Portret poety Jana Szczurka wykonał – Krezbi 2016
Rysunków wierszom użyczył Zbyszek Ikona – Kresowaty
do M
Jedna chwila dziwnego obłędu
– bo ktoś nagle wydaje się piękny.
Od razu bliski, jak kasztan w parku,
Jak własny dom, łza w pocałunku.
Taki spotkał mnie dzień.
Takie chwile spadają jak ogień.
Chciej zatrzymać tę chwilę,
Zanim rozejdą się nasze drogi.
Wtedy samotność połączy
nasze ciała i dusz cierpienie.
Nigdy nie pragnąłem więcej.
Tego jednego tylko raz,
bo to zostaje najdłużej.
– Pulsowanie Twojego i mojego
serca, wspomnienie Matki,
które jak liść jesienny
zasłoni się zimowym śniegiem.
– Bo to co się kocha jest
jak anioł i diabeł jednocześnie
wciąż niewidzialne jest
(Grudzień, 1999 r.)
* * *
Latem tego roku
usechł w ogrodzie
włoski orzech.
Zmęczyła go
powodziowa woda.
– Podobnie jak wiele
jestestw tego lata.
Patrzył na to
granitowy kominek,
który jakby
ze smutku poszarzał.
Ale krok dalej
spomiędzy kamieni
wystrzelił młody
Mówią, że kamień
i orzech lubią się.
Po starym orzechu
kamienie przytuliły owoc.
Stary wiedział,
że życie bywa
twarde jak kamień
i orzech twardszy…
(Lato, 1997)
* * *
Nie
widać Cię w księgarniach
chociaż zatłoczone.
Dyskusje na salonach
bardziej piano.
W
mediach o słowie
jak o gęstości powietrza
na Mount Everest,
dojdziesz do konkluzji.
Gęstnieje internet
slamy, blogi, spoty.
Każdy ocenia,
nie każdy rozumie.
Klawiatura
sprawne palce,
wymuszają jak wilczęta
multum lajków,
taka moda, koniunktura.
Teraz
pendrive, procesory.
Smartfon no i depra leki.
Facebookiem kreujesz amory.
Czytelnia, krzywa lampa biblioteki.
….niepotrzebne
W dobrzańskim parku
Do
słońca wdzięczą się rododendrony.
Łabędzie o hydraulicznych kościach
grzebią w mule historii,
kiedyś okrutnej, dzisiaj pięknej.
Sarna podjęła próbę by jednym susem
pokonać uśpiony przez lata
odkrywany na nowo zielony potok.
Przyjaźnił się z sitowiem i motylami.
Nad
śpiącym latami czuwały
dęby szypułkowe (Qercus robur)
modrzewie europejskie ( Larix decidua)
źdźbła komosy, liściaste rododendrony
Jak to wszystko się skończy
to wie tylko duch Marylin White Seherr-Thoss
której łzy perlą się każdego ranka
zasilając migocące wody potoku.
Ostrzegają do dzisiaj jak okrutny
może być los wolności, miłości
w konfrontacji człowieka z przewagą
kłamstwa, hipokryzji, utraty godności.
Lanka
Jesteś biegającą za szczęściem lanką,
przyjmując najmocniejsze razy od życia.
nie opuszczaj przestrzeni kortu.
Return zawsze jest szansą na lepsze.
Nawet
chybiony daje szansę wejść w tłum.
Jego oczyma widać wybranych
na obszarze życia dla niewielu.
Postaraj się o dobry serwis.
Chroń
przed tworzeniem nicości
rozdawanej od lewa do prawa
o których pisać nie przystoi.
Liczę krople łez kapiące na dziwy
świata.
Chroń
marzenia wykute jak groty .
przechowując w nich nadzieję.
Czy będzie mi dane doczekać,
że przyjdzie czas ich spełnienia.
Droga
do przyjaciół wiedzie pod górę.
W szorstkich dłoniach nie ma łagodności
zmęczonych od niesienia oręża latami.
Zawsze trzeba do nich dotrzeć,
jak do kromki chleba
Poszukiwanie
W zamkniętej przestrzeni
jesteś jaskrawym blaskiem
wśród roztrzepotanych skrzydeł
mnogości przedmiotów.
Tu nie ma miejsca
na zwyczajny cień.
Przygniata mnie woń
zgaszonych złudzeń.
Miłość ?!
Tu nie przechodźmy obojętnie.
Gdzie nie spojrzysz
połysk słów.
Trudno wybrać odpowiednie.
Znikają w dymie.
Odkładasz przymierzasz
wyobraźnia – ptakiem na niebie.
Najtrudniej słowa zamienić
w fart jednym ruchem
Ale nadzieję można zachować
choćby w dłoni.
Przemijanie
Szepczę Ci – ucho podpowiada
dawno nie dotykałam twych ust.
Idę z tobą do kina prowadzę rękę
na film z Bridget Jones.
To że siedzę sama
wśród pełnej sali z tobą
to nic – – – – – – – – – – – – –
Potem idziemy na spacer,
teraz nie czuję że idę sama.
Nie mów że jestem kobietą
twojego życia – wiem to.
Kupiłeś mi przepyszne lody,
zostawiłeś niedopitą cappuccino.
Już nie mam pretensji
że muszę nosić sama te walizki.
W jednej jest życie które wiozę
zawsze do ciebie żebyś je wziął
do siebie
w drugiej noszę miłość
i pamięć szeptu pierwszego.
Lajki
Wiadomo ŻE
Nawet dorośli stają się
nie tylko dziećmi.
Istnieje COŚ bez uzbrojenia
siła – choćby facebook.
Kliknięciem zwijasz tematy
jak obrus na stole i odstępujesz.
Otumanieni już nigdy
nie mogą zniknąć z ekranu.
Istnieją bez ciał, duszy oddechu
Możesz nawet zaistnieć lub zniknąć.
Każdy jest
inny
ale forma poszukiwania ta sama.
I choć nie ma zapachu elit,
lecz jest ekran można go
aromatyzować pić
przy nim wino.
Wielu lokuje w różnych
pasmach miłość.
– i to jest fakt wart uporczywego
klikania i dotykania myszki
Teraźniejszość
Wszędobylskie pułapki
masz wolność w pigułce
coś zyskujesz bo ci zabrano
coś tracisz bo zyskałeś.
Powiesz – nie powiesz
zawłaszczysz – nie zawłaszczysz.
Jesteś w porządku poklepany
po ramieniu żeby nie zbrukać.
A i tak zniszczysz odchodząc
Złudzenia miłości
powstające co rusz dobre
ratują odmienny stan
powrotu – musisz
wrócić by żyć i być
Ogrodem chleba zauroczony
To ptaki ustaliły regulamin pracy
porannym przylotem do ogrodu.
Zatrudnił mnie on cały sobą
i ich świergotem napełnił.
Oczy umorusane kolorami kwiatów.
Nawet wtedy gdy wodospad szumiał
spadającymi kroplami na kamień,
od chmury do chmury jedynie samolot
przemieniał przestrzenie serca.
Takim czasem mignęła polna mysz
ścieżką od sąsiada uratować świat.
Zdążała przed moim zdziwieniem
dlatego ja żyję – jestem u siebie.
Wypadł mi z rąk szpadel, lato
z kalendarza wpadło w promienie.
Poszedł w południe odpocząć
na liściach chociaż młody.
Zpracowane kromy dłoni oglądam
nie zjedzone domagają się swego.
Klucze bocianów zamknęły horyzont,
zapamiętane szyfrem pożegnalnym?
A ja podpisałem duszy listę płac.
Wspierał mnie nocą wyniosły orzech.
Moje bachanalia
Wino kąpało nasze słowa.
Wicher usypiał we włosach
rozchylał Twoje palce.
Pioruny były przecinkami
wyświetlały Twoje łzy
staczające się do stóp
jak kryształki soli
Wypełnione nieznaną krzywdą?
Przybłąkał się smak peperoni.
A mnie było tak mało
żeby przebić burzowe chmury.
Moje serce oplotły jedyne
wyrzuty sumienia rankiem
że za mało Cię kochałem.
NOTA
JAN SZCZUREK – Ukończył studia magisterskie na Akademii
Rolniczej we Wrocławiu. Debiutował tryptykiem :
Wrocławskie Jaśminy, Tańczyć z Tobą, Dziękuję Ci Mamo w 1973 r.
Następnie ukończył studia podyplomowe
pedagogiczne 1977 r. w temacie „Integracji europejskiej – 2005 r”
oraz „ Prawo i administracja” – 2011 r.
Jego wiersze publikowały: ,,Tygodnik
Prudnicki”, ,,Panorama Bialska”, kwartalniki : ,,Metafora” i ,,Okolice Poetów” i miesięcznik ,,Radostowa”.
Wiersze ukazywały się także w wydawnictwach
zbiorowych i almanachach:
Wiersze drukował min. w
wydaniach zbiorowych i almanachach: „Kiedy
gwar miasta cichnie” ,Nysa
2006,”Ukochali słowo”, Prudnik 2007,„Ważne
staje się wszystko”, Nysa 2008,”Wigilie słowa”, Kraków 2007,„Ojczyzny naszych serc”, Kraków 2009, „Kolęda bezdomnego,”Kraków2010, „Świętość codzienna”, Kraków 2011, „Wspólnota poezji” ,Kraków 2011,„Godność”,
Kraków 2012, „Słowo nie umiera”, Kraków 2012,”Zasłuchany
w ciszę”, Prudnik 2012, „Z uśmiechem”, Kraków 2012, „Pejzaż intymny”, Kraków 2013, „Na
Roz-staju” Kraków 2013, „Na Kridlach” Broumov
2015, „Imiona miłości”
Starachowice 2016, „Portretowisko” Starachowice
2016. ,,Naslapovani v podzimnim listi”, Broumov
2017
Wydał zbiór wierszy pt. ”W poszukiwaniu panaceum”- Komograf Warszawa 2017r. Mieszka w Łączniku.