Piotr Wojciechowski – biesiadny tekst na 18 grudnia 2014

0
194

Piotr Wojciechowski


Biesiadny tekst na 18 grudnia 2014




ARCHIBALD JOSEPH CRONIN I CNOTY OBYWATELSKIE


piotr-wojciechowski      W 1995 roku miesięcznik „Znak” zaprosił mnie do udziału w ankiecie dotyczącej tego okresu, który określa się jako PRL. Zatytułowałem wtedy moją wypowiedź „Dziedzictwo zamętu”. Ukazała się  ona  potem w książce „Spór o PRL”. Pisałem tam  o pewnym zjawisku, które nazwałem „drugim układem”. Przywołam fragment tego tekstu:

 

 „Państwo podziemne w Polsce podlegające Delegaturze rządu RP w Londynie zostało unicestwione i odrodziło się natychmiast w postaci drugiego układu. Drugiego układu nikt nie opisywał, nikt nie nazywał, nikt nim nie kierował. To była spontaniczna reakcja przyzwoitych ludzi na szpetotę, kłamstwo i zło nowej sytuacji politycznej. Myślenie kategoriami Polski przedwojennej owocowało działaniem – pomocą rodzinną, przyjacielską, sąsiedzką. Pomocą, która coraz celniej trafiała do poszkodowanych, prześladowanych. Drugi układ miał swój własny czarny rynek, swoje kanały informacyjne, swoje życie kulturalne, swoje hierarchie autorytetów – ale nie miał wyraźnych granic. Z latami rósł w siłę i degenerował się jednocześnie, mieszał z tymi, którzy zapisywali się do partii, firmowali sobą nową władzę. Przedziwne działały w nim mechanizmy. Kiedyś, w życiowych trudnościach, otrzymałem anonimową pomoc, nagle, wbrew zasadom systemu jakaś decyzja zapadła na moją korzyść. Po kilku latach ktoś mi poufnie wyjaśnił: ”dowiedzieli się, że twoja matka to była „Czarna Zośka”, drużynowa harcerek w prywatnym gimnazjum Arciszowej w Lublinie w latach dwudziestych, no więc trzeba ci było pomóc.” Drugi układ powoli stawał się siatką bezpieczeństwa dla tych, którzy ważyli się czynnie wystąpić przeciw komunistycznej władzy.”

 

   Często myślę sobie – co stało się z drugim układem później? Wymierają ci, którzy mogą pamiętać lata dwudzieste i trzydzieste, opór narodowy czasu wojny. Dla większości pamięć o PRL-u jest zamazana, wiedza o PRL-u jest zbędna. Pojęcie przyzwoitości funkcjonuje jeszcze w pokoleniu i formacji Władysława Bartoszewskiego. Rozmywanie się w społeczeństwie struktury cnót obywatelskich ma swoje konsekwencje w skali makro – demokracja dryfuje w stronę demokracji parawanowej, wolny rynek nasącza się elementami przemocy i przymusu. Rozmywanie się struktury cnót obywatelskich owocuje też przemianami na poziomie korzeni trawy – oto związki przyjacielskie degenerują się w układy kumpelskie, a te z kolei w zgrzebne kolesiostwo. To oczywiście jest już gleba, na której kiełkują związki korporacyjne i mafijne – gdy te się mogą umacniać i zagęszczać, tworzy się „czarny drugi układ”, pasożytująca na państwie legalnym druga władza.

   Zobaczyłem wczoraj na zderzaku napis SAMOCHÓD UBEZPIECZONY PRZEZ MAFIĘ – STUKNIJ MNIE A MY CIEBIE STUKNIEMY

Pomyślałem sobie – czarny humor, oczywiście. Potem przyszła refleksja – a może to jest – lub zaraz będzie – serio?

   Ponieważ wzmiankowałem już w tym felietonie CNOTY OBYWATELSKIE, nie odmówię sobie przyjemności ich wyliczenia w tym porządku w jakim je poważam: uczciwość, punktualność, życzliwość, odpowiedzialność, poczucie formy i zwięzłość wypowiedzi,  poczucie humoru, szacunek dla symboli i tradycji.

   Myślę, że i polskość i europejskość nie mogą być przypisane serio nikomu, kto takich cech nie szanuje, nie stara się pielęgnować w sobie i swoim środowisku.  

   Przez parę tygodni mieliśmy dostęp do kanału TV “Arthouse Box” gdzie można było zobaczyć klasykę neorealizmu. Zanim promocja się skończyła, obejrzałem “Rzym miasto otwarte”, “Paisę”, “Ziemia drży”. Jeszcze wcześniej, ale też niedawno trafiłem na „Złodziei rowerów” Widziałem kiedyś te filmy, teraz przypomniałem je sobie. Zdziwiłem się, jak stały mi się bliskie.

W domu czytamy głośno – ostatnio doszliśmy do powieści CYTADELA pióra Archibalda Josepha Cronina. Ten brytyjski pisarz był z zawodu lekarzem, powieść dziejąca się w latach 20-tych minionego wieku też jest o lekarzu, o takim szkockim Judymie praktykującym w biednych górniczych osiedlach Kornwalii. Marny przekład nie zniszczył wszystkich wartości tej znakomitej, głęboko humanistycznej literatury. Jest tam i dickensowskie poczucie humoru i znakomity zmysł obserwacji, jest świetna kompozycja dużej całości. Nie zdziwiłem się, że znalazłem  tam tę samą postawę wobec ludzi i świata, jaką polubiłem u włoskich neorealistów. Jest więc u Cronina  pochwała dzielności, przyjaźni, współczucia, ostre widzenie krzywdy, tragiczny optymizm.

   Świat wartości, jaki kształtowały nasz polski „drugi układ”  jest w gruncie rzeczy ten sam. Nie dziwota, wywodzą się wszystkie one z tej osobliwej, mozaikowo różnej formacji jaką była klasa średnia początku XX wieku. Wątki chrześcijańskiej miłości bliźniego przeplatały się tam z oświeceniową uczciwością zdobywców wiedzy, z kultem hierarchii i rzetelności dawnych cechów, z honorem oficerskim, z ziemiańskimi związkami z ziemią, ludem, tradycją. Wszystko to wlekło za sobą swoje negatywne karykatury, ale synergia moralnego dobra przez długi czas górowała nad tym, co zrodziło późniejsze i współczesne totalitaryzmy i znieprawienia.

    Czy nic nie zostało już z misterium drugiego układu? Moje przyrodnicze wykształcenie każe mi zaufać doświadczeniu w szukaniu odpowiedzi na te pytanie.

   Nie, ten układ zmienia się, choruje na komercję, ale działa. Sam zbyt wiele dobra doświadczyłem i doświadczam od ludzi, aby temu zaprzeczyć.

   Pytam się – skąd mogą wysnuwać niteczki dobra, ci, którzy nie czują związków z tradycją włoskiego neorealizmu, albo nie czytają takich powieści jak CYTADELA  Cronina. Skąd mają je wysnuwać gapie horrorów i filmów o wampirach, przeżuwacze gier komputerowych, ludzie, którzy porzucają trudy konsumowania kultury dla łatwizny i przyjemnostek rozrywki?

Myślę, że jakimś przyczynkiem w formowaniu odpowiedzi może być sytuacja tych, co porzucili wprawdzie czytanie, ale garną się do pisania, stają się studentami kursów „creative writing”.

   Oto same przyswajanie sobie sprawności językowej, poczucia konstrukcji i kompozycji, dowiadywanie się o wielości stylów i tradycji  jest dla postawy moralnej bardzo ważne. Tajemnice gramatyki, skarby słownika, poczucie wchodzenia na półki światowego supermarketu kultury – to wszystko daje człowiekowi możliwość, aby pisał siebie jak dobrą książkę, aby swojej duszy opowiadał swoje ciało, a swojemu ciału opowiadał pięknie o duszy. To już jest bardzo dużo. Wystarczająco dużo, aby podtrzymać trwanie  jakichś form drugiego układu.


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko