Kilka lat po studiach artystycznych na Litwie wyjechał w wieku 31 lat, w roku 1980, do Polski. Wtedy na dobre zapanowała w Polsce Awangarda Stasys Edrigevicius tu osiadł na stałe. Jest Polakiem już ponad 40 lat. Wcześniej nagrodzony na Biennale Exlibrisu w Malborku. Natomiast w Polsce miał inne sukcesy i wiele wystaw indywidualnych za granicą. Tutaj pomogła mu znajomość języka Polskiego, co przecież wyniósł z domu, choć biegle włada także do dziś językiem litewskim. W Polsce dość szybko zyskał uznanie przez to, że był bardzo oryginalny. W roku 2000 odwiedziłem ostatni raz Stasysa w jego pracowni na starym mieście w Warszawie. Dostałem wówczas jego pracę na Aukcję Dzieł Pomocy Twórcom i Artystom. Pracę wydobył spośród zwału rysunków i podpisał ją na odwrocie na środku, w miejscu krzyżowania się przekątnych „Stasys”. Dlaczego? – Otóż wtedy był bardzo „podrabiany” gdyż był drogi i miał tego świadomość. Opowiadał, że musiał niejednokrotnie z Nienacka iść na Stadion warszawski na tzw. KOŁO i odbierać podrobione nim prace plastyczne. Odbierał prace, jakby tym samym potwierdzając, że te obrazy są w jego stylu i być może to on? – Poster artysty, czyli rozpoznawalny styl i kreski. Ale przyznać trzeba, że łatwo było podrobić prawie każdą pracę artysty. Posiadacze tych prac nic nie mówili, nie protestowali, że on niszczy na miejscu lub zabiera obrazy z jego motywami, ale przyznał się, że niektóre samemu jemu trudno było rozpoznać. Ale dawał radę. Każdy się bał, żeby go nie oskarżył, gdyż to jest karalne. Jego kariera w Polsce przebiegała bardzo osobliwie i nawet warto przyjrzeć się co najmniej kilku perspektywom. Pierwsza to spojrzenie środowiska grafiki użytkowej. Artysta szybko zyskał uznanie jako rysownik na przykład tu wziąć można pod uwagę, że latami współpracował z POLITYKĄ. Stasys był także laureatem Paszportów plastycznych, twórca exlibrisów i plakatów, książkowych ilustracji – wszystko to było zawsze rozpoznawalne, sypały się zamówienia po jakimś czasie pobytu w Polsce od firm i osób prywatnych, wszystkich , którzy chcieli mieć poster Stasysa. Wspomnijmy, że artysta szczególnym uznaniem cieszył się w Japonii, gdzie często organizowano mu wystawy całego dorobku artystycznego. Stasys zagospodarowany przez bajkowe ludziki o okrągłych jak guziki oczach, czasem zdziwionych lub smutnych oczach trafił w gusta krytyki i zwykłych odbiorców. Dzieła takie były jakby zarażone pracami Wojtkiewicza(?), Tadeusza Makowskiego. Natomiast inni sięgali po plakaty Stasysa, oprawione zawisły na ścianach. Artysta zawsze sprzedawał się bardzo dobrze. Środowisko chętnie zaszeregowało artystę do grona grafiki użytkowej, czasem dekoracyjnej.
Był okres kiedy bardzo entuziastycznie wypowiadali się o nim różnorodni luminarze innych profesji sztuki i kultury np.: Ryszard Kapuściński, Jerzy Grzegorzewski Tadeusz Różewicz choć polubił bardzo Nowosielskiego, Wiesław Myśliwski, Jerzy Turowicz, Krzysztof Teodor Toeplitz, inni… Edrigevicius dał się poznać jako artysta oryginalny wszechstronny, gdyż należy wiedzieć, że pisał dramaty, reżyserował, tworzył scenografie. Ta cecha stała się podstawą do stworzenia Muzeum jego imieniem, gdzie pojawiły się także inne prace z jego dorobku, jak: rzeźby, ilustracje, wielkoformatowe aranżowane fotografie, performence, duże obrazy abstrakcyjne. I jak to bywa z artystami dostał swój adekwatny pseudo. Środowisko nazwało go Icon – o – Stasys od zawartości i nazwy Muzeum im. Stasysa, natomiast to jego muzeumotrzymało od artysty ponad 600 prac. Swego czasu byłem tam kilka lat wstecz. Są w tej ekspozycji prace wyjątkowe, począwszy od małych temper i exlibrisów po wielkie rysunki na przeźroczystej folii wyglądające jak sztandary. Jest tutaj film poświęcony artyście, to rzeczywiście tworzy ikonę! –
Znajduje się tu monumentalna, zajmująca wysokość dwóch pięter, na takich dwóch punktach ciężkości, praca pt. „prosto do nieba”, przedstawiająca zapatrzonego w niebo lub w chmury postaci Pinokia. To na pewno synteza rozbudowywanego latami imperium Stasysa, z innej strony to manifest wiary w wolność artystyczną. Za tą pracą pomieszczono wysoki na 10 m „List do pustej ściany”. To forma poetycka opowiadająca o wszystkich „rozterkach artysty oraz radości pracy twórczej”, inna praca to także potężna ilustracja pt.” Ściana ciszy”, na której w niewielkich kasetonach z nieheblowanych desek pomieścił artysta kilkadziesiąt zniekształconych odlewów własnej twarzy, i mieści się tu ogromny autograf artysty jako duży napis: „Stasys” , a notę biograficzna podzielono na lata, ustawiono w formie metalowej książki.
Co do muzeum, jakiego doczekał się artysta, trzeba powiedzieć, że budowa tego budynku trwała 10 lat, a koszt wyniósł ok/ 10 milionów Euro. Należy wiedzieć, że ów koszt podzielono między władze polskie, czyli miasta Poniewieża, a ministerstwo kultury Litwy. Budynek to ok. 4 tyś m. kw. Na otwarciu było bardzo wielu, nie tylko gości, zza granicy, ale przede wszystkim z Litwy. Zatem Stasys został spełniony(?), notabene inni znani i sławni jak Starowieyski, Nowosielski, etc. Nie doczekali się takiej chwały lub takiej Glorii.
Nasuwa się jedyna taka myśl: dlaczego dzięki takiej fecie i dorobku został artysta na dziś zapomniany? – czy rzeczywiście zapomniany? –
Ale być może nie zapomniany, ale jakby spoczął na „laurach” sławy, co mu się należy! – Jakby wszystko co nowe już przedstawił i powiedział i sugerował(?) – Obecnie nie angażuje się zbytnio. Przesiaduje w swojej pracowni na warszawskiej starówce(?), gdzie go odwiedziłem swego czasu w roku 2000 celem tzw. „rozmowy – wywiadu” do mej książki… Szkoda tylko, że nie postawiono mu takiego muzeum w centrum Warszawy, pewnie odwiedzin byłoby więcej i częściej…
Zbyszek Ikona – Kresowaty