Jan Stanisław Kiczor – Teresa Wojtaszek-Kubiak – sopranistka spontaniczna

0
689

Jan Stanisław Kiczor

 

Teresa Wojtaszek-Kubiak  – sopranistka spontaniczna

 

 

tkubiak1

Create websites with  Album & Turtle

 

 

    Takie Teresy (póki co) są dwie. Jedna to Teresa Żylis-Gara, druga (jak skromnie sama o sobie mówi)  – Teresa Wojtaszek-Kubiak.

    Jak zwykle jednak, trzeba zacząć opowieść od początku, A początek ów, to miejscowość Ldzań koło Pabianic i data: 26 grudnia 1937 rok. Wtedy to właśnie, w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia, w domu Państwa Wojtaszków, przyszła na świat dziewczynka, której dano na imię Teresa. Zatem w domu były trzy panienki Wojtaszkówny: Teresa, Anna i Barbara. Teresa nauki pobierała i zrobiła maturę w Pabianicach, często swoim głosem dając popisy wśród rodziny i przyjaciół.  Pięcioletni program średniej szkoły muzycznej ukończyła w trzy lata (uczyła się śpiewu u prof. Julii Gorzechowskiej)  i zdała do Wyższej Szkoły Muzycznej w Łodzi, studiując w klasie prof. Olgi Olginy. Jako studentka wielce utalentowana, wzięła udział w kilku konkursach krajowych (m.in. w Katowicach (1960 r.) i międzynarodowych (Monachium, Tuluza, Moskwa, Helsinki).  Tak sama o tych zdarzeniach opowiada: “Pierwszą nagrodę zdobyłam na konkursie w Katowicach w 1960 roku, a pierwszą zagraniczną, w rok później w Helsinkach, gdzie pojechałam z okazji Międzynarodowego Zjazdu Młodzieży. Tam po raz pierwszy otarłam się o wielki świat muzyki; jurorami byli światowej sławy wiolonczelista Mścisław Roztropowicz i śpiewaczka rosyjska Kalina Wiśniewska. Później, będąc w czwartym miesiącu ciąży, wyśpiewałam medal w Tuluzie (1963) we Francji”.

 

    Dyplom zrobiła w 1965 roku, po którym dawała koncerty w Polsce i Niemczech.

   Gdzieś koło roku 1960, u jej boku pojawił ( jak się okazało – na stałe),  Janusz Kubiak, przystojny koncertmistrz wiolonczel Filharmonii Łódzkiej. Jako ciekawostkę dodać można, że oboje urodzili się tego samego dnia). 

 

tkubiak2

Puccini / Teresa Kubiak, 1979: Un bel di (Madama Butterfly) – Lódź Philharmonic  ( autor  zdjęcia nieznany)

 

    Po ukończeniu studiów Teresa Kubiak została zaangażowana do Opery Łódzkiej, a jej debiut odbył się w 1967 roku, w roli Micaeli w “Carmen” Bizeta. Później przyszły “Tosca” i “Aida”. Często była zapraszana do Warszawy i Krakowa. Dużo koncertowała za granicą, nagrywała. , niemniej latem 1969 roku pojechała do Wenecji, aby dalej doskonalić swój wokal ćwicząc pod kierunkiem Giny Cigna.  A wielka kariera? Cóż, jak w życiu. W większości wszystko jest dziełem przypadku. A może na ten przypadek jednak trzeba sobie zasłużyć?  O swoim „przypadku” sama artystka tak pisze:

 

tkubiak3

Teresa Kubiak

 

   “Z tenorem Paprockim miałam pojechać na koncert do Berlina i weszłam do Pagartu po paszport. W pokoju, do którego weszłam, przedstawiono mnie niepozornemu panu, który lekko wystraszony siedział pod ścianą. Był to impresario z Nowego Jorku – William Stein, który przyjechał po raz pierwszy, aby przesłuchać nowe talenty. Pan Stein zapytał mnie, czy zechciałabym przed nim zaśpiewać. Na co ja odpowiedziałam, że nie, gdyż jutro jadę do Berlina, a poza tym nie mam nut, ani akompaniatora. Zaczęto mnie jednak usilnie przekonywać, że wszystko da się zorganizować. Szybko zadzwoniono i okazało się, że nazajutrz o 10 rano mam próbę z orkiestrą Rachonia, która może mi akompaniować. Pojechałam do Łodzi, przywiozłam nuty do “Toski” i “Damy Pikowej”. Następnego dnia rano orkiestra zagrała, ja zaśpiewałam. Pan Stein na to: “To jest międzynarodowej klasy głos, musi przyjechać pani do Nowego Jorku.” Po miesiącu przyszedł kontrakt, w którym pan Stein proponował mi występ w Carnegie Hall w Nowym Jorku. Po długich perypetiach w 1970 roku przyjechałam do Nowego Jorku. Koncert stał się wydarzeniem muzycznym, jak pisała prasa. A na sali byli zaproszeni dyrektorzy ze wszystkich najważniejszych amerykańskich oper: Chicago, San Francisco, Houston, Bostonu – dosłownie cała śmietanka muzyczna. Po moim występie ludzie zaczęli rzucać w górę marynarki, czapki; reakcja zupełnie niespotykana w Europie”.

    Ten sam początek, Małgorzata Komorowska opisuje trochę inaczej stawiając „akcenty”:  „Tego dnia, gdy jechała na audycję do PAGARTu, wszystko sprzysięgło się przeciw niej. Zostawiła w domu dwie małe marudy, Małgorzatkę i Dorotkę, mąż miał dodatkowy koncert, pociąg z Łodzi do Warszawy wlókł się, a ona czuła się marnie. W nowo otwartym łódzkim Teatrze Wielkim śpiewała już Micaelę w Carmen, Toskę, Butterfly i Aidę, także Herodiadę we współczesnej operze Romualda Twardowskiego „Tragedyja albo Rzecz o Janie i Herodzie”. Jako Halka wystąpiła ze swym Teatrem w Tbilisi (rok 1969). Czegóż chcieć więcej? Ale obiecała ukochanej profesorce, Oldze Olginie, że pojedzie i nie mogła sprawić zawodu. Słuchać jej miał William Stein, wpływowy agent amerykański. Impresariowie z PAGARTu błyskawicznie zorganizowali dla niej orkiestrę radiową ze Stefanem Rachoniem. Zaśpiewała arie z Toski i z Damy pikowej. I wtedy Stein, niepozorny starszy jegomość, który dotychczas gryzł rzodkiewki, poruszony zerwał się z krzesła i powtarzał podekscytowany: „Weltstimme! Weltstimme!”.

 

tkubiak4

Operatic Arias for Soprano. by Teresa Kubiak

 

Dalej zacytuję Małgorzatę Komorowską, która wiernie oddała stan ducha artysty, oczekującego na spełnienie się losu i swojego „przeznaczenia”: – „…Po miesiącu otrzymała kontrakt na wykonanie partii Sulamith w koncertowej wersji „Królowej Saby” Goldmarka w Carnegie Hall. Przejrzała nuty. Opera niezbyt jej się podobała, nie miała ochoty śpiewać po niemiecku, bała się ruszać sama w tak daleką podróż. Profesorka przełamała te opory. „Teresa, jeśli nie złapiesz swojego szczęścia w porę, będziesz żałowała całe życie!” – mówiła. W marcu 1970 roku pojechały razem. Przemilczmy, jak mieszkały i co jadły (zbliżał się koniec ery Gomułki, i napisać, że diety PAGARTu nie były wysokie, to nic nie napisać…).

   Pomocną im była wychowanka profesor Olginy, sławna już Teresa Żylis-Gara – od niedawna solistka Metropolitan Opera. Przygotowania do koncertu toczyły się w nerwowej atmosferze. Amerykańscy muzycy skrupulatnie przestrzegali godzin prób, więc włoski dyrygent Giovanni Netti nie zdołał nawet przegrać całości, gdy wraz z wybiciem zegara koncertmistrz przerwał w pół taktu, wstał i wyszedł, a orkiestra za nim. Duet z partnerem i z orkiestrą przyszło debiutującej Polce śpiewać po raz pierwszy w życiu już na koncercie… Olga Olgina i Teresa Żylis-Gara siedziały zdenerwowane w loży i „trzymały kciuki”. Ale Teresa Numer Dwa spisała się dzielnie. Jedyna wykonała swą partię w oryginale, czyli po niemiecku. I jedyna nie patrzyła w nuty. To spodobało się krytykom i publiczności, nie mówiąc o głosie, śpiewie i interpretacji. Nie mogła uwierzyć przeznaczonym dla niej długim owacjom. Potem wszystkie trzy nie spały. I czekały świtu. Ten stan ducha zna każdy artysta, któremu los dał szansę debiutu w Nowym Jorku. Rankiem bowiem ukazują się gazety z recenzjami i płyną radiowe informacje o wydarzeniach ubiegłego wieczoru. O Teresie Kubiak napisano i powiedziano, że „jest zjawiskiem”…że „olśniła”. Później nadmieniała: „i to wystarczyło, bym weszła na wielkie sceny bez kampanii reklamowej, afiszów i fotografii”. Należy jednak uzupełnić, że nasze „zjawisko” wytrzymało bez szwanku lawinę propozycji, jaka spadła na nią po tym występie. Skoro z tak znacznym powodzeniem pokonała trudności niemieckojęzycznej partii Sulamit, powierzono jej skwapliwie partię tytułową w estradowym wykonaniu przez Nowojorskich Filharmoników kolejnej zapomnianej opery: „Euryanthe” Webera w Lincoln Center (grudzień 1970), co zaowocowało zresztą płytą firmy Columbia. Wzięła ją pod swoje skrzydła agencja Columbia Artists.

 

tkubiak5

 

    Do Metropolitan Opera została zaproszona, by podpisać kontrakt – z trzyletnim wyprzedzeniem. Po powrocie do Europy uczestniczyła w gali UNICEFu w Lozannie razem z Jehudi  Menuchinem i Josephine Baker, a koncert transmitowany był do wielu krajów, w tym do Polski…”

 

tkubiak6

Teresa Wojtaszek-Kubiak  /ze zbiorów Poland.us – Kto jest Kto w Polish Pages/

 

    W kwietniu 1971 roku, gdy z Łodzi pojechała do Anglii, Lizą w „Damie pikowej” otworzyła słynny festiwal operowy w Glyndebourne. Znajdowała się tu w wyśmienitej obsadzie, z Janet Baker, Ileaną Cotrubas, Jamesem Bowmanem. Operę sfilmowano dla Eurowizji, wykonaną w wersji koncertowej w Londynie też transmitowało BBC, a Decca wydała płytę; ponadto spektakl pokazano w Brukseli. Później Kubiak na zaproszenie Georga Soltiego śpiewała Tatianę w przedstawieniach Eugeniusza Oniegina w Covent Garden; jednym z jej partnerów był Nikołaj Giaurow. Latem występowała z łódzką Operą na festiwalach w fińskiej Savonlinnie i słoweńskiej Lublanie w swej doskonałej roli Herodiady.

Cały ten dość owocny choć bardzo pracowity okres Artystki, tak opisuje Małgorzata Komorowska: …” jesienią tegoż 1971 roku pojechała na pierwsze zakontraktowane występy sceniczne do USA. Jej debiut na tamtym kontynencie w roli Butterfly odbył się w San Francisco – razem z nią debiutował wówczas w operze… James Levine, potem wieloletni szef Met. W mieście tym dała również wielki koncert z chórem chłopięcym. W Houston, gdzie śpiewała Toskę (z José Carrerasem), obejrzała w centrum NASA kamienie księżycowe przywiezione przez pierwszych kosmonautów, a na operowym balu wypić mogła kawę, nazwaną na jej cześć „cafe Kubiak”. W Chicago (18 października) na scenie obok jej Toski obecni byli: Tito Gobbi – Scarpia, i Carlo Bergonzi – Cavaradossi, a ona miała na sobie suknię Renaty Tebaldi. Prasa napisała: „Zapamiętajcie to nazwisko. Nie było w Chicago Toski takiego kalibru od czasu amerykańskiego debiutu Reginy Crespin”.

    Po powrocie do Europy pojawiła się w weneckim Teatro La Fenice jako Chryzotemis w „Elektrze” Straussa obok Inge Borkh w roli tytułowej (15 grudnia). W styczniu 1972 odlatywała na spektakle Elektry do Lizbony, w lutym wracała do Stanów, by w Miami na Florydzie śpiewać w Manon Lescaut z Richardem Tuckerem. Wiosną między Londyn i Brukselę wtłoczyła występy w macierzystej Łodzi, i zdenerwowana była okropnie stając jako japońska gejsza i etiopska niewolnica przed rodzimą publicznością w lęku, czy nie zawiedzie rozbudzonych zagranicznymi sukcesami oczekiwań… Nie zawiodła. Nagrodził ją huczny aplauz. We wrześniu 1972 śpiewała Butterfly w Pradze, i w tej samej roli zadebiutowała w Staatsoper w Wiedniu. W październiku w San Francisco, jako Aida, rozpoczęła uroczysty sezon 50-lecia tamtejszej opery. Potem w Londynie śpiewała Toskę, we wznowionej inscenizacji Franco Zefirellego przygotowanej wcześniej dla Marii Callas. Zachowano dekoracje i kostiumy, i Teresa Kubiak miała zaszczyt występować w sukniach Callas.

Od grudnia 1972 przebywała w Nowym Jorku. Umowę zobowiązującą ją do gotowości, jako „cover”, w partiach Butterfly, Amelii w „Balu maskowym” i Aidy oraz debiutu w „Damie pikowej” podpisywała z następcą Rudolfa Binga w Met, menedżerem Göranem Gentele, który, jak mówiła, pragnął odmłodzić zespół i wyszukiwał rokujących nadzieje nowych śpiewaków. Tymczasem latem Gentele zginął w wypadku nie zdążywszy otworzyć sezonu. Współpraca na przyszłość z jedną z najsłynniejszych scen świata Teresie Kubiak nie rysowała się więc jasno. Na razie otrzymała legitymację solisty, co dało jej wstęp na wszystkie spektakle. Słuchała śpiewu Joan Sutherland, Birgit Nilsson, Franco Corellego, „koleżanki” Żylis-Gary. Uczestniczyła też w legendarnym kursie Marii Callas w Julliard School. Na szczęście przed dniem debiutu wyznaczonym na 18 stycznia 1973 roku, nie musiała wbiec na scenę Met w nagłym zastępstwie za Butterfly, ani za Amelię, czy Aidę.

 

tkubiak7

First BALLO IN MASCHERA, Oct. 1975, Act I with Nicolai Gedda as Riccardo, Peters as Oscar, then the final act, the death scene, add Teresa Kubiak as Amelia.

 

    Jakim był głos, który zgodnie z proroctwem agenta Steina zawojował wielki operowy świat? Jeśli nazwać go po prostu sopranem liryczno-dramatycznym, to niespotykaną miał głębię i kolor, siłę, pewność, swobodę i piękno. W nagranej przez Kubiak u szczytu formy płycie Polskich Nagrań (PNCD 1999) uderza szeroka przestrzeń między subtelnymi wyciszeniami a potęgą brzmienia w pełni jego blasku, naturalna wibracja dobrze kontrolowana, zmienność nastrojów zależna od postaci i sytuacji. Józefa Kańskiego urzekł „fascynujący sopran i sztuka władania nim”. Krytyk „New York Times’a” określił go „mocnym, z lekka metalicznym w stylu słowiańskiej szkoły wokalnej, dobrze postawionym, bardzo bogatym w średnich rejestrach”. Mnie pamięć podsuwa dzień, w którym nagle czarodziejski, płynnie prowadzony, jakby żywej violi głos przykuł mnie do radiowego głośnika; to śpiewała Teresa Wojtaszek-Kubiak, bodaj kantaty włoskie Händla…”

 

tkubiak8

Teresa Kubiak – II Międzynarodowy Konkurs Wokalny im. St. Moniuszki. Fot: Piotr Gajewicz

 

    W Met „Jenufę” prowadził Rafael Kubelik, obok Kubiak w obsadzie lśniły głosy Christy Ludwig i Jona Vickersa; radiowej transmisji przedstawienia w grudniu 1974 mogły słuchać całe Stany. Występowała tam też jako Amelia i Micaela, poza tym w Chicago – w trudnej roli guwernantki Ellen w operze Benjamina Brittena „Peter Grimes” (1974), w Bostonie – w tytułowej roli Fidelia. Potem dopełniła swych zobowiązań artystycznych w Europie. W 1975 roku wyjechała wraz z mężem i córkami do Nowego Jorku. Na scenie Metropolitan Opera kreowała szereg ról, niektóre całkiem dla niej nowe: tytułowej Ariadny na Naxos w operze Straussa i Giorgetty w „Płaszczu” Pucciniego. Radio transmitowało jej Toskę z Placido Domingo jako Cavaradossim i Elżbietę w „Tannhäuserze” z udziałem Grace Bumbry w roli Wenus i Jamesa Mc Crackena w roli tytułowej (1978). Wykonywała tam aż sześć partii w dziełach Wagnera: prócz Elzy i Senty, również Zyglindy w „Walkirii”, Freji w „Złocie Renui”, Ewy w „Śpiewakach norymberskich”. Wagnerowską partią Elżbiety pożegnała scenę Met 31 stycznia 1987 roku. W płytowej serii „The Metropolitan Centennial Collection of Great Opera” wydanej na stulecie teatru (1982), znajduje się (w 10. tomie) utrwalony śpiew jej Tatiany w Eugeniuszu Onieginie pod dyrekcją Georga Soltiego. Nie brakło tam wówczas artystów polskich; występowali Teresa Żylis-Gara, Zdzisława Donat, Wiesław Ochman, Stefania Toczyska, Kazimierz Kord.

    W ciągu swojego pobytu na amerykańskiej ziemi wspiera, a także inicjuje wiele polonijnych działalności muzycznych. Przy każdej nadążającej się okazji, śpiewa polskie pieśni i arie. Próbował  zainteresować Dyrekcję MET operami Moniuszki, czy Bernsteina, choć próby te spełzły na niczym i nie z winy Amerykanów. Ot, nie można było z Polski dostarczyć nut, czy płyt do przesłuchania.  Przebywając w Polsce (luty, wrzesień 1988 r) występowała na koncertach, lecz także wystąpiła w roli Toski (transmitowany występ przez telewizję), wzięła też udział w Festiwalu Jana Kiepury w Krynicy. W 1997 roku przyjechała do Łodzi by zaśpiewać w Teatrze Wielkim, na koncercie charytatywnym na rzecz powodzian.

    W 2001 była Przewodniczącą jury IV Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Stanisława Moniuszki w Warszawie.  Od 1985 rozpoczęła także działalność pedagogiczną, początkowo w Montclair State College w New Jersey,  od 1990 na wydziale wokalnym w Indiana University  School of Music w Bloomington. Prowadzi także kursy mistrzowskie na terenie USA, Nowej Zelandii i Jordanii.

    Jest zapraszana do udziału w pracach jury licznych konkursów wokalnych. Nagrywała również dla wytwórni: Decca, EMI i Muza. W uznaniu Jej dorobku i talentu, Akademia Muzyczna w Łodzi przyznała Jej tytuł doktora honoris causa.

 

Korzystałem z:

  1. Wikipedia
  2. Teatr Wielki – Opera Narodowa – strony internetowe
  3. Małgorzata Komorowska –  „Teresa numer dwa” – Maestro.pl
  4. Notatki prasowe – różne.

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko