Antologia Poetów Polskich 2018 – Joachim Neander, Stanisław Nyczaj, Dawid Olejnik ps. Max Rogom, Barbara Osuchowska

0
832

Joachim Neander

Joachim Neander urodził się w 1938 r. w Sopocie, po wojnie mieszkał przeważnie w Niemczech, pewien czas we Włoszech, Francji i w USA. Jest doktorem historii, matematykiem, fizykiem, pedagogiem, znawcą Starego Testamentu, autorem wielu naukowych książek i artykułów w różnych językach. Od 1999 r. mieszka w Krakowie. Pisze krótkie opowiadania w języku portugalskim, niemieckim i polskim. Pojawiły się one w antologiach w Brazylii, Niemczech i Polsce. Wiersze pisze w języku polskim. Można je znaleźć w czasopismach i antologiach literackich oraz w trzech tomikach autorskich:


Wybrane publikacje
• Neander, Joachim. Nocne widma. Kraków: Towarzystwo Słowaków w Polsce, 2010.
• Neander, Joachim. Czas odwiedzin. Kraków: Signo, 2014.
• Neander, Joachim. Nie będzie tablic. Kraków: Signo, 2016.


Politechnika nowych czasów

w dniu otwartym odwiedziłem
swoją starą uczelnię
Politechnikę im. Lorda Kelvina
teraz pewnego nieznanego Murzyna

nasz przyczynek do dekolonizacji
objaśniła pilotka studentka

jesteśmy uczelnią bez rasizmu
mówiła tonem najgłębszego przekonania
bez homo- trans- i islamofobii
nawet meczet dar z Arabii Saudyjskiej
pomalowano w kolorach tęczy

mamy wzgląd na wrażliwość
wszystkich gnębionych mniejszości

już nie wymaga się matematyki
na studiach inżynierskich
ani wyobraźni przestrzennej
na architekturze i budownictwie
bo dyskryminują kobiety

genetykę i neurofizjologię człowieka
wykreślono z programu nauczania
stoją na przeszkodzie teorii gender
i ranią uczucia osób trans

już nie wykładamy ani ewolucji
ani kopernikańskiego systemu świata
są sprzeczne z nauką koranu
dla wyznawców islamu haram

na protest studentek critical whiteness
fotografie robi się teraz bez światła
jego promienie lepiej odbijane
przez białą niż czarną skórę
dyskryminują people of color

a kto będzie pracować zapytałem
w naszej ekonomii high tech
kiedy już nie będzie nas
starych białych mężczyzn

niech pan się nie martwi
rzekła sympatyczna dziewczyna
naukowców i inżynierów starego stylu
będziemy importować z Azji


Mizoginiczna technologia

aktywistki gender
w Ameryce odkryły
że nowoczesne technologie
dyskryminują kobiety

znana profesorka ogłosiła
że elektronika audio
źle odtwarza kobiece głosy
własną mowę słyszała
przez mikrofon
jako piskliwy wrzask

pełnomocniczka UNESCO
do spraw urawniłowki
oficjalnie potępiła
wirtualne asystentki
Amazona i Google’a

reprodukują mizoginiczny
wzór roli kobiety
stwierdziła
są grzeczne miłe posłuszne
nawet cierpliwie znoszą
obelgi i seksistowskie aluzje

winnych szybko znaleziono:
męskich konstruktorów
Silicon Valley

a może aktywistki wzięłyby
sprawę we własne ręce

zamiast wytykać innych palcami
studiowałyby inżynierię
i same stworzyły
nowy wspaniały świat


Dwa spektakle

kiedy
na ulicach niemieckiej stolicy
przy głośnych dźwiękach muzyki
sponsorowanej przez rząd

tłumy radośnie tańczyły
powiewały chorągwiami
tęczy i Hamasu

i oklaskiwały mówców
proimigracyjnych
feministycznych i LGBT –

daleko
na rynku innej stolicy
przy głuchych dźwiękach bębnów
bitych przez mułłów

tłumy radośnie patrzyły
na chłostę kobiety
spotkanej bez burki
ścięcie głowy
krytyka świętych ksiąg

i oklaskiwały powieszenie
geja na dźwigu budowlanym
made in Germany


Impreza w oblężonej twierdzy

w nowym wspaniałym świecie
multikulturalnej różnorodności
bożenarodzeniowy kiermasz
zastąpiono bazarem zimowym

o bezpieczeństwo gości dbają
uspokajające słowa animatora
pięknie ozdobione pachołki z betonu
komandosi przebrani na Świętych Mikołajów

pod sztucznym niebem
stalowej siatki przeciwdronowej
świetnie bawi się tłum
przy grzanym winie
i kiełbaskach z rusztu

a kiedy z meczetu obok
muezin woła ałłahu akbar
animator podkręca głośniki
na full

przy dźwiękach Jingle Bells
szczury opuszczają tonący statek

orkiestra będzie grać
Cichą Noc
aż do momentu
zatonięcia


Słabe serca

niedawno w kraju
na lewo od Odry
zatłuczono
staruszka na śmierć

sąd wziął pod uwagę
fakt że ofiara
miała słabe serce

tak czy owak
on mógłby umrzeć
lada moment
rzekła sędzia
i zwolniła oprawców
warunkowo

jaka piękna tradycja
w kraju gdzie niegdyś
najczęstszą przyczyną zgonu
w obozach była
„niewydolność serca”


Stanisław Nyczaj

Stanisław Nyczaj urodził się w 1943 r. w Nowicy k. Stanisławowa. Od 1945 r. po repatriacji mieszkał w Opolu, gdzie ukończył studia polonistyczne i przewodził środowisku młodoliterackiemu. Debiutował wierszami w opolskim radiu w 1961 r. Od 1972 r. związany z Kielcami. Poeta, eseista, edytor, animator życia literackiego, redaktor m.in. dwutomowej edycji utworów poetyckich Stanisława Piętaka (1986), od 2010 r. redaguje serię „Portrety Literackie” kieleckiej Oficyny Wydawniczej Ston 2. Autor wspomnień i esejów o wielu znaczących współczesnych pisarzach oraz o wybitnym twórcy teatru Jerzym Grotowskim. Jego wiersze tłumaczono na języki: angielski, białoruski, bułgarski, czeski, grecki, rosyjski, włoski. Pięciokrotnie prezentowany wierszem dnia na portalu Pisarze.pl. Prezes kieleckiego oddziału ZLP, redaktor naczelny „Świętokrzyskiego Kwartalnika Literackiego”. Nagradzany za twórczość przez miesięczniki „Przemiany”, „Głos Nauczycielski”. Laureat nagród m.in. Świętokrzyskiej Premiery Literackiej, im. Stanisława Staszica i ponadregionalnych: im. Jarosława Iwaszkiewicza, Witolda Hulewicza, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Światowego Dnia Poezji UNESCO wraz ze Złotym Pierścieniem z Orłem. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Brązowym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Od 2005 r. członek Stowarzyszenia Kultury Europejskiej (SEC), od 2016 – Słowiańskiej Akademii Literatury i Sztuki w Warnie. Komisarz dorocznych plenerów literacko-artystycznych na Żeromszczyźnie, w Kazimierzu Dolnym, w Zakopanem i nad morzem. Juror konkursów literackich: im. Stefana Żeromskiego, im. Feliksa Raka i Świętokrzyskiej Satyriady.


Wybrane publikacje
• Nyczaj, Stanisław. Przerwany sen. Warszawa: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1968.
• Nyczaj, Stanisław. Poezie/Poezje. Opava: Open Education & Sciences, 1999.
• Nyczaj, Stanisław. Płonący wodospad. Kielce: Oficyna Wydawnicza Ston 2, 2003.
• Nyczaj, Stanisław. Poezje wybrane. Seria „Biblioteka Poetów”. Warszawa: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 2008.
• Nyczaj, Stanisław. Arcymiara. Kielce: Oficyna Wydawnicza Ston 2, 2014.
• Из века в век. Польская Поэзия / Od wieku do wieku. Poezja polska. Moskwa: Magi, 2011.
• Antologia Poetów Polskich 2017. Warszawa: Wydawnictwo Pisarze.pl, 2017.


Jakbym świat jeszcze raz stwarzał

Gdy brzask podchodzi pod dom
i rozbudzona rześkim przywiewem
ośmiela się w sercu radość –

otwieram szeroko okno na świat
ufnie i zdobywczo.

To jakbym świat jeszcze raz stwarzał
z nieposkromionej niczym nadziei.
Jakby na nowo pokochała nas młodość.

Patrzę, unoszę ręce,
d y r y g u j ę:
Rozlega się świergot na dachach i drzewach,
bardziej donośny niż flet, obój, fagot…

Wśród taktów pomiędzy chmur barwne sploty
wstępuje z mych roztańczonych dłoni
najczystsza pieśń Słońca.


Ta ocalona we mnie młodość

Wspominam nieodżałowaną młodość,
którą gorzej niż zdradziecko
sam musiałem kiedyś w sobie pochować.

Jaką to skargę
wyłkałem wtedy zawiedziony
że tak przedwcześnie odeszła,
niespełniona pomimo bezustannej
gniewnej szarży nieprzepartej odwagi?

A jednak szczęśliwym trafem
ta we mnie ocalona młodość
zrywa się wciąż jeszcze do nowego
lotu w nieulękłej pamięci.


Powszednia baśń

Obsiadły mnie szczelnie dokoła
siódme góry, lasy, rzeki
i nagle
wszystkie moje ukochane miejsca,
do których wzlatywałem sercem,
oddaliły się,
odwracając na pięcie ode mnie.

Znalazłem się sam ze sobą
samotny jak nigdy dotąd,
po siedmiokroć.


Jabłoń wiecznej młodości

Jabłoń wiadomości mego dzieciństwa
nadal zakwita i owocuje.
Każdego lata wspinam się na nią,
sadowię pośród rosochatych gałęzi
i zrywam kwaśne jeszcze papierówki,
wgryzając łapczywie w cierpki miąższ.

Z pobliskiego domu
matka od zawsze ponagla na obiad,
aż od jej ciągłego nawoływania
okno rozwiera się na oścież.
A ja z pełnymi wciąż ustami
odkrzykuję stłumionym głosem:
„zaraz, mamo, jeszcze choć trochę…”,
wieści tajemnych nienażarty.


Sygnet pamięci

Może pierścień ten mi pozwoli
nie zgubić kroku w tańcu z Pamięcią,
do którego porwałem ją
dla odtajnienia
moich młodzieńczych fascynacji.

Może ten złoty pierścień olśni
pióro w mej dłoni wiernym przywołaniem
tamtych niezgasłych w mej galaktyce doznań
– jak niegdyś w zbłąkanym sercu Duszjanty
ocknął się głos przysięgi danej Siakuntali.

Może ten Sygnet Pamięci dowiedzie
jej najczystszej próby.


Dawid Olejnik ps. Max Rogom

Dawid Olejnik – Max Rogom – urodził się 8 kwietnia 1989 r. Jego publikacje pojawiały się na łamach ,,Angory”, ,,Helikoptera”, ,,Obszarów Przepisanych”, „Poczty Poetyckiej”, ,,Akantu”, ,,Nowego BregArtu”. Kilku z nich nadano formę piosenek. Prowadzi blog poświęcony zagadnieniom związanym z literaturą. Jego teksty można także przeczytać w kilku antologiach. Współpracuje z Fundacją Dużego Formatu jako recenzent tekstów. Jego teksty sporadycznie pojawiają się także na stronie „Poeci Polscy”. Zdobywca wyróżnienia w konkursie ,,O łabędzie pióro” im. Romany Kaszczyc oraz I, a także  II miejsca, w konkursie ,,Rynna Poetycka”.


Wybrane publikacje
• Antologia Poetów Polskich 2017. Warszawa: Wydawnictwo Pisarze.pl, 2017.


9018

Spełniłem marzenie o pociągu
co wieczór zasypiając w innym wagonie.
Żadna z kobiet nie przypominała matki,
choć wszystkie płakały dokładnie jak ona,
mając podobnie zatroskane oczy.

Identyczne spojrzenie.

Odkrywałem nowe krajobrazy.
Wspominając  swoje dawne rysunki,
pocztówki otrzymane od ciotki,
miejsca, które pragnąłem zobaczyć.

Wtapiane w monotonnie puste przestrzenie.

Robiłem papierowe kukiełki
(Lewiego i Azariasza)
co ranek rozdeptywane przez niemieckich żołnierzy.
Zwykle palone na moich oczach.

Pilnowali.

Musiałem patrzeć jak płoną.
Robiłem nowe. Coraz cieńsze
z powodu braku papieru.

Rozpadały się po pierwszej zabawie.

W oddali pokazywano kominy.
Szepnąłem po niemiecku:
– Vater

Nieustannie myśląc o ojcu.
Teraz powinienem go spotkać.
(nie widzieliśmy się od jego wrześniowego wyjścia do pracy).

Musiałem mu powiedzieć tyle rzeczy.
Licząc, że wyjaśni mi numer
który napisali na moim nadgarstku.

Przebiegłem przez bramę wpatrzony w liczbę – 9018.
Szybko, by odnaleźć tatę.

Łódź, 2018


Jackowi Kaczmarskiemu

Choć podobno głos z ciałem w dzień ostatni zanika,
wygłuszony milczącym marmurem,
nie zamilkłeś a wartkim źródłem tekstów przenikasz,
ludzkie wnętrze, człowieczą naturę.
Szklane myśli wypełniasz inkluzjami przekazu,
by szły wartko po metafor szlakach.
Nie siedziały wpatrzone w szyby mary ułudne,
gdzieś samotne w syberyjskich daczach.
Nie patrzyły jak stary kundel przez szable skacze,
lecz by siedział wpatrzony w kominek,
co miłością miał płonąć,
gdzie na zawsze ułudne
określałeś – że tylko na chwilę.
Tak też Ty między nami byłeś tylko chwil parę,
lecz starczyło by mury runęły,
choć hiobową poniosłeś za głos swój ofiarę,
znów odżyłeś gdy pieśni płynęły.
Po wyschniętych korytach obumarłych rzek ludzi,
co kroplami znów nurt jej nadali,
byś powrócił choć w myślach,
byś znów stał się słowami,
by znów ludzie je z Tobą śpiewali.

Łódź, 2018


Zwykle umieramy w soboty

Przypadkiem włączony telewizor,
losowo emitowane programy.
Widzimy wyłącznie barwy.
(Kolejny kanał? A  może początek tunelu?)
Monotonia głosów.
(Jakbyśmy je kiedyś znali.)
Porady mijającego istnienia.
Jeszcze nie wypowiadają naszego nazwiska.
Losowo wtapiamy się w szarość,
(nie zaplanowano kolejności obumierania neuronów)
Na początku rzekomo był chaos.
Nieodzowny także na końcu.
Dbanie o równowagę materii.
Czarno-białe przeskoki ekranu,
automatyczny licznik odlicza kolejne sekundy.
Zwykle umieramy w soboty,
zbyt zapracowani i wierni,
by zdecydować się na inny dzień tygodnia.
Czy wybór któregoś zmienił by odcień czerni?

Łódź, 2018


Pod Upadłym Człowiekiem

W barze ,,Pod Upadłym Człowiekiem”
anioły oddają skrzydła do szatni.
wieszane w standardowej pozycji,
na wszelki wypadek,
nieprzewidziane interwencje.

subtelnie oświetlone wnętrze migocze,
podobnie pobudzane klimatyzacją płomyki.
miraż obszernej przestrzeni
zbudowanej na niewielkich fundamentach,
źle wyliczonych proporcjach.

radio emituje jakieś chóralne pieśni,
przeplatane newsami z życia człowieka,
kącikiem litanii i modlitw.
te znają praktycznie na pamięć.
zwykle wyłączają odbiornik.

Bez słowa podchodzą do baru.

Ćwiartka wątpliwości,
0,75 l rozterek,
kilka kolejek ułudy.

Dla  dopełnienia całości.

Kładący się do łóżka człowiek
upada na rauszu pomyślności,
by witać świt
pobolewaniem rozterek,
kacem wątpliwości.

Anioły upadają przez niego,
wpadając w człowiekoholizm,
nieustanie wchodząc do baru
drżącymi skrzydłami próbują wzbić
jego pernamentny brak pewności.

Łódź, 2018


Pierwiastek człowieczeństwa

Co ranek ogłaszają wyniki.
Skrupulatne wyliczenia.
Dane,
uaktualnione o parę nocnych wykreśleń.
(Kilka niewiadomych  niepewnie żuje chleb
popijany trochę zimniejszą wodą.)
Rachunek prawdopodobieństwa.
Efekt chłodnej logiki,
odczuwanej przez chwilę na skroni.
Na moment rozumieją jej prawa.
Niespodziewany przebłysk geniuszu.
Milczące oczekiwanie wyniku.
Układane z ciał kombinacje pierwiastków,
uzupełniają cyframi statystyk.
Przyziemna logika rządzi się swoimi prawami.
Co wieczór, wyliczają pierwiastek człowieczeństwa.

Łódź, 2018


Barbara Osuchowska

Barbara Osuchowska – urodzona w Warszawie. Poetka pisze od dawna. Jej wiersze okolicznościowe, satyryczne i liryczne znane są w środowisku. Publikowała wiersze m.in. w „Radarze”, „POEZJI dzisiaj”, antologiach i synergiach, m.in.  Contemporary Writers of Poland w Contemporary Writers of Poland (2005), Legendary (2016).
Barbara Osuchowska  ukończyła studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim.


Wybrane publikacje
• Osuchowksa, Barbara. Mabinogion – wiersze szkolne. Dreamme Little City, 2018.


skoczek

Poeci skoków narciarskich
Wirują w białej chmurze
Dokładny przechył narty
Kończy popisy w górze
Jeden jest tylko wieniec
Jeden jest laur zwycięski
Lecz w sporcie wyczynowym nie ma
Poczucia klęski i chociaż wciąż trwa zima
Sto krain skutych lodem – skoczkowie rozgrzeją nas
Sercem – bo u nich zawsze jest młode.


ballada o dębowym stole

Był sobie kiedyś dawno, dawno
Stół z desek litych dębowych
Stał w domu ładnym, czystym i radosnym
Z ogrodem prawdziwie bajkowym.
Wiedział co to chrzciny, wesela, pogrzeby
Tak doświadczony srodze
Choć cztery nogi miał, nie chodził nigdzie.
Stał tylko na podłodze.
Różnymi dniami widział ludzkie twarze
Młodzieńcze i te niemłode
Wszystko mijało a on wciąż stał prosto
Nakryty na dawną modę.
Widział dwie wojny, widział wielki smutek
W ogrodzie nie było już baśni
Rąk załamanych nad obrusem
Dzierganym kiedyś przed wiekiem…
Że pożałował, że jest tylko stołem,
Stołem, a nie człowiekiem…
Bo jakże drzewo, które stół zrodziło
Ten stół zrodziło dębowy
Może przemilczeć cierpienie ludzi
Lub wypowiedzieć ból nowy?…
Wojny minęły domy i gruzy
I obozowe zasieki
A stół wciąż stoi, choć ludzi już
Nie ma – dębowa pamięć
Na wieki.


ballada o Indze

Inga złotowłosa drobne rączki splata
Gdzie jest moja mama,
Gdzie podział się tata…?

Las jej będzie matką
Las będzie jej domem
Burzo wiosny i lata
Wstrząśnij władców tronem!…

Las nauczy szeptać, las nauczy szemrać
Dziewczynka zaklęta w źródło
Księżyca poświata na jej włosach jasnych
Jak duszy promienie

Czy to duch czy Inga czy ludzkie
Sumienie…?


ballada o pięknej Gertrudzie

Jest wyspa na jeziorze gdzie kiedyś
Stał dwór okazały
Ludzie coś szepcą, ludzie coś wiedzą
W czyjejś pamięci przetrwały
Te opowieści o mieszkańcach wyspy,
O córce ich pięknej Gertrudzie!
W czas burz dziejowych skrywała ich wyspa
Aż przyszli ludzie-nieludzie
Czerwony blask bił z krwawych gwiazd
Nie było słońca i świtu
Gdy weszli to był wojny czas, dziś tu
Grobowiec z granitu…
Jedna Gertruda dosiadła konia
Który ją poniósł cwałem
Przez most do drogi skrytej w lesie
Tej drogi od burz ocalałej,
Jechała nocą ciemnym jarem
Jechała leśną drogą
Księżyc nie zdradził jej lat młodych
Strój męski nie wydał jej wrogom.
Na wyspie szalał czerwony wiatr
Już most zburzony w ruinie
Sędziwe dęby wskazały tajną ścieżkę
Płaczącej pięknej dziewczynie.
Ballada o tym mówi dziś
Bo usta ludzkie milczały
Nadzieję krzepi dębu nowy liść
W odwiecznej mocy wytrwały.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko