Weronika Szczawińska i Piotr Wawer: „Komediowa historia o radosnej apokalipsie”

0
64

„Będzie to przedstawienie, w którym o najpoważniejszych sprawach mówi się w sposób slapstickowy, a slapstick będzie jednocześnie drogą do wiedzy i relacji z innymi ludźmi” – Weronika Szczawińska (reżyseria) i Piotr Wawer jr (adaptacja, dramaturgia, współpraca reżyserska, opracowanie muzyczne) opowiadają o spektaklu „Trąbka do słuchania”.

Weroniko, co zainteresowało cię w Leonorze Carrington?

Weronika Szczawińska: Staram się jak najwięcej nawiązywać do piszących i tworzących kobiet, a Carrington była postacią niezwykłą. Ta urodzona w 1917 roku surrealistka, malarka, pisarka i artystka totalna, zapowiedziała swoją twórczością wiele nurtów i obszarów, które są obecnie bardzo ważne. W pewnym sensie możemy też mówić o jej pionierskim feminizmie. Widać to nie tylko w jej biografii – żyła naprawdę niepodległym życiem – ale także w jej pracach, chociażby w „Trąbce do słuchania”, która jest nieprawdopodobnym, wolnościowym manifestem. W tej książce agentkami wolności stają się przede wszystkim kobiety i istoty nieludzkie. Carrington jest jakąś kompletną ikoną, wzorem, mistrzynią – ale bardzo figlarną. Jej twórczość cechuje niepodrabialne poczucie humoru i podchodzenie z przymrużeniem oka nawet do najpoważniejszych spraw. Jedna z najważniejszych postaci w „Trąbce do słuchania” nieustannie mruga. Myślę, że Leonora Carrington robiła dokładnie to samo – to puszczająca oczko mistrzyni.

Dlaczego zdecydowaliście się przenieść na deski teatru „Trąbkę do słuchania”?

Weronika Szczawińska: „Trąbka do słuchania” jest jedną z najlepszych pozycji światowej literatury XX-wiecznej. Padają w niej pytania, jak żyć i jak odnaleźć się w rozpadającym się świecie, będąc zarazem w kontrze do fałszywych autorytetów i dogmatycznych schematów. „Trąbka do słuchania” to postapokaliptyczna opowieść, ale szczególnego rodzaju – to groteskowa i komiczna historia o poszukiwaczkach zaginionego Graala, utrzymana trochę w duchu utworów Lewisa Carrolla i powieści łotrzykowskich, a także w klimacie alchemicznych opowieści o wtajemniczeniu i poszukiwaniu siebie. To właściwie opowieść o szczęśliwej apokalipsie. Bardzo nas to zainteresowało – wszystkie twórczynie i twórcy „Trąbki” krążą w swoich pracach wokół podobnych zagadnień. Chodzi o kwestię bardzo szeroko rozumianego feminizmu, problemu ekologii, kresu życia na Ziemi, ale też teatru jako miejsca zabawy konwencjami. Próbujemy jednocześnie wyobrazić sobie coś, co nie będzie ponurą wizją przyszłości niczym w filmie „Mad Max”, gdzie ludzie konkurują ze sobą i zjadają się nawzajem. To spektakl o apokalipsie, po której ludzkość być może będzie w stanie się odbudować, ale na trochę innych zasadach.

Jak przebiegał proces adaptowania tej książki?

Piotr Wawer jr: Pisanie adaptacji „Trąbki do słuchania” na potrzeby teatru było dość proste, bo to kompaktowa powieść, zwłaszcza w porównaniu z „Genialną przyjaciółką”, którą też wystawiliśmy we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Adaptacja „Trąbki…” polegała na skompresowaniu tego materiału tak, żeby można było wystawić go na scenie. Pominęliśmy kilka drobnych wątków i pobocznych postaci. Największe wyzwanie polegało na tym, jak połączyć tyle bohaterek i bohaterów w 13-osobową obsadę. Zastanawialiśmy się, kto może zagrać dwie, trzy lub więcej postaci tak, żeby to miało sens, ciekawe znaczenie i żeby było nieoczywistym wyzwaniem dla aktorki bądź aktora.

Piotrze, jakie tematy poruszone w „Trąbce do słuchania” przykuły twoją uwagę?

Piotr Wawer jr: Choć Leonora Carrington napisała tę książkę w latach 50. ubiegłego wieku, kiedy była w średnim wieku, to skupiła się w niej na wspólnocie ponaddziewięćdziecięcioletnich kobiet. W jej powieści najbardziej zainteresował mnie temat starości i innego spojrzenia na starość – bardzo optymistycznego i dowcipnego. W kulturze, w której żyjemy, bardzo rzadko zdarza się, żebyśmy stawiali na pierwszym planie właśnie takie bohaterki i inspirowali się nimi.

Czyli bohaterkami spektaklu będą staruszki?

Weronika Szczawińska: Kluczowymi heroinami „Trąbki do słuchania” będą mająca ponad dziewięćdziesiąt lat Marion i jej koleżanki, które przeprowadzają swego rodzaju staruszkową rewolucję. Żyjemy w kulturze, w której obowiązuje tabu starości i rozmów o wieku, tymczasem w naszym spektaklu starość łączy się z najcenniejszymi wartościami – z empatią, doświadczeniem, dzikim poczuciem humoru i ekscentryzmem, który jest wynikiem poczucia wewnętrznej wolności. W pewnym sensie bohaterkami naszego spektaklu będą „staruszki”, ale nie tylko – pojawią się także postacie w średnim wieku i istniejące poza wiekiem. Natomiast jednym z tematów tego spektaklu jest też to, jak mówić o starości w teatrze.

Zatem jak konstruowałaś obsadę tego spektaklu?

Weronika Szczawińska: Staraliśmy się z Piotrem Wawrem stworzyć międzygeneracyjną obsadę. Zaprosiliśmy osoby, które są przedstawicielkami i przedstawicielami różnych grup wiekowych. Przydzielając im role, nie sugerowaliśmy się wiekiem postaci, aktorki bądź aktora. Postawiliśmy na wielopokoleniowość, reprezentację wszystkich grup tworzących ansambl Współczesnego – od najmłodszych członkiń począwszy przez wszystkie wspaniałe grupy wiekowe.

Piotrze, czego chcą od życia staruszki – bohaterki „Trąbki do słuchania”?

Piotr Wawer jr: Staruszki – jak każda inna grupa, którą spróbujemy wyodrębnić ze społeczeństwa – nie są homogeniczne, mają różne dążenia i cele. Bohaterki „Trąbki do słuchania” chcą być traktowane jak autonomiczne istoty zdolne do podejmowania decyzji o samych sobie i o swoim otoczeniu, ale też dotyczących organizacji świata. Większość z nich dąży do tego, żeby mieć prawo do własnej, bardzo oryginalnej ekspresji. Jedna z dziewięćdziesięciolatek bardzo słusznie uważa, że ma prawo, żeby wyrażać się poprzez swoją seksualność i poprzez swoje ciało. Grupa staruszek ma więc bardzo nieoczywiste oczekiwania i chęci wyrażania siebie. To jest w nich najwspanialsze, bo nie uniformizuje ich, nie robi z nich masy, która chce tylko jednego.

Jaką rolę odegra w waszym spektaklu wspólnotowość?

Weronika Szczawińska: Wspólnotowość i relacyjność to absolutnie kluczowe motywy zarówno dla książki Leonory Carrington jak i dla naszego spektaklu. Marion, główna bohaterka tej powieści, dostaje od swojej przyjaciółki, Carmeli, tytułową trąbkę, czyli instrument służący do wsłuchiwania się w świat i w innych ludzi. Marion, trochę z przypadku staje się poszukiwaczką Graala, a zarazem jest pensjonariuszką dziwnego zakładu dla seniorek, która przez całą tą powieść poszukuje samej siebie. Odpowiedź Carrington na pytanie, jak tego dokonać, wydaje mi się bardzo wzruszająca i aktualna: odnaleźć siebie można nie przez skupienie się na solipsystycznych wartościach, tylko w relacji i wspólnocie.

Jakie wspólnoty pojawią się w „Trąbce do słuchania”?

Weronika Szczawińska: Bardzo istotnymi wspólnotami są dla nas: rodzina, z której wywodzi się Marion, ale też ta budowana w zakładzie Źródło Braterskiego Światła; wreszcie – wspólnota sędziwych bohaterek i istot nieludzkich, zwierzęcych i hybrydycznych.

Piotr Wawer jr: Wspólnota staruszek wytworzyła się po dziwnej apokalipsie i na swoich zasadach zorganizowała się w tym postapokaliptycznym świecie. Ta wspólnota najbardziej nas interesuje. Nasz spektakl odróżnia od książki to, że postanowiliśmy zacząć go w momencie, gdy ta wspólnota już zaistniała. Potem cofamy się, prezentując retrospektywne spojrzenia na poprzednie wspólnoty, które doprowadziły do jej powstania.

Weronika Szczawińska: Za ich sprawą spotykamy się z tematami opresji, wiary w dogmaty i poszukiwania guru, który mówi nam, jak mamy żyć. Carrington nienawidziła wszelkiej dogmy i w „Trąbce do słuchania” siała nieufność wobec nadmiernie szczelnych systemów wiedzy; proponowała, by w życiu społecznym oprzeć się na doświadczeniu i empatycznych relacjach.

Czy wasz spektakl opowie o rozsadzaniu systemu?

Piotr Wawer jr: Tak, z jednej strony o rozsadzeniu systemu rodziny, który wypychał swoją nestorkę z tej wspólnoty, ale w spektaklu dojdzie także do spektakularnego rozsadzenia hierarchicznej struktury domu opieki. Guru postawił się w niej na szczycie, w pozycji absolutnej władzy i wymagań wobec pensjonariuszek, które traktuje jako swoje wyznawczynie. Grupa dziewięćdziesięciolatek bezpowrotnie rozsadzi ten system.

Jakie wyzwania stawia Duża Scena, na której wystawicie „Trąbkę do słuchania”?

Weronika Szczawińska: Praca na Dużej Scenie jest dla mnie bardzo ciekawa, bo najczęściej stosujemy praktykę polegającą na byciu bardzo blisko widza. W przypadku „Trąbki do słuchania” musieliśmy pomyśleć, jak tego dokonać, respektując jednocześnie dystanse i skalę tej przestrzeni. Najbardziej odzwierciedla to zaprojektowana przez Martę Szypulską scenografia, będąca próbą oswojenia Dużej Sceny zgodnie z kryteriami, którymi najczęściej się kierujemy. W naszym spektaklu trochę bawimy się tym, co może znaczyć monumentalność w sytuacji, gdy najczęściej robimy teatr z kołka i sznurka, spod znaku „zrób sobie sam”. Będziemy stosować te same metody, ale na dużo większą skalę. Sporo scenograficznych zabiegów będzie jednocześnie związanych ze światem starszych pań z „Trąbki do słuchania”, a także z tym, jak oswoić Dużą Scenę, tzn. jak skorzystać z jej monumentalności bez wyrzekania się narzędzi, które bardzo mocno koncentrują się na budowaniu wspólnoty, kontaktu.

Jaką rolę odegra w tym spektaklu muzyka?

Piotr Wawer jr: Muzykę współtworzę wspólnie z Julią Gadziną i jest ona dla nas bardzo ważnym środkiem wyrazu. Postawiliśmy na radykalną akustyczność w myśl zasady „zrób to sam”, tworzoną względnie prostymi środkami. Zdecydowaliśmy się wrócić do podstaw teatru, czyli spektaklu z akustycznym mówieniem, graniem i śpiewaniem, bez stosowania nagłośnienia. Julia Gadzina jest aktorką i zagra w tym spektaklu różne role, ale to także profesjonalna skrzypaczka. Korzystamy z jej doświadczenia, ale nie zapominamy, że aktorzy i aktorki WTW też mają doświadczenie w śpiewaniu i wykonywaniu muzyki w spektaklach. W „Trąbce do słuchania” postawiliśmy na wspólnotowość i sytuację wspólnego, prostego muzykowania, która może się kojarzyć z dożynkami czy kołem gospodyń wiejskich. Chcieliśmy bardzo docenić i wykorzystać te wydawałoby się proste i niezbyt cenione w kulturze sposoby grania muzyki.

Jaka to będzie muzyka?

Piotr Wawer jr: Bardzo eklektyczna, odwołująca się zarówno do klasyki, jak i do folku czy muzyki tworzonej a cappella, wykonywanej amatorsko bądź półamatorsko.

Co wyróżnia kostiumy do „Trąbki do słuchania”?

Weronika Szczawińska: Jest ich bardzo wiele, korzystamy w nich z bardzo licznych inspiracji, od sztuki surrealistycznej po wybiegi modowe. Tak naprawdę będą trochę obiektami samymi w sobie – czymś, co aktorki i aktorzy nie tylko będą nosić, ale z czym będą grać. W dużej mierze będzie to też wytwarzać zasadę ich postaci. Bliskie jest to obrazom Leonory Carrington, tym surrealistycznym obiekto-postaciom, które często można zobaczyć na jej płótnach. Nasz spektakl będzie w sobie krył wiele wizualnych niespodzianek związanych z łączeniem ze sobą pozornie sprzecznych światów, tzn. wybiegu modowego i babcinej estetyki włóczkowo-sweterkowej – dzierganej, robionej ręcznie, a jednocześnie czegoś bardzo rzemieślniczo wypracowanego. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i dumni, że właśnie w WTW udało się zaplanować taką produkcję, która bardzo docenia rękodzieło i rzemieślniczy fach.

Jak powstają te kostiumy?

Piotr Wawer jr: Ogromnym zaangażowaniem zarówno rzemieślniczek pracujących we Wrocławskim Teatrze Współczesnym, jak i osób zatrudnianych z zewnątrz. W spektaklu pojawią się czterdzieści cztery kostiumy, często bardzo skomplikowane. Cały teatr żyje ich powstawaniem – do produkcji kostiumów zaangażowanych zostało sporo osób z różnych działów. Powstają one głównie metodami spod znaku „zrób to sam” inspirowanymi rękodziełem, chałupnictwem, babcinymi metodami typu szydełkowanie, robienie na drutach, patchworki i wykorzystywanie materiałów z odzysku. Kostiumy tworzymy zgodnie z reprezentowaną przez staruszki filozofią, że mają być miłe, ciepłe i wygodne.

Piotrze, zauważyliśmy, że też uczestniczysz w tworzeniu tych kostiumów.

Piotr Wawer jr.: Tak, w bardzo skromnym stopniu. Przy każdym nowym projekcie teatralnym, który realizujemy, staram się nauczyć czegoś nowego, jakiejś drobnej umiejętności. Tym razem postanowiłem na szydełkowanie i w ten sposób wspomagam Martę Szypulską w wykonywaniu drobnych elementów kostiumów.

W jakiej tonacji będzie utrzymany wasz spektakl?

Weronika Szczawińska: Obłąkańczej, żartobliwej oraz szalonej i mówię to z pełną powagą. Konstruując sceny, podążamy za estetyką autorki, która wrzuciła do malaksera kilka konwencji i zmieliła je razem. Będzie to przedstawienie, w którym o najpoważniejszych sprawach mówi się w sposób slapstickowy, a slapstick będzie jednocześnie drogą do wiedzy i relacji z innymi ludźmi. Stawiamy na żart i ekscentryczność. W „Trąbce do słuchania” zaprosimy widzów do komediowej historii o radosnej apokalipsie, którą można przeżyć tylko razem.

Rozmawiał: Michał Hernes

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko