Nazywają go „Profesor od pomników portretowych” – Jest profesorem i wykonawcą w Instytucie Sztuki na Uniwersytecie Opolskim. Pochodzi z Baranowa Lubelskiego. Absolwent PLSP w Nałęczowie. Studia na PWSSP w Gdańsku w pracowni prof. Franciszka Duszeńki. Uzyskał Dyplom z wyróżnieniem w 1983 roku. Posiada realizacje rzeźb w: Niemczech, Czechach, Rosji, USA, Francji, Węgrzech, a nawet w Chinach!
– Jest przede wszystkim żywym, przyjaznym człowiekiem, poruszającym się wśród zwyczajnych ludzi, jest autorem i wykonawcą wielu pomników i rzeźb (w tym i w drewnie), ale najważniejszą grupę stanowią pomniki z brązu, głownie ustawione na Wzgórzu Uniwersyteckim w Opolu. Jest także znanym artystą malarzem i autorem cyklów autorskich płaskorzeźb.
Należy odnotować, że w tym roku w dniach kolejnego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu (15 września godz. 17.o) został odsłonięty pomnik Wojciecha Młynarskiego, autorstwa i wykonania artysty Mariana Molendy – To niezwykle sugestywna kolejna rzeźba portretu pomnikowego dla czołowego artysty kultury polskiej w całej krasie i wdzięku, ustawionego obok pomnika Agnieszki Osieckiej. Jak widzimy pan Wojciech siedzi sobie na krześle (takim jak poetka) obok niej, z rozłożonymi rękami przed sobą i rozchylonymi palcami u rąk o wyoblonych charakterystycznych opuszkach, dyskutuje z Agnieszką tak jak lubił… Ona słucha, podparta dłonią, z jej kolan spadają pod pantofle kartki maszynopisu, a obok stoi wolne krzesło zapraszające „Kogoś” trzeciego… być może jakiegoś przechodnia do wspólnej rozmowy… Być może w przyszłości dosiądzie się jakiś trzeci artysta? – Możemy się tylko domyślać o czym koryfeusze piosenki polskiej – poeci, kształtujący nasze życie kulturowo – społeczne, rozmawiają i można tę scenę na różne sposoby parafrazować… Natomiast prof. Marian Molenda nie dość, że zaprojektował i wykonał pomnik naturalnej wielkości osobowo, to jeszcze wymyślił piękne i sensowne połączenie twórcze tych postaci. (Domyślam się, pewnie z udziałem byłego rektora Uniwersytetu inicjatora innych pomników na Wzgórzu prof. Stanisława Nicieji). Przyznam się, że ja przed miesiącem odwiedziłem Mariana w jego pracowni, kiedy kończył tę realizację z gliny i szykował do odlewu. Ujrzałem wtedy gotową postać artysty – poety – kompozytora, i nie miałem żadnej wątpliwości co do jego klasycznego image – Zostały tu zachowane proporcje, wszystko co ważne dla postaci – cały zaśpiew artystyczny pana Wojtka, charakter i urok osobisty, w tym szczegóły: pochylenie wyoblonych pleców, lekko rozwarte usta, włosy „ulizane” na czole, rozłożone palce u rąk w kierunku rozmówcy, rąk wystawionych do przodu, co niebyło na pewno łatwe… (Wiem, bo wykonuję portrety na kartonie różnych rozmiarów i doświadczam pewnych trudności z przekazem i wydobyciem podobieństwa oraz charakteru postaci, trzeba wtedy wejść do środka osobowo indywidualnie, dużo wiedzieć o obiekcie, choć to całkiem inny materiał i wielkość…) Jak mi oświadczył artysta: wychowywałem się przecież na Młynarskim, na jego tekstach, piosenkach, Pucio, Pucio…itd. Ale dlaczego chcę powiedzieć o tej bardzo ważnej realizacji osobliwie? – raz – gdyż dane mi było ujrzeć w pracowni akt pracy twórczej mistrza rzeźbiarza, w okazałym wielkim pomieszczeniu, pośród drabin i podestów i platform, a ta postać bardzo wyróżniała się, i dwa dlatego, że odnajduję w rzeźbach tego twórcy dużo więcej, a mianowicie aspekty duchowo filozoficzne – Jak patrzę w pracowni, na ten zmagazynowany makietowo i umocowany do ścian dorobek, dostaję „gęsiej skórki” – wchodzi się we wspomnienie, jest tu duży nawias pamięci: stoją tu inne rzeźby – kopie autorskie po odlewach, części rzeźb już zrealizowanych, co nadaje osobliwy wielkoformatowy charakter poznawczy tego twórcy, zwłaszcza jeżeli w krajobrazie widzimy gotowe już dzieła – widać tu rozmach ale i pokorę, sens, czas i pamięć oraz wiedzę artysty. Widać jak przebiega amplituda myśli twórczej… Pozostanę zatem pod wrażeniem na długo. Ujrzałem także w przygotowaniu kolejną ważną wielką realizację – makietę – ogromny stelaż wyjątkowo duży, ponad naturalnej wielkości, do pomnika Marszałka Józefa Piłsudzkiego na koniu (o czym powiem w dalszej części tekstu.)
Ale wracając jeszcze do odsłonięcia pomnika Wojciecha Młynarskiego: akt ten odbył się 15-go września (piątek) godz. 17.oo – Wzgórze Uniwersyteckie w Opolu – Byłem widzem tej uroczystości, zaproszony przez artystę. Przybyła telewizja, goście, władze Miasta Opola: Prezydent Miasta, Rektor Uczelni, Kanclerz Uczelni, przybył prof. Stanisław Nicieja, którego obecności jako byłego rektora i inicjatora przedsięwzięć pomnikowych nie mogło przecież zabraknąć, tak jak fundatora pana Cebuli oraz samego artysty Mariana Molendy profesora wykładowcy, były Vip-owie oraz władze Kultury i Sztuki województwa. Tu ciekawostka! – Nie było artystów piosenki polskiej, nie było nawet córek Młynarskich, (choć widziane były w Opolu), rodzinnie był obecny Jasiek syn Wojciecha Młynarskiego z córeczką i żoną, wygłosił on swoje wspomnienie o ojcu nieco poruszony, głos zabrał także obecny rektor Uniwersytetu prof. dr. hab. Marek Masnyk oraz profesorowie – Stanisław Nicieja i sam artysta Marian Molenda oraz mecenat i sponsor pan Cebula.
Dlaczego przedstawiam Mariana, artystę w dużej części filozofa i mysliciela, który mówi niejednoznacznie o swoich postaciach za pomocą skrytego gestu, postawy i ukazuje mowę charakteru danej postaci, jest stricte dopowiadaczem w czapce niewidce Stańczyka , która podaje sygnały pewnego tonu, Molęda kocha muzykę, ale i jest wizjonerem, to taki współczesny „filozof” i łaskawca, który się nie wtrąca do innych, ale mówi dobitnie i uderzająco… jednocześnie jest wyciszony jakimś skrytym dobrem, miłością i skromnością.
Dlaczego rozpisuję się o Marianie Molendzie? – Jestem fanem tego artyzmu, każdy region ma swego artystę – mistrza rzeźb i malarza, artystów kultowych, pieśniarzy i animatorów, każdy region ma swego Stańczyka, ale „twórstwo” tego artysty w sensie umiarkowanego wysławiacza pięknie promieniuje i znajduje swoje odzwierciedlenie w różnych miejscach w Polsce i poza granicami. Wykonał on, w swej karierze dotychczasowej, wiele realizacji pomnikowych i portretów w brązie, także płaskorzeźb i popiersi, wymienię tu kilka, żeby uzmysłowić, że akt tworzenia postaci, z jej twarzami i gestem oraz szczegóły mimiki, od których to gestów zależy podobieństwo, taki akt jest o wiele trudniejszy niż wykonywanie rzeźby tematycznej. Rzeźba portretowa wymaga dużo więcej zaangażowania i czasu, gdyż odzwierciedlić należy w niej, koniecznie, całe image twórcze danej osoby: charakter, postawę oraz związek z jego profesją. A więc wymienię tylko kilka postaci pomnikowo portretowych Molendy; K. Musioł, J. Grotowski, J. Kofta, A. Osiecka, J. Przybora i Wasowski, Cz. Niemen, M. Fołtyn, E. Osmańczyk, K. Górski… inne np. w popiersiach i płaskorzeźbach poza Wzgórzem Uniwersytetu: T. Różewicz, Księżna Deysy, J. Piłsudzki (popiersie), S. Ligoń, Papież JP II z kard. Wyszyńskim (w kolejnej wersji znanego nam uścisku) – stojący monument w Prudniku, inne popiersia, Junona…
– Ale przede wszystkim chce powiedzieć także jako krytyk artystyczny o samej twórczości autorskiej prof. Mariana Molendy – Artysta, jak się wydaje, postawił na tzw. minimalizm, a nie na pompatyczność swoich postaci. Miał ponad 30 wystaw indywidualnych i ponad pięćdziesiąt zbiorowych, nie licząc tych realizacji wspomnianych jako stałe na Wzgórzu Uniwersyteckim w Opolu. Mnie zawsze interesował aspekt filozoficzny mechanizm i chemia tworzenia podejmowanych tematów także w innych profesjach, przyjęcie postaw image postaci – takich jak: psyche, dorobek, wyrys twarzy i wdzięk, lub brzydota czyniąca postać wierną i gest sylwetki… Interesowało mnie samo spektrum postaci i jej emocjonalność w innych meandrach. U Mariana Molendy, w jego twórczej przestrzeni, daje się wiele zauważyć, między intelektualnymi osiągnięciami: to jest konceptualizm tradycyjnych dziedzin sztuki, dzieje się to także pomiędzy ikonografią i jej archetypem. Ważny jest tutaj aspekt posługiwania się kanonem ikonnym, nie tylko w tematach pasyjnych, zarówno w rzeźbie autorskiej i płaskorzeźbami, wykonywanych dla instytucji, czego artysta sobie nie odmawia i widzi w tym zasadność swej mocy sprawczej. Ten ponad 25 letni dorobek artystyczno –twórczy – staż pracy i całe „twórstwo”, to dyskurs z uniwersum i ciągłą pamięcią z tematami mówiącymi o cierpieniu, bólu, miłosierdziu i oczekiwaniu w nadziei i pokorze… jest imponujący – widać to w elementach rzeźb co wyróżnia się w tej twórczości. Przede wszystkim jest to DIALOG, z przeszłością nie tylko historyczną, przeciwstawiany przyszłości – a raczej teraźniejszości, jako pewna odnowa duchowa(?) – To ciągła nieustanna wiara w nieskończony sens dobra i bytu oraz milości.
Oczywiście nie pomylę się kiedy powiem, że wiele tych cech posiada sam artysta: skromność, przyjaźń, wiara, umiejętność pochylania się nad bólem i troską człowieka, nad rodziną – To artysta człek „humanum docta”. Sztuka tego artysty to wypadkowa wielu zjawisk społecznych i historycznych realizacji, ekspresyjny zwrot ku wartościom szacunku do rodowej tradycji…
Natomiast osobną realizację i kolejny etap twórczy oraz wezwanie profesora Mariana Molendy stanowi obecnie pomnik Marszalka Józefa Piłsudzkiego – Ziuka.
Otóż jestem znów w pracowni mistrza, siedzimy przy kawie rozmawiamy o aktach twórczych, pytam czy zechce znaleźć czas na „rozmowę artystyczną” o sobie – o twórczości – dostaję zgodę – poślę zapytania Marianie – cieszy się, rozmawiamy o Piłsudzkim o tej realizacji patrząc na nią… później odprawia mnie do drzwi wyjściowych pracowni, jeszcze raz spoglądam na duży ogromny pomnik w glinie, choć obłożony folią, żeby materiał nie wysechł za szybko… Pomnik Marszała Piłsudzkiego stanie przed Katerą na rynku w Nysie na kilku metrowym (4 metry wysokim) cokole. Skądinąd wiem, że Marszałek Piłsudzki pożądany jest na tych ziemiach przede wszystkim przez repatriantów, ale nie tylko oni chcą Marszałka. Ci pierwsi przybyli tutaj jako młodzi ludzie ze wschodu, głównie z rejonu Tarnopola, symbole polskości i niepodległości zostały tam za Bugiem. Los sprawił, że właśnie pomnik, który stał kiedyś w Tarnopolu powstanie , jakby z martwych na nowo, ponieważ za czasów KRAJU RAD został zwalony i zniszczony przez stalinowców na kawałki… Jak widzimy nie da się tak łatwo usunąć polskiej buty walecznej o niepodległość, nie da się zapomnieć symboli tamtej zawieruchy i walecznej wrzawy o nasze dobro narodowe. Tamten pomnik i ten to jedno – Tutaj pozwolę sobie na mały opis pomnika: Marszałek Piłsudzki siedzi na koniu, jak w marszu z pochyloną buławą w dłoni… koń mocno siłowo wyoblony – koń (nie klacz) z wyoblonym karkiem, z silnym i potężnym przodem, na takim jeździł wódz także – co tutaj ma metaforycznie oznajmiać bohaterstwo i butę walki o niepodległość – tak to rozumiem… tak to zamierzono ongiś w Tarnopolu, dziś wraca to i tutaj…
– Nyszczanie już czekają na tę chwilę – Będę także obecny i ja – zwłaszcza, że moi rodzice i Grażki – ojciec Józef, mama Helena spod Zbaraża pochodzą z polskiego Tarnopola, Grażki z pobliskiego Stanisławowa (dziś Iwanofrankowsk). I już wiem, że chyba uronię łzę na tej nobilitacyjnej uroczystości. Dziękuję Ci Profesorze Przyjacielu za to nowe powołanie Ducha i kolejnej wielkiej prezencji niepodległości, dziękuję ci za wielki wysiłek – Pamiętam jak przy tej ostatniej wizycie 15-go września oświadczyłeś mi z uśmiechem na twarzy: wiesz, spadłem z drabiny (3,5 metra), kiedy gładziłem grzbiet konia Marszałka…(śmieje się) – Ale warto było – Uśmiechasz się! – a wiem, że duch czuwał nad tobą, bo nie uszkodziłeś żadnej części ciała… Chylę głowę! w oczekiwaniu na dalsze piękne twoje realizacje… i odsłoniecie.
– Oczywiście zapraszam wszystkich patriotów i outsiderów w imieniu artysty do zwiedzania Wzgórza Uniwersyteckiego w Opolu, fotografowania i podziwiana o każdej porze dnia i roku.
Zapraszam na odsłonięcie pomnika Marszałka jako syn repatriantów także przed Katedrę w Nysie, na uroczystość odsłonięcia monumentu pomnika Marszałka – data zostanie zapewne podana publicznie.
Zbyszek Ikona – Kresowaty