Michał Piętniewicz
„Szwedzkie kalosze” nie uchronią przed pustką. Kilka zdań o powieści Heninga Mankella, „Szwedzkie kalosze”.
Powieść Heninga Mankella, „Szwedzkie kalosze”, odbiega nieco od popularnego cyklu o Komisarzu Wallanderze, zresztą znakomitego literacko. „Szwedzkie kalosze” bowiem to powieść obyczajowa i psychologiczna, z elementem zagadki kryminalnej. Głównemu bohaterowi, Fryderykowi, który mieszka na wyspie w Szwecji, nagle spłonął dom. Mieszkańcy wyspy nie wiedzą, skąd ten pożar, dlatego początkowo podejrzenia padają na Fryderyka, że samodzielnie podpalił posiadłość, aby uzyskać pieniądze z ubezpieczenia. Rychło jednak ten trop okazuje się mylny. Fryderyk zamieszkuje w białej przyczepie, na tym samym terenie, gdzie widać zgliszcza jego domu. Niedaleko stoi ławka jego dziadków, na której siada po wyjściu z lodowatej wody, w której kąpie się dla zdrowia, aby obniżyć ciśnienie i poprawić krążenie. Sam jest bowiem lekarzem, ma 70 lat, córkę, której prawie nie poznał przez całe życie, która ma na imię Louise. Mieszkał przez tyle lat na tej wyspie praktycznie sam, nawet niewiele osób go odwiedzało, prócz listonosza Jansona.