szeleścił zielony i miękki
a ja tańczyłam nago
smakując późnego burgunda…
Szlachetność uczuć
Nie rywalizujemy ze sobą, kto z nas jest ważniejszy
a rywalizujemy, kto kogo bardziej potajemnie kocha
nie boimy się więcej dawać
a boimy się nie dawać
gdy chcę modlić się na kolanach
do ciebie jak do ikony
podnosisz mnie
i sam klękasz
Oddaj mi moje serce
Od twojego milczenia
krew się zatrzymuje,
zapada ogłuszająca cisza,
tak jakby to moje serce
już nie kołatało.
Można zapytać:
co ty zrobiłeś z moim sercem?
kiedy zabrałeś go ze sobą?
Postawiłeś go na półce,
włożyłeć do kieszeni jak cukierek
czy guzik oderwany?
I zagubiłeś, zdejmując płaszcz
w przedpokoju jakiejś Kasi lub Basi.
Pan musi się trochę zabawić,
w długie jesienne wieczory.
Czy oddałeś go psom,
albo dałeś jak cukierek diabłu
w szaloną noc Halloween.
W Kijowie biją smutne dzwony
Soboru Świętego Michała.
Jesień płacze, Dniepr chłodnieje.
Powróć mi moje serce.
Twoja twarz
Twoja twarz za szybą wagonu
świeciłа się jak gwiazda w nocnej porze,
oprawiona w ciemność peronu.
I długie spojrzenie mnicha w klasztorze.
W nim dusza biła jak branka,
zakuta w klatce z kanonicznych run,
Menada, zakonnica, chuliganka,
a w niej stłumionych uczuć tajfun.
Te oczy były ciche i krzyczały,
biegły do celi, czy za szczęściem płowym?
I mdlały, i patrzyły, i cierpiały;
czegoś się bały i pragnęły znowu.
Te oczy przytulały mnie jak dłonie,
oczyma nie ustami byłam całowana.
Na progu długiego rozstania
orkiestra dla nas tysiącami trąbek grała.
Gra się urwała, peron kołysało rozstanie,
mój pociąg leciał w nocną otchłań.
„Że-gnaj!” Że-gnaj!”, zastukały koła:
„Do nowych utęsknionych spotkań!”
Nie wierzę w mądrość Salomona,
że wszystko przemija i wszystko minie.
Wyryta w sercu jak ikona,
Twoja twarz, piękna i nieziemska.
* * *
Pozwoliłeś mi pocałować swoje rany
czego Jezus nie pozwalał Magdalenie.
Pocałowałam, leczyłam
ustami, warkoczem, modlitwą.
A ostatnio nieuważnym słowem
dotknęłam twojej zranionej duszy
i mimowolnie rozdarłam ranę.
Nie wiedziałem, gdzie сiebie boli najbardziej.
I to cię boli, mnie także boli.
krew wypływa z serca strumykiem
Bo nie ma nas kto pocieszyć.
Nie ma sensu zwracać się do przyjaciół.
Radują się nasi „drodzy przyjaciele”.
Możemy pocieszyć siebie sami.
Pozwól odpokutować winę,
chociaż nie mam grzechu w duszy,
Chociaż nie wiem, w czym zawiniłam.
I z góry ci wybaczam.
* * *
Dotykać ustami twoich obolałych ran
wśród nocy w migotaniu gwiazd i śnieżynek
tych okruszków chleba niebiańskiego
co padają z anielskiego stołu
i łaskoczą nam usta
Zabłąkana kometa
znika w kraterze wulkanu
Oświetleni i opromienieni
jej chłodnym ogniem
leżymy na białym kilimie śniegu
przytuleni do siebie
ogrzewamy dłonie i serca.
Tak nas noc w stepie zastała…
Bajka egipska
Siedzieć w niedokończonym tabernakulum
w kamiennym pałacu
jak w pustelni
na środku Pustyni Nubijskiej
pod gwiaździstym niebem Teby
sama jako Hatszepsut
i czekać na mojego Faraona
jego oczy to dojrzałe wiśnie
rodzaj dumnego orła
charakter delikatnego jelenia
wytrzymałość szklanego baranka
i anielskim głosem
słuchać jak przez piasek
szeleści skarabeusz
wyją hieny
i słyszalny jest hałas kół
rydwanu Faraona
i kiedy Pan przyjdzie
dla nas niewolnicy namaszczą ciała olejem
będziemy leżeć na sofach
a oni będą machać wachlarzami
będziemy jedli chałwę i daktyle
łamiąc gorące ciasta
pić czerwone wino
i zimny sorbet
będziemy patrzeć na taniec kapłanek
zaglądać sobie w oczy
będziemy cieszyć się każdą chwilą spotkania
prowadzić poetyckie rozmowy
w naszym potajemnym tabernakulum
Łzy Marii Magdaleny
Maria miała nad czym płakać
po raz pierwszy dziewica o złocistych włosach
z Magdali nad brzegiem Genezaretu
popatrzyła na Jezusa
kiedy przybył do Galilei
kiedy spotkała Jezusa
słuchała słów z jego ust
który smakowały jak nektar
płakała z podziwu i czułości
tłum zebrał się by ją kamienować
mówiąc że błądzi
a Chrystus widząc miłość w jej sercu
zaświadczył ją słowami:
„Ja cię nie potępiam;
Otrzyj łzy i więcej nie grzesz
Twoja wiara cię ocaliła”
Maria zapłakała z szczęścia
została jego uczennicą
obsesyjnie zakochana
płakała z miłości bez pocałunków
ponieważ nie potrafiła kochać po chrześcijańsku
umyła stopy łzami i mirrą
wcierając ją warkoczem
rozpaczała na Golgocie z żalu
szła za jego zamęczonym ciałem
do grobu
Więc gdy Zmartwychwstał
Maria płakała z radości
A gdy wstąpił do Nieba
Maria Magdalena zapłakała ze szczęścia
chociaż skazana na samotność
została sama na ziemi…
poniosła jego naukę ludziom
bo on „zwyciężył śmierć śmiercią”
została bezgrzeszną Równą Apostołom
przygotowywała duszę na spotkanie z Nim
w Niebiosach…
Dniepr 2021
Łesia Stepowyczka jest ukraińską poetką, pisarką, tłumaczką i eseistką. Należy do Narodowego Związku Pisarzy Ukrainy i Narodowego Związku Dziennikarzy Ukrainy. Autorka wielu książek poetyckich i prozatorskich. Laureatka ukraińskich i międzynarodowych nagród literackich.
Z wykształcenia jest filologiem języka i literatury niemieckiej. Autorka pracy doktorskiej z zakresu germanistyki. Wykładała na Wydziale Filologii Germańskiej Państwowego Uniwersytetu w Dnieprze. Poetka przez jakiś czas pracowała jako tłumacz języka niemieckiego na Ukrainie, w Niemczech, Austrii, Luksemburgu i Belgii. Mieszkała w Berlinie Zachodnim. Założycielka i redaktor naczelny pisma literackiego “Siczesław”. Przez trzy kadencje była prezesem Narodowego Związku Pisarzy Ukrainy Oddział w Dnieprze.
Hobby: Podróże literackie do Egiptu z ukochaną przyjaciółką.
Ulubiony żart: „Koniak nie pomógł znaleźć odpowiedzi, ale pomógł zapomnieć o pytaniu”.
Ulubiony aforyzm: „Otwartość jest najwyższym przejawem szacunku dla człowieka”.
Credo życiowe (od starożytnych Rzymian): „Rób, co musisz, i niech tak się stanie”.