Jorge Guillén – wiersze

0
106
Pomnik Guilléna autorstwa Luisa Santiago Pardo w Valladolid

W ślad za artykułem opublikowanym w poprzednim numerze na 120-lecie urodzin hiszpańskiego klasyka poezji XX wieku, proponujemy dzisiaj wybór wierszy jubilata przełożonych przez Pawła Krupkę. Poniższe przekłady zostały nagrodzone w konkursie dla tłumaczy poezji hiszpańskiej zorganizowanym przez ambasadę Hiszpanii i Polskie Towarzystwo Hispanistów w 1986 roku, lecz, wbrew zapowiedziom organizatorów konkursu, nigdy nie doczekały się publikacji. Redakcja dwutygodnika proponuje ten niewielki zbiór po kilku dekadach hibernacji w szufladzie tłumacza ku uczczeniu jubileuszu autora.


Ku wierszowi

Gubi się rytm mój wskutek rozproszenia,
W tej gmatwaninie bez celu się snuję.
I nowym się radościom ofiaruję
Jasny, jak taras skąpany w promieniach.

Gdzie w przewodnika mego się zamienia
Ten, co chłonący mnie układ kształtuje
Czysty, gdzie szept i duch jego panuje,
Sroższy, niż wielka cisza zagrożenia.

A po powierzchni złych snów namiętności
W żywą się jedność połączyć gotowym
Prądem przybliża się ku mnie słów fala.

Ich dźwięk mi daje profil z krwi i kości.
Forma się staje kołem ratunkowym.
Ku światłu dążąc ból mój się wypala.


Szklanka wody

Nie me wargi, nie pragnienie
Świeżością się upajają,
Ni muzealne zwapnienie,
Nie one w zachwyt wprawiają
Wizję mą tak utwierdzoną:
Płynną objętość zbliżoną
Do szkła, lecz bardziej przejrzystą.
Wzrok i wiara widzą oto
Ciebie, wszechświata prostoto
Najwymowniej wyrazista.


Ogrom morza

Morze płasko się roztacza,
Nadludzki błękit zupełny,
Bez fal mi mgły, spokój pełny,
Bez chmur w pejzaż lato wkracza.
Tak jedność, choć przytłacza
–w wolnej, płaskiej monotonii –
Jak poddaję się jej dłoni
– giętkiej, zręcznej, gdy kształtuje –
Ogrom morza, wreszcie czuję
Ludzką postać morskiej toni!


Nazwy

Świta. Horyzont właśnie
Powieki swe uchyla.
Widzi zwolna. Co? Nazwy,
Leżą tam, gdzie patyna

Rzeczy zalega. Róża
Jeszcze nazwę prawdziwą
Nosi róży, a późna
Myśl o niej, niecierpliwość,

Niecierpliwość przeżycia.
Nie ku miłości wzniesie
Nas świeża, gorzka siła
Biegnącej chwili lekkiej.

Co gdy cel swój dogania,
W świat wyprawia późniejszą.
Uwaga, uwaga, uwaga,
Ja będę, będę, będę.

No a róże? Zamknięte
Powieki: horyzont cały
Znika. Może nic więcej?
Ale zostają nazwy.


Przyjaciele

Przyjaciele, nikt więcej, reszta to puszcza.
Ludzie wolni, słodko rozleniwieni!
Miłość, co nie przysięga, nie obiecuje,
Zjednoczy kilku ludzi w przestworzach,
I przestwór ten ją ocali. Oni słów
Pragną, słów tylko i jednego brzegu;
Tych zatoczek zielonych wobec zieleni
Pogodnej, jasnej, wspólnej całej rzece.
Jakże posuną po tej godzin toni
Spoczynek, dusza, skarby!


Źródło

Spójrzcie dobrze. Teraz!
Biele w linii krzywej
Dumnie jednolitej
– Jakby forma świeża –

Balansują wokół
W zagubieniu ciągłym
– Płodnym, wzrastającym
Żywego chaosu.

Woda obnażona
Głębiej się rozbiera,
Głębiej, tak! Cielesna,
Czysta, pogłębiona.

Głębiej! Wreszcie: żywa!
Samo źródło: panna,
Kwiat nóg się układa,
Żwiru kompozycja.

Zjawia się – konkretna
Z rzeki, którą była
Może wąska, krzywa –
Figura dziewczęca.


Bieg obrazów

Poeta, tym razem nazywa się Książę Józef, przemierza i czuje poprzez obrazy, jedne za drugimi, wzdłuż ciągu, może bez końca: głos, który mówi przesuwając się po trasie pełnej wizji. Rzeczy! I ogląda je. Są konkretne i rzucają się w oczy. Zobaczy więcej, niż to, co widać. Powtórzy nam: „popatrz”. Doprasza się tego od samego siebie i od czytelnika, ponieważ, wszystkie bogactwa mają zebrać się w sieci uwagi bezwzględnie naocznej.
Nie ma znaczenia, że w pewnym momencie nie chce się „zbytnio oglądać”. Dotychczas widzialne postrzegane jest przez słuch i tak ustala się materia hermetyczna.
Nie ujawnia się myśl bezpośrednia. Między przedmiotami istnieją zbliżenia i przeciwności, które odpowiadają racjom niewytłumaczalnym, korzeniom.
ów świat rzuca światło, półcień, mrok, wiedzie swe gniewy i pocieszenia, wybucha: eksplozje, które niszczą i otwierają drogę twórczości. To obrazy, które poeta – Książę Józef – zbiera swym spojrzeniem i przemienia swą wyobraźnią i namiętnością w poezję.

Przełożył Paweł Krupka

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko