Strona główna Rok 2020 Nr 452 Janusz Termer – Pudełko Włodzimierza Kłaczyńskiego

Janusz Termer – Pudełko Włodzimierza Kłaczyńskiego

0
907

 Przeszłość nie jest martwa. ona nawet nie przeminęła
William Faulkner

   Włodzimierz Kłaczyński (rocznik 1933) debiutował stosunkowo późno, bo na początku lat 70. ubiegłego wieku. Przez długie lata życia i pracy lekarza weterynarii na Podkarpaciu zbierał bogate plony obserwacji z czasów wielkich polskich powojennych przeobrażeń społecznych, politycznych i obyczajowo-psychologicznych. Dał tego rozliczne literackie dowody, rysując obszerną panoramę ludzkich losów i postaw tego czasu. Znamy go jako autora opowiadań z tomu Wronie pióra (1985) powieści Popielec (1985 r., film i serial telewizyjny w reżyserii Ryszarda Bera), Anioł się roześmiał (1993), a głównie epicko-panoramicznych prozatorskich cykli, jak  obszerne, pięciotomowe Miejsce:  Korso, Krawędź wieku, Ważenie bólu, Gon, Głowa Holofernesa (2005) wraz dopełniającym  freskiem Zasiek polski (t. 1, Idy lipcowe, t. 2 Biały koń, 2008). Był też znanym w latach 80. intrygującym felietonistą tygodnika  „Sycyna” (pod redakcją Wiesława Myśliwskiego). Powstały wtedy dwa zbiory: I pies też człowiek oraz I kot ma duszę,  które dopełniały w swoisty sposób tę jego obszerną panoramiczną opowieść o konkretnej epoce. 0 ludziach – poddawanych nieustającej presji wszelkich możliwych zewnętrznych nacisków, owych „dużych i małych” (by odwołać się do tytułu znanej powieści Wilhelma Macha), wydarzeń z dziejów najnowszej historii Polski. Losów ludzi toczących swoje prywatne potyczki i wielkie niekiedy wojny z tworzącą się nową, nie zawsze im przyjazną rzeczywistością. Tak właśnie widział – i nadal widzi – zadania i rolę literatury autor Włodzimierz Kłaczyński, wrażliwy i wiarygodny świadek swojej epoki.

   Te ciążące nad naszą rzeczywistością stare i nowe problemy, dramaty ludzkie powojennego czasu, związane z tą dla wielu z nas już tylko historyczną epoką skomplikowanych dramatycznie naszych dziejów – mimo wszelkie zmiany używanych autorskich, gatunkowych tzw. „form podawczych (w tym i śmiałe sięganie do autentycznego języka plebejskich mas bohaterów) – są nadal główną osnową tematyczną jego najnowszego dorobku prozatorskiego. W tym oczywiście i w tej książce, którą oto trzymacie Państwo w rękach… Nosi ona również znaczący i znamienny – jak zawsze w przypadku innych utworów tego pisarza – tytuł Pudełko. Powieść autobiograficzna*. Iwraz z inną niedawno wydaną mikropowieścią Wnucek jest bardzo ważnym dopełnieniem całej jego wcześniejszej twórczości, a zarazem widomym i dobitnym świadectwem pewnych literackich tendencji i zmian w jego utworach się dokonujących, także w samym zakresie używanych środków ekspresji.

Podobną formułę, literackiego odwzorowywania świata realiów i losów ludzkich, proponował Włodzimierz Kłaczyński także w swych sztukach teatralnych – zebranych przed paru laty w tomie „Dramaty”, utworach nawiązujących do (wraz z poprzedzającą je „powieścią radiową” – Skorpioniada z 2010 r.) tropów i motywów wcześniejszych swych prozatorskich utworów. Tworzące ten zbiór sztuki: Oficyna – komedia nieoptymistyczna w trzech aktach oraz Ciotka – dramat w dwóch aktachnoszący równie wielce znaczący dla jej wymowy  podtytuł: Obraz z czasów, kiedy w Polsce wsie zamieszkiwali chłopi, świadczą o tym najlepiej.Dwie pozostałe sztuki są interesującymi próbami aktualizującego odwoływania się do pewnych uniwersalnych tematów zawartych w wybitnych klasycznych dziełach dramaturgicznych: Moralność pani D. – oczywiście według dramatu Gabrieli Zapolskiej – i dramat Inspektor, zwany w podtytule komedią w trzech aktach na motywach Rewizora Gogola – wersja współczesna.

   Autor wprowadza teraz swych dawniejszych czytelników oraz nowych odbiorców w podobne co niegdyś rewiry życia, czasy okupacyjnej i powojennej rzeczywistości polskiej, szczególnie zaś tej wywiedzione już niemal wyłącznie z osobistych, młodzieńczych zwłaszcza, doświadczeń i przeżyć dziecka dojrzewającego w małomiasteczkowej atmosferze tamtego czasu, a potem młodzieńca, studenta weterynarii w akademickim mieście Lublinie. Podejmuje w Pudełku, choć z innej nieco perspektywy i oświetleniu – w gruncie rzeczy na nowo, jak każdy rasowy pisarz, te same zasadnicze, „od zawsze” nurtujące go problemy. Próbuje bowiem i tą nową prozą odpowiadać na tożsame pytania i problemy, na ostre wewnętrzne konflikty psychologiczne i obyczajowe, jako mające swe źródła w  tamtych powojennych porządkach ustrojowych, odciskających nadal swoje piętno na rozlicznych „piętrach” – rozległych terytoriach polityczno-społecznych – ludzkich postawach i życiowych zachowaniach. Poprzez przez obecny tutaj, daleki od sielanki, egzystencjalnie bogaty i ciekawy, często odkrywczy literacko obraz tych tak „mrocznych” rejonów wczesnego dojrzewania osobowości; także między innymi w dziedzinie wtajemniczeń w mało raczej eksplorowane w naszej prozie – erotyczne rejony wieku dzieciństwa i młodości – jako ciekawy nawiasem mówiąc materiał dla psychoanalityków! I to na równi z wypływającymi stąd obrazami narracyjnego tła, czyli ówczesnej, „dużej i małej” polityki tego czasu naszej historii. Na przykład w zakresie szkolnictwa (wiele tutaj kapitalnych – „śmiesznych i strasznych” autorskich celnych obserwacji przeżyć), z autorskich, studenckich, jeszcze czasów płynących…

   Włodzimierz Kłaczyński mówi o tym wszystkim teraz wprost, bez pruderii, bez zahamowań obyczajowo-cenzuralnych. A  też i bez maski tzw. tradycyjnego obiektywnego powieściowego, bezosobowego trzecioosobowego narratora; wcale nie krępuje go obecnie gramatyczna forma – ja, dodatkowo przecież uwiarygadniająca całość tej pamiętnikarsko-wspomnieniowej opowieści! Bezpośredni autobiograficzny punkt widzenia, zawężanie rzeczywistości do osobistego doświadczenia, nie przeszkadza Kłaczyńskiemu w wykraczaniu daleko poza zapis czystego i jałowego egocentryzmu. Ma bowiem jako pisarz pełną świadomość tego, że nigdy nie był – nikt nie jest naprawdę – „samotną wyspą”, szczególnie na tym wzburzonym morzu wszelkich społeczno-polityczych zawirowań polskiej historii oraz międzyludzkich interakcji. I dobrze wie, że pamięć zdarzeń, które przywołuje tutaj tak niby kapryśnie, wyciągając je niespiesznie, niczym zręczny prestidigitator, z głębokich zasobów swojej pamięci, z owego tytułowego symbolicznego zasobu – pudełka-szkatułki, jest ważna nie tylko dla niego…

    Włodzimierz Kłaczyński nieprzypadkowo przecież – powiedzmy to na koniec wyraźnie i dobitnie – wybrał kiedyś, jako motto dla swojej wielotomowej powieści Miejsce, słowa amerykańskiego pisarza Noblisty – Williama Faulknera, ukształtowanego – jak on sam wyznawał w  mowie wygłaszanej w Sztokholmie przy odbiorze tej nagrody – na tym ważnym dla niego przesłaniu zaczerpniętym i wysnutym z prozy Henryka Sienkiewicza: Przeszłość nie jest martwa. Ona nawet nie przeminęła

    Nie trzeba dodawać, że owe Faulknerowskie m o t t o jest oczywiście  i teraz dla autora Pudełka, jako pisarska dyspozycja, niezmiernie ważna. Tak zresztą jak dla jego czytelników

                                                                                                            Janusz Termer

Włodzimierz Kłaczyński Pudełko, Rzeszów, 2020

BRAK KOMENTARZY