Zbyszek Kresowaty – TOMASZ KARABOWICZ Syntetyka myślenia czy deja vu?

0
809

        Tomasza Karabowicza poznałem na Plenerze malarskim na Podlasiu, podczas, kiedy studiował malarstwo sztalugowe na ASP w Warszawie, wraz z synem Franciszka Starowieyskiego. Tomek zapowiadał się wtedy bardzo ciekawie. Malarstwo jego zwróciło na mnie uwagę, wyprowadzone z pejzażu okolicy, gdzie przecież się urodził. Urodzony w 1971 w Chełmie ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie w pracowni prof. Zbigniewa Gostymskiego i od tego czasu tworzy- maluje czynnie od 17 lat.

Ogólnie wpierw była to fascynacje włoskim renesansem, później naturalne dążenie do własnego stylu, który dziś jest bardzo rozpoznawalny w jego malarstwie. Jego obrazy to gładkie laserunkowe powierzchnie z fakturami światłocieni w tzw. wieloplanowym stylu. Do dziś artysta odbył szereg wystaw indywidualnych, uczestniczył w wielu wystawach zbiorowych tematycznych w wielu galeriach w kraju i za granicą w tym w Brukseli i Paryżu. Jak mi wiadomo 2 lata wstecz uczestniczył w wystawie zbiorowej w Muzeum Narodowym w Warszawie wystawił swoich kilka obrazów. Byłem – widziałem. Natomiast jak wejść do różnych galerii Warszawy i Lublina jego malarstwo jest obecne w wielu galeriach, także w kraju. Prace ugruntowanego w tym co robi artysty artysty do dziś umieszczono w wielu periodykach i katalogach. Sam rozpisywałem się na temat tego co tworzy… Jednocześnie wydawane są katalogi jego prac do każdej wystawy indywidualnej. Jest Tomasz Karabowicz dziś dobrze rozpoznawalny w środowisku i w galeriach miast. Obrazy te, w tym portrety indywidualne oraz sceny zbiorowe, martwe natury ze szkłem i owocami, jak i natury kwiatowe są bardzo statycznymi obiektami w sensie koloru, zwłaszcza pastelowego, kolor ten to takie oczekiwanie łagodne na rysę na znak… poza tym nie są pozbawione symboliki, osadzone często na mocnym świetle, jakby oczekiwały na dalsze rozświetlenie przestrzeni… Oczekiwanie w tym malarstwie jest ważnym elementem, takim ukrytym niepokojem. Obrazy namalowane zmieniają się zależnie od pory dnia i pory roku, wprowadzają swego rodzaju ład  w wyobraźni odbiorcy i frapują zawartością elementów malowanych, bywa trudnych, zależnie od nastroju osobowego i nastroju dziennej ekspresji. Są zwerbalizowane zawartością czasu a na każdym wręcz obrazie w tle dominuje jeden kolor jaskrawy transparentnie – Do obrazów tych podchodzi się, obraz woła i zaprasza, tym bardziej, że ukazuje postaci ludzkie lub atrybuty jakimi się posługuje istota ludzka. Patrząc tzw. „trzecim okiem” widzimy laserunki, są nakładane warstwowo, aż do uzyskania odpowiedniego kształtu cienia i odcienia… Daje się wyraźnie zauważyć precyzję pociągnięcia pędzlem, czasem obraz bywa semantycznie podzielony jakby wieloplanowością… czasem jakby urwany. Dostrzegamy także podskórnie duchowość tych scen, to cały teatr niekończący się w wyobraźni artysty, jakby błądzenia w bezbrzeżnym czasie. Tomasz nie miesza elementów np. martwych natur z postaciowością człowieka, prace tematycznie są rozgraniczone, dopiero w zestawieniu tworzą pewne reministencje do życia człowieka indywiduum… Odcienie w tym malarstwie tworzą perspektywę i głębię, która dopowiada wnętrzu artysty i odwrotnie. Daje się zauważyć w tych obrazach pewnego rodzaju uroczystość, a tym samym tajemniczość. Patrząc na te obrazy można sobie pozwolić na dalsze dygresje, idąc aż do metamorfoz. Karabowicz nie brudzi i nie zanieczyszcza kolorystyki obiektów malowanych i statystów na swoich obiektach innymi kolorami.  Patrząc na obrazy Karabowicza daje się słyszeć echa, ale i klarowność, muzykę oraz uciszona rozmowę postaci malowanych, szczekanie psa, choć jest obecny na obrazie i spokojny bez przysłowiowego szczerzenia kłów, jak u innych awangardowych artystów, którzy malują psie rzesze najeżone z kłami. Nie! – te obrazy nie starszą i nie odganiają, kto wie czy artysta nie ogłasza i nie zawiera  jakiegoś odrębnego paktu o humaniźmie. Nie są to obrazy senso – stricte abstrakcyjnie w bezładzie,  ale z dużym ładunkiem przyjazności.  Całość działania artysty jest bardzo świeża, obrazy te prezentują się od lat zawsze świeżo. Można zaryzykować, kto wie czy to nie jest malarstwo z dziedziny art deco o powierzchniach gładkich dla ręki i oka oraz perspektywy. Tematyka jest tu często, jak się można domyślić niezamierzone, a jednak zawiera emocje ukryte i pomieszczone w jedynie w człowieku.  

Zbyszek Kresowaty


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko