Zofia Korzeńska
Pokonać dramat cierpienia
(o nowych poematach Z. T. Łączkowskiego)
Ku wzgórzom planet. Poematy Zdzisława T. Łączkowskiego[1] to kontynuacja dialogu tego wielkiego Poety ze światem i rozliczenie ze współczesną cywilizacją, rozpoczęte w tomiku Czy wszystko już powiedziałem…? Poematy naiwne[2]. Jest to całe pasmo pytań, myśli, wątpliwości; zaduma nad sztuką, nauką, filozofią, nad losem świata, a zwłaszcza nad zagrożeniem dla ciągłości kultury. Jest to także podsumowanie własnego życia przez Pisarza i ocena jego spuścizny literackiej. Na dowód, że to ciąg dalszy poetyckiego dyskursu Poeta zamieszcza w niniejszym tomie wszystkie trzy poematy z tomiku poprzedniego, a dziewięć nowych utrzymuje w podobnym kanonie i kontekście intelektualno-emocjonalnym. Ta sama wrażliwość i przenikliwość realiów świata i podobna filozofia poetycka. Pisarz nawiązuje do problemów tam poruszonych, do tych samych motywów, obrazów, inaczej je naświetlając. Wydaje się jednak, że w ostatnich poematach jest więcej optymizmu, wynikającego z pogodzenia się z ludzką dolą, i dostrzeganie wielu elementów dobra płynącego z miłości jako podstawowej zasady bytu, na co Łączkowski kładł nacisk już w poprzednim tomie, a teraz jeszcze bardziej uwydatnia tę PRAWDĘ jako osobiste odkrycie
Zbiorek Ku wzgórzom planet fascynuje i budzi refleksję. Każda linijka wiersza, każdy szczegół zdumiewa. Chciałoby się takie piękne myśli, obrazy, metafory po wielekroć powtarzać. W naszym zmaterializowanym, coraz bardziej nieczułym świecie chciałoby się to piękno upowszechniać. Stanąć na rozstajnych drogach naszego świata, naszej globalnej chełpliwej wioski, walić w bębenki uszu, budzić ludzi uśpionych duchowo – i rozgłaszać piękno ukryte w wielkiej poezji – także w niezwykłej poezji Z. T. Łączkowskiego!
Kiedy przyjrzymy się bliżej choćby tylko tytułowemu utworowi Już ku wzgórzom planet, dochodzimy do wniosku, że Poeta rzeczywiście „nie wszystko powiedział” w poprzednich poematach, o których była mowa w recenzji „Gorzka ironia Starego Poety”[3], a teraz dopowiada, co przemyślał w ostatnich latach, czym go zainspirowała ciągła lektura wielkich dzieł literatury światowej – po prostu, co mu leży na sercu, co go cieszy lub bulwersuje w naszej kulturze. Nic wszakże nie powtarza, lecz właśnie dopowiada i inaczej komentuje. Jest to tom ogromnie bogaty w nawiązania i skojarzenia kulturowe, od których się tu roi, ale także naładowany refleksją filozoficzno-moralną. Wchodzimy w tych utworach w gęstą sieć motywów historyczno-kulturowych i etycznych. My się tymi elementami delektujemy, ale też co krok jesteśmy wstrząśnięci moralnie. To nie tylko poznawczo-estetyczny spacer po muzeum – przywoływanie rekwizytów ze sztuki i faktów z historii. To unaocznianie dobra i zła w naszym świecie. Mimo tego bogactwa erudycyjno-etycznego ta poezja nie jest niezrozumiała dla ludzi choć trochę obeznanych z historią kultury, z literaturą, dla ludzi myślących i czujących. Nie ma tu „przekleństwa erudycji”, jak nazywa J. A. Ihnatowicz poezję przeładowaną nadmierną uczonością, poezję, do której trzeba szukać specjalnego klucza. Twórczość Łączkowskiego przeciętny miłośnik poezji rozumie, podziwia jej głębię, jej merytoryczno-artystyczne i duchowe bogactwo oraz ROZWAŻA. Wymaga ona bowiem dużej koncentracji uwagi oraz otwartości umysłu i serca, jak każda wielka poezja refleksyjna. Podczas takiej wnikliwej lektury trudno się nie zatrzymać na szczegółach rzeczywistości, z którymi się twórca mierzy, którymi się zachwyca, które kontempluje albo o których pisze z goryczą. Tu każdy detal wiele ZNACZY – aż dźwięczy znaczeniami. Niektóre sformułowania szokują trafnością. Metafory często są prawdziwym objawieniem nie tylko językowym, poetyckim, lecz i filozoficznym. Jest to rewelacyjne odkrywanie prawdy o człowieku, o świecie. Prawdy przecież znanej, a jednak zdumiewającej. Podobno najtrudniej jest odkryć oczywistość, tak w sztuce, jak i w nauce, nie mówiąc już o codzienności, o której wiemy, że najciemniej jest pod latarnią.
Co można powiedzieć w podsumowaniu tej recenzji?
Poeta dokonuje we wszystkich poematach omawianego tomu nie tylko oceny kultury i etosu naszego świata, ale też bilansu własnego życia i rozliczenia z ewangelicznych talentów, otrzymanych od Stwórcy. Wzruszające i zdumiewające są jego wiele mówiące wyznania. Paroma z nich – z różnych utworów – zakończmy więc nasz rzut oka na ten poetycki przedziwny traktat filozoficzno-etyczny o strukturze poematów liryczno-refleksyjnych. Te wyznania są prawdziwym CREDO Poety:
– szedłem jak każdy w bólu codziennym | bo trzeba iść | iść | dalej i dalej | nie – | jak ci pogodzeni z pustką | ale w miłości | pielgrzymowałem | poprzez lata długie (ikona).
– czyniłem wszystko | jak mówi św. Augustyn | w dramacie | i poprzez dramat | w kroplach | szczęścia | radościach | płaczu | kochałem | ja człowiek bardzo ułomny | i jak gałąź cedru | silny | wieczny || dzięki Tobie Panie | że trwałem na Planecie Ludzi | teraz w płomieniu | i jako płomień (inna rzeczywistość).
– myślę o dramacie śmierci | dramacie człowieka | zwierzęcia | ptaków | […] | wciąż podziwiam | tę bliskość istoty ludzkiej | do wszelakiego stworzenia | której dzisiaj nie uświadczysz (Cygan żegna się ze swoim panem).
– Ufam literaturze, więc sięgam jeszcze po radę do starego przyjaciela Platona. I słyszę: Czytaj o nieśmiertelności duszy, o miłości i duszy…
I ciągle wiem, powtarzam to już wielokrotnie, że nic nie wiem. I ciągle, jak Prometeusz, jestem przykuty do skały, gdzie orzeł wyszarpuje mi nie wątrobę, ale serce, które się odradza w miłości, poprzez miłość i z miłością, tą pokaleczoną.
Czy zwyciężę? Pokonam ten piękny dramat cierpienia? Może wówczas, gdy moja lampka oliwna zgaśnie… (Romowie).
[1] Z.T. Łączkowski, Ku wzgórzom planet. Poematy, Warszawa, wydaw. Staromiejski Dom Kultury, 2010, 76 s., ilustracje Ryszarda Piskorskiego.
[2] Z. T. Łączkowski, Czy wszystko już powiedziałem..?. Poematy naiwne, Warszawa, wydaw. Staromiejski Dom Kultury, 2007, 71 s.
[3] Znajduje się na stronie internetowej: http://klubliteracki.pl/index.php/recenzje.html : Z. Korzeńska, Gorzka ironia Starego Poety, wpisana 16 Grudzień 2010.