Wiersze „Kolej rzeczy” – Jan Szczurek

0
864
Portret poety Jana Szczurka wykonał - Krezbi 2016

Portret poety Jana Szczurka wykonał – Krezbi 2016                                        
Rysunków wierszom użyczył Zbyszek Ikona – Kresowaty


do M

Jedna chwila dziwnego obłędu
– bo ktoś nagle wydaje się piękny.
Od razu bliski, jak kasztan w parku,
Jak własny dom, łza w pocałunku.
Taki spotkał mnie dzień.
Takie chwile spadają jak ogień.
Chciej zatrzymać tę chwilę,
Zanim rozejdą się nasze drogi.
Wtedy samotność połączy
nasze ciała i dusz cierpienie.
Nigdy nie pragnąłem więcej.
Tego jednego tylko raz,
bo to zostaje najdłużej.
– Pulsowanie Twojego i mojego
serca, wspomnienie Matki,
które jak liść  jesienny
zasłoni  się zimowym śniegiem.
– Bo to co się kocha jest
jak anioł i diabeł jednocześnie
wciąż niewidzialne jest

(Grudzień, 1999 r.)     

 
*   *   *                                 

   Latem tego roku
   usechł w ogrodzie
   włoski orzech.
   Zmęczyła go
   powodziowa woda.
   – Podobnie jak wiele
   jestestw tego lata.
   Patrzył na to
   granitowy kominek,
   który jakby
   ze smutku poszarzał.
   Ale krok dalej
   spomiędzy kamieni
   wystrzelił młody
   Mówią, że kamień
   i orzech lubią się.
   Po starym orzechu
   kamienie przytuliły owoc.
   Stary wiedział,
   że życie bywa
   twarde jak kamień
   i orzech twardszy…

      (Lato, 1997)


*     *     *

Nie widać Cię w księgarniach
chociaż zatłoczone.
Dyskusje na salonach
bardziej piano.

W mediach o słowie
jak o gęstości   powietrza
na Mount Everest,
dojdziesz do  konkluzji.

Gęstnieje  internet
slamy, blogi, spoty.
Każdy ocenia,
nie każdy rozumie.

Klawiatura sprawne palce,
wymuszają jak wilczęta
multum lajków,
taka  moda, koniunktura.

Teraz pendrive, procesory.
Smartfon no i depra leki.
Facebookiem kreujesz amory.
Czytelnia, krzywa lampa  biblioteki.
….niepotrzebne


W dobrzańskim parku

Do słońca wdzięczą się rododendrony.
Łabędzie o hydraulicznych kościach
grzebią w mule historii,
kiedyś okrutnej, dzisiaj pięknej.
 
Sarna podjęła próbę by jednym susem
pokonać uśpiony przez lata
odkrywany na nowo zielony potok.
Przyjaźnił się z sitowiem i motylami.

Nad śpiącym  latami czuwały  
dęby szypułkowe (Qercus robur)
modrzewie europejskie ( Larix decidua)
źdźbła komosy, liściaste rododendrony
 
Jak to wszystko się skończy
to wie tylko duch Marylin White Seherr-Thoss
której łzy perlą się każdego ranka
zasilając migocące wody potoku.

Ostrzegają do dzisiaj  jak okrutny
może być los  wolności, miłości
w konfrontacji człowieka z  przewagą
kłamstwa, hipokryzji, utraty godności.


Lanka

Jesteś  biegającą za szczęściem lanką,
przyjmując najmocniejsze razy od życia.
nie opuszczaj  przestrzeni kortu.
Return zawsze jest szansą na lepsze.

Nawet chybiony daje szansę wejść w tłum.
Jego oczyma widać wybranych
na  obszarze życia dla niewielu.
Postaraj się o dobry serwis.

Chroń przed tworzeniem nicości
rozdawanej od lewa do prawa
o których pisać nie przystoi.
Liczę krople łez kapiące na dziwy  świata.

Chroń marzenia wykute jak groty  .
przechowując w nich  nadzieję.
Czy będzie mi dane doczekać,
że przyjdzie czas ich spełnienia.

Droga do przyjaciół wiedzie pod górę.
W szorstkich dłoniach nie ma łagodności
zmęczonych od niesienia oręża latami.
Zawsze  trzeba do nich dotrzeć,
 jak do kromki chleba


Poszukiwanie

W zamkniętej przestrzeni
jesteś jaskrawym blaskiem
wśród roztrzepotanych skrzydeł
mnogości przedmiotów.

 Tu nie ma miejsca
na zwyczajny cień.
Przygniata mnie woń
zgaszonych złudzeń.

 Miłość ?!
Tu nie przechodźmy obojętnie.
Gdzie nie spojrzysz
połysk słów.
Trudno wybrać odpowiednie.
Znikają w dymie.

Odkładasz  przymierzasz
wyobraźnia – ptakiem na niebie.
Najtrudniej słowa zamienić
w  fart jednym ruchem
Ale  nadzieję można zachować
choćby w dłoni.


Przemijanie

Szepczę Ci – ucho podpowiada
dawno nie dotykałam twych ust.
Idę z tobą do kina prowadzę rękę
na film z Bridget Jones.

To że siedzę sama
wśród pełnej sali z tobą
to nic – – – – – – – – – – – – –
Potem idziemy na spacer,
teraz nie czuję że idę sama.

Nie mów że jestem kobietą
twojego życia – wiem to.
Kupiłeś mi przepyszne lody,
 zostawiłeś niedopitą cappuccino.

Już nie mam pretensji
że muszę nosić sama te walizki.
W jednej jest życie które wiozę
zawsze do ciebie żebyś je wziął
do siebie
w drugiej  noszę miłość
i pamięć szeptu pierwszego.


 Lajki 

 Wiadomo ŻE
Nawet dorośli stają się
nie tylko dziećmi.

Istnieje COŚ bez uzbrojenia
siła – choćby facebook.

Kliknięciem zwijasz tematy
jak obrus na stole i odstępujesz.

Otumanieni już nigdy
nie mogą zniknąć z  ekranu.

 Istnieją bez ciał, duszy oddechu
Możesz nawet zaistnieć lub zniknąć.

 Każdy jest
inny
ale forma poszukiwania ta sama.

  I choć nie ma zapachu elit,
lecz jest ekran można go
aromatyzować pić
przy nim wino.

Wielu lokuje w różnych
pasmach miłość.
– i to jest fakt wart uporczywego
klikania i dotykania myszki


Teraźniejszość

Wszędobylskie pułapki
masz wolność w pigułce
coś zyskujesz bo ci zabrano
coś tracisz bo zyskałeś.

Powiesz – nie powiesz
zawłaszczysz – nie zawłaszczysz.
Jesteś w porządku poklepany
po ramieniu żeby nie zbrukać.
A i tak zniszczysz odchodząc

Złudzenia miłości
powstające co rusz dobre
ratują odmienny stan
powrotu – musisz
wrócić by żyć i być

 
Ogrodem chleba zauroczony

To ptaki ustaliły regulamin pracy
porannym przylotem do ogrodu.
Zatrudnił mnie on cały sobą
i ich świergotem napełnił.

Oczy umorusane kolorami kwiatów.
Nawet wtedy gdy wodospad szumiał                      
spadającymi kroplami na kamień,
od chmury do chmury jedynie samolot 
przemieniał przestrzenie serca.

Takim czasem mignęła polna mysz
ścieżką od  sąsiada uratować świat.
Zdążała przed moim zdziwieniem
dlatego ja żyję – jestem u siebie.

Wypadł  mi z rąk szpadel, lato
z kalendarza wpadło w promienie.
Poszedł w południe odpocząć
na  liściach chociaż młody.

 Zpracowane kromy dłoni oglądam
nie zjedzone domagają się swego.
Klucze bocianów zamknęły horyzont,               
zapamiętane szyfrem pożegnalnym?

A ja podpisałem duszy listę płac.
Wspierał mnie  nocą wyniosły orzech.                                             


Moje bachanalia

Wino kąpało nasze słowa.
Wicher usypiał we włosach
rozchylał Twoje palce.
 Pioruny były przecinkami
wyświetlały Twoje łzy
staczające się do stóp
jak kryształki soli

Wypełnione nieznaną krzywdą?
Przybłąkał się smak peperoni.
A mnie było tak mało
żeby przebić burzowe chmury.
 
Moje  serce oplotły jedyne
wyrzuty sumienia rankiem
że za mało Cię kochałem.


NOTA

JAN SZCZUREK – Ukończył studia magisterskie na Akademii Rolniczej we Wrocławiu. Debiutował tryptykiem :  Wrocławskie Jaśminy, Tańczyć z Tobą, Dziękuję Ci Mamo w 1973 r. Następnie ukończył studia podyplomowe  pedagogiczne  1977 r.    w temacie „Integracji europejskiej – 2005 r” oraz „ Prawo i administracja”  – 2011 r.
          Jego wiersze publikowały: ,,Tygodnik Prudnicki”, ,,Panorama Bialska”, kwartalniki : ,,Metafora” i  ,,Okolice Poetów” i miesięcznik ,,Radostowa”. Wiersze ukazywały się  także w  wydawnictwach  zbiorowych i almanachach:
          Wiersze drukował min. w wydaniach zbiorowych i almanachach: „Kiedy gwar miasta cichnie” ,Nysa 2006,”Ukochali słowo”, Prudnik 2007,„Ważne staje się wszystko”, Nysa 2008,”Wigilie słowa”,   Kraków 2007,„Ojczyzny naszych serc”, Kraków 2009, „Kolęda  bezdomnego,”Kraków2010, „Świętość codzienna”, Kraków 2011, „Wspólnota poezji” ,Kraków 2011,„Godność”, Kraków     2012, „Słowo nie umiera”, Kraków 2012,”Zasłuchany w ciszę”, Prudnik 2012, „Z  uśmiechem”,  Kraków 2012, „Pejzaż intymny”, Kraków 2013, „Na Roz-staju” Kraków 2013, „Na Kridlach”  Broumov  2015, „Imiona miłości” Starachowice 2016,  „Portretowisko”  Starachowice 2016. ,,Naslapovani v podzimnim listi”, Broumov 2017

           Wydał  zbiór wierszy pt. ”W poszukiwaniu panaceum”- Komograf Warszawa 2017r. Mieszka w Łączniku.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko