Na niebie jesieni
kłębią się koników
siwe łby.
Jeden jest mój.
Puchate grzywy
wiercipięty
zwinęły lato
rozczochrane.
Gdzieżeś ty jest?
W zabłąkanym
błysku pioruna,
kropla wody
oblekła się w tęczę.
Siedem kolorów
wygiętych ciał
ociera się i skręca
w modrą dal.
Gdzieżeś ty jest?
Na jesieni nieba
już dni przyćmione.
Opasłe i w pianie
stada rączych koni
skubią mgłę,
by wymościć
bielone posłanie.
Ślubuje im wiatr.
Gdzieżeś ty jest?
Fajny wiersz, taki jesienny, ale nie ponury, wręcz przeciwnie. W sam raz na poprawę humoru…
Bardzo malarski. Liryka, zaduma, a jednocześnie radość istnienia tu i teraz oraz poza czasem. Cała Ania.
Liryczny, nostalgiczny ale nie smutny. Jesienna , subtelnosci aura. Chyba pojdę do lasu.chłodno ale słonecznie. Może też spojrzę poetycko na świat.
Spokojny, pogodny, miły do czytania, wprowadzający w piękno jesieni – na te dni, które podporządkowują się słowom wiersza aby trwały jak najdłużej. Niech każdy dzień jesienny będzie pomalowany barwami tęczy, promieniami słońca i nie zmienia się, żeby nie pytać „gdzieżeś ty jest?”