ANTOLOGIA POETÓW POLSKICH 2017:
Bogumiła Salmonowicz, Eliza Segiet, Ryszard Sidorkiewicz,
Lucyna Siemińska, Joanna Słodyczka
Bogumiła Salmonowicz
Abrazje
są wśród nas specjaliści sztormologii stosowanej.
niby dużo wiedzą o wiatrach. w przyrodzie
wymiar zjawisk atmosferycznych z grubsza ogarnięto.
tylko głupcy lekceważą zapowiedzi pogody.
ostrzeżeni – czym prędzej mocujemy latające sprzęty,
szczelnie zamykamy okna i drzwi. w pamięciach
profilaktycznie sprawdzamy numery alarmów.
gotowym na wszystko łatwiej przecież trzymać się za ręce.
ileż to razy sztormy zdmuchiwały nasze płynne stabilizacje,
zmywając z powierzchni skóry resztki nadziei.
ileż to bezradności zalewało niknący spokój na horyzoncie,
choć Beaufort zapewniał, że przekroczenie skali jest niemożliwe.
jak sobie radzić z tornadem w procesorach nerwowych,
kiedy własne i cudze przekaźniki zawodzą, a efekty
rozcinają nasze nieba złością, z rykiem ciskają słowami,
by z siłą huraganu porwać i przenieść w krainę nienawiści.
potem już tylko okrągłe rocznice, które przyciągają
zwłaszcza butelki, opróżnione najwyżej do rozpaczy.
Peeling
raz kozie śmierć.
rozbieram się.
(nie znoszę mojej skóry, więc nie pozwalam
patrzeć na siebie żadnym lustrom).
kładę brzuch na prześcieradle.
to nic, że kozetka zbyt wąska.
i tak utonę w synonimie dobrego nastroju.
po to tu przyszłam.
anonimowe dłonie
aksamitnie karmią uda i pośladki.
flawonowe związki mają zatrzymać
kalendarz i rosnącą piramidę wolnych rodników.
jest szansa, że kofeina obudzi krew,
zastygłą w zakamarkach chłodnych żył.
obracam twarz do pustego sufitu.
pachnę cudownie.
odważam się
smakować siebie. gorzki
sens czarnego napoju Azteków
pozwala mieć nadzieję
na zmiany.
Prawo pokoleń
to ty powinieneś męczyć się
nad moim kamieniem
synu
z jakiegoś powodu
najważniejsze w życiu
przychodzi nie po kolei
namiętność przed miłością
ojcostwo nim dojrzałość zawitała
do właściwych komórek
świadomość przemijania
po wypaleniu kropki
na skórze dnia
decyzje
które już nigdy nie będą
schodami do nieba
Szeptanka
tak dużo
do dźwigania
staram się nie myśleć
przecież wiesz
co robisz
wciąż daję radę unieść
grzechy za winy
nie zawsze swoje
nie tylko skryto
ciche
Ciekawe
czy pamiętasz
od kiedy przestałaś go kochać
jeszcze przed miesiącem
wasze oczy szukały siebie
pośród słów zawieszonych
w powietrzu między rzędami
teatru cieni Szekspira
jak to się stało
że przestałaś go kochać
jakieś wczoraj temu jego imię
pachniało wspólnym słońcem
gubiło pocałunki a te spadały
piegami na skórę
na nietknięte dotąd serce
wspólny czas się ulotnił
a równoległość kalendarzy
przestała oznaczać
jednakowość drogowskazów
Eliza Segiet
Figiel
Figlujemy ze śmiercią,
codziennie żartujemy z życia.
A ono umyka.
Każdego dnia mamy bliżej,
aby przestać być człowiekiem,
a stać się
tylko ciałem
i wspomnieniem
w umysłach Figlarzy.
Będę póki jestem
Ewa była pierwsza,
a ja?
Jestem jak słońce,
które blikuje –
realna, a jednak ulotna.
Na tafli wieczności
człowiek jest tylko błyskiem.
Ona była i jest,
Ja –
będę póki jestem.
Kuszenie
Naznaczona niemocą
syci się światłem pamięci ciała.
Jeszcze tylko imitacja tańca
wyzwala pozorne szczęście.
Świat kusi sobą,
a jej ciężko pokonać poziomy.
Na wystawie
przygląda się nowym kolekcjom butów.
Tylko bose,
niestrudzone gołębie
tańczą
wokół uwięzionego życia.
Taniec
Jej oczy mówiły, że
chce tańczyć,
bawić się, szaleć.
Być może
zazdrościła innym –
roztańczonych nóg.
Spowita niemocą –
płakała.
Nikt nie widział jej łez,
nikt nie widział, że
jak inni
łaknie życia.
Może nie chciał zobaczyć?
Duplikat
Świtem czytałeś jej ciało,
studiowałeś zakamarki rozkoszy,
by w ciemnościach
móc zatańczyć tango.
Chciałeś wiedzieć wszystko.
Bałeś się,
że znów odleci jak
płochliwy ptak.
Naga miłość
nie pyta o zasady.
Światu pokazuje łaknienia,
a on lubi tajemnice.
Ona
– wyszeptał do gwiazd –
znowu była tylko duplikatem pragnień.
Ryszard Sidorkiewicz
Powrót syna marnotrawnego – wersja uwspółcześniona
pojednać się zjednać zjednoczyć się z nim
zbratać się usynowić przekupić obiecać
wymienić uściski podmienić poglądy
zmyć barwy wojenne znak pokoju posłać
przebaczyć odpuścić sercem szantażować
a jak się będzie stawiać postawi warunki
nie dać się sprowokować
spokojnie dać w mordę
W rozkroku
co krok to święty co święty to rozkrok
w rozkroku nie wiem zostać czy zawrócić
a może obejść ale z której strony
po wielkim łuku czy się raczej otrzeć
lecz który święty jest najbardziej święty
żeby muśnięcie bardziej uświęcało
czy pierwszy lepszy szeregowy święty
czy raczej święty od ważnej intencji
w którym urzędzie się kanonizować
w mniejszym czy większym świętych obcowaniu
a może lepiej z grzechu nie wychodzić
w domu pozostać i mieć święty spokój
Boniek polskim piłkarzem wszech czasów
a jednak to ja a nie Boniek
w 1986 na starym piaszczystym
boisku za cmentarzem
strzeliłem bramkę dla Sokoła Olsztyn
w meczu z Kusiętami
i choć gol był jeden i tylko w sparingu
a na dodatek w C klasie
to i tak wszystkie Bońki świata
mogą mi pozazdrościć
podziwu Anki
obserwującej mecz
z wkopanych w ziemię
oponowych trybun
Zamiast testamentu
gdy już zamieszkam w twojej pamięci
gdzie się podzieją lokatorzy mojej
ludzie psy alkohole
klony i podwórka
czy ocaleje z nich cokolwiek
okruch włos jeden kropla jakiś cytat
czy choćby o chwilę
przedłużę w tobie
ich życie po życiu
Obcy
świat zwariował
no zgłupiał ten świat
frustraci Europy
kontestują wybór
amerykańskiego prezydenta
bogobojni katolicy
krytykują papieża
za głoszenie miłości bliźniego
niespełnieni literaci
oburzeni są
Noblem dla Dylana
z nadzieją wypatruję
na zadymionym niebie
czegoś na kształt cygara
może gdzieś tam
są w istocie
istoty rozumne
Lucyna Siemińska
Scenariusz
zawsze pozostanie nam peron czwarty
z drewnianą ławką
wciśniętą między latarnię i dworcowy zegar
wskazówki dokładnie odmierzają chwile
stąd roztacza się rozległy widok na rozjazdy
panoramę torowisk z kępami traw gdzieś pomiędzy
podobno jesień sprzyja pożegnaniom
zwłaszcza tu na stacji
tak odległej od Casablanki
inny czas
inne miejsce
gęstnieje mgła nad kawą z termosu
nie jesteśmy jak Rick i Ilsa
nie musimy grać do końca
swoich ról
Nie tylko herbaciane – z cyklu: Ulice
rozkwitają róże w ogrodach na Roselynn Hill
na rabatach klombach na ozdobnych pergolach
przez kratę ogrodzenia przechodzą bez trudu
na zewnątrz zwisają wonnym parasolem
nad głowami wiecznie zabieganych ludzi
którzy nie podnoszą głowy nie zauważają
że kwitną róże w ogrodach na Roselynn Hill
uliczny bard śpiewa przy dźwiękach ukulele
tam po drugiej stronie ulicy jest stacja metra
jeszcze zdążymy w automacie kupić bilet
na pociągi jadące w zupełnie różne strony
w milczeniu zmrużymy na chwilę oczy
odetchniemy pełną piersią bez sentymentów
przecież róże pachną wszędzie tak samo
jak te rozkwitające na Roselynn Hill
Zamieszkasz tutaj
wybraliśmy dla ciebie nowy dom
dom na wzgórzu
z widokiem na zachody słońca
po przeciwnej stronie las
stare sosny lśnią bursztynem żywicy
kołyszą się szumiąc o wieczności
niedaleko mostek i stawidła młyna
struga wypełniona wodą po brzegi
szemrze coś o przemijaniu
a nad wszystkim niebo
bliżej niż kiedykolwiek
burą chmurę przytula do ziemi
do milczących krzyży
pośród których wyrósł dziś
jeszcze jeden
Na przedmieściach
na przedmieściach
dzień zaczyna się koło południa
zgrzytem klucza w zardzewiałym zamku
czarny kot wygina grzbiet na szczycie dachu
spluwamy przez lewe ramię trzy razy
zanim dosięgnie pech
na przedmieściach
kamienice otrzepują tynki z fasad
obnażają ceglane blizny ze śladami po kulach
w zakurzonych oknach usychają pelargonie
głucho stukają wiekowe okiennice
wiatr roznosi plotki po bramach
na przedmieściach
kochamy pośpiesznie pijemy za dużo
na zdrowie i za lepsze jutro
uciekamy w sen przed świtem
wielkim odlotem byle jakich wspomnień
nie zaczynających się od dzień dobry
Ulice miasta
znamy je aż za dobrze
dziwka w bramie chłopak z ulotkami
i ten co na saksofonie gra tuż za rogiem
mijam ich za każdym razem
polerując schodzonymi butami bruk
w poszukiwaniu pracy
z cefałką w której data urodzenia
świadomie uległa utajnieniu
przed dyskryminacją ze względu na wiek
ulice miasta zdyszane zziajane
zapocone pod rynnami wczorajszą wilgocią
skarżące się rykiem syren i klaksonów
nie dostrzegam wiosennego ożywienia
nawet zieleń wydaje się mniej wyraźna
kolor nadziei i ściany pośredniaka
Joanna Słodyczka
Kruchość
tacy delikatni
światło w glinianym naczyniu
jeden ruch
potrącenie
nagłe zaciśnięcie pięści losu
długotrwała ekspozycja na żar upływającego czasu
opadają skorupy
sypie się pył
rozmywa się
czy łączy z tym co poza materią
uwolniony blask
pozostaje kruchość wracająca do ziemi
Nadzieja
pąk uwięziony w lodową łzę
stuka na wietrze
w zamarznięte niebo
nieme wyzwanie
rzucone zimowemu zamieraniu
non omnis moriar
Rozpacz
milczę
rozmyło się płynne złoto traw
mżawka dogasza trzmielinowe ognie
symfonia jesieni zduszona wilgocią
przyprawia o skurcz gardła
milczę
Odpowiedź (podobno niegrzecznie odpowiadać pytaniem)
masz rację
można zamknąć pragnienia
w skorupie strachu
po co ma boleć
zawsze
wcześniej później
ktoś
(to takie ludzkie)
rozszarpie
żywą tkankę bijącego serca
i człowiek
znaczy duszę sznytami
można
skorupa uniemożliwia wzrastanie
warto?
Miłość w dobie facebooka
dotknięcie transferowane nerwami myszki
mowa opuszek palców
tłumaczona przez sztywny opór klawiatury
ciepło-zimno na łączach
wirtualna obecność
sprowadzona do kropki w kolorze nadziei
Bogumiła Salmonowicz
Urodziła się w Sanoku, ale mieszka i pracuje w Elblągu; z zawodu i zamiłowania pedagog, doradca personalny i terapeutka; współorganizatorka Festiwalu Literatury „Wielorzecze” w Elblągu. Jest laureatką licznych konkursów poetyckich. Jej wiersze znalazły się w wielu antologiach, np. „Z ograniczoną nieodpowiedzialnością”, Pelplin, 2012 r.; „WierszYstawka”, Fundacja Literatury im. H. Berezy, Szczecin, 2014 r.; „A nad nami biało-czerwona” i „Oczko”, Głogów, 2015 r.; „Książka pełna słów”, Elbląg, 2016 r.; „Antologia Poetów Polskich 2016”, Warszawa, 2016 r.; „Metafora Współczesności” t. I i II, (Międzynarodowa Grupa Literacko-Artystyczna „Kwadrat”), 2016 r. Publikuje także w Kwartalniku Literackim „Tygiel”; kwartalniku „Prowincja”; portalu internetowym „Pisarze.pl”. W 2014 roku wydała samodzielny tomik pt. „BoSa”, za który przyznano jej tytuł Elbląskiej Książki Roku. W roku 2016 – dzięki wsparciu Marszałka woj. warmińsko-mazurskiego (stypendium artystyczne) ukazała się jej następna książka poetycka pt. „Abrazje”.
Eliza Segiet
Absolwentka studiów magisterskich Wydziału Filozofii, studiów podyplomowych – Wiedza o Kulturze i Filozofia, Prawo Karne Skarbowe i Gospodarcze oraz Studium Literacko-Artystyczne Uniwersytetu Jagiellońskiego, Studium Realizacji i Eksploatacji Telewizyjno-Filmowej w Łodzi. Rozdarta pomiędzy poezją a dramatem. Lubiąca spoglądać w chmury, ale twardo stąpająca po ziemi. Jej sercu bliska jest myśl Schopenhauera: „Zwyczajni ludzie myślą tylko o tym, jak czas spędzić, kto ma jakiś talent – jak czas wykorzystać”. Wydała trzy tomiki poezji: „Romans z sobą” (Sowello, 2013 r.), „Myślne miraże” (Miniatura, 2014 r.), „Chmurność” (Signo, 2016 r.) oraz monodram „Prześwity” (Signo, 2015 r.), utwór dramatyczny „Tandem” (Signo, 2017 r.). Jej wiersze można znaleźć w antologiach i czasopismach literackich.
Ryszard Sidorkiewicz
Ryszard „Sidor” Sidorkiewicz – urodził się 22 lipca 1959 r. w Częstochowie. Założyciel i prezes Janowskiego Klubu Literackiego, pomysłodawca „Jurajskich Jesieni Poetyckich” w Złotym Potoku. Od 1993 r. w Krakowskim Oddziale Związku Literatów Polskich. Debiutował wierszem na łamach miesięcznika „Nurt” w 1978 r. Laureat wielu ogólnopolskich konkursów poetyckich. Wiersze, tłumaczenia z j. rosyjskiego, recenzje oraz szkice publikował w prasie literackiej i kulturalnej, a także w kilkudziesięciu almanachach, antologiach i wydawnictwach zbiorowych. Autor czternastu książek poetyckich. Wyróżniony m.in.: tytułem Regionalny Mistrz Mowy Polskiej, Nagrodą Starosty Częstochowskiego, Nagrodą Prezydenta Miasta Częstochowa, odznaką Zasłużony dla Kultury Polskiej, Złotym Krzyżem Zasługi.
Lucyna Siemińska
Urodzona 6 października 1962 r. w Bydgoszczy. Laureatka kilku konkursów poetyckich, m.in. I nagroda w IX Agonie Poetyckim „O Wieniec Akantu”, wyróżnienie w IX edycji Ogólnopolskiego Turnieju Poetyckiego „O Laur Zawodziański”, III nagroda w I Ogólnopolskim Konkursie Literackim o Laur Kawiarni Literackiej „Bydgoski Modraczek”. Członek Stowarzyszenia Autorów Polskich. Pisze wiersze, fraszki, haiku, opowiadania, recenzje. Publikowała w czasopismach: „Akant”, „Znaj”, „Szafa” oraz w licznych almanachach i antologiach. W Internecie prowadzi blog poświęcony twórczości własnej. Do tej pory wydała tomiki wierszy: „Bliżej…” (2006), „Latawcom nie potrzeba skrzydeł” (2007), „Pryzmaty myśli” (2008), „Niebo nad słonecznikami” (2009), „Ucieczka w sen” (2011), „Wspomnienie o błogosławionym ks. Jerzym Popiełuszce – wierszem” (2015), „Dogonić chwilę” (2015) oraz zbiór opowiadań „Weekend z Rudą i inne opowiadania” (2014).
Joanna Słodyczka
Pochodzi z Raby Wyżnej. Z zamiłowania regionalistka, stąd obok wierszy pisanych językiem literackim pisze wiersze gwarą Niżnego Podhala. W dorobku tomiki – debiutancki „Iskierki” (1999) i „W malinioku” (2000) oraz „Klucz do pamięci” (2016), wiersze w kilkunastu antologiach (m.in. „W gwiazdozbiorze jesieni”, 2000 r.; „A Duch wieje kędy chce”, 2002 r.; „Krzyż drzewo kwitnące”, 2002 r.; „Antologia Poetów Polskich 2016”) oraz w prasie: „Gazecie Krakowskiej”, „Dzienniku Polskim”, krakowskim „Mateczniku”, „Głosie Janowskiego”, zelowskiej „Gazecie Kulturalnej”, kwartalniku „LiryDram” i „Tygodniku Podhalańskim”. Kilkakrotnie nagradzana w konkursach poetyckich. Autorka zadań szaradziarskich w wydawnictwach „Rozrywki”. Honorowy członek janowskiego Klubu Literackiego, członek nieformalnej podhalańskiej grupy poetów.